| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Patryk Rombel nie poprowadzi dalej reprezentacji Polski mężczyzn w piłce ręcznej. Obowiązujący do końca marca tego roku kontrakt z selekcjonerem nie zostanie przedłużony. Co dalej z kadrą? – Przez najbliższe lata nie będziemy walczyć o medale największych imprez – twierdzi Artur Siódmiak, w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Od razu po odpadnięciu z mistrzostw świta pojawiły się spekulacje, że Rombel może stracić stanowisko. W poniedziałek 6 lutego Związek Piłki Ręcznej w Polsce rzeczywiście zdecydował się na taki krok.
– Po szczegółowej analizie sytuacji i konsultacjach z Zarządem ZPRP zdecydowałem, że kontrakt z trenerem Patrykiem Romblem nie zostanie przedłużony. (...) W sporcie zawsze na koniec najważniejszy jest wynik – a tego zabrakło. Bardzo dziękuję Patrykowi Romblowi za prowadzenie reprezentacji i dotychczasową współpracę – oficjalna strona związku cytuje prezesa Henryka Szczepańskiego.
Rombel podziękował za współpracę. – Dziękuję prezesowi ZPRP za zaufanie i możliwość pracy z reprezentacją. Prowadzenie drużyny narodowej było dla mnie ogromnym zaszczytem i wyróżnieniem. Wierzę, że jako trener nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i w przyszłości podejmę nowe wyzwania, także te służące rozwojowi polskiej piłki ręcznej – czytamy.
Decyzją Związku Piłki Ręcznej w Polsce kontrakt z trenerem Patrykiem Romblem nie zostanie przedłużony. Dziękujemy za dotychczasową pracę z reprezentacją i życzymy powodzenia w dalszej karierze trenerskiej. pic.twitter.com/G1X9osNkvJ
— Handball Polska (@handballpolska) February 6, 2023
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak przyjął pan decyzję o zakończeniu współpracy z obecnym selekcjonerem?
Artur Siódmiak: – Czuję się lekko zaskoczony, ale oczywiście jestem za zmianami, które mają wpływać na ewolucję piłki ręcznej w naszym kraju. Ciekawi mnie również, jaki pomysł mają przedstawiciele związku na kolejne lata. Kilka nazwisk już się pojawiało. Trzeba zwrócić uwagę na cały pion szkoleniowy. SMS-y powinny być na bieżąco rozwijane. Potrzeba szerszej analizy przy wyborze następcy Patryka. Selekcjoner to jedno. Bardzo istotni są też ludzie pracujący w sztabie.
– Czas na ocenę kilkuletniej pracy.
– Wspólnie z osobami, które go wspierały, wykonał dużo pozytywnej pracy. Tego nie można mu odebrać. Patryk to bardzo analityczny szkoleniowiec. Dużo pracuje. Było widać, że ogrom wykonanych obowiązków przyniósł efekty. Najwidoczniej, według związku, to nie wystarczyło. Na nieprzedłużenie umowy wpływ miały na pewno nieudane mistrzostwa świata. Być może postawiono przed reprezentacją zbyt wygórowane oczekiwania. Patrząc na te kilka lat, nie mogę wystawić mu złej oceny. Miałem kilka uwag, co do reagowania na wydarzenia boiskowe, ale to nie rzutuje na całość przygotowań. Ludzie mówili, że to cztery zmarnowane lata. Nic z tych rzeczy. Zrobiliśmy bardzo duży progres. Motorem napędowym kadry stała się rodzima liga. Rozwinęła się marketingowo i finansowo. Zawodnicy podnieśli poziom sportowy. To istotna kwestia.
– Mówi się, że Rombel wyciągnął reprezentację z bagna. Zgadza się pan?
– Przejął obowiązki w trudnym momencie. Powoli odbudowywaliśmy poziom sprzed lat. Nie ukrywamy, że chcemy więcej. Przyszedł czas rozliczeń. Mecz ze Słowenią mogliśmy zagrać w inny sposób. Wynik mógł być lepszy, ale czasu nie cofniemy. To lekcja na przyszłość.
– W ostatnich miesiącach bardzo źle wyglądał bilans potyczek z mocnymi rywalami...
– Zgoda. Czysto analitycznie, procentowo, nie wyglądało to dobrze. Każdy wierzył, że to tylko okres przejściowy przed mistrzostwami świata. Liczby jednak nie kłamią. Zarzucano, że graliśmy zbyt wąsko, bez większego pomysłu. Czeka nas dużo pracy, żeby poprawić bilans.
– Jeśli chodzi o następcę, to najczęściej pojawia się kandydatura Marcina Lijewskiego.
– Teraz nie ma co wróżyć z fusów. Rafał Kuptel też jest bardzo dobrym trenerem, z dużym bagażem doświadczeń. Liczy się plan szkoleniowca na kolejne co najmniej 3-4 lata. Będę trzymał kciuki.
– Świat bardzo nam uciekł?
– Nie jesteśmy światową czołówką. Jesteśmy w gronie europejskich średniaków. Największym problemem wydaje się być brak odpowiedniej liczby wartościowych młodych zmienników. To widać m.in. u Duńczyków. Tam 20-latkowie wchodzą i robią różnicę. Musimy poczekać 2-3 lata, żeby kadra się skonsolidowała i dojrzała. Na pewno pojawią się nowe, świeże nazwiska. Mamy kłopot na prawym rozegraniu. Szymon Działakiewicz zrobił bardzo duże postępy, ale to jeszcze nie to. Michał Daszek też nie przebijał się w rywalizacji z najlepszymi. Przeciwnicy szybko go rozszyfrowali. Nie można jednak tylko narzekać. Uzbrójmy się w cierpliwość i będzie w porządku.
– Jak widzi pan przyszłość kadry?
– Chciałbym, żebyśmy awansowali do mistrzostw Europy w 2024 roku. To minimum, które trzeba spełnić. Dużo zależy od składu osobowego w kadrze. Trzeba zmiany w prowadzeniu kadry B. Nie bądźmy pesymistami, ale też nie oczekujmy, że przez najbliższe lata będziemy walczyć o medale największych imprez. Droga do igrzysk też nie będzie łatwa. Idźmy spokojnie, krok po kroku. Wyznaczajmy małe cele i je realizujmy.