Samara de Almeida Coelho reprezentowała barwy Moya Radomki Lotnisko Warszawa-Radom w sezonie 2020-2021. Była jedną z najlepszych przyjmujących w polskiej Tauron Lidze. Do Radomia trafiła po tajemniczych testach w Chemiku Police. Po zakończeniu sezonu poddała się ciężkiej operacji. Rehabilitacja trwała półtora roku. Po tym czasie Brazylijka ponownie podpisała kontrakt z radomskim klubem. W rozmowie z TVPSPORT.PL zdradziła kulisy nieudanej przygody w Policach, opowiedziała o problemach z lewą nogą, trudach rehabilitacji, dorastaniu w Brazylii, przygodach w Rumunii i planach na najbliższy czas.
Maciej Ławrynowicz, TVPSPORT.PL: – Trudno zostać zawodową siatkarką w Brazylii?
Samara de Almeida Coelho, przyjmująca Moya Radomki Lotnisko Warszawa-Radom: – Prawda jest taka, że w Brazylii nie ma wiele okazji, by robić to zawodowo. Jest za to dobra struktura i jeśli się tę szansę otrzyma, to później jest zdecydowanie łatwiej. Miejsce urodzenia też ma znaczenie. Jako Brazylijczycy wiemy, że nasz kraj mierzy się z problemami politycznymi, ale jednocześnie rozwija się właśnie pod względem edukacyjnym. Ja miałam łatwo, bo wszystko poszło gładko. Miałam odpowiednie warunki i ludzi wokół siebie: trenerów, rodziców.
– Ty urodziłaś się akurat w miejscu, w którym na brak możliwości nie mogłaś narzekać.
– Tak, urodziłam się w Sao Paulo. To ogromne miasto. Gdy żyjesz w takim miejscu, wszystko jest łatwiejsze, masz normalną szkołę, a w Brazylii nie każdy może liczyć na dobrą szkołę. Mój przypadek akurat był taki, że żyłam w wielkim mieście, gdzie było wiele drużyn piłkarskich. Było wiele okazji, by grać w piłkę nożną, siatkówkę czy koszykówkę. Mam jednak przyjaciół, którzy żyli z dala od miasta i musieli przeprowadzać się w wieku dwunastu lat. Ja akurat żyłam i mieszkałam z moimi rodzicami do dwudziestego roku życia. To oznacza, że moja droga akurat była łatwiejsza.
– Słyszałem, że Sao Paulo nie jest jednak najbezpieczniejszym miejscem do życia.
– Wydaje mi się, że wy Europejczycy macie obraz Brazylii jako jakiegoś niebezpiecznego miejsca. Oczywiście, są miejsca, w których lepiej nie być samemu. Zwłaszcza, gdy ktoś zobaczy, że nie jesteś stamtąd. Jest to jednak bardzo zróżnicowane. Nic się nie dzieje, jeśli chodzisz w normalne miejsca z normalnymi ludźmi. Rio de Janeiro jest akurat naprawdę niebezpieczne. Także dla mnie. Jeśli jadę w miejsca, którego nie znam, w miejsce, w którym nie znam nikogo, to tak bywa.
– A jak wyglądał twój pierwszy siatkarski krok? Ktoś zabrał cię na trening czy to ty musiałaś namawiać rodziców?
– Mój brat grał w siatkówkę, gdy ja byłam mała. Ja zawsze za nim chodziłam i przyglądałam się jak gra. Pewnego razu jego trener powiedział: "twoja siostra będzie wysoka, może chciałaby spróbować". Mój brat był zdziwiony, bo ja w tamtym czasie byłam naprawdę mała i chuda. Ostatecznie zaczęłam jednak wtedy trenować i tak to się zaczęło.
– Nie chciałaś – tak jak większość dziewczynek w tym wieku – zostać popularną piosenkarką, modelką albo tancerką?
– Nie, nigdy. Chociaż zaczęłam trenować, gdy miałam dziesięć lat i nigdy nie zastanawiałam się wcześniej, co mam robić w życiu. Później byłam już tak oddana siatkówce, że nawet nie miałam czasu na myślenie o takich rzeczach.
– W jednym z wywiadów dla włoskiego portalu powiedziałaś, że siatkówka zmieniła twoje życie, ale także życie twojej rodziny. Mogłabyś rozwinąć tę myśl?
– Chodzi o to, że w Brazylii ludzie mają wiele problemów, utrudnień, by normalnie żyć. Żyją na absolutnym minimum. Tak było też w mojej rodzinie. Nigdy nie byliśmy w złej sytuacji, mieliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy, ale siatkówka sprawiła, że nasz poziom życia się podniósł. Dzisiaj mogę zapewnić swojej rodzinie to, czego nie byłam w stanie wcześniej. Bycie zawodową siatkarką to największa nagroda, jaką mogłam dostać. To najcenniejsze, co sport oddał mi za moje poświęcenie.
– Po kilku latach i grze w brazylijskich klubach zdecydowałaś się na przeprowadzkę do Europy. Rozumiem chęć dalszego rozwoju, nowych wyzwań, ale Rumunia to raczej nie jest najpopularniejszy kierunek wśród brazylijskich sportowców.
– Racja. Prawda jest jednak taka, że ja podpisałam wtedy kontrakt ze szwajcarskim Volero Zurych. Rumuński Volei Alba-Blaj był jakby klubem należącym do tych samych właścicieli co szwajcarski. Oni wypożyczyli mnie do Rumunii. Drugi sezon grałam już w Szwajcarii. Tak był skonstruowany mój kontrakt, że ten pierwszy rok musiałam spędzić w Alba-Blaj. Dopiero później mogłam grać dla Volero, więc ta Rumunia to nie był mój wybór. Aczkolwiek tam wszystko było dobrze. Grałyśmy w Lidze Mistrzyń, pensje dostawałam z Volero, więc wszystko było na czas. Nie było żadnych opóźnień. Minus był taki, że liga rumuńska była bardzo słaba. Tak naprawdę mecze na równym poziomie były tylko cztery i to były mecze w Lidze Mistrzyń. W rozgrywkach krajowych był bardzo niski poziom. To był mój pierwszy rok poza Brazylią. Ja jeszcze wtedy nie rozmawiałam po angielsku, ale dziewczyny były dla mnie bardzo miłe, uczyły mnie.
– Właśnie, pensje na czas, bo były wypłacane przez Szwajcarów i o to chciałem zapytać. Sam słyszałem wiele barwnych historii o problemach z płatnościami w Rumunii, szalonymi prezesami, którzy zmieniają trenerów co dwa miesiące, ty doświadczyłeś czegoś podobnego?
– Tak, ale nie mogę o tym mówić! (śmiech)
– Trochę tych krajów w Europie zwiedziłaś. Polska, Rumunia, Szwajcaria, Francja, Włochy. Jesteś typem obieżyświata, który lubi odkrywać nowe miejsca i poznawać odmienne kultury?
– Oczywiście. Chciałabym jeszcze grać w Turcji. Dotychczas nie było takiej okazji. Jeżeli mogłabym wybrać Stambuł, to na pewno bym się na to zdecydowała. Wiem, że to niesamowite miasto. Będącym szczerym, przed moją przerwą byłam w większości krajów, w których chciałam być. Wcześniej miałam też marzenie, by zagrać w Japonii, ale teraz jest to niemożliwe ze względu na typ rozgrywek (dwa mecze w dwa dni – przyp.red), który fizycznie jest nie dla mnie.
– Powiedziałaś o przerwie i chciałbym trochę o tym porozmawiać. Dwa lata temu nie przeszłaś testów medycznych w Chemiku Police, ale kilka dni później zostałaś zaproszona na treningi do Radomki. Fakt, że grały tu dwie inne Brazylijki czyli Bruna Honorio i Andressa Picussa, miał na to wpływ?
– Dokładnie tak. Prawda jest jednak inna. Nie było tak, że ja nie przeszłam testów medycznych w Policach. Oni wiedzieli o moich kolanach w tamtym czasie. Rozmawialiśmy o tym wszystkim wcześniej. Nie wzięli mnie dlatego, że jak przyjechałam na miejsce, to nie byłam zawodniczką, której się spodziewali. Tutaj wcale nie chodziło o żadne testy medyczne.
– Chodziło o to, że nie byłaś w najlepszej formie?
– Oczywiście. Mam przewlekłe problemy z kolanami. To dotyczy praktycznie każdej zawodniczki w moim wieku. Jeśli tego nie akceptujesz, nie będziesz mógł grać nigdzie. Po tym jak zostałam odrzucona w Policach, przyjechałam do Radomia. Po kilku treningach podpisano ze mną kontrakt. Od momentu przyjścia zagrałam w Radomce każdy mecz do końca sezonu. Wydaje mi się, że to wystarczający dowód na to, że w Policach nie chodziło o żadne testy medyczne.
– Tamten sezon w Radomiu był zresztą całkiem udany. Po nim zdecydowałaś na przerwę, poddałaś się operacji. Możesz powiedzieć, co dokładnie było złego z twoimi kolanami?
– Niekoniecznie to było coś złego. Mam przewlekłe problemy z nimi. Postanowiłam je rozwiązać. Zdecydowałam, że poddam się operacji i nie będę grała w siatkówkę przez rok. Teraz jestem zdrowa i to jest najważniejsze.
– Co było najtrudniejsze w tym procesie powrotu do zdrowia?
– To była ciężka operacja, bo dotyczyła nie tylko kolana ale także całej nogi. Wydaje mi się, że najtrudniejsze na samym początku było dla mnie pogodzenie się z długością tej rekonwalescencji. Jako sportowcy chcemy, żeby wszystko w życiu było szybko, za pstryknięciem palca. Tutaj potrzebny był czas i cierpliwość. To było dla mnie trudne, by zaakceptować, że będę mogła grać dopiero za rok. To było dla mnie zbyt długo. Ciężko było w to uwierzyć. Ważna w tym wszystkim jest rola fizjoterapeuty. On musi doprowadzić cię do zdrowia, ale jednocześnie musi sprawić, byś uwierzył, że to się stanie. Mój był naprawdę dobry. Pracował z ciężką osobą, bo taka jestem.
– Miałaś momenty zwątpienia?
– Oczywiście. Od samego początku. Po operacji nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Przyjaciele wysyłali mi wiadomości, że wszystko będzie w porządku, a było źle. Z czasem jednak tylko się polepszało. W moim przypadku zresztą nie było tak, że lekarz określił konkretnie datę powrotu. Nie było jak przy zerwaniu więzadeł, że powiedział, to będzie sześć miesięcy czy osiem. W takiej sytuacji wiesz dokładnie, ile masz do przepracowania. Moja sytuacja była taka, że nie wiedział nikt, bo nikt wcześniej nie robił takiej operacji. Z tego powodu miałam wątpliwości. Dla przykładu po sześciu miesiącach od operacji wciąż nie mogłam chodzić. Chodziłam tylko o kulach. Po roku od operacji chodziłam, ruszałam się, ale nie mogłam nawet skakać. Myślałam "jak ja mam wrócić do siatkówki, jak ja po roku nie mogę nawet skoczyć?". Miesiąc za miesiącem miałam kolejne wątpliwości. Później było trochę tak, jak opisała to moja przyjaciółka. Jednego dnia byłam zła, smutna, chciałam to kończyć, nie miałam ochoty na grę w siatkówkę, a za dwa tygodnie czułam się świetnie, mówiłam, że to już czas na powrót i tym podobne. To były ciągłe wzloty i upadki.
– Po półtora roku zdecydowałaś się na powrót do Radomki. Czy to był rodzaj odwdzięczenia się za to, że klub podał ci rękę, gdy byłaś w trudnym momencie?
– Przede wszystkim ja w tym miejscu czuję się jak w domu. Miałam inne opcje, ale gdy one do mnie dotarły, to od razu zdecydowałam, że chcę grać tutaj. Nie wiedziałam, jak to zrobię, ale wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby mój menedżer dopiął ten transfer. Po pierwsze, pomogli mi, gdy potrzebowałam. Po drugie, znam ludzi i wiem, że przychodzę w miejsce, w którym oni będą rozumieli mnie i będą mi ufali. Przychodzę po ciężkiej kontuzji i wciąż potrzebuję dbania o moje zdrowie. Nie mogę jeszcze codziennie trenować. Nie mogę jeszcze skakać tak, jak skaczą dziewczyny. Dla mnie było to bardzo dobre, żeby przyjść tutaj, bo na końcu każdy będzie wiedział, że nie jestem oszustką. Wiedzą, że za pierwszym razem nie opuściłam żadnego treningu i żadnego meczu. Teraz ja potrzebuję zadbać o swoje zdrowie i dla mnie to było perfekcyjne rozwiązanie, gdy otworzyli mi drzwi.
– Pierwszy raz w życiu słyszę, że ktoś z Ameryki Południowej czuje się w Radomiu jak we własnym domu.
– Na pewno! Wiem, że jest tu zimno i ciemno, ale ludzie tutaj są bardzo dobrzy. Szanują mnie, ufają mi. Gdy zadzwonili do mnie, długo się nie zastanawiałam. Wiedziałam, że to znak, że to miejsce, które na mnie czeka.
– Radomka to teraz zdecydowanie inna drużyna w porównaniu do tej sprzed dwóch lat. Masz kontakt z dziewczynami, z którymi dzieliłaś szatnię dwa lata temu?
– Jasne. Mam kontakt z przyjaciółkami z Brazylii, z moją przyjaciółką Janisą, z moją przyjaciółką Izą, z Agatą także, która gra w Pałacu Bydgoszcz. Mamy kontakt codziennie i bardzo za nimi tęsknie, ale teraz są nowe dziewczyny. Są bardzo miłe, przyjacielskie.
– Czyli generalnie wszyscy są twoimi przyjaciółmi.
– Dokładnie, przyjechałam tu, żeby tworzyć przyjaźnie! Ale tak poważnie, to naprawdę mamy świetną grupę, nigdy nie miałam żadnych problemów.
– W social mediach można było zobaczyć, że nawet Katarzyna Skorupa odwiedziła cię w Brazylii.
– Tak. Mamy świetne kontakt. Gdy tu przyjechałam, pomogła mi ze wszystkim. Także z nią konsultowałam to, gdzie grać po rehabilitacji.
– Czyli z przyjaciółki stała się twoją menedżerką.
– Trochę tak. Jest przyjaciółką, ale także pomogła mi w sprawach zawodowych. Dobrze się ze sobą komunikujemy cały czas. Kasia bardzo dobrze radzi sobie po zakończeniu kariery. Jest menedżerką. Jeżeli coś jej zaproponujesz czy o coś ją poprosisz, ona zawsze zrobi to perfekcyjnie. Tak samo było w siatkówce i w jej życiu. Jest perfekcyjna i tak pozostało.
– Wasze wyniki w obecnym sezonie są jednak znacznie gorsze niż w sezonie 2020/2021.
– Na wynik składa się bardzo wiele czynników. Jest zależny od tego, jaki jest poziom ligi, jaką masz drużynę, w jakiej formie, w jakiej kondycji zdrowotnej. Niestety, w tym sezonie mieliśmy bardzo dużo problemów fizycznych i zdrowotnych. To wszystko ma wpływ na rezultat. Nie uważam, że jesteśmy teraz gorszym czy lepszym zespołem niż wtedy. Na pewno jesteśmy zespołem innym, bo wiele się zmieniło. Zmienił się trener, zmienił się system pracy. Jest wiele powodów, które spowodowały, że wynik nie jest tak dobry jak dwa lata temu. Jeżeli nie masz odpowiednich fundamentów, to trudno osiągnąć najwyższy poziom i na nim pozostać. To są problemy, z którym dziewczyny mierzyły się przed moim przyjściem. Ja też nie jestem zawodniczką w pełni zdrową. Jestem cały czas w trakcie pewnego procesu, który prowadzi do tego, bym była gotowa na 100 procent. Wciąż kontuzjowana jest Gozde Yilmaz. Janet Kalaniuvalu odeszła i wróciła do Ameryki. Natalia Murek też miała operację. To nam nie pomaga, by stworzyć właśnie taką podstawę, która jest niezbędna do rywalizacji w lidze. Jestem jednak pewna, że w drugiej rundzie, jeżeli będziemy miały wsparcie z... Wyobrażam sobie po prostu, że będziemy bardzo ciężko pracować, bo w tej rundzie czasami nie miałyśmy dwunastu zawodniczek, żeby zrobić dobry trening. Jeżeli nie mamy dwunastu zawodniczek, żeby zrobić trening, to w weekend w meczu ligowym też nie zagramy dobrze. Jesteśmy na etapie, gdy musimy znaleźć rozwiązanie tego problemu.
– Uważasz, że jesteście troszkę ofiarami tego, że dwa lata temu byłyście tak blisko medalu i zrobiłyście wynik przewyższający początkowe oczekiwania?
– Zdecydowanie. Ale tak jest w każdym sporcie. Gdy docierasz w miejsce, którego się nie spodziewałeś ty lub inni ludzie, to później nie akceptujesz niczego poniżej. Jeżeli pływak pobije rekord, to nie zaakceptuje żadnego gorszego wyniku. Nie zmienia to jednak faktu, że powinniśmy mieć wysokie ambicje. Wysokie cele i oczekiwania moim zdaniem są zdrowe. Może obecnie nie będziemy w stanie tego osiągnąć, ale sytuacja z roku na rok może się zmienić, dlatego cały czas musimy mierzyć wysoko. Nie możemy pracować po to, żeby walczyć o 9. miejsce. Nie, musimy chcieć co najmniej trzeciego miejsca. Po to trenujemy.
– Zgodzisz się, że obecny trener Błażej Kryszałowicz jest całkowicie inny niż jego poprzednik Riccardo Marchesi? Wydaje mi się, że ma całkowicie inne podejście do drużyny, do treningów, meczów.
– To prawda. Są całkowicie inni. Marchesi był z Włoch, więc to całkowicie inna szkoła. Teraz mamy młodego trenera, który chce się uczyć, chce trenować. Bardzo szanuje zawodniczki i nasze ograniczenia.
– W obecnym sezonie jakikolwiek wysokie miejsce będzie dla ciebie sukcesem czy raczej traktujesz obecnie to słowo jako dojście do pełni swoich możliwości fizycznych?
– Będę szczera. Ja tak samo jasno postawiłam sprawę klubowi przed podpisaniem kontraktu, a oni to zaakceptowali. Ja chcę pomóc drużynie na tyle, na ile mogę, ale mój cel, to bycie zdrowym na sto procent. Moja operacja to pewien proces. Ona trwa trzy lata. Teraz jestem w drugim roku. Pierwszy to operacja i rehabilitacja. Drugi to adaptacja do gry w pełnym wymiarze. Chodzi o przyzwyczajenie swojej psychiki, nogi, która jest inna niż wcześniej. Taki jest mój cel. Pomóc drużynie, być szczęśliwym człowiekiem i wrócić do pełni zdrowia.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.