{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Horror w MŚ! Remis Brazylii z Portugalią, Słowenia spuściła lanie Iranowi

Na start fazy zasadniczej mistrzostw świata piłkarzy ręcznych mieliśmy wielkie emocje w Goeteborgu. To właśnie tam Brazylia zremisowała z Portugalią 28:28, decydujący rzut karny wykorzystując już po syrenie końcówej. W Krakowie natomiast Słowenia spuściła lanie Iranowi pokonując go 38:21.
Nie wszystko stracone! W tym wariancie Polska wejdzie do 1/4 finału MŚ
W pierwszym krakowskim meczu fazy zasadniczej nie było mowy o żadnej sensacji nawet przez chwilę. Iran, który podobnie jak Polska zameldował się w drugiej rundzie bez ani jednego punktu, zaliczył bolesne zderzenie ze Słowenią.
Ekipa z Bałkanów dominowała od samego początku. Już po nieco ponad dziesięciu minutach Słoweńcy prowadzili 9:3 i stało się jasne, że ich przewaga będzie tylko rosła. Do przerwy wypracowali sobie aż jedenaście bramek różnicy – było 20:9.
W słoweńskiej drużynie brylował między innymi znany polskim kibicom z gry w Industrii Kielce skrzydłowy – Blaż Janc. Swoje robili także jego pozostali koledzy i to znajdowało przełożenie w wyniku.
Druga odsłona wyglądała bardzo podobnie. Słowenia bez najmniejszych problemów powiększała swoją przewagę i ostatecznie wygrała 38:21. Najwięcej bramek zdobył dla niej Domen Makuc – sześć.
Słoweńcy przynajmniej chwilowo doskoczyli w tabeli do Francuzów i Hiszpanów mając cztery punkty na koncie. W piątek czeka ich starcie z Hiszpanią, zaś Iran zagra z Francją.
Szalony mecz w Goeteborgu
Dużo więcej emocji było w Szwecji, gdzie Portugalia zmierzyła się z Brazylią. Do tego starcia obie ekipy przystąpiły mając na koncie po dwa punkty i było wiadomo, że rezultat może w znacznym stopniu determinować dalsze losy na turnieju.
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem walki oko za oko, ząb za ząb. Dość powiedzieć, że Portugalczycy potrafili sobie wypracować maksymalnie dwa trafienia przewagi. Ekipa z Ameryki Południowej prowadził zaś najwyżej jednym golem.
Obie drużyny zeszły do szatni mając świadomość, że spotkanie może rozstrzygnąć się absolutnymi detalami w samej końcówce.
I tak też było. Po upływie 40 minut gry najwyższe w tym meczu prowadzenie udało się objąć Brazylii – drużyna ta prowadziła 19:17. To nie zbiło jednak z tropu Portugalii, która cały czas wierzyła w siebie. Po okresie nerwowej wymiany ciosów i rezultacie oscylującym wokół remisu, w 58. minucie ekipie z Europy udało się rzucić dwie bramki z rzędu i wyjść na prowadzenie 27:25.
Brazylia nie poddała się do samego końca. Zwarła szeregi i na kilkadziesiąt sekund przed końcem doprowadziła do remisu 27:27. W ostatniej akcji meczu odpowiedzialność na siebie wziął raptem 17-letni Francisco Costa i skutecznym rzutem zapewnił Portugalii prowadzenie 28:27. Po nieskutecznej akcji Brazylii wybrzmiała syrena końcowa, drużyna z Europy zaczęła fetować, a sędzia tego spotkanie po chwili namysłu… pokazała czerwoną kartkę Alexisowi Borgesowi, a południowoamerykańska drużyna otrzymała rzut karny.
Nerwami ze stali wykazał się Jean-Pierre Dupoux, najskuteczniejszy Brazylijczyk, autor dziesięciu trafień. Mecz zakończył się remisem 28:28.
Za dwa dni Portugalczycy zmierzą się z Republiką Zielonego przylądka, natomiast Brazylijczycy – z Węgrami.