Polscy narciarze mogą być dumni ze swojej postawy podczas alpejskich mistrzostw świata w Courchevel. W 1/8 finału slalomu giganta byli o krok od sprawienia sensacji. Z faworyzowanymi Amerykanami przegrali o... dwie setne sekundy.
Reprezentacja Polski, złożona z Maryny Gąsienicy-Daniel, Piotra Habdasa, Wojciecha Gałuszki i Zuzanny Czapskiej, stanęła przed trudnym zadaniem. W 1/8 finału rywalizacji drużynowej w slalomie gigancie równoległym zmierzyła się z ekipą Stanów Zjednoczonych.
Choć była spisywana na straty, to postawiła się faworyzowanym rywalom. Co więcej, była bliska sprawienia sensacji. Gąsienica-Daniel wygrała pierwszy zjazd, w którym jej przeciwniczką była Niną O'Brien. Czapska upadła jednak podczas swojej rywalizacji z Paulą Moltzan i nie ukończyła przejazdu. Gałuszka o 0,76 s przegrał z Riverem Radmusem, natomiast Habdas pokonał trasę o 0,09 s szybciej od Tommy'ego Forda.
Rywalizacja zakończyła się remisem 2:2, więc o tym, kto awansował do ćwierćfinału decydował łączny czas zwycięskich przejazdów. Amerykanie ostatecznie byli lepsi o 0,02 sekundy. Jak się później okazało, to oni zostali mistrzami świata w rywalizacji drużynowej, pokonując w wielkim finale Norwegię. Trzecie miejsce niespodziewanie zajęli Kanadyjczycy, którzy byli lepsi od Austrii.