Jan Bednarek przeżywa ostatnio trudne miesiące. Nie poradził sobie na wypożyczeniu w Aston Villi, więc wrócił do Southampton. Na St. Mary's Stadium nie idzie mu jednak tak, jakby sobie to wyobrażał. Potwierdzeniem tego był mecz z Wolverhampton...
Zdaniem brytyjskiej prasy reprezentant Polski był najsłabszym piłkarzem sobotniego starcia. "Na początku meczu oddał dwa strzały, ale żaden z nich nie był celny. W drugiej połowie zdobył za to kuriozalną bramkę samobójczą, nie mogąc opanować piłki" – napisali dziennikarze "Hampshire Live".
Przeciwko Wolverhampton Bednarek strzelił swojego czwartego "samobója" w Premier League. Stał się tym samym jednym z liderów tego niechlubnego zestawienia. Za sobotnie starcie dostał notę 4 – najgorszą spośród wszystkich graczy na boisku. Kolejną najniższą oceną w jego zespole była... "szóstka". A to świadczyło tylko o jego postawie.
Nie najlepszy występ nie ułatwił życia Bednarkowi. Ten z problemami zmaga się, odkąd wrócił na St. Mary's Stadium. Bo choć w barwach lokalnego klubu rozegrał ponad 150 meczów, to fani nie byli zadowoleni z jego powrotu.
Wszystko przez słowa, które 26-latek wypowiedział po dołączeniu do Aston Villi. Nazwał swój nowy zespół "większym klubem od poprzedniego", a kibice Southampton mu tego nie zapomnieli. Po jego powrocie nastroje na trybunach tonować musieli koledzy z zespołu oraz trener.
– On kocha ten klub. Jest bardzo popularny w szatni i oddaje wszystko dla drużyny. Myślę, że nie miał żadnego problemu z Southampton. Po prostu chciał przypodobać się kibicom Aston Villi. Tak to widzę – powiedział Nathan Jones tuż po powrocie Bednarka do klubu.
W podobne tony uderzył Adam Armstrong. – Cieszymy się, że do nas wrócił – przyznał. – Jest doświadczonym graczem i jego słowa wiele znaczą. Ma posłuch w szatni. To coś, czego potrzebowaliśmy. Tak myślę – dodał.
Jak na razie Bednarek nie wywiązuje się jednak z roli lidera. W sobotnim starciu z Wolverhampton był najgorszym piłkarzem na boisku. Jeśli w najbliższych tygodniach nie wróci do odpowiedniej formy, może na stałe wypaść ze składu. Jego klub zamyka bowiem tabelę Premier League i nie może sobie pozwolić na kolejną wpadkę.