Sobotnie granie w Premier League rozpoczęło się od wielkiej niespodzianki. Przedostatni w tabeli Everton wygrał u siebie 1:0 (0:0) z faworyzowanym Arsenalem. Na ławce trenerskiej gospodarzy zadebiutował Sean Dyche.
PRZED MECZEM:
W Evertonie doszło do kluczowej zmiany – Franka Lamparda na stanowisku trenera zastąpił Sean Dyche. Były trener Burnley stanął przed trudnym wyzwaniem. Przed początkiem sobotniego spotkania The Toffees zajmowali 19. miejsce w lidze, mając tyle samo punktów co ostatni Southampton. W ostatnich 10 meczach klub z Liverpoolu zdobył zaledwie 5 punktów.
Na przeciwległym miejscu w tabeli znajdował się Arsenal. Kanonierzy z pięcioma punktami przewagi nad Manchesterem City przewodzili reszcie stawki. W poprzedniej kolejce po emocjonującym spotkaniu pokonali u siebie Manchester United. W ostatnim dniu styczniowego okienka transferowego do drużyny z północnego Londynu dołączył Jorginho.
PRZEBIEG SPOTKANIA:
Jeśli fani gospodarzy spodziewali się efektu "nowej miotły", ich oczekiwania od razu zostały spełnione. W pierwszej części meczu Everton z minuty na minutę prezentował się coraz lepiej. Grał skutecznym pressingiem, nie pozwalając na wiele faworytom. Arsenal był bezradny i nie miał pomysłu na przechytrzenie przeciwnika. Dyche mógł być jedynie zawiedziony skutecznością. Dominic Calvert-Lewin mógł, a nawet powinien schodzić na przerwę z dwoma bramkami. Najgroźniejsze sytuacje po stronie Kanonierów wykreowali Eddie Nketiah i Bukayo Saka. Strzał pierwszego był jednak niecelny, a drugiego został wybity z linii przez Conora Coady'ego.
W drugiej połowie przyjezdni prezentowali się nieco lepiej, ale nadal było daleko od poziomu, do którego przyzwyczaili w obecnym sezonie. Nie potrafili wykreować strzeleckich sytuacji, a w 60. minucie Everton zasłużenie wyszedł na prowadzenie. James Tarkowski wygrał fizyczną walkę z Martinem Odegaardem i zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Obraz gry nie uległ zmianie. Kanonierzy nie potrafili znaleźć sposobu, aby wyrównać. Najlepszą okazję w doliczonym czasie gry miał Ołeksandr Zinczenko, jednak piłka po jego uderzeniu zza 16. metra poleciała nad poprzeczką.
CO DALEJ?
Dzięki wygranej Everton wyszedł ze strefy spadkowej – z 18 punktami zajmuje 17. miejsce. 13 lutego podopiecznych Dyche'a czekają derby Liverpoolu. Zespół z północnego Londynu będzie wyczekiwał niedzieli i wygranej... odwiecznego rywala. Tottenham podejmie Manchester City. W następnej kolejce drużyna Artety spróbuje się zrehabilitować w spotkaniu z Brentfordem.