Asseco Prokom wrócił w kiepskim stylu

Mistrzowie Polski przyjechali do Zgorzelca w okrojonym składzie. Na podróż przez całą Polskę nie zdecydował się trener Tomas Pacesas, który został w Gdyni z dwójką kluczowych graczy Asseco Prokomu – Donatasem Motiejunasem i Jerelem Blasingamem. Nieobecność wspomnianej trójki nie tłumaczy jednak w żadnym stopniu postawy drużyny z Trójmiasta.

Wyrównany początek

Asseco Prokom, który wcześniej zwolniony był z gry w rozgrywkach TBL na rzecz występów w Eurolidze i lidze VTB, tylko w pierwszej kwarcie spotkania był wyrównanym rywalem dla Turowa. Wówczas bezbłędny był Przemysław Zamojski, który w samej pierwszej połowie zdobył 18 punktów, które trzymały w grze jego zespół.

W drugiej kwarcie ciężar gry na swoje barki wziął Daniel Kickert, skrzydłowy PGE Turowa, który trafił w tym czasie cztery razy za trzy punkty. Jego gra pozwoliła odskoczyć mistrzom Polski, którzy z każdą kolejną minutą słabli w oczach.

Z każdą minutą gorzej

Po przerwie było jeszcze gorzej. Gospodarze powiększali przewagę, na parkiecie nie mógł się już odnaleźć Zamojski, a kolejne „trójki” trafiał bezbłędny Kickert, autor 21 punktów. Asseco Prokom kompletnie się pogubił, proste straty Adama Hrycaniuka, fatalna skuteczność Quintona Day’a, debiutującego w barwach gdyńskiej drużyny, spowodowała, że przewaga Turowa sięgała już ponad dwudziestu punktów.

Mistrzowie Polski nie podjęli walki, wysoko przegrywając w Zgorzelcu. Tym samym to PGE Turów awansował do Final Four Pucharu Polski, który w dniach 18-19 lutego odbędzie się w Zielonej Górze, gdzie obok gospodarzy – Zastalu, zagrają także koszykarze Śląska Wrocław i Trefla Sopot. Finał Pucharu Polski w niedzielę na antenie TVP Sport i SPORT.TVP.PL!

Zobacz również: Muzyczna walentynka od koszykarzy Anwilu!