Ach, co to był za finał! Po kapitalnym meczu Michael Smith pokonał Michaela van Gerwena 7:4 i po raz pierwszy w karierze został mistrzem świata w darcie. Anglik dokonał tego w wielkim stylu, w drugim secie rzucając dziewiątą lotkę. Komentatorzy nie mieli wątpliwości – to był najlepszy leg w historii darta!
To, co wydarzyło się we wtorkowy wieczór w londyńskiej Alexandra Palace na stałe wpisze się do panteonu najwspanialszych chwil w historii darta. W trzecim legu drugiego seta Smith i van Gerwen odpalili fajerwerki – po sześciu perfekcyjnych rzutach, obaj mogli kończyć lega dziewiątą lotką. Jako pierwszy próbował Holender i pomylił się dopiero w ostatnim rzucie – na podwójnej 12. Smith natomiast nie spudłował ani raz.
Anglik był we wtorek w kapitalnej dyspozycji. Dość powiedzieć, że mecz próbował zamknąć... dziewiątą lotką (co ostatecznie mu się nie udało). Ale nim do tego doszło, kilkukrotnie był w stanie odrodzić się po chwilowych dołkach. Tak było zresztą również i w ostatnim secie, w którym van Gerwen prowadził już 2:0. Gdyby dołożył kolejnego lega, w setach zrobiłoby się już tylko 6:5 dla Anglika. Smith zapanował jednak nad emocjami i kilka minut później przypieczętował triumf.
Kluczowy moment meczu miał miejsce w siódmym secie. Wtedy też Van Gerwen prowadził 2:0 w legach i miał szansę, by wyjść na prowadzenie 4:3. Smith odmienił jednak losy rywalizacji – najpierw zapisał na swoim koncie tego, a niewiele później dwa kolejne sety i w efekcie objął prowadzenie 6:3. Tego nie mógł już zmarnować.
32-latek zrewanżował się tym samym Holendrowi za porażkę w finale mistrzostw w 2019 roku (3:7). To zresztą był jego trzeci występ w meczu o tytuł – oprócz wspomnianego starcia z MvG, w 2022 roku Smith zmierzył się z Peterem Wrightem, przegrywając 5:7. Dziś może powiedzieć: do trzech razy sztuka!
Za triumf Anglik otrzymał czek na 500 tysięcy funtów.