Szesnaście lat Polska czeka na medal wielkiej imprezy w łyżwiarstwie figurowym. To długie odliczanie już wkrótce może zostać zakończone. Solistka Jekatierina Kurakowa jest jedną z faworytek tegorocznych mistrzostw Europy. – Jeśli już teraz zawiesilibyśmy sobie wirtualny medal na szyi, to nie byłaby to najmądrzejsza rzecz – mówi specjalnie dla TVPSPORT.PL Lorenzo Magri, trener najlepszej polskiej łyżwiarki.
Kurakowa zachwyciła polskich kibiców w ubiegłym roku. Najpierw podczas mistrzostw Europy zajęła piąte miejsce, notując najlepszy wynik w historii startów polskich solistek w imprezie tej rangi. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie była dwunasta, ale popisała się nie lada wyczynem, awansując w programie dowolnym aż o 12 lokat.
Teraz 21-letnia zawodniczka stoi przed szansą zdobycia pierwszego od 16 lat medalu wielkiej imprezy dla polskiego łyżwiarstwa figurowego. Ostatni w 2007 roku podczas mistrzostw Europy w Warszawie wywalczyli Dorota i Mariusz Siudkowie (w sumie mają w dorobku dwa srebra i dwa brązy w parach sportowych). Obok nich na podium zawodów tej rangi stawali jedynie: para sportowa Zofia Bilor/Tadeusz Kowalski (1943) oraz solista Grzegorz Filipowski (srebro w 1989 roku, brąz w 1985 roku).
– Jest szansa, że zobaczymy w wykonaniu Katii także skok z czterema obrotami?
– Latem pracowaliśmy nad lutzem i toeloopem, zarówno na uprzęży jak i bez. Musimy być jednak rozsądni i znaleźć dobry moment, by próbować skoków z czterema obrotami. Praca łyżwiarza nie polega na siedzeniu w domu i szlifowaniu programów. Jesteśmy ciągle w podróży, do tego dochodzi stres związany z zawodami i zmęczenie. Od połowy września aż do marca zawodnicy mają zawody, muszą startować na najwyższym poziomie, dlatego trzeba uważać na kontuzje. Nawet przy skręceniu kostki, które wykluczy cię na 15-25 dni, powrót do formy sprzed urazu może zająć nawet 2-3 miesiące. To potężne straty.
Być może trudno to zrozumieć, ale im zawodnik jest młodszy i mniej doświadczony, tym bardziej przyzwyczajony jest do upadków. Ciało też inaczej na nie reaguje. Łyżwiarz, który dobrze zna już poszczególne elementy, upada rzadziej, ale konsekwencje mogą być poważniejsze.
– Kilka lat temu Katia wspominała, że wykonywanie trudniejszych elementów sprawia jej ból. Głównie doskwierały jej plecy...
– Czasami jest tak, że problemy z kolanem czy kostką wychodzą poprzez ból pleców. Dość długo nie mogliśmy pracować na przykład nad piruetem. Zwykle jest w nim taki moment wymagający większej elastyczności, trzeba utrzymać się w niekomfortowej pozycji. Nie mogliśmy tego ćwiczyć na treningach, bo Katia odczuwała ból. Skoki były dla niej łatwiejsze. Teraz sytuacja jest znacznie lepsza, także dzięki rehabilitacji.
– Przed wami mistrzostwa Europy, w tym roku bez udziału dominujących do tej pory Rosjan. Czujecie, że otworzyła się pewna furtka?
– Zdajemy sobie sprawę, że Katia stoi przed szansą zdobycia medalu i ekscytuje nas to. Musimy jednak patrzeć na konkurentów, są zawodniczki, które robią ciągły progres. Jeśli już teraz zawiesilibyśmy sobie wirtualny medal na szyi, to nie byłaby to najmądrzejsza rzecz. Łyżwiarstwo figurowe to tak naprawdę rywalizacja z samym sobą i swoimi nerwami. Nie mamy żadnego wpływu na sędziów, nie możemy zadecydować jakie przyznają nam noty. Dlatego trzeba dać z siebie wszystko na tafli i liczyć, że tych punktów będzie jak najwięcej. Jeśli stanie na podium, będę niezwykle szczęśliwy, ale dobrym wynikiem będzie też gdy wrócimy z ME dumni z naszej pracy.
– Już poprzedni sezon pokazał, że Katia jest gotowa na walkę z najlepszymi.
– Rok temu po mistrzostwach Europy w Tallinie słyszałem od wielu sędziów, że to ona miała najlepszy program dowolny, licząc także zawodniczki z Rosji. To był występ na bardzo wysokim poziomie, włożyła w niego całą energię i serce. Chciałbym, że w tym roku było podobnie. By utrzymała nerwy na wodzy i nie spanikowała po wejściu na lód. Musi mieć energię, by błyszczeć, jak na poprzednim czempionacie.
– Regularnie przeglądam wasze media społecznościowe. Widać, że świetnie się dogadujecie. Można w tym przypadku mówić o przyjaźni?
– Myślę, że wciąż zachowujemy dobrą równowagę w relacjach trener-zawodnik. Mamy charaktery, które dobrze ze sobą współgrają, mocno się wspieramy. Kiedy zawody się kończą, lubimy spacerować, chodzić do Starbucksa na kawę. Katia to bardzo pozytywna i ciągle uśmiechnięta osoba. Faktycznie w mediach społecznościowych widać nasz obraz, jako bardzo zgranego duetu. Ale każde z nas ma poza tym swoje prywatne sprawy. Mamy też gorsze chwile, ale jednoczy nas wspólny cel i droga, którą ku niemu zmierzamy.
– Czyli o sprzeczkach nie ma mowy?
– Nie mogę powiedzieć, że Katia zawsze zachowuje się tak, jak oboje zdecydowaliśmy zaczynając współpracę. Ale mówię wtedy: opuść lodowisko i wróć na kolejne zajęcia, bo tak się nie da trenować. Wtedy ona zaczyna płakać, mówi: nie, nie, ćwiczmy dalej. Mamy gorsze chwile, jak każdy. To normalne, ale trzeba rozładować to napięcie. Kiedyś powiedziałem, że ma mi coś ugotować. Przyszedłem do jej mieszkania i wtedy poza lodem na spokojnie porozmawialiśmy.
– Jaka w twoich oczach jest Katia?
– To mocny charakter, ale bardzo cenię ją za to, że nigdy nie musiałem motywować jej do treningu. Ma wewnętrzne pragnienie jazdy na łyżwach. Kocha to co robi i wie, że dzięki ciężkiej pracy może spełnić swoje marzenia.
Czasami jednak nie rozumie, jak ważna jest regeneracja i relaks. Uważa, że nie ma prawa być zmęczona, nie może się stresować czy mieć gorszy dzień. Ale to wszystko się pojawia. Moją rolą jest uspokoić ją i ukierunkować jej emocje na właściwe tory. Bywa wobec siebie bardzo wymagająca. To niekiedy utrudnia proces dochodzenia do szczytu, jeśli jesteś zbyt surowy wobec siebie albo ciągle oceniasz się negatywnie. Pojawia się zła energia, a ona nie pomaga w rozwoju.
– Umiejętność pokazywania emocji na lodzie to jeden z podstawowych elementów łyżwiarstwa.
– Podoba mi się to, że ludzie widzą w niej nie tylko łyżwiarkę, ale też jej indywidualny charakter. Na tym zależy mi jako trenerowi. Nie chcę, żeby moi zawodnicy byli jak kopie, podobni jeden do drugiego. Nie wierzę w takie techniki pracy. Zachęcam ich do różnorodności, pokazywania każdej emocji – szczęścia, kruchości. W końcu oni też są ludźmi.
– Katia już od kilku lat startuje dla Polski. Jak bardzo jest to dla niej istotne?
– Mocno przeżywa to, że jest czołową polską łyżwiarka. Czuje presję i zdaje sobie sprawę, że to ważna rola. Nie zawsze jest łatwo, ale z wielką przyjemnością patrzę, jak oddana jest Polsce, jak mówi w waszym języku, jak stała się prawdziwą Polką. Chce tam w przyszłości mieszkać, opowiadała mi o zakupie domu w mieście, gdzie żyje jej chłopak (Filip Bojanowski, łyżwiarz - przyp. red.). Wydaje mi się, że wszyscy w waszym kraju ją kochają, a ona jest wdzięczna kibicom, ludziom pracującym w związku, ministrowi sportu. To bardzo cenne dla Polski ale też całego świata łyżwiarskiego, że pojawiła się Katia. Może przekazać ludziom wiele ważnych wartości i zachęcić młode łyżwiarki do treningów.
– Pojawiają się jednak komentarze, że Katia nie powinna reprezentować Polski, bo nie urodziła się w tym kraju.
– Lata temu przestałem śledzić blogi czy odpowiadać ludziom w mediach społecznościowych. Nie przejmuję się tym, co oni mówią. Tak naprawdę jeśli chcemy, zawsze możemy znaleźć coś złego o drugiej osobie. Posiadanie hejterów to rezultat dobrze wykonanej pracy. Im wyżej się wspinasz, jesteś lepszy, bardziej popularny, tym więcej się ich pojawia. Wszędzie można znaleźć wrogów, ale najważniejsze, to być dumnym z samego siebie.
Za Katią długa droga. Osiem albo dziewięć lat temu zaczęła myśleć o zmianie barw z powodów personalnych. Jej mama miała członków rodziny z Polski. Przeszła przez wszystkie prawne procedury i trafiła do reprezentacji, która była szczęśliwa, że dołącza do niej nieznana jeszcze wtedy łyżwiarka. Zaczęła żyć w Polsce, uczyć się języka. Nie widzę w tym żadnego powodu, dla którego nie mogłaby reprezentować waszego kraju. Możemy w kółko rozmawiać o łyżwiarkach z Ukrainy, Rosji, Japonii czy Chin, ale mówimy o 20-letnich dziewczynach. Przecież nikt z nas nie jest za wojną.
– Pod twoimi skrzydłami jest też nasz solista, Władimir Samojłow.
– Wowa to bardzo utalentowany łyżwiarz, ma bardzo duży potencjał. Pokazuje na lodzie dużą moc i dobrą prędkość jazdy. Czasami trudno jest mu wszystko skontrolować i utrzymać wysoki poziom treningu. Ma lepsze i gorsze momenty. Musi też mniej stresować się na lodzie, bo chęć uzyskania dobrego wyniku czasami go paraliżuje. To na pewno dla niego dużo lepszy sezon niż poprzedni. Widać duży postęp, ale myślę, że może być on szybszy. Jeśli wszystko pójdzie w odpowiednim kierunku, będzieci mieć z niego pociechę na igrzyskach.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.