Brutalnie zakończyła się wyprawa na Wyspy dla Krzysztofa Głowackiego. Polak został znokautowany w czwartej rundzie przez Richarda Riakporhe'a.
Początkowo to Polak wywierał presję na niepokonanym rywalu. Próbował spychać go na liny i prowokował do ringowej wojny. Riakporhe cierpliwie czekał na szansę kontry, wystrzeliwując obszerne sierpowe i groźne podbródkowe. Trafił "Główkę" dwoma długimi prostymi, ale poza tym nie forsował tempa. Druga runda również rozpoczęła się spokojnie. Nieco ponad minutę przed jej końcem Anglik dostrzegł nisko opuszczoną lewą rękę i wykonał potężnego sierpowego, który wstrząsnął Głowackim.
Pięściarz znad Wisły chwiał się na nogach, ale szybko doszedł do siebie i zdołał dotrwać do przerwy. Kolejna odsłona sobotniego starcia była bardzo podobna do pierwszej. Riakporhe rozpędzał się bardzo wolno. Obaj zawodnicy rozpuścili pięści kilkanaście sekund przed końcem rundy. Ponownie do głowy Głowackiego doszły dwa proste, ale tym razem przyjął je zdecydowanie spokojniej. Anglik boksował z dużym respektem do rywala, był bardzo uważny i skoncentrowany.
Andrzej Liczik nalegał zza lin, by jego podopieczny zwiększył częstotliwość ataków na rzecz ich siły. Głowacki wziął sobie do serca rady trenera i rzeczywiście miał ochotę do walki, ale został brutalnie skarcony. Po ciosie na korpus, Riakporhe wypalił całą serią. Na głowę Polaka spadały potężne sierpowe. Został zepchnięty do narożnika i tam Anglik dokończył dzieła. Po kolejnych kilku uderzeniach sędzia przerwał walkę.
Tym samym Richard Riakporhe wygrał z Krzysztofem Głowackim w 4. rundzie przez techniczny nokaut.
Komentarz:
Piotr Jagiełło, Janusz Pindera