Pojawiała się na kortach w trakcie wielkoszlemowych turniejów. Reprezentowała Polskę w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Najwyżej w karierze zajmowała 128. pozycję w rankingu WTA. Po latach podróży i ciężkich treningów powiedziała "pas". Paula Kania-Choduń zakończyła sportową karierę. Jakie odczucia jej towarzyszą? O tym opowiedziała w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – 11 grudnia ogłosiłaś zakońćzenie wieloletniej tenisowej kariery. Zrobiłaś już sportowy rachunek sumienia?
Paula Kania: – Nie miałam czasu na dogłębne analizy. Ta decyzja dojrzewała we mnie od roku. Nie stało się to z dnia na dzień. Na bieżąco do głowy wpadają wspomnienia. Z jednej strony duża ulga. Z drugiej smutek, że skończyło się coś, co trwało ponad dwadzieścia lat.
– Dlaczego ulga?
– Wiem, że to już koniec szalonych podróży. Będzie więcej spokoju. W końcu posiedzę w domu. Przez ostatnie lata bardzo mi tego brakowało. W trakcie sezonu wszystko idzie z grubej rury. Nie ma szans na odpoczynek na kanapie. Jest jazda bez trzymanki. Ulga numer dwa, to fakt, że zakończyłam grę w debla. Tam nie wszystko zależało ode mnie. Partnerki kilka razy mnie wystawiały. Nie przyjeżdżały na turnieje. W ostatnim momencie szukałam zastępstw. Jestem szczęśliwa, iż nie będę musiała już tego robić i żyć w stresie.
– Byłaś narażona na dużą presję?
– Presję wywieramy sami na sobie. Nie da się jednak porównać mojej z tą, którą ma Iga Świątek. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy radzi sobie z takimi sytuacjami w inny sposób. Relacje międzyludzkie są dla mnie bardzo ważne, dlatego często brałam wszystko do siebie. Działało to na mnie bardzo negatywnie. Kamień spadł z serca.
– Sportowiec przez lata działa jak robot?
– Po kontuzji ramienia dałam sobie więcej luzu. Wcześniej działałam jak w zegarku. Gra pojedyncza jest naprawdę wymagająca. Dużo bardziej niż gra podwójna. Wszystko musi się zgadzać. Od jedzenia po dobre spanie i suplementy. Istotna jest też liczba godzin snu. Trzeba pracować dużo ciężej. Po urazie wyluzowałam. Nie chciałam całego życia podporządkowywać tylko pod tenis. Poza nim też mamy codzienne życie.
– Tenis był uzależnieniem?
– To love-hate relationship. Uzależnienie lekko też. Jak się powiedziało A, to trzeba było powiedzieć B. Niektórzy żartują, że to syndrom sztokholmski. Niby dostajesz baty, ale wracasz i wracasz. Łapiesz świeżość i znowu dostajesz oklep. Wiara w sukces była na tyle silna, że wracałam wiele razy. Limit powrotów się wyczerpał.
– Najtrudniejszy moment w życiu to kontuzja?
– Z perspektywy czasu wiem, że to było coś dużego. W trakcie urazu nie zdawałam sobie sprawy, że to tak ciężka sprawa. Lekarze mówili, że miałam więcej szans na to, że nie wrócę, niż wrócę. Dowiedziałam się o tym po latach. Mąż nie chciał mnie wtedy dołować. Teoretycznie nie powinnam wracać do gry, ale to zrobiłam. Od tamtego momentu postrzeganie świata się zmieniło. Pandemia też wiele zmieniła. Przewartościowałam życie. Wcześniej byłam w wielu ciekawych miejscach i spotykałam zarąbistych ludzi, ale tego w ogóle nie doceniałam. Tenis był najważniejszy. Miałam klapki na oczach. Na szczęście potem je zdjęłam. Blisko siebie miałam męża. Czerpaliśmy radość z życia.
– Które momenty w karierze były najlepsze?
– Gdy grałam to dominowała Martina Hingis. Zawsze jej mama pojawiała się na trybunach w kapeluszu. Moim marzeniem było, by moja mama też pojawiła się na korcie centralnym w takim ubiorze. Zrobiłam to, udało się. Mama pojawiła się na meczu na korcie centralnym. Brakowało tylko kapelusza. Wtedy mała dziewczynka z Sosnowca poczuła się spełniona. Bardzo miło wspominamy tamte chwile. Była też wielka radość, gdy dostałam się na igrzyska olimpijskie. Wtedy pierwszy raz popłakałam się ze szczęścia. W moim mieście bardzo mało osób uprawiało ten sport. Tym bardziej dwadzieścia lat temu. Byłam w gronie najlepszych sportowców świata. Cudowne uczucie. Ogromne wyróżnienie.
– Czym różnił się udział w turniejach Wielkiego Szlema od innych występów?
– Wszystko było większe, ważniejsze. Inny świat. Również w kwestiach finansowych. Jeśli zagrało się w Wielkim Szlemie nie trzeba było się martwić o resztę sezonu. Udział w tych imprezach to wyznacznik tego, czy jest się dobrym zawodnikiem, czy nie. Przez cztery lata po powrocie na kort nie zagrałam w żadnym z nich. Między innymi dlatego dałam sobie spokój.
– Które zwycięstwo najbardziej zapadło w pamięć?
– To, gdy wygrałam turniej WTA w 2012 roku w Taszkent. Szybko minęło te dziesięć lat. Była to gra podwójna, ale i tak wielka radość. Na zawsze te chwile zostaną ze mną. Żałuję, że mąż nie widział tego na żywo.
– Mąż był największym wsparciem?
– Jest na tyle świadomym trenerem-mężem, że na spokojnie możemy rozmawiać o sporcie. Nie kłócimy się. Jest bardzo wyrozumiały. Wątek tenisa w naszym życiu będzie się pojawiał cały czas.
– Obserwujecie poczynania Igi Świątek?
– Staramy się oglądać jej mecze. Jest znakomita. Nie gwiazdorzy, chociaż jest gwiazdą. To bardzo młoda, świadoma osoba. W dobry sposób wykorzystuje to, że jest aż tak dobra. Ma wielki wpływ na własne otoczenie, młodych ludzi. Można się od niej wiele nauczyć. Wie, jaką ma siłę sprawczą. Darzę ją wielkim szacunkiem. Jest tyranem pracy. Wykonuje kawał roboty. Trzeba na nią patrzeć jak na "big boss".
– Na koniec zapytam o plany na przyszłość. Już wiesz, co będziesz robiła w kolejnych latach?
– Tenis będzie ze mną zawsze. Lubię w niego grać nawet po zakończeniu kariery. To nie takie oczywiste u innych zawodniczek i zawodników. Poza tym otwieramy z mężem salę weselną. Jesteśmy na ostatniej prostej, by dostać pozwolenie na budowę. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to zaczniemy promocję w mediach społecznościowych. Na pewno nie będziemy się nudzić.
Magda Linette
2 - 1
Jessica Pegula
Clara Tauson
przerwany
Veronika Kudermetova
Iga Świątek
2 - 0
Sorana Cirstea
Lucia Bronzetti
2 - 1
Jelena Ostapenko
Varvara Gracheva
2 - 0
Karolina Muchova
Dayana Yastremska
0 - 1
Coco Gauff
Jasmine Paolini
2 - 0
Ashlyn Krueger
Ella Seidel
2 - 1
Mccartney Kessler
Iva Jovic
1 - 2
Barbora Krejcikova
Elena Rybakina
2 - 1
Elise Mertens
Aryna Sabalenka
21:30
J. Bouzas Maneiro
Elena Rybakina
21:30
Madison Keys
E. Alexandrova
0:30
Anna Kalinskaya
Lucia Bronzetti
15:00
Coco Gauff
Jasmine Paolini
15:00
Barbora Krejcikova
Ella Seidel
15:00
Varvara Gracheva