Przejdź do pełnej wersji artykułu

Premier League: odchodzi jako król. Mateusz Klich podbił serca kibiców Leeds United

/ Mateusz Klich i Stuart Dallas (fot. Getty Images) Mateusz Klich i Liam Cooper (fot. Getty Images)

Blisko 200 meczów i basta. Mateusz Klich kończy trwającą ponad pięć lat przygodę z Leeds United. Kibice Pawi nie mają wątpliwości, że na ich oczach odchodzi z klubu zawodnik, który należał do absolutnie najważniejszych graczy zespołu z Elland Road w ostatnich sezonach.

Premier League: Leeds United pożegnało Mateusza Klicha. "Odchodzi jako mistrz" [WIDEO]

Czytaj też:

Matty Cash (fot. Getty)

Premier League. Matty Cash zagrał na innej pozycji. "Miał żałosną połowę"

Trafił na Wyspy Brytyjskie jako piłkarz nieco zapomniany przez polskich kibiców. Choć w sezonie 2016/2017 z dobrej strony zaprezentował się w barwach holenderskiego Twente Enschede (sześć goli w 30 meczach), wciąż nie znajdował większego uznania w oczach prowadzącego wówczas biało-czerwonych – Adama Nawałki.

Początki Klicha w zespole trzykrotnego mistrza Anglii tylko oddalały go od drużyny narodowej. Wystarczy powiedzieć, że przez pierwsze pół roku zanotował jedynie dziewięć występów na wszystkich klubowych frontach, po czym ponownie udał się do Holandii – tym razem na kilkumiesięczne wypożyczenie do FC Utrecht (szesnaście spotkań i jedna bramka).

Ofensywny pomocnik wrócił do Leeds wraz z początkiem rozgrywek 2018/2019, a przełomowym momentem dla jego przyszłości w klubie z Elland Road było zatrudnienie przez włodarzy Pawi na ławce trenerskiej słynnego Marcelo Bielsy. Argentyńczyk szybko dostrzegł olbrzymi potencjał, jaki drzemie w wychowanku Tarnovii Tarnów. Ten natomiast pod wodzą nowego opiekuna ekipy z hrabstwa West Yorkshire rozegrał być może swój najlepszy sezon w karierze.

Czytaj też:

Przemysław Płacheta (fot. Getty)

Championship. Przemysław Płacheta powraca do Norwich City. Skrócono jego wypożyczenie

50 meczów, 10 goli i 9 asyst – takich liczb 32-letni dziś zawodnik nie wykręcił nigdy wcześniej, ani nigdy później, jak właśnie w sezonie 2018/2019. Klich wystąpił wówczas w każdym ligowym spotkaniu Leeds na poziomie Championship, będąc nie tylko płucami, ale i mózgiem zespołu. Pomocnik nie mógł nachwalić się metod treningowych zarządzanych przez Bielsę.


Byłem w PEC Zwolle i myślałem, że gram na sto procent. Potem byłem w Twente i też myślałem, że już gram na sto procent. A potem przyszedłem do Leeds i nagle trener Bielsa wyciągnął ze mnie następne sto procent. Na ten moment wydaje mi się, że gram najlepszą piłkę jaką grałem w karierze. Czy to jest sto procent? Na tę chwilę mogę powiedzieć, że raczej tak. Messim nie będę – mówił kilka lat temu o współpracy z "El Loco" w rozmowie z TVPSPORT.PL.


Zresztą, dzięki świetnym występom na angielskich boiskach z biegiem czasu Polak zapracował sobie nawet na ksywkę "żołnierza Bielsy". I faktycznie, coś w tym było. Argentyńczyk swoją drogą nigdy nie ukrywał, że bardzo ceni sobie umiejętności byłego gracza m.in. Cracovii czy FC Kaiserslautern.

Klich to jeden z nielicznych piłkarzy, który potrafi bronić, ale przy tym ciągle dobrze atakować. Może grać w każdym miejscu na boisku, bo dobrze rozumie swoje zadania niezależnie od tego, gdzie dokładnie się znajdzie. Klich jest piłkarzem, który podejmuje bardzo dobre decyzje. Dzięki temu jego gra jest płynna, ale nie widowiskowa. Rozumie pan? Nie zobaczy pan w jego wykonaniu dryblingu, którym minie trzech rywali. Potrafi jednak przyjąć piłkę, uwalniając się od krycia trzech przeciwników, ale nie na bazie jakiejś fantazji, tylko ruchu bez piłki – ocenił 67-letni szkoleniowiec w wywiadzie udzielonym "Canal Plus".

Czytaj też:

Serie A. Co za statystyka! Arkadiusz Milik najlepszym wykonawcą rzutów wolnych we Włoszech

Kolejny sezon tylko ugruntował wysoką pozycję Klicha w drużynie Pawi. Ten w 47 występach we wszystkich rozgrywkach strzelił siedem goli oraz popisał się pięcioma kluczowymi podaniami i został jednym z głównych ojców sukcesu, jakim bez wątpienia był pierwszy od szesnastu lat awans Leeds do Premier League.

Polak spełniał swoje marzenia. Oto bowiem stanął przed możliwością gry w lidze, którą z wypiekami na twarzy oglądał od najmłodszych lat. Debiut w angielskiej elicie miał słodko-gorzki. Co prawda Pawie na inaugurację sezonu 2020/2021 musiały uznać wyższość obrońcy tytułu Liverpoolowi FC (3:4), ale sam Klich był jedną z wyróżniających się postaci na boisku, a w 66. minucie pięknym i efektownym uderzeniem z okolic jedenastego metra pokonał samego Alissona Beckera.


Dzięki temu 41-krotny reprezentant kraju został dopiero czwartym Polakiem – po Robercie Warzysze, Marcinie Wasilewskim oraz Janie Bednarku – który zdobył bramkę na poziomie Premier League. Pomocnik poszedł za ciosem już w następnej kolejce. Wykorzystując rzut karny, przyczynił się do pierwszego od 2004 roku wygranego meczu Pawi w angielskiej ekstraklasie (z Fulham FC 4:3).

Czytaj też:

Kiedy kolejne mecze Roberta Lewandowskiego w FC Barcelona? Sprawdź terminarz najbliższych spotkań

Cała kampania 2020/2021 była bardzo solidna w wykonaniu ekipy Marcelo Bielsy, która w roli beniaminka zajęła niezłe, dziewiąte miejsce na finiszu Premier League, a Klich zakończył rozgrywki z dorobkiem czterech trafień i pięciu asyst w 35 spotkaniach. Bez Polaka znów trudno było wyobrazić sobie podstawowy skład zespołu z Elland Road. – W Leeds mam pełną swobodę, biegam od pola karnego do pola karnego, bo bardzo to lubię. Jestem tam, gdzie uważam, że powinienem – wyjaśniał sam zainteresowany w trakcie zgrupowania kadry przed mistrzostwami Europy 2020.

Kolejny sezon nie był już tak udany zarówno dla Pawi, jak i samego Klicha. Mimo 33 występów na boiskach Premier League, 32-latek coraz częściej zaczynał mecze na ławce rezerwowych, a kiedy pod koniec lutego 2022 roku Marcelo Bielsę na ławce trenerskiej zastąpił Jesse Marsch, reprezentant Polski wyraźnie spadł w klubowej hierarchii pomocników (jedno trafienie w całej kampanii – z Evertonem FC).


Bieżący sezon tylko to potwierdził. W żadnym z czternastu ligowych spotkań, w których zagrał, nie znalazł się w wyjściowym składzie drużyny trzykrotnego mistrza kraju. Niewiele w tym kontekście zmieniła jego świetna postawa w pucharowym starciu z Barnsley FC (3:1), gdy Klich dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, a Leeds w pewnym stylu awansowało do 1/16 finału Carabao Cup. Polak, choć odgrywał drugoplanową rolę w ekipie Jessego Marscha, przy każdej nadarzającej się okazji chwalony był przez amerykańskiego szkoleniowca. 

Czytaj też:

Premier League. Mateusz Klich napisał list do kibiców Leeds United. "Kocham was"

Jest jedną z moich ulubionych osobowości ze wszystkich piłkarzy, których kiedykolwiek trenowałem. Mamy naprawdę dobre relacje, a Mateusz nadal jest tu bardzo ważny. Interesujące jest to, że zajmuje piąte miejsce pod względem liczby rozegranych meczów. 25 z 28 gier odkąd tu jestem. W tych 25 z 28 meczów nie wszystkie zaczynał od początku i wiem, że czasami gracze chcą grać trochę więcej – mówił opiekun Pawi na konferencji prasowej przed ubiegłotygodniowym starciem z Manchesterem City.

Klich nie chciał jednak już dłużej być jedynie zmiennikiem w zespole z hrabstwa West Yorkshire. W końcu zdecydował się przyjąć ofertę grającego na co dzień w MLS – D.C. United. Tam ma być jedną z największych gwiazd drużyny prowadzonej przez Wayne'a Rooneya. Polak w pięknym stylu pożegnał się ze swoim dotychczasowym klubem, zamieszczając w mediach społecznościowych emocjonalny list skierowany do kibiców.

Droga rodzino Leeds United. Gdy przyszedłem tutaj z Holandii w 2017 r., miałem ogromne oczekiwania wobec swojej przygody w Anglii. I choć pierwszy rok był jak koszmar, dalszy okres to piękny sen. (...) Chciałbym zostać dłużej, ale nigdy nie lubiłem siedzieć na ławce. Chcę grać jak najwięcej w nadchodzących latach. Dlatego zamykam ten rozdział, ale nigdy nie zapomnę czasu spędzonego w Yorkshire – napisał na Twitterze.


Tym samym Mateusz Klich zakończył swoją przygodę z Leeds United na 195 występach we wszystkich rozgrywkach. Strzelił 24 gole (z czego pięć na boiskach Premier League) oraz zaliczył 23 asysty. Teraz przyjdzie oglądać nam jego poczynania zza Oceanem. Na to musimy jeszcze chwilę poczekać. Wszak nowy sezon MLS ruszy dopiero pod koniec lutego. D.C. United na początek rozgrywek zagra przed własną publicznością z Toronto FC.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także