Dziewiąte miejsce Kamila Stocha w konkursie zamykającym rok startów w Pucharze Świata oznacza, że oficjalnie zakończyła się najpiękniejsza seria polskiego mistrza. Od 2011 roku wygrywał w każdym kolejnym, ale ten kończy z rozczarowaniem. Nikt nie mówi jednak, że tak już zostanie. Forma 35-latka idzie w górę, przekonują w sztabie.
Kamil Stoch być może byłby w czwartek w Oberstdorfie wyżej, gdyby tylko miał więcej szczęścia do warunków pogodowych. Niestety, siadając w drugiej serii na belkę jako szósty skoczek od końca (świetna pozycja do ataku na podium), został wstrzymany przez jury. Przed jego finałową próbą podmuchy wiatru urosły w porywach do ponad 4 m/s pod narty, a w pewnym momencie system komputerowy pokazał, że do prowadzenia potrzebne jest mu 155 metrów. To nierealne na Schattenbergschanze. Wychłodzony Stoch po dziesięciominutowej przerwie uzyskał i tak niezłe 130 m, jednak to wystarczyło tylko do dziewiątego miejsca. Tylko, bo apetyty były większe, w końcu w serii próbnej Polak miał trzecią notę.
Ale to "tylko" ma też inny wymiar. Historyczny.
Stoch, odkąd w styczniu 2011 roku wygrał pierwszy w karierze konkurs PŚ, zaczął wspaniałą serię, która właśnie oficjalnie dobiegła końca. Począwszy od pamiętnych zawodów na Wielkiej Krokwi, w każdym kolejnym roku kalendarzowym przynajmniej raz okazywał się w PŚ najlepszy danego dnia. W sumie uzbierał już 39 wygranych, tyle samo co Adam Małysz, jednak ta ostatnia miała miejsce na początku stycznia 2021 roku. Później blask legendy zbladł. Nie tylko nie wygrał od tamtej pory żadnych zawodów międzynarodowych najwyższej rangi, ale nawet na jakiekolwiek podium czeka już ponad rok. Ostatnie było w grudniu ubiegłego roku w Klingenthal.
Oczywiście nikt poza Stochem nie może poszczycić się takim osiągnięciem i fakt, że w 2022 roku Kamil nie dopiął kolejnego zwycięstwa, niczego nie zmienia w pojmowaniu jego sportowej wielkości. Zresztą, po ostatnich treningach na Średniej Krokwi widać, że dyspozycja Polaka idzie w górę. Jest nadal dopiero trzecim w krajowej hierarchii, jednak sam w Oberstdorfie dał do zrozumienia, że spokojna praca z Thomasem Thurnbichlerem chyba w końcu przyniosła odpowiedź na jego troski w kwestii techniki skoku. Momentami nawet prędkości najazdowe, czyli jego pięta achillesowa, zaczęły być konkurencyjne z tymi, jakie mierzy się rywalom.
Czy przełom przyjdzie? Tego nikt w sporcie nie zagwarantuje. Tak czy inaczej, trzykrotnego zwycięzcę TCS i ikonę dyscypliny pomimo nie najłaskawszego PESEL-u wciąż stać na niespodzianki. Zresztą, umówmy się, 35-latek w TOP10 konkursu o takim prestiżu jak Oberstdorf to nadal nieczęsty przypadek w historii narciarstwa. Warto o tym pamiętać. Tyle tylko, że Kamil jest ambitny do granic. I siłą rzeczy patrzy na innych. A wśród nich jest jego rówieśnik Piotr Żyła, który w czwartek kolejny raz tej zimy stanął na podium.
WYGRANE KAMILA STOCHA ROK PO ROKU:
2011 - 3
2012 - 2
2013 - 4
2014 - 4
2015 - 2
2016 - 1
2017 - 7
2018 - 8
2019 - 3
2020 - 2
2021 - 3