{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Energa Basket Liga. Trefl pokonał Twarde Pierniki po dobitce Radica

Koszykarze Trefla pokonali w Sopocie w meczu ekstraklasy Arrivę Twarde Pierniki 87:85 po skutecznej dobitce sekundę przed końcem Ivicy Radica. Toruński zespół po raz pierwszy poprowadził francuski szkoleniowiec Cedric Heitz, który zastąpił Serba Milosa Mitrovica.
KURIOZALNA KONFERENCJA. "NIE MA JEDZENIA, JEST TYLKO ALKOHOL"
Trefl w kiepskim stylu przegrał dwa poprzednie spotkania – u siebie 71:77 z Grupą Sierleccy Czarni Słupsk oraz w Szczecinie 79:103 z Kingiem. Zresztą sopocianie nie mogą pochwalić się zbyt udaną passą, bowiem tylko jedno z pięciu ostatnich spotkań zakończyło się ich zwycięstwem.
Pod koniec września w pierwszej ligowej konfrontacji zawodnicy Trefla triumfowali w Toruniu 81:79 i w rewanżu podopieczni trenera Zana Tabaka także wygrali różnicą zaledwie dwóch punktów. O ich zwycięstwie przesądził chorwacki center Ivica Radic, który sekundę przed końcem najlepiej odnalazł się pod koszem rywali i dobił rzut Garretta Nevelsa.
– Wiedziałem, że czeka nas bardzo ciężki mecz. I to z dwóch powodów. Rywale walczą o życie, wygrali dwa z pięciu poprzednich spotkań i mają nowego trenera. Z kolei my ostatnio nie gramy dobrze i pod względem fizycznym również nie prezentujemy się najlepiej. Biorąc to wszystko pod uwagę jest to dla nas bardzo dobry rezultat – przyznał Tabak.
W Treflu na oczekiwanym poziomie zagrał Jarosław Zyskowski (wcześniej dwa mecze zakończył z zerowym dorobkiem), który zdobył 23 punkty, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Z dobrej strony zaprezentowali się także, poza Radicem, Jean Salumu (17 pkt.) oraz aktywny w obronie 22-letni Błażej Kulikowski, który do siedmiu "oczek" dodał po trzy zbiórki i przechwyty.
Arriva Twarde Pierniki z dorobkiem zaledwie trzech ligowych triumfów zamykają tabelę. W debiucie Heitza goście bliscy byli odniesienia niespodziewanego zwycięstwa, ale zmarnowali sporą szansę. Poza tym 49-letni szkoleniowiec mógł lepiej rozegrać końcówkę spotkania, a zwłaszcza wziąć w newralgicznym momencie czas i przenieść grę na połowę sopocian.
– Nasz zespół ma wielkie serce. Ostatnio trenowaliśmy ciężko, a zawodnicy dostali bardzo dużo informacji do przyswojenia, a to nie jest łatwe. Zwłaszcza kiedy musisz to wszystko pokazać w jednym wyjazdowym meczu na tle silnej drużyny. Dzisiaj obie ekipy twardo walczyły do końca. Mecz mógł się zakończyć nasza wygraną, a zakończył wygraną gospodarzy. Nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi, ale widzę efekty naszej pracy – stwierdził Heitz.
Trener przyjezdnych podkreślił, że jego drużyna musi poprawić kontrolę nad piłką, ponieważ sopocianie zdobyli mnóstwo punktów z kontrataków po ich stratach.
– Jest też sporo pozytywów. Wygraliśmy zbiórkę, mieliśmy wiele otwartych rzutów, których mogliśmy trafić więcej. Jestem jednak szczególnie zadowolony z tego jak walczyliśmy. Widząc, jaki ta drużyna ma potencjał i zapał do pracy, jestem przekonany, że niebawem zaczniemy odnosić zwycięstwa – podsumował.