| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Sądzę, że skoro kluby chciały uchwalić szesnastozespołową ligę, nie ma możliwości i przede wszystkim zasobów, by utrzymać limit trzech obcokrajowców – mówi w TVPSPORT.PL Piotr Maciąg, prezes Asseco Resovii Rzeszów, która jest w czołówce PlusLigi.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Kiedy rozmawialiśmy przez ostatnie sezony, powtarzał pan, że wierzy w spokój i rozwój krok po kroku. Traktowałam to trochę jako PR-owy banał, bo kiedy wynik nie jest zły, ale nie jest też wymarzony, trudno cokolwiek innego powiedzieć. Wydaje się jednak, że można już stwierdzić, że w tym sezonie Asseco Resovia Rzeszów się odbudowała. Była w panu choć chwila wątpliwości czy to się uda?
Piotr Maciąg: – W sporcie trudno jest operować kwantyfikatorami, że się "wiedziało". Prawda jest taka, że każda osoba w klubie starała się wykonać swoją pracę najlepiej jak można i cieszymy się, że wysiłek na ten moment przynosi dobry efekt. Należy jednak pamiętać o tym, że jest to początek drogi i najważniejsze mecze są dopiero przed nami. Może to znów będzie banał, ale najistotniejsze spotkania to ćwierćfinał Pucharu Polski i, jeśli się uda, kolejne jego etapy, a następnie faza play-off.
Wiem jednak, że wykonaliśmy dobrą pracę. Wydaje mi się, że zmiana w postawie naszej drużyny jest widoczna gołym okiem. Osobiście najbardziej cieszy mnie aspekt mentalny. Teraz, kiedy pojawiają się problemy, każdy na boisku i w sztabie szuka adekwatnych rozwiązań, a nie winnych, co myślę, że trochę charakteryzowało nas w poprzednich sezonach.
– Zadziałały zmiany w przyjęciu, to, że zawodnicy bardziej się znali, mieli nowego trenera o innej mentalności, a może wszystko na raz?
– Myślę, że w siatkówce trudno jest mówić o pojedynczych zawodnikach. Każdy ma bardzo duży wpływ na grę zespołu. Teraz tworzymy monolit, bardzo zgraną grupę. Jesteśmy razem w dobrych i złych momentach. W tych drugich nie panikujemy. W tym sezonie wygraliśmy wiele meczów, w których graliśmy przeciętnie. Mam przekonanie, że gdyby one wydarzyły się rok temu, moglibyśmy w nich nie triumfować ze względu na wspomniany aspekt mentalny.
Ogromny wpływ na to miał trener Medei. W ubiegłym roku po ćwierćfinałowych meczach z Aluron CMC Warta Zawiercie zależało mi na tym, by włoski szkoleniowiec przyjechał do klubu i porozmawiał z zawodnikami oraz Marcelo Mendezem o tym, co się wydarzyło. Myślę, że praca, którą wykonujemy od maja, przyniosła dobre efekty. Trzymajmy kciuki, by dopisywało nam zdrowie, bo to element bardzo ważny. Trzeba pracować, być dobrej myśli i "przyciągać" dobre momenty. Jeszcze długa droga przed nami. Nie możemy popaść w nadmierne samozadowolenie.
– Ile było prawdy w tym, że trener Medei nie był waszym pierwszym wyborem? Słyszałam o tym, że kontaktowaliście się wcześniej między innymi z Vitalem Heynenem.
– Zawsze było dla nas priorytetem, by przede wszystkim kontaktować się z obecnymi członkami sztabu szkoleniowego, a także dotychczasowymi zawodnikami. W ubiegłym sezonie rozmawialiśmy o przedłużeniu współpracy z trenerem Mendezem. Marcelo nie był jednak gotowy na to, by w lutym podjąć decyzję o swojej przyszłości. Następnie skontaktowałem się z trenerem Medeiem, bardzo szybko złapaliśmy dobry kontakt i doszliśmy do porozumienia w sprawie kontraktu. Nie zastanawiałem się długo nad tym wyborem. To świetny fachowiec i fajny człowiek.
W siatkówce i sporcie można wygrać lub przegrać. Ważne jest to, by nie znajdować wymówek, kiedy coś nie wyjdzie. Wtedy należy szukać przyczyn takiego stanu rzeczy, odnosić się do siebie z szacunkiem i nie popadać w panikę. Niekiedy jest to trudne, szczególnie w zespołach, od których oczekuje się tego, by wygrywały w każdym meczu. Pamiętajmy jednak, że nawet w najlepszych drużynach zawodnicy i trenerzy to też ludzie. Mają prawo do chwil słabości. Nie mogą być one jednak utożsamiane z paniką czy przenoszeniem niepokoju na drużynę. Mogę zdradzić, że wraz z trenerem Medeiem podzielamy taki sposób myślenia o siatkówce i zarządzaniu klubem.
– A na ile zespół będzie zmieniony? Słyszałam, że podpisaliście już umowy z Karolem Kłosem i Stephenem Boyerem.
– Przede wszystkim koncentrujemy się na bieżącym sezonie. Jeśli chodzi o ambicje transferowe na kolejny, to myślę, że nikogo nie zdziwi, że naszym celem jest utrzymanie trzonu zespołu. Oczywiście, myślimy też o pewnych wzmocnieniach, ale klub o ruchach będzie informować w stosownym czasie. Najważniejsze jest dla nas zapewnienie ciągłości i stabilizacji. Jesteśmy zadowoleni z tego, jak drużyna się prezentuje.
– Priorytetem było przedłużenie kontraktu z Toreyem Defalco?
– Tak. Mogę powiedzieć, że TJ jest jednym z liderów zespołu. Pełni bardzo ważną rolę. Jeśli udałoby się przedłużyć kontrakt z tym zawodnikiem, byłaby to bardzo dobra wiadomość dla naszego klubu. To jeden z najlepszych przyjmujących naszej ligi.
– Czy w tym sezonie okienko transferowe przyspieszyło?
– Rozmowy toczą się od listopada. Pojawia się wiele zarzutów, że to za szybko i byłoby lepiej, gdyby transfery były negocjowane w marcu lub kwietniu. Jest to dla mnie niezrozumiała krytyka. Moje zdanie jest takie, że jeśli okres transferowy zaczynałby się w czasie najważniejszej fazy, czyli play-off, powodowałoby u zawodników duży niepokój i zamieszanie w tak kluczowej chwili.
Zdradzę, że kiedy podpisywaliśmy dwa lata temu kontrakty z Jakubem Kochanowskim i Pawłem Zatorskim, zrobiliśmy to relatywnie szybko. Po tym wygrali oni z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle Ligę Mistrzów. To wytrąca argument o tym, że parafowanie nowej umowy w innym klubie rozprasza uwagę zawodników odnośnie do bieżących celów. Kiedy mówimy o tym, w którym momencie rozpoczynać negocjacje, zawsze trzeba więc widzieć dwie strony medalu. Spokojna głowa w sporcie ma naprawdę duże znaczenie i jest ona powiązana z pewnością przyszłości.
– Dużo mówiło się w ostatnim czasie o rozszerzeniu PlusLigi. Głosowaliście państwo za dołączeniem zespołu z Ukrainy do rozgrywek. Czy teraz widzi pan więcej plusów, czy też po rozmowach z zawodnikami i lekturze artykułów, uważa pan, że nie był to dobry pomysł?
– Myślę, że problem jest nieco bardziej złożony. Z mojej perspektywy główną bolączką, która wynika z rozszerzenia ligi, jest to, że brakuje na rynku polskich zawodników. Kluby dysponują czternastozespołowymi kadrami. Doszło do sytuacji, w której wielu rezerwowych graczy, szczególnie w słabszych klubach, nie do końca nadaje się do tego, by grać na poziomie PlusLigi.
Rozszerzenie ligi do szesnastu zespołów i dopuszczenie do rozgrywek klubu ze Lwowa to była pewna próba. Po zakończeniu sezonu trzeba będzie zrobić bilans korzyści i kosztów, które wyniknęły z tego tytułu. Na pewno największą cenę zapłaciły za to drużyny, które występują w europejskich pucharach. Spiętrzenie gier jest bardzo duże.
Uważam, że zarówno w PlusLidze, jak i I lidze powinno być dwanaście zespołów. Wymaga to jednak zmiany formuły. Teraz widać, że grania jest trochę za dużo. Zdecydowana większość prezesów głosowała jednak za takimi rozwiązaniami. Żeby w sposób kompletny ocenić słuszność tego wyboru, należy poczekać do końca sezonu. Nie zmienia to faktu, że moje prywatne zdanie jest takie, by w perspektywie dwóch lat myśleć o tym, by rozgrywki zmniejszać.
Jako ciekawostkę dodam, że po rozszerzeniu ligi do szesnastu zespołów, jako Asseco Resovia Rzeszów zgłaszaliśmy propozycję, by z rozgrywek spadały dwie drużyny. Wniosłoby to więcej emocji, a meczów o czapkę gruszek byłoby mniej. Propozycja ta nie spotkała się jednak z poparciem większości klubów. Jest więc tak, jak jest.
– Powiedział pan, że polskich graczy jest za mało. Czy rozwiązaniem jest zwiększenie limitu obcokrajowców?
– W przyszłym sezonie na pewno będzie obowiązywać limit trzech obcokrajowców. Takich zmian nie można wprowadzać z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Sądzę jednak, że skoro kluby chciały uchwalić szesnastozespołową ligę, nie ma możliwości i przede wszystkim zasobów, by utrzymać limit trzech obcokrajowców. Przy zmniejszonej lidze, problem limitów nie występuje – szczególnie przy dwunastozespołowych rozgrywkach. Teraz zawodnicy ze średniej i niższej półki często otrzymują nierynkowe wynagrodzenie wyłącznie z uwagi na paszport, który jest w drużynie potrzebny. Fajnie jest, gdy istnieje konkurencja między siatkarzami, by dostać się do dobrego klubu. Problematyczne staje się natomiast zjawisko, w którym ktoś dostaje pracę tylko po to, by spełnić wymóg formalny.
Czytaj również:
– Bartosz Bednorz trafi do polskiego klubu w tym sezonie? Wszystko na to wskazuje
– Kwalifikacje do IO, mistrzostwa Europy... Pracowity rok reprezentacji Polski siatkarzy i reprezentacji Polski siatkarek
– Był pomysł na zmiany. Większa PlusLiga, więc i obcokrajowców powinno być więcej?
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.