| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Anna Cieślak to psycholog sportu, która przez ostatnie pół roku pracowała w Radomiaku Radom. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedziała o specyfice swojej pracy, roli kobiety w piłkarskiej szatni i trudnych początkach. Zdradziła, nad czym pracowała z piłkarzami, jakie techniki stosuje podczas rozmowy z nimi i przyznała, co sprawia jej w zawodzie największą radość.
Maciej Ławrynowicz, TVPSPORT.PL: – Kojarzysz takiego trenera jak Franciszek Smuda?
Anna Cieślak, psycholog sportowy: – Kojarzę.
– Miał taki popularny przesąd, wedle którego kobieta w piłkarskiej szatni przynosi nieszczęście. Ty swoją pracą chyba zadajesz temu kłam. Zresztą, w piłce nożnej ogólnie jest coraz więcej kobiet.
– Gdy byłam na studiach, to na moim roku było chyba zaledwie trzech chłopaków. Psychologia mam wrażenie jest częściej takim wyborem dokonywanym przez kobiety. Mężczyzn wybierających psychologię jest coraz to więcej, ale chyba jednak kobiety przeważają, dlatego statystycznie jest też ich coraz więcej w piłce nożnej. Cieszę się, że te stereotypy się zmieniają. Otoczenie też zauważa, że płeć nie ma znaczenia. Po prostu liczą się umiejętności i profesjonalizm.
– Dziedzin psychologii sportowej jest wiele. Można zajmować się wieloma rzeczami, a ty jednak zdecydowałaś się być częścią drużyny piłkarskiej. Dlaczego?
– Kiedy zaczynałam moją przygodę z psychologią sportu, to szukałam na ten temat wielu informacji. Na przykład na temat tego, jak zacząć. Inspirowałam się innymi psychologami. Jedni mówią: trzymaj się jednej dyscypliny. Drudzy: absolutnie nie. Ja na samym początku miałam takie założenie, że będę zajmowała się zawodnikami sportów walki. Taką też miałam pracę magisterską, środowisko, której w dużej mierze było na to ukierunkowane. Bardziej się tym interesowałam. Życie nauczyło mnie, że sportowców jest tak wielu, że zamykanie się na jedną dyscyplinę jest dla mnie ograniczające, a tak mam wiele różnych zainteresowań i w ogóle kocham świat sportu. W każdej dyscyplinie są inne wyzwania i ważne, żeby tę dyscyplinę znać. Sporty indywidualne, a sporty drużynowe to dwie różne rzeczy. Taki wybór był też spowodowany tym, żeby się inspirować wzajemnie.
Gdy już wróciłam do Radomia i zaczęłam działać jako psycholog sportu, to przede wszystkim postawiłam sobie konkretne cele. To były mocne cele, które napędziły mnie do działania. Gdy nie mamy celów, to stoimy w miejscu. Jeśli je wyznaczamy, to zmusza nas to do podejmowania różnych działań: brania udziału w szkoleniach, kształcenia się. Ja postawiłam sobie taki cel, że chcę współpracować w sportach indywidualnych ze sportowcami wielu federacji. Jeżeli chodzi o sporty drużynowe, to rzecz jasna chciałam pracować w Ekstraklasie. Pamiętam mecz o awans, który oglądałam u mojego kuzyna. Był taki duży wyświetlacz i wszyscy goście oglądali tam mecz. Wtedy zrozumiałam, że to jest moje miasto, drużyna z mojego miasta, okoliczności są tak sprzyjające, że trzeba w to iść.
– Oznacza to, że pracujesz również z zawodnikami KSW?
– Tak, pracuję z zawodnikami federacji KSW oraz Babilon. Oczywiście, są też zawodnicy z innych organizacji. To jest tak, że my nie jesteśmy na przykład w pięcioletniej terapii, ale jesteśmy regularnie w kontakcie. Czasami przed walką, czasami spotykamy się w innym okresie z mniejszą częstotliwością. Zawodnicy też te federacje zmieniają, a ja jestem nadal z zawodnikami, bo oni też realizują swoje cele, pnąc się wyżej.
– Informacje, z kim konkretnie współpracujesz, są objęte tajemnicą zawodową?
– Tak. Po pierwsze najważniejszy jest dla mnie komfort zawodnika jak również obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Jednak idziemy do psychologa, któremu ufamy na 110 procent. Czasami sami zawodnicy wspominają o naszej współpracy, udzielając wywiadów, ale to ich decyzja. Nie czułabym się po prostu w porządku, promując się na pomocy, której komuś udzielam.
– To chyba kolejny stereotyp, który pokutuje wśród społeczeństwa: jeśli chodzisz do psychologa, to coś jest z tobą nie tak.
– Tak, też miałam takie sytuacje, w których ktoś potrafił do mnie przyjechać 70 lub 80 kilometrów z mniejszej miejscowości z obawy, żeby tam nikt się nie dowiedział. Mówię tu o klientach niezwiązanych ze sportem, ponieważ pracuję nie tylko ze sportowcami. Ludzie też często mylą mój zawód z psychiatrą. Rzeczywiście jest natomiast taki stereotyp, że coś jest nie tak. Presja w sporcie jest zresztą tak ogromna, zawodnicy są obserwowani przez menedżerów, sponsorów i wtedy taki stereotyp pt. "coś jest ze mną nie tak" nie pomaga, żeby się po tą pomoc zgłosić. Coraz częściej zdarza się, że ludzie rozumieją, że to jest okej, ale generalnie tych stereotypów wciąż jest bardzo dużo.
– Wspomniałaś na samym początku o tym, że twoim zdaniem kobieta w zawodzie musi więcej udowodnić. Jadąc na pierwsze spotkanie z drużyną Radomiaka, miałaś w sobie stres i takie poczucie, że właśnie będziesz musiała dać z siebie wszystko i zaskarbić sobie to zaufanie ludzi wokół?
– Jestem psychologiem, więc idealna odpowiedzią byłoby, że się nie stresowałam (śmiech). Poza tym, że jestem psychologiem, to jestem też człowiekiem i sama otoczka, fakt, że to Ekstraklasa, to wzbudzało stres. Tym bardziej, że to był jeden telefon i wsiadłam w pociąg. Mam nawet takie zdjęcie przed wysiadką. Wysiadałam w Wejherowie, skąd odbierał mnie kierownik drużyny. Nie znałam nikogo. To w ogóle stresuje, pomijając pracę. Jechałam na obóz, nie znałam ani jednej osoby. Pamiętam jeszcze, że jak kupowałam bilety, to nie było miejsc siedzących. To był lipiec, gorąco, przepełniony pociąg. Siedziałam na torbie i myślę sobie "to jest ten moment". To był ważny moment dla mnie. Jechałam i miałam poczucie, że realizuje swoje cele i marzenia zawodowe. Na pewno się stresowałam. Stresowałam się też, ponieważ nigdy wcześniej nie pracowałam w Ekstraklasie. Nie znałam nikogo. Nie znałam trenera, sztabu, zawodników poza pojedynczymi osobami. Nie wiedziałam, co mnie tam spotka. Gdy robimy coś, co jest dla nas nieznane, budzi to stres.
– Pamiętam też nasze pierwsze spotkanie z drużyną. Czekałam na wszystkich, rozstawiłam krzesła. Popatrzyłam na to, ile ich jest i pomyślałam, że będę tutaj totalnie sama. Dodatkowo stres był związany z używaniem języka angielskiego. Nie jest to dla mnie problemem, ale przy takiej ilości ludzi nawet to budzi wątpliwości. Na pewno byłam przyjęta bardzo miło. Nigdy nie spotkałam się z jakąś nieprzyjemnością jeśli chodzi o zawodników i trenera. Nigdy nie spotkałam się z jakimś nieprzyjemnym komentarzem, uwagą...
– Czyli jak były żarty, to tylko śmieszne?
– Wiadomo, to jest sport. To jest fajne w sporcie, że jest wiele takich pozytywnych rzeczy, więc jak jakieś żarty się pojawiały, to bardzo śmieszne i nieurażające nikogo.
– Pan Kazimierz Gilewski pomógł w adaptacji? Bo wydaje mi się, że on zawsze jest taką dobrą duszą.
– Tak, to jest właśnie taka dobra dusza. Mimo że nikogo tam prawie nie znałam, to zawsze powiedział ciepłe słowo, zawsze zapytał, dodawał takiej otuchy, więc myślę, że to taki dobry duch drużyny.
– Dużo czas minęło, zanim poczułaś się rzeczywiście częścią drużyny?
– Bez względu na to, z kim pracuje, czy to sport drużynowy, czy indywidulny, na początku trzeba zbudować wzajemne zaufanie, bo to ważne we współpracy. Nie chcę mówić, że potrzebowaliśmy bardzo, bardzo dużo czasu, ale naturalnie jest taki okres, w którym trzeba się po prostu poznać. Nagle przyjeżdża na obóz pani psycholog. Zawodnicy grający na tak wysokim szczeblu to są osoby które grały w różnych klubach, również zagranicznych. Oni zdają sobie sprawę z tego, że ten psycholog jest potrzebny. Potrzebowaliśmy trochę czasu, ale myślę, że już przed odjazdem z obozu nawiązaliśmy wszyscy taką fajną relację na linii zawodnicy-psycholog.
– A jak w ogóle wygląda taki przeciętny dzień psychologa sportowego w klubie?
– Może postaram się opowiedzieć o tym tak ogólnie.
– Ja bym właśnie chciał szczegółowo.
– Wiem, natomiast ja zawsze staram się dbać o dobro zawodników, dlatego bez wchodzenia w szczegóły. Na obozie było bardzo intensywnie, więc przede wszystkim jest taka możliwość, żeby zorganizować fajne i ciekawe zajęcia grupowe. W psychologii pracujemy między innymi nad motywacją, koncentracją, pewnością siebie, radzeniem sobie ze stresem. Tych rzeczy jest dosyć sporo, więc nawet jeśli dana drużyna nie ma problemu z danym obszarem, to też fajnie jest zainspirować, pokazać, że można jeszcze lepiej, inaczej. Oprócz tego oczywiście praca z zawodnikami indywidualnie. To już zależy od zawodnika i jego potrzeb. Najważniejsze, żeby zawodnicy mieli świadomość, że zawsze jestem i bez względu na wszystko, to zawsze mogą liczyć na moje wsparcie.
– Dużo zawodników korzystało z tego wsparcia?
– Nie chcę o tym mówić, bo to też jest trochę zdradzanie tego, co jest w środku. Mogę powiedzieć na pewno, że psycholog jest potrzebny i fajnie, że jest taka możliwość. Współpracuję także z innymi drużynami i uważam, że nawet jeśli skorzysta jedna czy dwie osoby, to może mieć to ogromny wpływ na cały wynik, na grę. Myślę, że tu nie chodzi o ilość, a o jakość.
– Był podczas tej krótkiej przygody mecz, który okazał się dla ciebie wyjątkowy? Albo doświadczenie, które uważasz za niezwykle cenne?
– Myślę, że są takie mecze, które zostają w pamięci, bo są ważne. Na przykład mecze Radomiaka z Legią. To robi wrażenie. Pamiętam jak w grudniu 2021 roku był na takim meczu jako kibic. Tak naprawdę niecały rok później byłam tam na dole. Zmiana perspektywy sprawiła, że czułam takie "wow".
– Duma z siebie, satysfakcja? Mam na myśli ciebie indywidualnie. Rok wcześniej byłaś wysoko na trybunach, a dwanaście miesięcy później obserwujesz to z poziomu murawy, będąc członkiem sztabu.
– Tak, czułam z tego powodu radość. Mogę powiedzieć, że to jest bardzo ważne, żeby umieć siebie doceniać. Przez to, że pracuję w sporcie, sama się tego nauczyłam, bo jednak praca w sporcie to jest pokazywanie, jak zmiana myślenia na pozytywne pomaga. Nie chodzi oczywiście tylko o docenianie. Trzeba też wyciągać wnioski i wiedzieć, nad czym muszę pracować. Czyli taka duża świadomość siebie, ale na pewno był taki moment, gdy pomyślałem "wow, fajnie, że mi się to udało, że tutaj jestem". To był taki mecz, który mocno zapamiętam.
Były też takie mecze, w których widziałam postęp. Jednak wykonujemy pewną pracę i kiedy dostrzegam poprawę w pewnych obszarach, nad którymi pracujemy, to też jest satysfakcja. Przykład: pracuję z zawodnikiem nad koncentracją, widzę, że podczas występu sportowego faktycznie jest bardziej skoncentrowany, robi to, co sobie zakładaliśmy. To zawsze będzie satysfakcja. Elementów, które się składają na sukces, jest wiele, ale gdy patrzę i wiem, że jestem tym malutkim z wielu, to jest to satysfakcja.
– Nie mówiąc już o Radomiaku, ale ogólnie o twojej pracy, z jakimi problemami najczęściej przychodzą do ciebie sportowcy? Na zajęciach poruszacie tylko kwestie zawodowe czy także prywatne?
– Wiesz, to nie jest tak, że mówię klientowi, że o tym słucham, a o tym nie. W całej psychologii sportu najważniejsze jest to, żeby umiejętności, które zawodnik posiada, przełożyć na wynik sportowy. Czynników, które powodują, że ten wynik nie jest osiągany, jest wiele. Mogą być czynniki sportowe i pozasportowe. Ważne, żeby ta praca pomogła w tym, żeby osiągnąć cel – osiągnąć możliwe wyniki a nawet je polepszyć.
– Jakich technik używasz w pracy z zawodnikami? Dajesz konkretny "know-how", wykonujecie jakieś ćwiczenia, a może po prostu stosujesz na nich hipnozę?
– (śmiech) Ja jestem trochę takim samoukiem. Kiedyś ktoś mi powiedział "Ania, pamiętaj, że pasja zawsze się obroni". Bardzo dużo poświęciłam na rozwój i szkolenia. Pracuję w taki bardzo autorski sposób. Oczywiście zgodny z regułami i procedurami. Zrobiłam kurs: pierwszy stopień terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach, który jest bardzo uniwersalny. Przede wszystkim on nakierowuje na to, jak chcemy, żeby było. Gdy już wiemy, jak chcemy, żeby było, to nie skupiamy się na tym, dlaczego, bo samo mówienie o tym nie pomoże. Zastanawiamy się, co zrobić, co zmienić, żeby było tak, jak chcemy. Tutaj stosuję już różne techniki. To są różne ćwiczenia, ale to też jest praca własna zawodnika w domu, na treningu, poza gabinetem. Staram się mieszać. Troszkę z mojego nurtu, troszkę technik z psychologii sportu. Ja też jestem takim psychologiem, który jest daleki od dawania porad i rad, bo to jest bardzo autosugestywne.
– A to nie jest czasami ogólnie przyjęte, że psycholodzy i psychoterapeuci nie powinni radzić?
– Tak, jest tak ogólnie przyjęte, ale teraz dostęp do wiedzy jest duży. Czasami przeglądam różne strony, widzę porady w stylu "jeśli czujesz się tak, to zrób tak". Ja staram się naprawdę od tego stronić. Czasami zawodnicy do mnie przychodzą i na przykład chcą poradzić sobie z nadmierną agresją, emocjami. Wtedy szukam sposobu dobrego dla danej osoby, który zazwyczaj zna, tylko trzeba odszukać czegoś dostępnego w jego zasobach. Nie mówię wtedy: "wiesz co, włącz sobie trening autogenny Schultza". Oni często opowiadają, że byli u psychologa, który kazał im robić ćwiczenia oddechowe, ale oni w to nie wierzą i wręcz denerwują się jeszcze bardziej. Więc staram się dobierać techniki, żeby były zgodne z przekonaniami klienta. Nie chcę, żeby to był "plaster" typu książka ta i ta, strona 56.
– Jeżeli jeszcze chodzi o Radomiaka, to ty odpowiadałaś za taką motywację grupy typowo przed meczami? Wiem, że niektórzy trenerzy korzystają na przykład z filmów motywacyjnych przed wyjściem na boisko. Jak to wyglądało, czy musiałaś przed meczami wkraczać do akcji?
– To już pytanie dotyczące odprawy przedmeczowej, na której ważne jest, żeby zawodników odpowiednio zmotywować. Myślę, że to bardziej pytanie do trenera. Chodzi o to, że nie wiem, czy trener życzyłby sobie, żebym udzielała takich informacji. To jest jednak praca, która odbywa się za zamkniętymi drzwiami i ja nie chciałabym ich otwierać.
– Czyli generalnie w szatni nie musisz krzyczeć?
– Nie, nie muszę! (śmiech). A propos krzyczenia, to przypomina mi się taka sytuacja po wygranym meczu. Nie pamiętam, który to był dokładnie mecz. Z tego meczu było takie zdjęcie z kibicami w Radomiu. To też była chyba pierwsza wygrana w lidze podczas mojej pracy z drużyną. Na kanale telewizji klubowej pojawił się taki film z radości w szatni. Zawsze ktoś krzyczy wtedy "kto wygrał mecz?!". I ktoś wtedy powiedział "Ania, Ania, teraz ty". Każdy spodziewał się, że będzie cicho. Ja krzyknęłam z całej siły, a trener zrobił takie oczy pt. "To ty Ania?" (śmiech), ale myślę, że w takich momentach z radości można krzyczeć.
– Daria Abramowicz, trenerka mentalna Igi Świątek, powiedziała kiedyś, że każdy sukces zaczyna się w głowie. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
– Tak. Stanowczo się zgadzam. W ogóle pani Daria jest psychologiem, którego bardzo cenię i który mnie bardzo inspiruje. Wszystko zaczyna się w głowie. Wyznaję taką zasadę, której też trzymam się prywatnie, że jeśli możemy sobie coś wyobrazić, to znaczy, że możemy to osiągnąć. Często bariery, które mamy, to są bariery w naszej głowie; scenariusze, które nigdy się nie wydarzą. Często to też osoby wokół nas, które mówią "daj sobie spokój, nie dasz rady". Jeśli my sobie tego nie poukładamy w głowie, to będzie trudno. Poziom w sporcie jest obecnie bardzo wysoki, wyrównany. Gdy spotykają się dwie osoby o podobnych umiejętnościach technicznych, to wygra ten, kto ma większą odporność psychiczną, kto lepiej poradzi sobie ze stresem, kibicami, publicznością, kamerami, więc podsumowując: tak, zgadzam się z tym stwierdzeniem.
– Powiedziałaś, że poziom jest bardzo wysoki i ten wątek chciałbym kontynuować. Współcześnie najlepsi specjaliści na świecie zajmujący się przygotowaniem fizycznym/motorycznym, twierdzą, że piłkarze najlepszych lig świata pod tym względem są bliscy dojścia do granic możliwości. W dzisiejszym sporcie o zwycięstwie decydują detale. Gdy ich nie przestrzegasz, wypadasz z obiegu. Rywalizacja jest na nieprawdopodobnym poziomie. Czy to może być jeden z głównych czynników sprawiających, że współcześnie coraz więcej sportowców zmaga się z zaburzeniami psychicznymi np. depresją czy atakami lękowymi?
– Hmm, myślę, że to było od zawsze, tylko o tym się trochę mniej mówiło. Na pewno poziom rywalizacji, konkurencji jest z tym skorelowany. Myślę, że często otoczenie wymaga od zawodników, żeby zawsze byli w najlepszej formie, zawsze byli na topie, żeby ze wszystkim sobie świetnie radzili. Często odbiera im się taką możliwość bycia człowiekiem w tym wszystkim.
– Nie mogą pokazać słabości.
– Tak, jednak w sporcie zawodowym są wysokie kontrakty, sponsorzy, ogrom kibiców, całe środowisko. Jest wiele rzeczy, o których osoby niezwiązane ze sportem zwyczajnie nie wiedzą. Wszyscy wymagają, żebyś był zawsze na najwyższym poziomie. Do tego media, komentarze w internecie. To normalne, że niektórych to może po prostu przygniatać.
– Rozumiem. Wróćmy na chwilę do różnic między płciami, o których powiedziałaś na samym początku. Zauważyłaś w pracy taką zależność, że mężczyznom jest się ciężej otworzyć i opowiadać o swoich problemach niż kobietom?
– Kobietom zdecydowanie łatwiej mówić o emocjach. Statystyki pokazują, że to mężczyźni częściej niż kobiety popełniają samobójstwa. To pokazuje, że kobiety częściej zgłaszają się po pomoc i szybciej są w stanie nazwać to, co im się dzieje. Kobiety szczególnie chcą się wygadać, wyrzucić z siebie to wszystko. Mężczyźni czasami faktycznie potrzebują odrobinkę więcej czasu, żeby się otworzyć, ale są oczywiście wyjątki od reguły. Są też mężczyźni , którzy nie mają z tym problemu. Samoświadomość jest coraz wyższa i to się wszystko wyrównuje.
– Zdarzają się przypadki, gdy ktoś przychodzi zmierzyć się ze swoją słabością, ale jednocześnie boi się jej okazać i stara się robić dobre wrażenie?
– Tak. Myślę, że jesteśmy bardzo oceniani przez ludzi – także w życiu prywatnym. Powinniśmy to, tego nie do końca. W tym wieku powinniśmy założyć rodzinę. Jak już mamy tyle lat, to powinniśmy co innego. Tak wypada, tak nie wypada. Dużo powinniśmy, są wobec nas duże oczekiwania. Widzimy media, kreujące idealne wizerunki mężczyzn, kobiet i po prostu to dla ludzi jest nowość, że przychodzą do miejsca, w którym nikt nikogo nie oceni, nikt nikomu nie doradzi. Nikt nie powie "wyolbrzymiasz", "przesadzasz". To jest w ogóle okropne, bo to jest zabieranie ludziom możliwości do przeżywania. Ludzie przychodzą i nagle jest zupełnie inaczej. Mimo tego na początku jest ta osłona ze względu na to, czego doświadczamy w życiu codziennym czy ze względu na poczucie wstydu i wtedy pojawia się chęć zrobienia dobrego wrażenia. Gabinet to jednak bezpieczna przestrzeń bez oceniania czy mówienia, co się powinno.
– Jest w Polsce dziennikarz, który regularnie powtarza, że presję może mieć pielęgniarka na onkologii lub głowa rodziny, która zarabia niewielkie pieniądze i ma do wykarmienia kilkoro dzieci a nie piłkarz, który ma wszystko, czego potrzebuje. Jakbyś to skomentowała?
– Nie wiem, czemu ktoś tak powiedział i dał sobie prawo do decydowania, kto może mieć problemy, a kto nie.
– Kontekst jest taki, że polska drużyna przegrywa mecz w europejskich pucharach i mówi się, że jednym z głównych powodów niepowodzenia była presja, a dziennikarz stwierdza, że nie można mówić o presji w kontekście piłkarza, który zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Uważam, że to bardzo nie w porządku. bez względu na to kim jesteś i co robisz, masz prawo do przeżywania swoich problemów. Czyli jeśli ktoś zarabia więcej, to nie powinien odczuwać presji? Wszyscy jesteśmy ludźmi. Nieważne, czym się zajmujemy, nikt nie powinien umniejszać czy oceniać kogoś problemów.
– Powiedziałaś, że ważne jest, żeby psycholog cały czas się dokształcał i rozwijał. Jest taka książka, która dla ciebie osobiście jest najważniejsza?
– Tak, jest taka książka pt. "Psychologia sportu" autorstwa Briana Hemmingsa i Tima Holdera. W tej książce możemy zapoznać się ze studium konkretnych przypadków i fajnie pokazywało, jak to wygląda w praktyce. Przez to, że tam były bardzo dobrze pokazane konkretne przypadki i przykłady, to dla mnie było to pomocne. Szczególnie, gdy zaczynałam pracę. Praktyka w trakcie studiów jest trudna do znalezienia. Do mojej pracy magisterskiej, w której badałam sportowców i zawodników sztuk walki, potrzebowałam uzyskać wielu odpowiedzi, ponieważ używałam wielu testów psychologicznych. Dzwoniłam więc do klubów, bo potrzebowałam uzyskać odpowiednią ilość wyników. Oni wypełniali moje ankiety, a w zamian prosili, aby porozmawiać z jednym czy drugim zawodnikiem. Każdy sobie wzajemnie pomagał. Bardzo się inspirowałam tą książką i ona na początku mi bardzo pomagała.
– W Polsce panuje przekonanie, że piłkarze nie należą do zbyt inteligentnych osób. To kolejna teza, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością?
– Ja staram się nie kierować żadnymi stereotypami. Zazwyczaj nie badam w moim gabinecie poziomu inteligencji. Uważam, że żeby wypowiadać się na ten temat, to musiałabym wykonać co najmniej testy i badania sprawdzające ten poziom inteligencji. Nie mi to oceniać. Moja praca jeszcze bardziej pomogła mi w wyzbyciu się oceniania innych. To jest szufladkowanie. W psychologii mówimy o zjawisku samospełniającej się przepowiedni. Jeśli ja sobie pomyślę, że ktoś jest taki czy taki, to mój mózg będzie podsuwał mi fakty, które będą potwierdzały tę teorię. Nie chciałabym się do tego odnosić, bo nie chciałabym nikogo oceniać. W każdym sporcie każdy człowiek jest inny. Nawet ja i ty. Wszyscy mają inny poziom inteligencji, ale ważne jest, że nie oznacza to, że ktoś jest gorszy lub lepszy.
– We współczesnych czasach jest bardzo wiele źródeł dotyczących wiedzy na temat psychologii. Nie każde są rzetelne. Z pewnością kojarzysz takiego coacha mentalnego jak Dawid Piątkowski, który w ostatnim czasie jest mocno krytykowany. Jak ty zapatrujesz się na osoby, który nie mają dyplomu, bazują na własnych wnioskach, obserwacjach, przedstawiają je jako fakty i docierają często do tysięcy młodych ludzi?
– Często widzę różne źródła. Był taki moment w moim życiu, gdy starałam się szukać ludzi w moim życiu zawodowym, którzy będą mnie inspirować. W ogóle tak jest w życiu, że gdy czegoś nie robimy, to dlatego, że nie wiemy od czego zacząć. Był taki czas, gdy patrzyłam na moje środowisko czyli psychologów i coachów pracujących w sporcie. Teraz doszłam do momentu, w którym nie patrzę na innych tylko wykonuję swoją pracę. Nabrałam doświadczenia, a jeśli szukam inspiracji, to udaję się na szkolenia prowadzone przez cenionych przez e mnie psychologów. Słyszałam o takiej osobie, ale uważam, że każdy psycholog czy coach powinien sam sobie szczerze powiedzieć, na ile eksperymentuje i na ile to wszystko jest bezpieczne. Nie chcę oceniać, bo nie lubię. Nie wiem, jaką pracę wykonuje. Ważny, aby mieć świadomość tego, że jako psycholog czy osoba publiczna trzeba zwracać uwagę, co się mówi, bo ludzie dorośli i młodzież za tym idą i tego słuchają. Najważniejsze to być zgodnym ze sobą i nie szkodzić oraz trzymać się etyki zawodowej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (964 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.