Poziom rywalizacji jest bardzo wysoki. Trzeba cały czas się rozwijać i przekraczać swoje możliwości – powiedziała Mikaela Shiffrin, która po raz 83. zwyciężyła w zawodach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Amerykanka we wtorek wygrała slalom gigant w Kronplatz.
Tym samym Shiffrin wyprzedziła swoją rodaczkę Lindsey Vonn, która 82 razy zwyciężała w zawodach PŚ. Od dziś pod tym względem jest najbardziej utytułowaną narciarką alpejską.
Lepszy od niej jest jedynie Szwed Ingemar Stenmark, który ma na koncie 86 zwycięstw w Pucharze Świata.
– Trudno znaleźć odpowiednie słowa. Nie da się wyrazić tego, co teraz czuję. Czasem jestem zdenerwowana, później czuję spokój, a następnie stres i podekscytowanie. To był długi, wyczerpujący dzień. Dociera do mnie tyle bodźców, że nawet nie jestem w stanie ich przyjąć. Nie da się tego wyjaśnić. Staram się oddychać głęboko i cieszyć się – oznajmiła reprezentantka USA.
Shiffrin czwarty raz w sezonie wygrała slalom gigant. Prowadzi w tej konkurencji z dorobkiem 500 pkt. Jest też zdecydowaną liderką klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Amerykanka zdobyła łącznie 1417 pkt. Druga w klasyfikacji Szwajcarka Lara Gut-Behrami ma 861 pkt.
– Jeśli popełni się błąd, to od razu wypada się z podium i spada o wiele pozycji. Trzeba podejmować ryzyko. Czasem kończy się to dobrze, a czasem nie. Staramy się przekraczać swoje limity. Wtedy to jest naprawdę ekscytujące – zaznaczyła Shiffrin.
Utytułowana narciarka pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata odniosła 20 grudnia 2012 roku, gdy wygrała slalom w szwedzkim Aare. Miała wówczas 17 lat.
W środę w Kronplatz zawodniczki ponownie będą rywalizować w slalomie gigancie. Wezmą w nim udział dwie reprezentantki Polski: Maryna Gąsienica-Daniel i Magdalena Łuczak. Pierwsza z nich we wtorek zajęła siódme miejsce.
– Jestem zadowolona z tego, że jutro też będziemy się tu ścigać, bo ten stok jest świetnie przygotowany – oceniła Shiffrin.