Manchester United wygrał z Nottingham Forest 3:0 w półfinale Pucharu Ligi Angielskiej i jest w świetnej sytuacji przed rewanżem, który zostanie rozegrany na Old Trafford. Jeśli Czerwone Diabły awansują do finału rozgrywek, to staną przed szansą wygrania pierwszego trofeum od sześciu lat.
Drużyna prowadzona przez Erika ten Haga potraktowała środowe spotkanie bardzo poważnie. Wyjściowy skład był niemal identyczny jak ten, który w niedzielę zmierzył się z Arsenalem w rozgrywkach Premier League. Piłkarze z Manchesteru od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do ataku i zepchnęli rywali do głębokiej defensywy. Na prowadzenie wyszli zaledwie po sześciu minutach gry. Fenomenalną akcję indywidualną przeprowadził Marcus Rashford. Dostał piłkę jeszcze na własnej połowie i ruszył z nią w kierunku bramki rywali. Po drodze z łatwością minął dwóch przeciwników, a gdy był już w polu karnym, po prostu strzelił w lewą stronę bramki. Piłka była poza zasięgiem bramkarza i wpadła do siatki.
Obraz gry nie uległ jednak zmianie. To goście z ogromną determinacją dążyli do strzelenia drugiego gola. Nottingham przebudziło się dopiero po dwudziestu minutach gry. W poprzek boiska próbował podać Rashford, ale piłkę przechwycił jeden z piłkarzy gospodarzy, który zapoczątkował groźną kontrę. Morgan Gibbs-White znalazł się z futbolówką przed polem karnym i podał do lepiej ustawionego Sama Surridge'a. Ten strzelił bez przyjęcia, a piłka wpadła do bramki. Gol nie został jednak uznany. Analiza VAR wykazała, że w momencie podania napastnik był na spalonym.
W żaden sposób nie podłamało to jednak piłkarzy Forest, którzy jeszcze bardziej zintensyfikowali swoje starania o doprowadzenie do wyrównania. Cztery minuty później tylko fantastyczna parada Davida de Gei uchroniła gości od straty bramki. W 31. minucie meczu kibice wstali z miejsc po niemal idealnej akcji Brennana Johnsona, który minął piłkarzy United jak niedoświadczonych juniorów, ale w ostatniej fazie akcji nie trafił w bramkę. Piłka po jego strzale przeleciała nad poprzeczką. W tym meczu absolutnie nie można było mrugać. Chwilę później w świetnej sytuacji znalazł się Antony, ale tym razem piłka została odbita przez skutecznie interweniującego bramkarza.
Tuż przed przerwą goście niespodziewanie podwyższyli prowadzenie. Zza pola karnego ponownie strzelił Brazylijczyk. Wayne Hennessey ponownie odbił piłkę przed siebie, ale tym razem dopadł do niej Wout Weghorst, który trafił do bramki i po raz pierwszy w karierze został wpisany na listę strzelców w roli piłkarza Manchesteru United.
O drugiej połowie w zasadzie można by napisać tyle, że się odbyła. Gospodarze kompletnie stracili wiarę w powodzenie w rywalizacji z United. Z kolei goście mieli pewny wynik i nie zamierzali przyspieszać. O ile w pierwszej części mecz tempo było zawrotne, o tyle w drugiej obie drużyny kompletnie wyhamowały. Tuż przed końcem meczu do bramki Forest trafił jeszcze Bruno Fernandes, który wykorzystał dobre dogranie Anthony'ego Elangi.
Czerwone Diabły wygrały 3:0 i znalazły się w niezwykle komfortowym położeniu przed rewanżowym meczem, który zostanie rozegrany 1 lutego na Old Trafford.