Jest jeden klub skoków narciarskich, którego misja to wyłącznie praca dla innych. I dobra zabawa, za którą w dodatku płacą. VIP Strauss Club to nieformalna organizacja skoczków, którzy są jak agencja modelek: organizatorzy dzwonią do szefa i zamawiają u niego przedskoczków. Administratorem nadal formalnie jest tam Primoz Roglic – obecnie wybitny kolarz. Niedawno w grupę wkupił się Wiktor Pękala.
Przedskoczkowie są najczęściej oznaczani literami V, F albo P (od Vorspringer, Forejumper lub Przedskoczek). I to tacy ludzie, których niewielu zauważa, ale wszyscy potrzebują. W Pucharze Świata tę rolę pełnią zwykle zawodnicy lokalnych klubów albo kadry juniorów. Czasami, jak choćby na ostatnich MŚ w lotach w Vikersund, do jury zgłaszają się też skoczkowie bez nominacji do drużyn narodowych. Jednak w mistrzostwach kraju, gdzie teoretycznie startuje całe środowisko, sięga się dużo niżej, stąd w grudniu na zawodach w Wiśle w radiu dało się usłyszeć taki komunikat: – pogratulujcie chłopakowi, właśnie skoczył pierwszy raz z K120!
Okazuje się, że kadrowe braki to częstszy kłopot organizatorów zawodów skoków narciarskich. I wtedy wchodzą oni: międzynarodowi.
Przedskoczkowie. Czasami siedzą i grają w FIFĘ, czasami robią to, czego nie pozwolonoby elicie
Przedskoczkowie, co tu dużo mówić, nie mają łatwej roboty. Po pierwsze, jeszcze zanim na obiekcie pojawią się uczestnicy konkursu, ci muszą być już na górze, żeby oddać w komplecie po jednym skoku rozgrzewkowym. Później od razu ruszają z powrotem na górę i kilku wyślizguje tory na minuty przed serią ocenianą.
– To ma znaczenie. Ten pierwszy zjazd na otwarcie dnia, po zaszronionym lodzie, bywa nawet o kilka, kilkanaście kilometrów na godzinę wolniejszy. Tor jest wtedy szorstki jak papier ścierny – opowiadał swego czasu Dani Keil, Austriak, który regularnie pracował z literą V na zawodach najwyższego szczebla.
Jeżeli nie wieje, później zespół przedskoczków ma względny spokój. Wiadomo bowiem, że jury potrzebuje ich tylko w trakcie przerw technicznych, a te planuje się odpowiednio wcześniej. Chodzi o to, żeby utrzymać śliskość najazdu. Większość ekipy się wtedy nudzi, dlatego normą jest inne urozmaicanie czasu. – Komputerek i odpalone Deluxe Ski Jump. Albo FIFA. I jakoś leci – śmiał się Wiktor Węgrzynkiewicz, zawodnik Sokoła Szczyrk, który regularnie pracuje jako przedskoczek podczas polskich weekendów PŚ. A równocześnie na przykład twittuje. – No, tylko że czasami wieje. I wtedy z grania i twittowania nici.
Dlatego w grupie przedskoczków (ich minimalną liczbę określają przepisy FIS, w zależności od rangi wydarzenia i rozmiaru obiektu) jeden zawsze musi czekać na schodkach. Gotowy, aż ktoś wezwie go na belkę. O tym, jak trudne jest to zadanie, najwięcej mówią narzekania sztabów i zawodników, słyszalne po przymusowych przerwach w rywalizacji. Jak wiadomo, od kilku lat po przejściu kontroli sprzętu na górze skoczkom nie wolno już dotykać się po ciele. A największą niewygodą są wkładki, które wsuwa się za ścięgno Achillesa – pomiędzy nogę a wewnętrzną ścianę buta. Te wprawdzie stabilizują lot po odbiciu, jednak mając je założone, trudno wytrzymać dłużej niż kilka chwil. Tymczasem niektórzy siedzą tak nawet przez pół serii, a następnie z miejsca są posyłani do zadania.
– Zamieniacie się czasami w tym oczekiwaniu? – pytamy Wiktora Pękalę, eksperta TVP Sport. – Musimy. Inaczej nikt bym tam tyle nie wytrzymał.
Przedskoczkowa agencja ludzi do wynajęcia. Trochę jak z modelkami – pytasz i kontraktujesz
Pękala jest tu wspomniany nieprzypadkowo. To on pod koniec grudnia wsiadł w samochód i ku zdziwieniu wszystkich pojechał do pracy w roli przedskoczka na Puchar Kontynentalny do Engelbergu. Poza kadrowiczami Macieja Maciusiaka był tam jedynym Polakiem. Ale nie zrobił tego charytatywnie.
– Był hotel i wyżywienie, ustalona stawka za dzień (w Polsce to zwykle ok. 100-150 złotych – przyp. red.) i zwrot kilometrówki. A to, co zobaczyłem, to moje – uśmiecha się. Na dowód tego na kanale w YouTube opublikował vlog.
Engelberg był właśnie jednym z miejsc, w których organizator bez pomocy z zewnątrz nie zdołałby uzbierać wymaganej przez FIS liczby przedskoczków. Na początku lutego Pękalę czeka taka sama podróż, tyle że już na PŚ do Willingen. Stało się to możliwe, bo za kulisami wielkiego świata skoków od 2011 roku funkcjonuje specjalna grupa osób chętnych do takiej pracy – VIP Strauss Club. Odpowiedzialnym za nią trenerem jest Niemiec Michael Schmidt, obecnie ma do dyspozycji ponad 40 skoczków. Lepszych lub gorszych. Grupa jest jak agencja modelek, do której zgłasza się klient – w tym wypadku organizator – i mówi, kogo potrzebuje. A ludzie ze Stauss Club odpowiadają, że się podejmują i wyślą na miejsce takich i takich skoczków, na określonych warunkach. Jednym z pomysłodawców tej idei był Primoż Roglić – aktualnie globalna twarz kolarstwa szosowego. Co zabawne, pomimo upływu lat i zmiany profesji Słoweniec nadal pozostaje formalnym administratorem zespołu.
Przyjmując zlecenia z dowolnego zakątka, skoczkowie z różnych państw wchodzą na największe areny w ich dyscyplinie. Są na telefon, jak pizza.
– Raczej jak laweta do zepsutych aut. Ale zwał jak zwał. Ja mam poczucie, że chociaż obecnie nie skaczę może na topowym poziomie, to dzięki temu mogę przedłużyć skokowe życie, które kocham – tłumaczy obecność w tym gronie Pękala. – Do obskoczenia są nie tylko PŚ i druga liga, ale czasami też FIS Cupy, krajowe mistrzostwa, Uniwersjada, EYOF, zawody kobiet czy kombinatorów norweskich. Wbrew pozorom, skoków w sezonie jest dużo. Najbardziej uparci mogliby od grudnia do marca spędzać wszystkie weekendy poza domem.
Loty to inna para butów. Polacy mieli kiedyś fart, ale to było w Harrachovie
Co zrozumiałe, w VIP Strauss Club obowiązuje hierarchia. Ale w kilka lat, będąc solidnym i dyspozycyjnym, można zjechać w roli przedskoczka kawał świata. I na to ma nadzieję Pękala.
Jedynym wyjątkiem pozostają mamuty.
– Każdy by chciał. Ale to trochę inna para butów – 23-latek rozkłada ręce.
Latanie jest obwarowane surowymi przepisami FIS. Dlatego praca na takiej skoczni, a nie stricte rywalizacja w zawodach, jest najkrótszą drogą, aby go spróbować. Problem w tym, że kraje posiadające mamuty ściśle przestrzegają zasady, w myśl której pierwszeństwo w kolejce do takiej przygody przyznaje się własnym reprezentantom. Polacy z drugiego szeregu już dawno mieliby duże doświadczenie w lataniu, gdyby Polska miała własny olbrzymi obiekt. Ale nie ma. Dlatego odkąd w zapomnienie popadł Certak w Harrachovie (przedskakali tam kiedyś m.in. Jakub Kot, Konrad Janota, Dawid Kanik czy Artur Kukuła), sprawy trochę się pokomplikowały.
– W Planicy raz było nawet 25 przedskoczków, w Vikersund niekiedy podobnie. I są to przeważnie tylko Słoweńcy albo tylko Norwegowie. Jedyne okienko, aby spróbować, widzę w chwili, kiedy loty powrócą do Oberstdorfu. Tego każdy by chciał, ale nie każdy może, bo poza chęciami trzeba jeszcze mieć umiejętności. A potem, jak już je masz, to jeszcze znajomości i jakąś renomę – przyznaje Pękala i dodaje: – ale to da się zrobić. Trzeba tylko czasu i pokory.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.