AS Roma, choć długo męczyła się z drugoligową Genoą, wywalczyła awans do ćwierćfinału Pucharu Włoch. Bohaterem spotkania został rezerwowy Paulo Dybala, który w 65. minucie zdobył zwycięską bramkę. Do 74. minuty na boisku przebywał Nicola Zalewski, o którego zdrowie polscy kibice zadrżeli po starciu z jednym z piłkarzy gości.
Faworyt tego spotkania był jeden. Zwycięzca Ligi Konferencji, AS Roma, mierzyła się ze spadkowiczem z Serie A, Genoą. Podopieczni Jose Mourinho długo męczyli się z niżej notowanym rywalem. Nie mieli wyraźnego pomysłu na sforsowanie defensywy rywala. W dodatku szwankowało też wykończenie, choćby w przypadku napastnika Tammy'ego Abrahama.
Portugalski szkoleniowiec musiał coś zmienić, żeby jego zespół nie poszedł śladem Milanu i nie odpadł z 1/8 finału Pucharu Włoch. Na drugą połowę zamiast Lorenzo Pellegriniego wyszedł Paulo Dybala i Argentyńczyk z miejsca ożywił grę giallorossich. W 65. minucie po podaniu Gianluki Manciniego, przebojowo przedarł się w pole karne i pokonał golkipera gości. Do ostatniego gwizdka Roma kontrolowała przebieg spotkania i awansowała do kolejnej fazy rozgrywek. Dołączyła tym samym do Interu, Torino i Fiorentiny, która pokonała Sampdorię 1:0.
Jak grał Nicola Zalewski?
Zadrżeliśmy w 21. minucie, gdy Polak cierpiał na murawie, po tym jak w walce o piłkę został uderzony przez Lennarta Czyborrę. Na szczęście 20-latek podniósł się i wrócił do gry. Na murawie spędził 74 minuty. Był aktywny, ale też niezwykle chaotyczny. Na murawie brakowało mu pewności siebie. Stworzył ciekawą sytuację w drugiej połowie, ale zbyt długo zbierał się do strzału, a w dodatku uderzył hen w trybuny. Ma 20 lat, ale już będąc na tym poziomie, musi prezentować regularnie równą i dobrą formę, jeśli chce grać od pierwszej minuty u takiego fachowca jak Mourinho.
Ocena TVPSPORT.PL: 5/10