| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Niedzielnym meczem z Iranem polscy piłkarze ręczni zakończyli udział w polsko-szwedzkich mistrzostwach świata. Biało-czerwonym nie udało się awansować do ćwierćfinału. W rozmowie z TVP Sport ich występ podsumował szkoleniowiec Industrii Kielce i były selekcjoner naszej reprezentacji Tałant Dujszebajew. Jego zdaniem cel postawiony przed kadrą przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce był zbyt wysoki, a trener Patryk Rombel powinien pozostać na stanowisku.
Maciej Wojs, TVP Sport: – Reprezentacja Polski zakończyła występ w mistrzostwach świata z bilansem trzech zwycięstw w sześciu meczach. Jak pan ocenia ten występ i to, co zaprezentowała drużyna Patryka Rombla?
Tałant Dujszebajew: – Nie jestem zadowolony z tego, jak wyglądał kalendarz. Reprezentacja zaczęła meczem z Francją, potem grała ze Słowenią, a w drugiej rundzie na początek zagrała z Hiszpanią. Jeśli kalendarz byłby ułożony w inny sposób i w pierwszym meczu zagralibyście ze Słowenią, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Popatrzmy np. na drogę drugiego organizatora, Szwecji. Oni do ćwierćfinału mieli praktycznie półtora meczu. Tak samo Duńczycy.
– Parę tygodni temu mówiłem już jednak: Polska nie jest dla mnie ani w pierwszej dziesiątce, ani w pierwszej dwunastce świata. Jest dalej, od 16. do 20. miejsca – i gdzieś koło 16. miejsca zakończy te mistrzostwa. Wynik jest więc w miarę okej, na poziomie tej reprezentacji i tego, co mamy. Optymiści mogą się z tym nie zgodzić, ale to ich opinia. Ja mam inną. Szkoda, że nie udało się awansować do ósemki (dałoby to prawo gry w kwalifikacjach olimpijskich – wyj. red.), ale przed mistrzostwami mówiłem: jeśli Polska znajdzie się w najlepszej ósemce, to będzie jak zdobycie mistrzostwa świata.
– Taki cel postawił przed trenerem Romblem i reprezentacją Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Pana zdaniem był on zbyt wygórowany?
– Oczywiście. Rozumiem, że chcieli, by zespół podszedł do mistrzostw w bojowych nastrojach i by kibice ich dopingowali, ale rzeczywistość jest inna. Choćbyś był Hamiltonem lub Fernando Alonso, to Trabantem nie wywalczysz miejsca na podium Formuły 1. Materiał jest, jaki jest. Mamy sześciu, siedmiu zawodników na dobrym poziomie, a reszta to przyszłość polskiej piłki ręcznej. Tacy zawodnicy jak Jędraszczyk, Pietrasik czy Działakiewicz nie grali na takim poziomie. Mamy problem na prawym rozegraniu, ogólnie mamy wiele problemów.
– Pana zdaniem Patryk Rombel jest właściwą osobą na stanowisku selekcjonera? Jego kontrakt kończy się w marcu. Według pana powinien kontynuować pracę z kadrą?
– Nie mam co do tego wątpliwości. Patryk, ale też co muszę podkreślić Związek Piłki Ręcznej w Polsce, wykonują od kilku lat super pracę. Ona da owoce dopiero za kilka lat. Matematyka jest wszystkim w życiu. Moja matematyka mówi, że w 2028-2032 Polska będzie miała napływ chłopaków, którzy wtedy już będą mieli 24-28 lat. Wtedy będziecie mogli walczyć o miejsce w ósemce mistrzostw świata i kwalifikację olimpijską w 2032 roku. Wcześniej – wątpię. Jasne, będą o to walczyli, ale jeśli się im to uda, to będzie dla mnie niespodzianka. Sam miałem taką sytuację w Kielcach, gdy robiliśmy projekt przebudowy zespołu i w 2019 roku awansowaliśmy do Final4 Ligi Mistrzów. To była niespodzianka, a nie realna siła drużyny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szczere wyznanie jednego z liderów kadry. "Nie wiem, czy będę dalej grał"
Następne
– Porównując grę reprezentacji z tym, co prezentowała podczas mistrzostw świata w 2021 roku i w trakcie zeszłorocznego Euro – pana zdaniem wykonaliśmy postęp w konkretnych elementach?
– Oczywiście. Widzę duży postęp, ale to dzieje się od momentu, gdy trener Rombel przejął reprezentację. Ludzie szybko zapomnieli, że kilka lat temu nie potrafiliśmy wygrać z Kosowem i Izraelem. To była nasza rzeczywistość na tamten moment. Teraz, krok po kroku, rozwijamy się. Nie jesteśmy już w trzeciej dziesiątce świata, a w drugiej, nawet bliżej 15. miejsca. Nie mam wątpliwości, że dziś na więcej nas po prostu nie stać. Teraz nawet Holandia jest wyżej od nas. Pamiętam, że kiedy byłem selekcjonerem i w 2016 roku przegraliśmy z nimi jeden mecz, co nie przeszkodziło nam w awansie na mistrzostwa świata, ludzie gadali takie rzeczy... Za szybko pompujemy balonik. Życie nie jest czarno-białe.
– Mistrzostwa świata, już bez Polaków, wchodzą w decydującą fazę. Pana reprezentacja Hiszpanii będzie grała w ćwierćfinale. Czy to kandydat do złota?
– Nie. Faworytem numerem jeden są dla mnie Duńczycy, dwukrotni mistrzowie świata, a zaraz za nimi Francuzi oraz Szwedzi, którzy grają u siebie. Dalej są reprezentacje takie jak Niemcy, Hiszpanie i Norwegowie, i one będą walczyć o swoje miejsce w półfinale. Faworytem jest jednak ta pierwsza trójka.
– Na koniec pytanie o Kielce. Wiemy, że po wycofaniu głównego sponsora sytuacja finansowa klubu jest trudna i by utrzymać obecny skład zespołu, potrzebny jest nowy sponsor. Jakie towarzyszą panu emocje i czy wie pan już, jaka przyszłość czeka pana i klub?
– Nie mam pojęcia. W klubie poprosili o czas do 31 stycznia. Wszyscy się na to zgodziliśmy, żeby mogli w spokoju pracować. Wtedy będziemy mieli spotkanie i dowiemy się, co dalej. Jesteśmy profesjonalistami. Podobną sytuację przeżyłem już w przeszłości i było mi szkoda, gdy w 2013 roku Ciudad Real przestał istnieć. Wcześniej to samo spotkało TEKĘ Santander, wielki klub, który wygrywał Ligę Mistrzów. Niestety, trzeba sobie z tym radzić. Doświadczenie, które mam, podpowiada mi, że to będzie wielka, wielka szkoda nie tylko dla Kielc, ale dla całej piłki ręcznej. Jeśli nie uda się znaleźć sponsora, będziemy musieli szukać sobie nowych klubów. To nie będzie problemem. Ja jednak mówiłem już: chciałbym skończyć moją karierę w Kielcach. Mam nadzieję, że 31 stycznia stanie się cud i powiedzą mi: zostajesz w Kielcach!
Następne
33 - 27
Polska
29 - 26
Izrael
29 - 29
Rumunia
36 - 36
Portugalia
36 - 23
Izrael
27 - 28
Polska
37 - 30
Rumunia
32 - 32
Izrael
13:00
Polska
16:00
Portugalia
16:00
Portugalia
16:00
Rumunia