| Boks

Chciał zdemolować rywala, a wpadł na dopingu. Tak wyglądała ostatnia walka Dawida Kosteckiego

Ostatnim rywalem w karierze bokserskiej Dawida Kosteckiego był Andrzej Sołdra (fot. PAP/Jacek Bednarczyk | okładka: Wydawnictwo SQN))
Ostatnim rywalem w karierze bokserskiej Dawida Kosteckiego był Andrzej Sołdra (fot. PAP/Jacek Bednarczyk | okładka: Wydawnictwo SQN))

Dawid Kostecki przez długi czas uchodził za duży talent polskiego boksu, jednak z różnych powodów nigdy nie spełnił pokładanych nadziei. Po wyjściu z więzienia w 2014 roku walka z Andrzejem Sołdrą miała być początkiem kolejnej wspinaczki w bokserskich rankingach. Jak się jednak okazało, to był ostatni pojedynek Kosteckiego w karierze, bo po nim wpadł na dopingu, co ostatecznie przekreśliło jego karierę. Jak do tego doszło? Między innymi o tym piszę w książce "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny Fighter", która pojawi się na rynku 25 stycznia nakładem Wydawnictwa SQN.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
"Diablo" dostał ofertę z MMA. "Małe pieniądze, nie jestem ufoludkiem"

Czytaj też

Krzysztof Włodarczyk ostatnią walkę stoczył w październiku w Zakopanem, gdzie znokautował w szóstej rundzie Cesara Reynoso (fot. PAP/Grzegorz Momot)

"Diablo" dostał ofertę z MMA. "Małe pieniądze, nie jestem ufoludkiem"

Poniżej fragment rozdziału "Na dopingu":

***

W więzieniu Dawid przeszedł sporą przemianę. Zarówno mentalną, bo znów czytał wiele książek poświęconych rozwojowi osobistemu i dużo medytował, jak i fizyczną – na jego ciele pojawiły się nowe tatuaże, zapuścił włosy, z których zrobił warkoczyki, i czesał je w kucyk. Przeszedł także na wegetarianizm, a jego ulubionym przysmakiem były ziarna amarantusa. Nowe nawyki żywieniowe sprawiły, że sporo stracił na wadze. Jego wielką inspiracją był Bernard Hopkins, który w tamtym czasie był na ustach całego bokserskiego świata, gdy w kwietniu 2014 roku pokonał Bejbuta Szumenowa i w wieku 49 lat został najstarszym mistrzem świata w historii tego sportu. Jeszcze przebywając za kratkami, "Cygan" przedłużył kontrakt z grupą KnockOut Promotions o pięć lat. Wierzył, że po opuszczeniu murów więzienia znów rozpocznie wspinaczkę na szczyt światowego boksu i dostanie w końcu szansę na walkę o pas.

Kostecki ostatnie dni odbywania kary spędził w półotwartym zakładzie w Łupkowie, a 13 sierpnia 2014 roku odzyskał wolność. Od razu mówiło się o jego powrocie do ringu, który wstępnie planowano na październik. Zastanawiano się także, w jakiej kategorii będzie występował, bo ze względu na utratę masy w więzieniu rozważał zejście do wagi superśredniej. Kilka tygodni później promotorzy oficjalnie ogłosili jego pojedynek z Andrzejem Sołdrą (10-1-1, 5 KO) na gali Polsat Boxing Night 8 listopada w Krakowie, gdzie w walce wieczoru Artur Szpilka mierzył się z Tomaszem Adamkiem.

Pochodzący z Nowego Sącza Sołdra to brązowy medalista mistrzostw Polski seniorów z 2006 roku. Krótko po wywalczeniu medalu wyleciał do Irlandii, gdzie łączył treningi z pracą w rzeźni, dlatego też w późniejszych zapowiedziach medialnych często był przedstawiany jako "Rzeźnik z Irlandii". Na Wyspach boksował amatorsko, ale zawsze marzył o zawodowstwie, dlatego stale pisał maile do polskich promotorów, prosząc w nich, by dali mu szansę. Rękę wyciągnął do niego Tomasz Babiloński, który w 2011 roku pozwolił zadebiutować Sołdrze na swojej gali. Pięściarz nie miał zbyt wielu mocnych przeciwników na rozkładzie, a z najlepszym z nich, czyli Niemcem Vincentem Feigenbutzem, w lutym 2014 roku przegrał przez TKO w pierwszej rundzie. W czerwcu odbudował się, pokonując na punkty Daniela Urbańskiego, i kilka miesięcy później promotor Tomasz Babiloński poinformował w mediach społecznościowych, że może dojść do walki jego podopiecznego z Kosteckim. "Polish Gypsy", bo tak od tej pory kazał nazywać się Dawid, odebrał to jako wyzwanie rzucone przez Sołdrę.

Wbrew pozorom promotorom nie było wcale tak łatwo doprowadzić do tego pojedynku. Zarówno Kostecki, jak i Sołdra nie byli zwolennikami walk polsko-polskich i zaczęli stawiać warunki. "Cygan" żądał dziesięciu rund, nie chciał słyszeć o "ósemce". "Nie potrzebuję walk na przetarcie. Po wyjściu z więzienia przecierałem się z żoną, to nie było 12 rund, tylko znacznie więcej" – mówił mi wtedy. Z kolei Sołdra chciał umownego limitu wagowego 77,3 kg (do tej pory boksował w kategorii superśredniej – do 76 kg). Obóz Kosteckiego przystał na to bez oporów, a po naciskach promotorów na "Cygana" walkę ostatecznie zakontraktowano na osiem rund.

"Diablo" dostał ofertę z MMA. "Małe pieniądze, nie jestem ufoludkiem"

Czytaj też

Krzysztof Włodarczyk ostatnią walkę stoczył w październiku w Zakopanem, gdzie znokautował w szóstej rundzie Cesara Reynoso (fot. PAP/Grzegorz Momot)

"Diablo" dostał ofertę z MMA. "Małe pieniądze, nie jestem ufoludkiem"

Polak wciąż bez walki o pas. "Czekam do marca i zamykam temat"

Czytaj też

Łukasz Różański (fot. PAP/Darek Delmanowicz)

Polak wciąż bez walki o pas. "Czekam do marca i zamykam temat"

Gala w Krakowie zapowiadała się na megawidowiską, bo oprócz starcia Szpilki i Adamka miało dojść jeszcze do kilku elektryzujących pojedynków – uchodzący wtedy za duży talent Maciej Sulęcki mierzył się w walce pokoleń z doświadczonym, ale debiutującym przed polską publicznością byłym mistrzem Europy Grzegorzem Proksą. Równie interesująco zapowiadała się także walka niepokonanych: Michała Syrowatki i Michała Chudeckiego. Powrót Kosteckiego do ringu po dwóch i pół roku przerwy również wzbudzał wiele komentarzy, ale sam Dawid otwarcie przyznawał, że jego pojedynek z Sołdrą to "numer 4" tej gali. Impreza cieszyła się wielkim zainteresowaniem – wyprzedano ponad 17 tysięcy biletów, a w pierwszym rzędzie błyszczeli m.in. Agnieszka Radwańska czy Zbigniew Boniek.

Kostecki był zdecydowanym faworytem, a niektórzy eksperci twierdzili nawet, że jego walka z Sołdrą to fatalnie dobrane zestawienie, zwiastujące jednostronne lanie. Panowie spotkali się pierwszy raz w programie "W narożniku Polsatu" na kilkanaście tygodni przed walką. Przed nagraniem Dawid nie podał Andrzejowi ręki, bo jak tłumaczył, witać będzie się z rywalem po walce. W trakcie nagrania jak zwykle emanował pewnością siebie: 


"Daję mu jeden procent szans na wygraną. Jak złamię sobie nogę podczas wychodzenia do ringu, to może wtedy wygra. Wszystkie atuty są po mojej stronie" – mówił. 

Sołdra przez wrodzoną skromność mógł sprawiać wrażenie nieco przytłoczonego i w kółko powtarzał, że "zobaczymy, jak będzie w ringu". Takie zachowanie zaskoczyło Kosteckiego, który otwarcie mówił, że musi wyzwalać w sobie dodatkowe pokłady agresji, by zmobilizować się na starcie z takim "fajnym chłopakiem", jak nazwał Andrzeja.

Tę agresję było widać podczas oficjalnej ceremonii ważenia. Już wchodząc na podest, gdzie stała waga, Kostecki wbił wzrok w rywala, a następnie zaczął robić groźne miny i wymachiwać pięściami. Przy spotkaniu twarzą w twarz mówił coś do Sołdry, który tylko ironicznie się uśmiechał. "Nie zaśnie dziś na 100 procent!" – wykrzyczał "Cygan" w kierunku publiczności, gdy tylko prowadzącemu ceremonię Mateuszowi Borkowi udało się rozdzielić zawodników. Obaj mieli spory zapas do umownego limitu 77,3 kg – Kostecki ważył 76,8 kg, a Sołdra o 100 gramów więcej.

Dawid zapowiadał, że przy wyjściu do ringu zrobi show, i słowa dotrzymał. Zamiast kawałka "Czas na walkę" towarzyszyły mu dźwięki "Bałkanicy" zespołu Piersi, a na twarzy miał maskę "strasznego klauna", jakby chciał tym dodatkowo przestraszyć Sołdrę. Pięściarz z Nowego Sącza przed pojedynkiem uklęknął jeszcze w narożniku i się przeżegnał, chwilę później obaj spojrzeli sobie głęboko w oczy i w końcu zabrzmiał pierwszy gong.

Polak wciąż bez walki o pas. "Czekam do marca i zamykam temat"

Czytaj też

Łukasz Różański (fot. PAP/Darek Delmanowicz)

Polak wciąż bez walki o pas. "Czekam do marca i zamykam temat"

Zgubił pas "Cygana", "Diablo" puszczał mu oko. Wspomnienie promotora

Czytaj też

Piotr Werner (fot. Getty Images)

Zgubił pas "Cygana", "Diablo" puszczał mu oko. Wspomnienie promotora

To było mocne otwarcie walki. Andrzej Sołdra ambitnie parł do przodu i już w pierwszej rundzie trafił Kosteckiego potężnym prawym sierpowym. "Polish Gypsy" wyraźnie się zachwiał, a Sołdra ruszył do huraganowego ataku i zasypał go lawiną ciosów. Dawid przetrwał kryzys, ale niewiele brakowało, by walka zakończyła się jego sensacyjną porażką przed czasem. W drugiej rundzie Sołdra boksował mądrze, trzymał wysoko uniesioną gardę i zaskoczył kilka razy Kosteckiego, ale pod koniec starcia zdekoncentrował się, przyjął parę uderzeń i wylądował na deskach. 


W poczynaniach Dawida widać było długi rozbrat z ringiem, mimo to jednak przejął inicjatywę i kolejne dwie rundy przebiegły pod jego dyktando. W pewnym momencie Sołdra po zainkasowaniu kilku mocnych ciosów zaczął słaniać się na nogach i wydawało się, że nokaut jest kwestią czasu. Kostecki nie potrafił jednak go wykończyć, a dodatkowo coraz ciężej oddychał. Nowosądeczanin wrócił do gry w szóstej rundzie i narzucił "Cyganowi" swoje warunki, a Kostecki wyglądał na coraz bardziej zmęczonego. W ósmym starciu obaj poszli na totalną wojnę, a po końcowym gongu wpadli sobie w ramiona i podziękowali za ten bój. Publiczność w Krakowie nagrodziła ich owacją na stojąco, bo pojedynek, który zapowiadał się na jednostronny, okazał się jednym z najbardziej emocjonujących na gali.

Jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnego werdyktu Kostecki zachował się po dżentelmeńsku, bo uniósł rękę Sołdry i gorąco gratulował mu dobrej postawy. Jakby przeczuwał, że za chwilę sędziowie punktowi orzekną jego zwycięstwo. Rzeczywiście tak było, bo choć pojedynek był bardzo wyrównany, sędziowie przyznali jednogłośne zwycięstwo Sołdrze, punktując 76:75, 77:75, 77:75. Kostecki ze skwaszoną miną, ale też z uznaniem bił brawo oponentowi, który po usłyszeniu werdyktu padł na kolana i się rozpłakał.

Kontrakt w dniu walki

Skontaktowałem się z Andrzejem Sołdrą, który zgodził się opowiedzieć mi o tamtych wydarzeniach ze swojej perspektywy. Wspomnienia wciąż są w nim żywe, bo doskonale pamięta wszystko, co działo się zarówno przed pojedynkiem, jak i po nim. 

"Nikt we mnie nie wierzył, a to stanowiło dla mnie bodziec do jeszcze cięższej pracy. Potem swoje zrobił sam Dawid, który podczas wszystkich spotkań medialnych odnosił się do mnie arogancko. Pamiętam to, jakby było wczoraj, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się w programie u Mateusza Borka i chciałem się z nim przywitać, a on nie podał mi ręki. Nie oczekuję od rywali, że będziemy przyjaciółmi, ale to było chamskie. Sam przyczynił się do tego, by motywacji mi nie zabrakło. Przyznam, że na ważeniu, gdy widziałem jego minę, gotowałem się w środku i miałem ochotę go uderzyć, taki byłem wkurzony. Przy spotkaniu oko w oko cały czas coś do mnie gadał, ale byłem tak pewny siebie, że nic mnie nie ruszało. Nie czułem strachu, nie myślałem, czy wygram, czy przegram. Chciałem po prostu jak najszybciej wyjść do ringu i się napierdzielać".

Jak przyznaje, nie miał w tej walce jakiejś szczególnej strategii. Z trenerem Piotrem Wilczewskim mieli bardzo prosty plan: "Nie kalkulowałem, nie zastanawiałem się, czy najpierw używać lewego prostego, czy prawego. Po prostu miałem cały czas na niego nacierać i się nie cofać. Myślę, że już w pierwszej rundzie byłem blisko zwycięstwa przed czasem, ale nie udało mi się go wykończyć. Później chyba nieco się rozluźniłem, bo dostałem cios, którego nie widziałem. Przyznaję, że trochę mnie wtedy zamroczyło, ale też nie jakoś mocno. Chciałem utrzymać pion, rozjechały mi się jednak nogi i sędzia zaczął mnie liczyć. Spojrzałem na cieszącego się Dawida i pomyślałem sobie: »Kurde, chłopie. Dawaj, bijemy się dalej«".

W siódmej rundzie Sołdra poczuł, że szala zwycięstwa przechyla się na jego korzyść, ale zdawał sobie sprawę, że Kostecki do końca walki może być bardzo niebezpieczny. Po końcowym gongu wcale nie był pewny zwycięstwa. 

"Czułem, że nie jest taki straszny, jak go malują, i myślę, że on też przejrzał wtedy na oczy i zdał sobie sprawę, że się przeliczył. Byłem wtedy zaprogramowany jak robot, chciałem tylko iść i się bić. Po końcowym gongu zareagowałem bardzo emocjonalnie, bo tydzień przed galą zmarł tata mojej żony. To mnie dobiło, zastanawiałem się nawet, czy nie odwołać swojego występu, ale w końcu zebrałem się w sobie i uznałem, że dam radę. Pamiętam, jak Dawid mówił, że walka z nim to będzie dla mnie żałoba. Powiedziałem mu wtedy o moim teściu…" – mówi Andrzej. Następnego dnia po pojedynku Kostecki rzucił mu się podczas śniadania na szyję i serdecznie go wyściskał. "Wyglądaliśmy jak starzy kumple. Zachowywał się już wobec mnie zupełnie inaczej niż przed pojedynkiem".

Zgubił pas "Cygana", "Diablo" puszczał mu oko. Wspomnienie promotora

Czytaj też

Piotr Werner (fot. Getty Images)

Zgubił pas "Cygana", "Diablo" puszczał mu oko. Wspomnienie promotora

Książka "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny Fighter" ukaże się 25 stycznia nakładem Wydawnictwa SQN (fot. SQN)
Książka "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny Fighter" ukaże się 25 stycznia nakładem Wydawnictwa SQN (fot. SQN)
Głowacki odetchnął z ulgą. "Nie chcę marnować kariery"

Czytaj też

Krzysztof Głowacki (fot. Mateusz Fudala)

Głowacki odetchnął z ulgą. "Nie chcę marnować kariery"

Sołdra przyznaje, że były rozmowy na temat rewanżu, ale z różnych powodów nigdy do niego nie doszło. 


"Byłem chętny, ale zacząłem stawiać warunki. Nie chcę już mówić, dlaczego nie doszło do naszej drugiej walki, nikt tutaj święty nie jest. W kontrakcie nie umieszczono klauzuli rewanżu. Swoją drogą, kontrakt podpisałem… w dniu walki, i to tylko dlatego, że zagroziłem, że jeżeli go nie dostanę, to spakuję się i pojadę do domu. Nikt do tej pory o tym nie wiedział. Bałem się, że wszystko, co ustaliliśmy, pójdzie do śmietnika. W końcu jednak dostałem umowę i był w niej zapis o badaniach antydopingowych, na czym mi i moim trenerom zależało. Mieliśmy dobre przeczucie…" – podsumowuje pogromca Kosteckiego.

Kobiecy hormon

Porażka była bardzo gorzką pigułką nie tylko dla samego Dawida, ale także jego sztabu szkoleniowego oraz promotorów. Może nawet nie tyle porażka, co beznadziejna postawa "Cygana", bo wszyscy spodziewali się, że odniesie łatwe zwycięstwo. Mimo to Andrzej Wasilewski i Piotr Werner pracowali już nad kolejnym występem Dawida, zaklepali nawet datę (10 kwietnia 2015) i miejsce (Rzeszów), ale Kostecki odmówił, a następnie przestał odbierać telefony od promotorów. Niedługo później, w marcu 2015 roku, jak grom z jasnego nieba, spadła informacja o… wykryciu dopingu u dwóch z czterech przebadanych uczestników gali Polsat Boxing Night.

Chodziło o Tomasza Adamka, który w walce wieczoru PBN w Krakowie przegrał na punkty z Arturem Szpilką, oraz Dawida Kosteckiego. W ciele "Górala" wykryto śladowe ilości boldenonu i jak mówił mi dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej POLADA Michał Rynkowski, w teorii istnieje możliwość, że jego organizm wytworzył ten związek naturalnie (sam Adamek stanowczo dementował, że przyjmował zabronione środki). To jednak i tak nie miało znaczenia, ponieważ Światowa Agencja Antydopingowa od 1 stycznia 2015 roku podniosła dopuszczalny próg stężenia boldenonu. Ponieważ Adamek ze swoim stężeniem go nie przekraczał, został oczyszczony z zarzutów i nie groziły mu żadne konsekwencje.

Sprawa z "Cyganem" była dużo bardziej skomplikowana, bo badania próbki A wykazały obecność w jego organizmie istnej tablicy Mendelejewa! Były tam dopalacze, metyloheksanamina, stanozolol oraz gonadotropina kosmówkowa, zwana hCG. Nie wnikając w chemiczne właściwości tych substancji i tłumacząc w największym uproszczeniu, to związki, które w teorii mają zwiększać siłę, szybkość i wydolność. Jak usłyszałem w POLADA, od początku tej sprawy nie było żadnych wątpliwości, że Kostecki się wspomagał, bo hCG to hormon, który produkują wyłącznie… kobiety w ciąży.

Wszystkich jednak nurtowało, dlaczego wyniki badań zostały ogłoszone dopiero cztery miesiące po gali. 

"Badania przeprowadzono w laboratorium zakładu badań antydopingowych przy Instytucie Sportu. Zawiodła komunikacja na linii laboratorium–organizator gali. To organizator powinien odebrać wyniki od laboratorium, ale tego nie zrobił i w Instytucie Sportu dopiero po jakimś czasie zorientowano się, że próbki wciąż są na miejscu. Instytut sam skontaktował się z organizatorem gali, choć nie miał takiego obowiązku, tym bardziej że nie otrzymał należności finansowej za wykonane badania" – tłumaczył Michał Rynkowski.

Sprawą zajęła się trzyosobowa komisja Polskiego Wydziału Boksu Zawodowego, w której zasiedli Krzysztof Kraśnicki (ówczesny szef PWBZ), Leszek Jankowiak (szef komisji sędziowskiej) i Paweł Kardyni (przewodniczący komisji regulaminowej). Kostecki mógł walczyć o swoje dobre imię i poddać badaniu próbkę B, ale tego nie zrobił, prawdopodobnie zdając sobie sprawę, że nie ma szans na inny wynik. Nie próbował także składać żadnych wyjaśnień, po prostu zapadł się pod ziemię i wyjechał z Warszawy. Komisja nie miała więc żadnych wątpliwości i ukarała "Cygana" zawieszeniem na dwa lata (kara miała obowiązywać do marca 2017 roku).

"Nie dość, że zaboksował do bani, to jeszcze był na dopingu. To było szokujące. Z całym szacunkiem, ale wspomagać się przed walką z Sołdrą? To świadczyło o tym, jak niepewnie się czuł, mimo że krzyczał przed pojedynkiem, że wygryzie rywalowi serce, a pojutrze będzie mistrzem świata. Wcześniej badano go kilka razy i nigdy nie było problemów. Musiał się bać tej walki" – wspomina Andrzej Wasilewski, który dodaje, że trener Fiodor Łapin, jeszcze nie wiedząc o tym, że Kostecki się wspomagał, chciał go wycofać z gali: 

"Dawid wyszedł z tego więzienia kompletnie inny. Naczytał się książek o oficerach specnazu i chciał zmieniać kategorię wagową. Nie wiem, czy to stres, narkotyki, czy po prostu zwariował, ale był emocjonalnie rozchwiany. Fiodor Łapin kompletnie nie mógł nad nim zapanować. Przed walką po hotelu kręciły się jakieś grupy ludzi, wszystko było inaczej niż zwykle. Pamiętam, jak Dawid krzyczał, że chce walki dziesięciorundowej i musiałem używać jakichś niewiarygodnych sztuczek, by przekonać go na osiem rund. Później się okazało, że miał kondycję na dwie".

Gdy Wasilewski zerwał umowę z Kosteckim, ten zaczął regularnie obrażać go w internecie. Nagrywał wulgarne filmiki, w których nazywał byłego promotora m.in. "pałą" i groził, że opublikuje jego "niewolnicze kontrakty"

"Po raz drugi w życiu Dawid zachowywał się wobec mnie tak agresywnie. Uknuł wtedy teorię, że wymyśliłem ten doping dlatego, że nie zgodził się na występ w Rzeszowie. To totalna bzdura. Wyniki badań ukazały się tak późno, bo oni wysłali to do AIBA (światowa organizacja boksu olimpijskiego, obecnie IBA), której podlegał wtedy Polski Związek Bokserski. Tam nikogo to nie interesowało. Tak naprawdę to uratowało Adamka, bo gdyby wyniki ukazały się jeszcze w 2014 roku, byłby zdyskwalifikowany za doping. Filmiki Kosteckiego? Kompletnie się tym nie przejmowałem, bo wiedziałem, że to jest inny Dawid niż ten, którego znałem" – podsumowuje promotor.

Jak to możliwe, że Dawid, który tak bardzo zwracał uwagę na to, co je, i potrafił spędzać w sklepach całe godziny, sprawdzając składy różnych produktów, wpakował w siebie tyle związków chemicznych?

"Nie wiedział, że będą testy" – powiedział mi jeden z jego kolegów.

***
Książkę "Dawid Cygan Kostecki. Uliczny Fighter" już można zamawiać w przedsprzedaży.

Głowacki odetchnął z ulgą. "Nie chcę marnować kariery"

Czytaj też

Krzysztof Głowacki (fot. Mateusz Fudala)

Głowacki odetchnął z ulgą. "Nie chcę marnować kariery"

Zobacz też
Potężny nokaut. Pięściarz nie pamięta ostatnich 6 tygodni [WIDEO]
Jin Sasaki został brutalnie znokautowany przez Briana Normana Jr. (fot. TVP Sport)

Potężny nokaut. Pięściarz nie pamięta ostatnich 6 tygodni [WIDEO]

| Boks 
Nokaut roku mistrza świata! Rywal zniesiony na noszach [WIDEO]
Brian Norman Jr. w brutalny sposób odebrał Jinowi Sasakiego marzenia o tytule mistrzowskim (fot. TVP Sport)

Nokaut roku mistrza świata! Rywal zniesiony na noszach [WIDEO]

| Boks 
Bombardier z Wrocławia wraca do ringu
Rafał Wołczecki (fot. Piotr Duszczyk/Boxingphotos.pl)

Bombardier z Wrocławia wraca do ringu

| Boks 
Bokserska ofensywa TVP! Pokażemy ważne walki Polaków za Oceanem
Michał Cieślak (fot. PAP/Grzegorz Momot)

Bokserska ofensywa TVP! Pokażemy ważne walki Polaków za Oceanem

| Boks 
"Diablo" wyjawił swoje plany. Mount Everest i... ślub
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (fot. Getty)

"Diablo" wyjawił swoje plany. Mount Everest i... ślub

| Boks 
Polecane
Najnowsze
Polki kontynuują grę w Lidze Narodów. O której dziś mecz z Niemkami?
nowe
Polki kontynuują grę w Lidze Narodów. O której dziś mecz z Niemkami?
| Siatkówka / Reprezentacja 
Radość polskich siatkarek (fot. Getty Images)
20-latek stawiał warunki selekcjonerowi? Jest odpowiedź!
Jan Ziółkowski w meczu z Chelsea (fot. Getty).
nowe
20-latek stawiał warunki selekcjonerowi? Jest odpowiedź!
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
Linette – Tauson. O której dziś ćwierćfinał WTA Nottingham?
Magda Linette (fot. Getty Images)
Linette – Tauson. O której dziś ćwierćfinał WTA Nottingham?
| Tenis / WTA (kobiety) 
Polacy w UFC zarobią więcej niż w KSW. "Dwa razy tyle"
Robert Ruchała (fot. PAP)
Polacy w UFC zarobią więcej niż w KSW. "Dwa razy tyle"
| Sporty walki / MMA 
Grbić zadecydował! Znamy kadrę na LN w Chicago
Reprezentacja Polski siatkarzy (fot. Getty Images)
Grbić zadecydował! Znamy kadrę na LN w Chicago
| Siatkówka / Reprezentacja 
Bramkarz kadry latem zmieni klub. Zapytania z Anglii i Francji
Mateusz Kochalski na treningu reprezentacji Polski (fot. Getty).
tylko u nas
Bramkarz kadry latem zmieni klub. Zapytania z Anglii i Francji
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Dujszebajew: to ja jestem odpowiedzialny za brak mistrzostwa [WYWIAD]
(fot. ORLEN Superliga / Industria Kielce)
tylko u nas
Dujszebajew: to ja jestem odpowiedzialny za brak mistrzostwa [WYWIAD]
(fot. własne)
Maciej Wojs
Do góry