| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W ostatnim dniu zimowego okienka transferowego belgijskie Eupen sfinalizowało transfer Davo, pomocnika Wisły Płock. Polski klub za sprzedaż piłkarza otrzymał 600 tys. euro. – Nie jest to tajemnicą, bo wielokrotnie to podkreślaliśmy, że Wisła jest klubem, który w taki sposób chce funkcjonować. Promujemy piłkarzy, dajemy im szansę pokazania się, następnie sprzedajemy ich za konkretne pieniądze, automatycznie zarabiając – powiedział Paweł Magdoń, dyrektor sportowy Wisły Płock.
28-latek trafił do Polski z drugoligowego UD Ibiza. Nad Wisłą pokazał się z bardzo dobrej strony. Nie potrzebował wiele czasu, by mieć ogromny wpływ na grę swojej drużyny. W rundzie jesiennej PKO BP Ekstraklasy strzelił dziewięć goli i trzy razy asystował. Dołożył cegiełkę do sukcesu Nafciarzy, którzy przed mundialem znajdowali się w czołowej szóstce rozgrywek. Jego osoba wzbudzała zainteresowanie wśród innych klubów, ale brakowało konkretnych ofert. Aż do wtorku, gdy po Hiszpana zgłosili się Belgowie.
– Sytuacja potoczyła się bardzo dynamicznie. W zasadzie wszystko rozegrało się we wtorek wieczorem. Davo jest jednym z tych zawodników, który wzbudzał od dłuższego czasu zainteresowanie klubów zagranicznych. W tym wypadku, oprócz niezobowiązujących zapytań, żadnych konkretów jednak nie było. Aż do wczoraj. KAS Eupen wyszło z twardą propozycją, byli mocno nastawieni na pozyskanie Davo, a kwota, którą zaproponowali była dla Wisły Płock satysfakcjonująca – dodał Magdoń.
Warto zaznaczyć, że jeszcze kilka lat temu Wisłą słynęła ze sprzedaży utalentowanych piłkarzy za duże kwoty. W przeszłości sprzedała Arkadiusza Recę do Atalanty za niespełna 4 miliony euro oraz Damiana Szymańskiego za 1,5 miliona euro do Achmatu Grozny. Latem zespół prowadzony przez Pavola Stano opuścił Damian Michalski, który za 500 tys. euro przeszedł do niemieckiego Greuther Fuerth. Tym razem przyszła kolej na Davo, który jesienią był siłą napędową Wisły.
– Davo faktycznie był istotnym elementem układanki Pavola Staňo, jednak musimy pamiętać, że ten chłopak przyszedł do nas kilka miesięcy temu zupełnie za darmo, klub nie wydał na ten transfer nawet złotówki. W tym momencie stanęliśmy przed szansą solidnego zastrzyku gotówki do naszego budżetu i z takiej możliwości skorzystaliśmy – powiedział dyrektor sportowy Wisły.