Reprezentacja Polski będzie mieć nowego selekcjonera. W czwartek prezes PZPN Cezary Kulesza ogłosił, że nie przedłuży kontraktu z Czesławem Michniewiczem. Jednym z kandydatów na to stanowisko jest Nenad Bjelica. Nikt ze związku nie kontaktował się jednak jeszcze z Chorwatem.
Były reprezentant Chorwacji jest doskonale znany polskim kibicom, bowiem w latach 2016-2018 prowadził Lecha Poznań. W obu sezonach jego klub do końca liczył się w walce o mistrzostwo Polski, ale za każdym razem w końcówce notował serię złych wyników.
Lepiej poszło mu w kolejnym klubie – Dinamie Zagrzeb, z którym dwukrotnie zdobywał tytuł, a także grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Bjelica pozostaje bez pracy od sierpnia tego roku, kiedy rozstał się z inną chorwacką drużyną, Osijekiem.
51-latek jest uwzględniany w gronie głównych kandydatów na następcę Michniewicza. Wśród największych zalet tej kategorii wymienia się dobrą znajomość polskiej piłki i języka polskiego, a także właśnie bardzo udany epizod w Dinamie.
W ubiegłym tygodniu Bjelica w rozmowie z TVPSPORT.PL przyznał, że mógłby być zainteresowany powrotem do Polski w charakterze selekcjonera. – Porozmawiam z każdym, kto jest mną zainteresowany, nie mam z tym problemu. Na razie nie było żadnego kontaktu. Zobaczymy, co mogłaby zaproponować federacja. Wtedy podejmę decyzję, jednak na razie są to jedynie spekulacje – mówił Bjelica.
Po ogłoszeniu dymisji Michniewicza Jakub Kłyszejko z TVPSPORT.PL zapytał Bjelicę, czy kontaktował się z nim ktoś z PZPN-u. Chorwat odpowiedział, że sytuacja nie uległa zmianie.
🆕‼️ Nenad Bjelica: nie było jeszcze żadnego kontaktu ze strony PZPN @sport_tvppl
— Jakub Kłyszejko (@jakubklyszejko) December 22, 2022