Już 25 marca będziemy świadkami polskiej nocy w NBA. Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs przyjadą do Waszyngtonu na mecz z drużyną Marcina Gortata. – Jest to bardzo miłe, że możemy połączyć siły i wspólnie promować polski basket oraz kulturę – powiedział nam Gortat.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – W tym roku wraca Polska Noc w NBA w tradycyjnym wydaniu. Na jakim etapie są przygotowania do tego wydarzenia?
Marcin Gortat: – Na bardzo dobrym. Jesteśmy w trakcie sprzedaży biletów i dopinania ostatnich drobnych rzeczy na miejscu. Regularnie rozmawiamy z obozem Jeremy'ego Sochana. Pierwszego dnia sprzedało się 150 wejściówek. To bardzo miłe. W samym klubie jest wielkie poruszenie, bo ten mecz jest dopiero za miesiąc, a bilety ładnie się sprzedają. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polonii amerykańskiej, która jest w Stanach i ma chęć przyjechać do nas. Wracamy w formule meczowej, bo ostatnie dwa, trzy lata były w formie balu. Mamy Polaka w NBA, a ja też wróciłem do Waszyngtonu w roli trenera, dlatego stawiamy na sport.
– Ilu polskich kibiców się spodziewacie?
– Wiemy, że na mecz wybiera się duża grupa kibiców z Polski. Zawsze mieliśmy 1000–1300 polskich fanów, którzy zostawali na trybunach po meczu i widzieli się z nami. Pojawiała się też grupa pół-Amerykanów, pół-Polaków, którzy mają babcię, prababcię Polkę i potrafią powiedzieć kilka słów po polsku. Oni zawsze zostawali na spotkaniu ze mną. Będziemy mieli bardzo dużą grupę żołnierzy, którzy również stacjonują niedaleko Waszyngtonu i są na szkoleniu wojskowym. Powiedzieli, że przyjadą odwiedzić miasto i obejrzeć mecz. Myślę, że na trybunach będzie blisko tysiąc polskich kibiców, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.
– Jak Jeremy zareagował na twoją propozycję, aby polska noc odbyła się w trakcie meczu z San Antonio Spurs?
– Pozytywnie. Była bardzo duża chęć pomocy oraz uczestnictwa w spotkaniu z kibicami. Jeremy zostanie przygotowany do spotkania. Po meczu musi wykonać swoje obowiązki medialne. Najpierw ja wyjdę do kibiców, później Jeremy do nas dołączy. Jest to bardzo miłe, że możemy połączyć siły i wspólnie promować polski basket oraz kulturę. To bardzo duże wydarzenie, w którym pomagają nam Ministerstwo Kultury oraz polska ambasada w Waszyngtonie.
– Znany jest już plan spotkania kibiców z Jeremym?
– Mamy mniej więcej ustalony przebieg spotkania. Przed meczem duża grupa kibiców pojawi się na trybunach i obejrzy rozgrzewkę Jeremy’ego. Ja będę dostępny dla fanów przed rozpoczęciem wydarzenia. Jeremy musi się przygotować do gry. Po meczu Jeremy wyskoczy z szatni i przyjdzie do kibiców. Mam nadzieję, że zostanie najdłużej, jak się da. Myślę jednak, że nie będzie miał więcej, jak 20 minut, ponieważ autokar nie będzie na niego czekał i będziemy musieli go puścić. Spotkanie będzie na pewno.
– Biletem wstępu na spotkanie będzie pamiątkowa koszulka?
– Koszulka jest dodatkiem do biletu, który kupuje się przez specjalny link. Możemy go znaleźć na naszych social mediach. Daje tzw. "passa", który pozwoli zostać na trybunach, żeby spotkać się z nami. Nie ma innych wejściówek, które sprawią, że będzie można wziąć udział w spotkaniu. Ochrona poprosi pozostałych o wyjście z Sali. Tylko osoby w naszych koszulkach wezmą udział w wydarzeniu. Koszulki są pamiątkowe. Po meczu będę mógł je podpisać. Dodatkowo na meczu pojawi się Mateusz Klich, piłkarz DC United. Polska kolonia sportowców jest coraz większa. Przed meczem zostanie uhonorowany żołnierz Wojska Polskiego, który służył w Iraku i Afganistanie.
– Masz już informację od trenera Fernando Santosa, że Mateusz Klich nie zostanie powołany do reprezentacji Polski. Dzień przed polską nocą nasza kadra zagra na wyjeździe z Czechami.
– Szczerze powiem, tego nie przewidziałem i o tym nie pomyślałem. Oczywiście, jeżeli pojawi się sytuacja, że Mateusz otrzyma powołanie, to będziemy go dopingować na kadrze i zostaniemy bez jednego gościa specjalnego. Liczymy na obecność dwóch. Nazwiska drugiego jeszcze nie zdradzę. Ogłosimy go tydzień przed meczem. Gość specjalny też wyjdzie do kibiców.
– W poprzednich latach na polską noc przyjeżdżali również celebryci. Teraz też spodziewasz się ich obecności?
– W tej formie nie będzie żadnych artystów, którzy przyjadą na mecz. Nie przewidujemy występów. Nasz czas w trakcie meczu będzie bardzo ograniczony. Będziemy chcieli, aby Amerykanie poznali naszą kulturę. Planujemy przygotować fajną wystawę zdjęć i plakatów, które będą rozstawione dookoła całej areny. Pokażemy filmy związane z Polską. Liczymy, że Amerykanie zaczerpną trochę naszej historii.
– Myśleliście o dodatkowych elementach, które jeszcze bardziej wzbogacą wydarzenie?
– Niestety musimy mierzyć się z pewnymi ograniczeniami. Nie jesteśmy w stanie promować Polskich Linii Lotniczych LOT, ponieważ sala ma podpisany kontrakt z Etihadem. To duży minus, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego pokazać i promować. Po części jesteśmy zblokowani, ale tam, gdzie mamy pole do popisu, będziemy starali się popisać. Postaramy się jak najlepiej pokazać naszą kulturę i historię. Tu nie chodzi o promowanie siebie czy innych firm, tylko pokazanie naszego kraju i tego, co robimy. Szczególnie w ostatnim czasie dla Ukrainy.
– Od jakiegoś czasu współpracujesz z Washinghton Wizards. Mógłbyś opowiedzieć, na czym teraz polegają twoje obowiązki w klubie?
– Obecnie zajmuje się przede wszystkim szkoleniem zawodników. Zajmuje się wysokimi koszykarzami. Małym bardziej podpowiadam, co mają robić na pick and rollach i jak mają współpracować z centrem. Staram się rozmawiać z chłopakami na temat zagrywek oraz taktyk. Moja rola jeszcze się krystalizuje. Nie jestem regularnie w zespole od pierwszego dnia. To sprawia, że ciężko jest wejść w rytm drużynowy. W takiej sytuacji trudniej jest o zaufanie. Jestem w roli, gdzie na treningu gram z chłopakami jeden na jeden. Ci, którzy nie wystąpili w meczu, kolejnego dnia mają ze mną trening indywidualny. Odzwierciedlam warunki meczowe na treningu. W najbliższym czasie dojdą zapewne kolejne zadania, takie jak oglądanie meczów, rozbijanie zagrywek, taktyk. To nie jest już takie fajne i miłe, jednak jest częścią pracy trenera.
– W kolejnym sezonie widzisz siebie regularnie przy ławce rezerwowych Washington Wizards?
– Jesteśmy w trakcie rozmów. To trudna decyzja. Nie chciałbym jeszcze składać deklaracji. Mam trochę czasu do września, kiedy zacznie się obóz przygotowawczy do kolejnego sezonu. Muszę wziąć pod uwagę to, że mam rodzinę. Nie jestem już też najmłodszym chłopakiem. Mam 40 lat. Trzeba się nad tym mocno zastanowić. Czy będę na wszystkich meczach? Na pewno nie. Będę na domowych. Chciałbym podtrzymać to, co teraz, czyli pracę z drużyną w swojej hali. Kiedy zespół podróżuje po Stanach, to nie trenuje, tylko gra mecze. Mój wyjazd z nimi byłby bez sensu, bo samo podróżowanie po hotelach i siedzenie na ławce nic nie wnosi.
– W najbliższym czasie chciałbyś spróbować pracy pierwszego trenera, może gdzieś poza Stanami?
– Nie mam zapędów, żeby być pierwszym trenerem, ani nawet asystentem. Ich zadaniem jest oglądanie i analizowanie meczów. To nie jest takie łatwe. Rozumiem i znam koszykówkę, aczkolwiek przygotowanie do spotkania polega na obejrzeniu sześciu, ośmiu poprzednich występów rywala. Siedzenie przed komputerem po sześć, osiem godzin dziennie i oglądanie meczów, których widziałem już 1500, nie jest łatwe. Nie podjąłbym się takiej pracy. Wolę iść na parkiet, przebrać się, spocić i powalczyć z młodymi chłopakami. Nawet kosztem tego, że mnie ograją i moja własna duma zostanie ugodzona. Moja rola będzie ograniczała się do obecności na parkiecie. Chcę być trenerem odpowiedzialnym za rozwój zawodników. Naszą salę treningową dzielimy z drużyną występującą w G-League. Z nimi również mogę trenować.
– Zdrowie cały czas pozwala na intensywne treningi i walkę z młodszymi zawodnikami?
– Nie jest łatwo, przyznaję się. Jeżeli zdecydowałbym się na kolejny sezon pracy w Waszyngtonie, to na pewno musiałbym się bardziej przygotować fizycznie. Obecnie gramy tylko na jeden kosz. Nie trzeba za dużo biegać i kondycja nie wchodzi w grę. Samą siłą i techniką jestem w stanie ograć młodych zawodników pod koszem. Kiedy doszłoby do biegania, sprintów, hamowania, wyskoków i wytrzymałości, to tutaj kompletnie nie miałbym szans. Teraz moja sytuacja nie jest ciekawa. Kompletnie zniszczyłem kolano. Jestem po operacji lewego kolana. W tym momencie je rehabilituję. Spieszę się, żeby zdążyć na polską noc. Przez 20 lat nic mi się nie stało, grając w koszykówkę. Teraz na emeryturze się rozsypałem. Taka jest codzienność sportowca.
– Zanim Jeremy Sochan pojawi się na polskiej nocy, wystąpi w Meczu Gwiazd NBA. Dla całej polskiej koszykówki będzie to bardzo duże wydarzenie.
– Tak. Gratulacje dla Jeremy'ego za awans do Meczu Gwiazd. To bardzo fajne wydarzenie, które da mu dużo rozpoznawalności i zbuduje jego pozycję w NBA. Nie może jednak spoczywać na laurach, bo to jest tylko i wyłącznie mecz dla kibiców. Drużyny grają o pietruszkę. Ważniejsze jest to, jak wróci do drużyny i będzie realizować wszystko to, co do niego należy. Jeremy z miesiąca na miesiąc gra coraz lepiej. Miał potężne mecze i był w stanie zdobyć 30 punktów. Przeplata je gorszymi, ale na pewno idzie w dobrym kierunku. Trzeba pamiętać, że chłopak jest bardzo, bardzo młody. Ja w jego wieku jeszcze praktycznie nie grałem w koszykówkę. To ogromne osiągnięcie, aby w tym wieku być już w NBA. Musi tylko dalej ciężko pracować. Trzeba cieszyć się każdym jego występem, nawet nietrafionymi rzutami, ponieważ to sprawi, że będzie pompowany balonik. Koszykówka nie ma się jeszcze tak dobrze, jakby się wszystkim wydawało.
– Jak ocenisz postępy, które w ostatnim czasie robi Jeremy? Również pod względem skuteczności.
– Dużo się mówi o jego rzucie osobistym z jednej ręki. Nie jest to nic dziwnego, bo ludzie rzucali w ten sposób, aczkolwiek nie wiem, czy on próbuje dołożyć drugą rękę, czy nie próbuje, ale najważniejsze, że poprawił procent. To liczy się najbardziej. Nie ma znaczenia, jaki jest rzut. Mój też był katastrofalny, ponieważ odprowadzałem piłkę dwoma rękoma. Pod względem technicznym był fatalny. Byłbym ostatnią osobą, która mogłaby go uczyć rzutu. Najważniejsze, że jednak wpadał. Jeremy robi duże postępy. W żargonie koszykarskim mówi się, że gra dla niego zwolniła. Widzi więcej na parkiecie, może łatwiej zaatakować, ma więcej charyzmy. To przyjdzie z kolejnymi latami. Teraz zbiera bardzo cenne doświadczenie. Zastanowiłbym się tylko nad tym, w jakiej sytuacji będzie San Antonio, kiedy jego kontrakt wygaśnie. Miejmy nadzieję, że na tyle się uzbroi, że za trzy, cztery lata będzie się biło o wysoką pozycję w fazie play-off, a może o mistrzostwo. Jeżeli tak się nie stanie, to pozycja Jeremy’ego będzie w pewnym momencie słabła. Jak nie będzie grał regularnie w play-offach, to będzie kończył sezon w kwietniu, a tego chyba nie chcemy.
– Co w Washington Wizards mówi się o Sochanie?
– Szczerze mówiąc, nie rozmawialiśmy o nim, bo oprócz tego meczu, w którym rzucił 30 punktów, jeszcze nie zrobił nic spektakularnego. Miał może jeden, dwa wsady i ludzie go zauważyli, ale mówi się o innych chłopakach, którzy zdobywają regularnie po 20 punktów. Najbardziej rozpoznawalny jest Paolo Banchero. Więcej będzie mówiło się o Jeremym przed meczem z San Antonio. Wtedy na dwa, trzy dni przed meczem przygotowujemy się i dostaniemy schematy scoutingowe na temat zawodników.
– Śledzisz to, co dzieje się w polskiej koszykówce?
– Nie mam kompletnie czasu na polską ligę i na to, co dzieje się w polskiej koszykówce. Niestety trafiają do mnie z Twittera afery. Słyszałem o ludziach, którzy zagłuszali konferencję prasową. Wiem o problemach z dofinansowaniami od ministerstwa. Mówi się o tym w social mediach. Polską koszykówką ligową kompletnie się nie interesuje. Nie mam na to czasu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.