W zimowym oknie transferowym do Barcelony trafił argentyński talent Lucas Roman. Choć piłkarz na razie będzie grać w drużynach młodzieżowych, w jego ojczyźnie są wobec niego duże nadzieje. – Styl gry ma bardzo podobny do stylu Messiego – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL argentyński dziennikarz Nicolas Gianfrancesco.
Z drugiej ligi argentyńskiej do Barcelony
Po bardzo aktywnym letnim oknie transferowym, zimą w Barcelonie obyło się bez wydawania wielkich pieniędzy na nowych zawodników. Do pierwszej drużyny nie dołączył żaden nowy piłkarz, choć do końca mówiło się o możliwym pozyskaniu Sofyana Amrabata (Fiorentina) oraz Juliana Araujo (Los Angeles Galaxy). Nie oznacza to jednak, że klub absolutnie nie dokonał żadnych ruchów.
W styczniu do stolicy Katalonii zawitał 18-letni Lucas "Pocho" Roman, za którego zapłacono 1,2 miliona euro. Piłkarz grający głównie na pozycji prawego skrzydłowego oraz środkowego napastnika trafił do klubu z drugiej ligi argentyńskiej. Konkretnie z Ferro Carril Oeste, który ostatnie sukcesy świętował w latach 80., gdy dwukrotnie zdobywał mistrzostwo kraju. Mimo to, młody piłkarz był w ostatnim czasie nawet powoływany do reprezentacji Argentyny U20. A już trzy lata temu obserwował go inny wielki klub.
– Jeśli uda mu się pokazać wszystkie swoje umiejętności w Europie i dojrzeje, czeka go niesamowita przyszłość. Po coś jeden z najważniejszych klubów na świecie postawił na niego. Mam nadzieję, że mu się uda. To wspaniały chłopak – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL dziennikarz Nicolas Gianfrancesco, autor książki "Si tanto ha costado", w której opisał zawodników wywodzących się z Ferro.
Zaczynał od... futsalu
Lucas Roman urodził się 10 lutego 2004 roku w Buenos Aires. Od dziecka przejawiał zainteresowanie piłką nożną i w młodym wieku trafił do pierwszego klubu. Był to jednak klub... futsalowy. Można więc stwierdzić, że jego przygoda z futbolem rozpoczęła się nie na murawie, a na hali.
– Zaczął grać w futsal w Club Oeste, klubie z Caballito, dzielnicy Buenos Aires. Gdy miał siedem lat, jego trener Mauro Baldini zabrał go do Ferro. Początkowo trenował w obu klubach jednocześnie – wspomina Nicolas Gianfrancesco.
Nasz rozmówca, który osobiście poznał zawodnika, przyznaje, że Roman wykazywał duży talent jeszcze zanim trafił do pierwszej drużyny Ferro (czyli w wieku szesnastu lat). Wyróżniał się na tle rówieśników, ale także widać było u niego cechy przywódcze, co dostrzegali trenerzy.
– To chłopak o bardzo silnym charakterze. Najczęściej pokazuje to na boisku, a to wielka zaleta. We wszystkich kategoriach wiekowych pełnił funkcję kapitana. Także w pierwszej drużynie, wykazywał się dużą odpowiedzialnością – przyznaje argentyński dziennikarz.
Nowy Messi?
Choć charakter nie zawsze idzie w parze z umiejętnościami, w przypadku Romana widać jego rozwój na obu płaszczyznach. Może jego liczby w minionym sezonie nie były zachwycające (trzy gole i asysta w 27 meczach). Nasz rozmówca twierdzi jednak, że w ocenie tego piłkarza nie warto się kierować tymi statystykami. Co więcej, porównuje go do argentyńskiej ikony.
– Styl gry ma bardzo podobny do stylu Messiego. Dysponuje niesamowitą szybkością. Może grać na prawej stronie lub w środku. Dobrze uderza zza pola karnego i kreuje wiele kluczowych sytuacji – opisuje Gianfrancesco.
Barcelona nie jest pierwszym dużym klubem, który zwrócił uwagę na piłkarza wywodzącego się z Ferro. Już trzy lata temu mógł bowiem trafić do włoskiego giganta i podpisać z nim umowę. Do przenosin jednak nie doszło. – Milan chciał go pozyskać w 2020 roku. Planowano wziąć go na testy i zapewnić sobie pozyskanie go na stałe w przyszłości – zdradza argentyński dziennikarz.
Talent Romana był jednak w Ferro jego "przekleństwem". W związku z tym, że był uważany za wielki talent, klub spodziewał się po nim wiele. Czasami zbyt dużo. – Dużo się od niego wymagało i widać było, że czasem nie pozwalało mu to cieszyć się z tego, gdzie już dotarł w młodym wieku. Ze względu na jego wiek i wysokie oczekiwania – podkreśla nasz rozmówca.
***
Lucas Roman w ubiegłym tygodniu zadebiutował w rezerwach Barcelony. W meczu hiszpańskiego trzeciego poziomu rozgrywkowego wszedł w 87. minucie meczu z Cornellą (3:4) i nie miał możliwości, żeby wpłynąć na wynik. To jednak dopiero jego początki w klubie – w stolicy Katalonii trenuje bowiem od 18 stycznia.
Może za jakiś czas Roman dołączy do pierwszej drużyny? Do tego na razie daleka droga – zapewne potrzebuje czasu na aklimatyzację i ogranie z drużyną młodzieżową. Niewykluczone jednak, że za kilka lat będzie ważną postacią ataku Barcelony. Co prawda, Lionelowi Messiemu trudno mu będzie dorównać. Ale może okaże się kolejnym Argentyńczykiem, który stanie się ulubieńcem fanów na Camp Nou?