Reprezentacja Polski U17 przebywa na turnieju w Hiszpanii, gdzie przygotowuje się do eliminacji mistrzostw Europy. W pierwszym meczu wygrała 3:2 z Norwegią i czekają ją spotkania z Belgią (7.02) i Szwecją (9.05). Selekcjoner kadry Marcin Włodarski w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o ostatnich miesiącach pracy, a także możliwym spotkaniu z Fernando Santosem.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Jak spędził pan kilka miesięcy przerwy między meczami kadry?
Marcin Włodarski, selekcjoner reprezentacji Polski U17: – Był to pracowity czas. Dokładnie przyjrzeliśmy się wszystkim naszym zawodnikom. Grających w Polsce chcieliśmy zobaczyć dwa razy na żywo, natomiast grających za granicą – obejrzeć na wideo mecze z ich udziałem.
– A zdarzało się, że osoby z pana sztabu wyjeżdżały za granicę, żeby obserwować piłkarzy?
– W starszych kategoriach wiekowych trenerzy udają się do innych krajów. My jednak posługiwaliśmy się nagraniami wideo, które wysyłali nam zawodnicy albo ich klubowi trenerzy. Piłkarzy grających za granicą, którym się przyglądaliśmy było sporo. Obserwowaliśmy na przykład chłopca występującego w lidze argentyńskiej, dzięki temu że zgłosił się do nas i kontaktował się z nim Maciej Chorążyk – skaut obserwujący zawodników grających poza Polską.
– Argentyna może być ciekawym kierunkiem. Ostatnio mówiło się na przykład o Facundo Kruspzky'm, który ma polskie korzenie i jest wyceniany na kilka milionów i niedawno podpisał kontrakt z klubem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
– Wychodzimy z założenia, że każdy kierunek jest dobry, jeśli jest tam utalentowany piłkarz. Jeżeli dostajemy sygnał, że mamy zawodnika z Argentyny, chcemy go zobaczyć. Nie polecimy do Argentyny, ale możemy sprawdzić nagranie jego występu.
– W składzie na lutowe zgrupowanie jest sporo nowych zawodników defensywnych.
– Początkowo miało być więcej piłkarzy, którzy w ubiegłym roku stanowili trzon kadry. Sporo się jednak pozmieniało. Spośród ośmiu obrońców, których powoływaliśmy wcześniej, teraz do dyspozycji mieliśmy tylko dwóch. Są to Igor Orlikowski oraz Dominik Szala, który nie zagrał w eliminacjach. Sporo nowych chłopców dostało teraz szansę, ale chcemy im się bacznie przyjrzeć.
– Było za to mniej zmian w ofensywie.
– Powołałem dwóch nowych zawodników do gry z przodu – Jana Łabędzkiego i Krzysztofa Kurowskiego. Nasz styl gry jednak się nie zmieni. Dla tych dwóch piłkarzy nie będzie to jednak nowość, bo byli na zgrupowaniach preselekcyjnych. Będziemy grać ofensywnie, z wysoko ustawionymi obrońcami.
– Czy nieobecność niektórych piłkarzy wynika z tego, że ich kluby nie zgodziły się na ich wyjazd w trakcie sezonu?
– Staramy się żyć dobrze z klubami. Mieliśmy teraz kilka sygnałów, że część zawodników dostała szanse treningów w drużynach seniorskich i mogą w nich zagrać. Przychylaliśmy się wtedy do decyzji, żeby zostali w klubie. Tak było w przypadku Michała Gurgula z Lecha Poznań, Jakuba Krzyżanowskiego z Wisły Kraków oraz grających za granicą – Maksymiliana Sznaucnera z PAOK-u Saloniki i Jana Faberskiego z Ajaksu.
– Występy tego ostatniego w Ajaksie zwróciły uwagę w Polsce. Część osób zdziwiła się, dlaczego w kadrze U17 nie występował regularnie w pierwszym składzie.
– Nie powiedziałbym, że grał rzadko. Zawsze gdy zawodnik zmienia klub, musi poczekać dwa-trzy miesiące na grę w klubie, gdyż oczekiwał na przyznanie certyfikatu. Powołaliśmy go jednak na Puchar Syrenki mimo, że nie grał, bo widzieliśmy w nim duży potencjał. Zagrał w pierwszym składzie w meczach z Anglią – po przerwie został zmieniony tylko dlatego, że Anglik odpowiadający za jego krycie był dużo silniejszy fizycznie. Potem spędził 30 minut na boisku w meczu z Czarnogórą i wystąpił od początku przeciwko Andorze. Staram się stawiać na wszystkich zawodników, dlatego nie zagrał przeciwko Austrii. Zdaję sobie sprawę z jego dobrej gry w Ajaksie i liczę na niego. Ale teraz nie mógł zostać powołany i trudno mi stwierdzić, jak będzie wyglądać jego przyszłość w kadrze.
– Jakie są pana oczekiwania w turnieju towarzyskim w Hiszpanii?
– Gramy z silnymi rywalami, dobrze rozwiniętymi piłkarsko. Naszym podstawowym celem jest sprawdzenie nowych zawodników. Nie zamykam się na nowe twarze i chciałbym, żeby rywalizacja była większa. Zależy nam na tym, żeby wyselekcjonować jak najlepszą grupę ludzi na kolejną rundę eliminacyjną.
– Czy pana sztab będzie obserwować przeciwników w kolejnej rundzie eliminacji?
– Dwóch pierwszych rywali już znamy bardzo dobrze. Czechy brały udział w Pucharze Syrenki. Nie analizowaliśmy ich wtedy, bo nie wiedzieliśmy, że przeciwko nim będziemy grać. Mamy jednak zapisy wideo ich spotkań. Znamy ich plan przygotowań – będą rywalizować w turnieju z Australią, Marokiem i Uzbekistanem, na który wybiera się koordynator kadr młodzieżowych Bartłomiej Zalewski. Potem zagramy z Portugalią, z którą spotkaliśmy się niedawno – przegraliśmy 0:2, ale nie byliśmy drużyną słabszą i mamy coś do udowodnienia. Chcemy pokazać, że stać nas na jeszcze lepszą grę niż wtedy.
– Czy jest duży nacisk na awans pana drużyny na mistrzostwa Europy U17?
– Nie czujemy presji ze strony PZPN-u na wynik drużynowy. Większa jest koncentracja na rozwoju indywidualnym zawodników i ich przejściu do starszej kategorii wiekowej. Rozwój jednak będzie bardziej możliwy, jeśli wywalczymy awans, bo wtedy piłkarze zdobędą cenne doświadczenie.
– Na koniec – pytanie o nowego selekcjonera pierwszej reprezentacji. Mówi się o tym, że Fernando Santos ma zaangażować się w rozwój systemu szkolenia w Polsce. Czy są już planowane rozmowy między nim a panem?
– Jeszcze nie mieliśmy spotkania w tej sprawie. Trener Santos na razie się przeprowadza do Polski. Znając dyrektora Marcina Dornę, do takich rozmów na pewno dojdzie. Teraz jednak koncentrujemy się na turnieju.