| Piłka nożna

Piotr Leciejewski był gwiazdą ligi norweskiej. "Mówiłem, że chcę zarabiać najwięcej w drużynie"

Piotr Leciejewski był gwiazdą ligi norweskiej. Trafił nawet na okładkę tamtejszej edycji gry FIFA (fot. archiwum Piotra Leciejewskiego)
Piotr Leciejewski był gwiazdą ligi norweskiej. Trafił nawet na okładkę tamtejszej edycji gry FIFA (fot. archiwum Piotra Leciejewskiego)

Jeśli zapytasz norweskich kibiców o nazwiska polskich zawodników, wielu z nich wspomni o Piotrze Leciejewskim. Były bramkarz Brann Bergen był wybierany w skandynawskim kraju najlepszym bramkarzem sezonu, a nawet trafił na... okładkę serii gier FIFA. W rozmowie z TVPSPORT.PL piłkarz wspomina czas spędzony w Norwegii. Zdradził też, czym się obecnie zajmuje oraz ocenił, kto jest faworytem starcia Bodo/Glimt z Lechem Poznań. Początek spotkania o godzinie 18:45. Relacja na żywo na stronie TVPSPORT.PL. Transmisja rewanżu w Telewizji Polskiej (23.02, godz. 20:45).

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Santos może zostać bez polskich asystentów. "Na tym się skończyło"

Czytaj też

Fernando Santos (fot. 400mm.pl)

Santos może zostać bez polskich asystentów. "Na tym się skończyło"

Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Czym się obecnie zajmujesz?
Piotr Leciejewski:
– W zasadzie cały czas jestem zajęty. Studiuję zarządzanie zasobami ludzkimi w Collegium Witelona w Legnicy. Na co dzień także trenuję bramkarzy trzecioligowej Cariny Gubin.

– Czyli jesteś cały czas w rozjazdach?
– Mimo wielu obowiązków, w klubie mogę być jednak często. Mam zapewnione mieszkanie, więc przez większą część tygodnia jestem na miejscu.

– Dlaczego zdecydowałeś się studiować zarządzanie zasobami ludzkimi?
– Gdy grałem w piłkę, nie miałem czasu na edukację. Tym bardziej, że spędziłem sporo lat za granicą. Po powrocie do Polski postanowiłem jednak coś zrobić w tym kierunku. Czułem taką potrzebę, ale nie chciałem, żeby to było na zasadzie, że zapłacę, zaliczę i będę miał papier. Początkowo było to dla mnie jak nauka o rakietach kosmicznych. Byłem przerażony ilością materiału! Z biegiem czasu jednak wszystko załapałem i te dwa i pół roku minęły bardzo szybko. W każdym razie, polecam innym piłkarzom, żeby po zakończeniu kariery postawili na naukę. 

– Czy studia przydały ci się w pracy trenerskiej?
– W zeszłym sezonie Carina Gubin miała kryzys – dużo meczów przegrywaliśmy, choć graliśmy naprawdę dobrze, nawet byliśmy chwaleni. Wraz z pierwszym trenerem zastanawialiśmy się nad tym, dlaczego tak się dzieje. Inspirując się zajęciami ze studiów, postanowiłem zrobić w drużynie anonimową ankietę na temat tego, z czym mają problem. Otrzymaliśmy od zawodników sporo informacji i wskazówek. Trochę pozmienialiśmy i nagle ruszyliśmy z miejsca. Jak widać – drużyna bywa podobna do korporacji. Musisz zarządzać ludźmi i dokładnie słuchać ich sugestii. Studia mnie nauczyły tego, jak należy łączyć ze sobą grupy ludzi i jak należy wyciągać z nich potencjał.

– Chciałbyś za jakiś czas samemu poprowadzić drużynę?
– Musiałbym skończyć wszystkie kursy – na razie mam licencję UEFA B. Jak już będę miał licencjat, chciałbym pójść na kurs UEFA A oraz Goalkeeper A. Chyba trochę późno się zabrałem za to wszystko – mam już trochę lat. Ale lepiej późno niż wcale.

– Jak ważne w twojej karierze były pieniądze?
– Były istotne – to wskaźnik tego, co osiągnąłeś. Gdy grasz w Ekstraklasie albo innej najwyższej lidze, zarabiasz pieniądze, które pozwalają ci na ponadprzeciętne warunki życia. Dlaczego zawodnicy zmieniają klub? Żeby więcej zarobić. Nie ukrywajmy – jesteśmy trochę najemnikami i nie wierzę ludziom, którzy twierdzą, że grają tylko dla przyjemności. Oczywiście, jesteśmy szczęściarzami, bo łączymy pasję z kasą. Ktoś kiedyś powiedział, że "jeśli twoja praca będzie także twoją pasją, to nie przepracujesz żadnego dnia". Ale wiemy, jakie są zarobki i skąd się biorą. Jako piłkarz masz jednak kilka lat na to, by dobrze poukładać swoje życie. Jeśli będziesz mądrze zarządzać pieniędzmi, później będzie ci trochę łatwiej.

Santos może zostać bez polskich asystentów. "Na tym się skończyło"

Czytaj też

Fernando Santos (fot. 400mm.pl)

Santos może zostać bez polskich asystentów. "Na tym się skończyło"

"Obniżka premii dla reprezentantów? Nie dojdzie do niej"

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Polski (fot. Getty)

"Obniżka premii dla reprezentantów? Nie dojdzie do niej"

– Słyszałem, że prężnie działałeś na rynku nieruchomości.
– Może "prężnie" to za duże słowo. Jedno jest pewne – piłka dała mi takie możliwości, że dziś mam "na chleb". Było to jednak podparte ciężką pracą w sezonie. Nie było tak, że ja coś sobie kupiłem i grałem. Zawsze będę apelował do młodych piłkarzy, żeby nie brali samochodów w leasing, tylko żeby nawet wzięli kredyt hipoteczny i zainwestowali w mieszkanie. Grając w piłkę na poziomie Ekstraklasy można spłacić raty w trzy-cztery lata. Obserwuję młodych zawodników – często ich pierwszymi wydatkami są drogie fury i markowe ubrania. Ale one finalnie nic nie dają. A mieszkanie do końca życia może dać ci profit. Świadomość wciąż jest różna. Dlatego PZPN powinien organizować takie szkolenia dla piłkarzy, żeby wiedzieli, w co i jak inwestować.

– Ciekawy pomysł.
– Spójrz na to – młody chłopak zarabia 20-30 tysięcy złotych miesięcznie. Ma dziennie jeden trening, a potem nie wie, co robić. Pójdzie zagrać w zakładach bukmacherskich, pójdzie do kasyna. Czasem spędza resztę dnia na zakupach albo przeglądając auta w internecie. Nie chcę nikogo oceniać, bo każdy ma swój wybór. Uważam jednak, że PZPN oraz kluby powinny zadbać o edukację zawodników. Bo później nie wiedzą, co ze sobą zrobić po zakończeniu kariery. Nagle może się okazać wtedy, że wszystko stracili.

– Wciąż jest wiele takich przypadków.
– Dlatego ktoś powinien się za to zabrać. Podoba mi się system w Belgii, gdzie jako piłkarz odkładasz na emeryturę. Masz później zabezpieczenie – nieważne czy skończysz grać w wieku 28 czy 40 lat. A u nas wciąż brakuje świadomości u zawodników. Przyznaję, że sam zarabiałem przeciętnie i nie zrobiłem jakiejś wielkiej kariery. Ale daję sobie radę ze względu na to, jak zarządzałem pieniędzmi. Praktycznie wszystko inwestowałem w nieruchomości. 

– Nie kusiło cię, żeby zamiast tego wydać na drogie auto?
– W 2016 roku miałem wrażenie, że pieniądze mi wręcz spadały z nieba. Dlatego pomyślałem pewnego dnia o zakupie Porsche Cayenne. Finalnie jednak kupiłem busa. 

– Powszechnie się mówi, że każdy bramkarz jest wariatem. Też tak możesz powiedzieć o sobie?
– Myślę, że tak. Teraz trochę spokorniałem, ale kiedyś nie szedłem na kompromisy. Na przykład w Brann Bergen rywalizowałem o miejsce w składzie z bramkarzem reprezentacji Norwegii i już na początku stwierdziłem, że nie będziemy przyjaciółmi. Z perspektywy czasu to trochę dziecinne zachowanie...

"Obniżka premii dla reprezentantów? Nie dojdzie do niej"

Czytaj też

Piłkarze reprezentacji Polski (fot. Getty)

"Obniżka premii dla reprezentantów? Nie dojdzie do niej"

Pomocnik Lecha spokojny przed LKE: nie dajmy się zwariować

Czytaj też

Radosław Murawski w meczu z Villarreal (fot. Getty).

Pomocnik Lecha spokojny przed LKE: nie dajmy się zwariować

– Przejdźmy do spraw sportowych. Większą karierę zrobiłeś w Norwegii niż w Polsce. Czy możesz stwierdzić, że bardziej pasowałeś do tamtych realiów?
– Coś w tym jest. Kocham Polskę i jestem dumny z tego, że jestem Polakiem, ale chyba bardziej pasowałem do Norwegii.

– Pamiętasz debiut w Ekstraklasie?
– Pewnie! Graliśmy na wyjeździe na starym stadionie Lecha. Przez cały mecz szło mi dobrze, ale w przerwie dostałem "wędkę". Powiem ci, że długi czas to we mnie siedziało. Przeżywałem to dość mocno. W Łęcznej czułem się dobrze, mieliśmy fajną atmosferę, starsi koledzy mi pomagali... Ale nie poszło mi tak, jak powinno.

– W Polsce też miałeś niełatwych rywali o miejsce w składzie. Doświadczony Piotr Lech, ale także uważani za młode talenty Bartosz Białkowski, Przemysław Tytoń...
– Dwaj ostatni grali wtedy w młodzieżowej kadrze i pojechali na mistrzostwa świata U20 w Kanadzie. Poza tym, wciąż grają w klubach na wysokim poziomie. Teraz to dla mnie nie wstyd, że przegrywałem miejsce w składzie właśnie z nimi. 

– Odszedłeś z Łęcznej w trudnym momencie – klub został wtedy zdegradowany z powodu udziału w aferze korupcyjnej.
– Z tego, co pamiętam, do końca walczyliśmy o utrzymanie i dopiero po sezonie zapadła oficjalna decyzja w tej sprawie. Podjąłem decyzję o odejściu i finalnie wylądowałem w Koronie Kielce. Grałem tylko w meczach Pucharu Ekstraklasy albo drugiej drużynie. Musiałem jednak wrócić do Łęcznej – PZPN najpierw wydał zgodę na odejście zawodników, a potem ją cofnął. W drużynie nie było dla mnie miejsca, dlatego zacząłem się rozglądać za nowym klubem. Powiedziano mi jednak, że mogę odejść za sto tysięcy euro.

– I wtedy trafiłeś do Norwegii.
– Początkowo pojechałem na trzy dni, a wyszło, że zostałem dziesięć lat.

– Wolałeś wyjechać zamiast zostać w Polsce?
– Nie miałem wtedy środków do życia. Czułem, że wyjazd będzie jedyną możliwością do tego, żeby móc zarobić. Bramkarz Sogndalu miał wtedy jakieś problemy, dlatego zdecydowano się mnie zatrudnić. Gdy tam przyjechałem byłem jednak w szoku ze względu na obiekty – każdy klub miał pełnowymiarową halę ze sztuczną murawą. Wtedy w Polsce biegaliśmy po lesie albo po górach. A w Norwegii na dworze było minus dziesięć, a my graliśmy. 

– Widziałem, że walczyliście o awans do najwyższej ligi. Była presja na wynik?
– Każdy z nas narzucał sobie presję, ale nikt nas do niczego nie zmuszał. Norwegowie są spokojniejsi niż Polacy. Na przykład nigdy tam nie spotkałem się z sytuacją, gdy musiałem przepraszać kibiców. Skąd to się u nas wzięło i dlaczego kluby na to pozwalają? Tłumaczyć się mogę przed swoim szefem. Kibice w Polsce czasami zarzucają piłkarzom, że przegrywają mecze, bo nie chce im się grać. Ale chyba wszyscy wiemy, że to nie ma sensu – bo wtedy zastąpi cię ktoś inny, komu zależałoby bardziej na grze. 

Pomocnik Lecha spokojny przed LKE: nie dajmy się zwariować

Czytaj też

Radosław Murawski w meczu z Villarreal (fot. Getty).

Pomocnik Lecha spokojny przed LKE: nie dajmy się zwariować

Legenda United ostrzega przed "Lewym". Wielkie słowa o Polaku

Czytaj też

Robert Lewandowski (fot. Getty Images)

Legenda United ostrzega przed "Lewym". Wielkie słowa o Polaku

– A jak było w szatni? O ludziach ze skandynawskich państw mówi się, że są bardziej wycofani.
– Mogę ten mit obalić. Gdy trafiłem do Norwegii, nie znałem dobrze żadnego języka poza polskim, nawet angielskiego. Znałem może kilka zwrotów i to wszystko. Na miejscu jednak o mnie zadbano. Miałem człowieka, który się zajmował moimi sprawami urzędowymi. Pokazano mi całe miasto. Zaopatrzono mnie we wszystko, łącznie z łyżeczkami do herbaty. Od razu także dostałem samochód. Pamiętam też, że odzyskali moją walizkę, która gdzieś zaginęła po przylocie. 

– Po Sogndalu trafiłeś do Brann Bergen. Czułeś się tam gwiazdą?
– Bez sztucznej skromności, tak. Oni mi dużo dawali i ja też im dużo dawałem. Gdy negocjowałem kontrakt, mówiłem że chcę zarabiać najwięcej w drużynie. I wiem, że pod tym względem byłem w czołówce.

– Trafiłeś wtedy na okładkę norweskiej edycji gry FIFA.
– Było to bardzo miłe wyróżnienie. Miałem swój najlepszy czas i był to dla mnie zaszczyt, że właśnie mnie wybrano – tym bardziej, że grałem w obcym kraju. 

– Jak wygląda kultura kibicowska w Norwegii?
– Pamiętam, że gdy na stadion przychodziło dziesięć tysięcy kibiców, ludzie byli zawiedzeni. W meczach na szczycie zawsze był komplet widzów, około siedemnastu tysięcy. Stadiony są mniejsze niż w Polsce, ale gdy tam grałem, często były wypełnione. To był dla mnie przeskok – w Łęcznej cieszyliśmy się z czterech tysięcy kibiców, a tam przychodziło przynajmniej czternaście tysięcy. Nie było też żadnych zadym, a kibice obu drużyn razem siedzieli na trybunach. Oczywiście, że przekomarzali się ze sobą, ale nie było w ich zachowaniu agresji. Służby nie musiały często interweniować. U nas się mówi, że Norwegia to kraj piłkarsko ograniczony. Wtedy jednak to my byliśmy przy nich dzikusami.

– Podobało ci się życie w Bergen?
– Przez 250 dni w roku. Niestety często tam pada. Ale z drugiej strony, to w Bergen zacząłem inwestować. Jeszcze do niedawna miałem tam nieruchomości, ale posprzedawałem wszystko – przez pandemię nie mogłem wtedy tam latać i nie mogłem tego utrzymać. 

– A jak z pogodą?
– Przyzwyczaiłem się. Miałem tylko problem z tym, że latem dni były bardzo długie, a zimą – bardzo krótkie. Pamiętam też, jak pewnego dnia zadzwonił do mnie Jarek Fojut, który wtedy grał w Tromso i mówił, że o trzynastej jest już u niego ciemno.

– Podobnie krótkie dni są zapewne w Bodo, położonym na kole podbiegunowym.
– Tam to już naprawdę w zimie niewiele można zobaczyć! Jest bardzo ciemno i bardzo zimno. Ale jak widać, w piłkę można tam grać. Ograli Romę, niedawno sprzedali zawodnika za sześć milionów. Najważniejszym człowiekiem w klubie jest jednak ich trener. Nie poznałem Kjetila Knutsena, ale pamiętam jak prowadził Asane grające na drugim poziomie rozgrywkowym – graliśmy przeciwko tej drużynie w sparingach. Wiem, że poukładał zarówno ich, jak i potem Bodo/Glimt. Wiem też, że był bardzo skoncentrowany na pracy – wyjeżdżał z drużyną na obozy na cztery tygodnie.

Legenda United ostrzega przed "Lewym". Wielkie słowa o Polaku

Czytaj też

Robert Lewandowski (fot. Getty Images)

Legenda United ostrzega przed "Lewym". Wielkie słowa o Polaku

Norwegowie obawiają się Lecha? "Oni mogą to wykorzystać..."

Czytaj też

Czy Bodo/Glimt okaże się trudnym rywalem Lecha Poznań? (fot. Getty Images)

Norwegowie obawiają się Lecha? "Oni mogą to wykorzystać..."

– Jak oceniasz szanse tej drużyny w meczu z Lechem?
– Szczerze mówiąc, sam się zastanawiam, gdzie jest teraz nasza piłka, a gdzie norweska. Uważam jednak, że Lech może sobie poradzić. Musi jednak dobrze się ustawiać na boisku i nie może zlekceważyć rywala.

– Co uważasz za swój największy sukces w Norwegii?
– Byłem wybierany najlepszym piłkarzem sezonu w Brann Bergen przez kibiców oraz najlepszym bramkarzem ligi. Trochę tego było. W każdym razie, myśląc o tym klubie, czasami tęsknię za grą w piłkę.

– Byłeś ulubieńcem kibiców? Słyszałem, że do dziś jesteś przez nich miło wspominany.
– Pamiętam, że gdy odchodziłem, dostałem od nich dużą flagę z godłem Polski i moim imieniem. Wcześniej zawsze ją wywieszali, gdy grałem. To był duży gest z ich strony tym bardziej, że my Polacy jesteśmy w tym kraju różnie postrzegani. Ja nie mogę jednak powiedzieć nic złego. Gdzie się nie pojawiłem, były "ochy i achy". W Brann miałem swój najlepszy czas.

– Miałeś oferty z silniejszych lig?
– Trochę tego było, ale nie chcę podawać klubów. Zawsze wtedy Brann skusił mnie lepszym kontraktem i decydowałem się, żeby grać tam dłużej. Pamiętam, że raz mając umowę trwającą jeszcze dwa lata, przedłużono mi ją o kolejne dwa. I nie pożałowałem. Ani sportowo, ani finansowo.

– Liczyłeś na powołanie do reprezentacji?
– Miałem to z tyłu głowy, ale do niczego takiego nie doszło. W tamtym czasie mało kto obserwował ligę norweską w Polsce. Myślę, że gdybym grał wtedy w Ekstraklasie, miałbym większe szanse na powołanie choćby na jedno zgrupowanie. 

– Interesowały się tobą kluby z Polski jeszcze zanim zdecydowałeś się odejść do Zagłębia Lubin
– Nie było nic konkretnego. Wiem, że byłem skautowany przez Pogoń Szczecin, ale oferty nie dostałem.

– Dlaczego w Zagłębiu ci nie wyszło?
– Nie wiem, mówię uczciwie. Nie dostałem za dużo szans. Poza tym, doznałem urazu głowy, który mógł na to wpłynąć. Rozstałem się wtedy z klubem za porozumieniem stron. Nie chcę do tego wracać.

Norwegowie obawiają się Lecha? "Oni mogą to wykorzystać..."

Czytaj też

Czy Bodo/Glimt okaże się trudnym rywalem Lecha Poznań? (fot. Getty Images)

Norwegowie obawiają się Lecha? "Oni mogą to wykorzystać..."

Były kapitan przed meczem Lecha w LKE. Wskazał, co będzie atutem rywali

Czytaj też

Piłkarze Lecha Poznań w czwartek zagrają z Bodoe/Glimt (fot. PAP/Paweł Jaskółka)

Były kapitan przed meczem Lecha w LKE. Wskazał, co będzie atutem rywali

– Nie myślałeś, żeby wrócić do Norwegii?
– Miałem oferty stamtąd, gdy jeszcze byłem piłkarzem Zagłębia, ale nie chciałem odchodzić po pół roku – mimo dobrych propozycji pod względem finansowym. Po rozwiązaniu kontraktu też pojawiły się jakieś tematy. Dałem sobie jednak spokój. Byłem zmęczony i przesycony piłką. Fizycznie byłem gotowy, ale psychicznie – byłem wypalony.

– Ale potem jeszcze wróciłeś do gry, przenosząc się do czwartoligowego MKP Wołów.
– Wcześniej mogłem jeszcze trafić do dobrego klubu Ekstraklasy. Długo się jednak zastanawiałem. Tak jak powiedziałem, byłem zmęczony, a nie chciałem odcinać kuponów. Dlatego grzecznie podziękowałem. Minął jednak rok i pomyślałem, że przydałoby mi się jeszcze poruszać. Nie traktowałem tego już jako pracę – grałem tam dla zabawy, trenowałem dwa razy w tygodniu. Prezesem był wtedy Robert Sadowski, były prezes Zagłębia i mnie namówił, żebym pomógł. Zajęliśmy czwarte miejsce jako beniaminek. Miło wspominam ten czas, choć w szatni byłem dinozaurem.

– Co sprawiło, że postanowiłeś zostać trenerem? Nie wszyscy byli piłkarze decydują się na taką drogę.
– Na razie uważam się jeszcze za kandydata na trenera! Brakowało mi jednak meczów, przebywania z ludźmi. Wciąż chciałbym pracować w piłce. Choć kiedyś myślałem, że to trenerzy mają nieco łatwiej. 

– Dlaczego?
– Wszystko cały czas trzeba przygotowywać. Pełno spraw organizacyjnych, rozmów z zawodnikami. W dodatku w trzeciej lidze nie ma jeszcze pełnego profesjonalizmu. Połowa zawodników pracuje poza piłką. Poza tym, czasami trzeba odwrócić plany do góry nogami. Na przykład zimą zdarzało się, że mieliśmy zamarznięte boisko i wymyślić coś innego. Śmiejemy się z Grześkiem Kopernickim (trenerem Cariny Gubin – przyp. red.), że odpowiadamy tam praktycznie za wszystko. Obowiązków jest tak dużo. W trakcie obozu w Słubicach chodziłem spać po północy. Czasami też muszę wychodzić na boisko – na treningach biegam z nimi na przykład jako stoper.

– Chciałbyś w przyszłości pracować jako trener w Polsce czy Norwegii?
– Nie ma to większego znaczenia. Ważne, żeby była praca. Nie chodzi mi o finanse, bo nie muszę się obecnie o nie martwić. Po prostu podoba mi się to, co robię i chciałbym się w tym rozwijać. A gdzie mnie życie poniesie? Zobaczymy.

Były kapitan przed meczem Lecha w LKE. Wskazał, co będzie atutem rywali

Czytaj też

Piłkarze Lecha Poznań w czwartek zagrają z Bodoe/Glimt (fot. PAP/Paweł Jaskółka)

Były kapitan przed meczem Lecha w LKE. Wskazał, co będzie atutem rywali

Fernando Santos po raz pierwszy na meczu Ekstraklasy. Zobacz! [WIDEO]
(fot. TVP/PAP)
Fernando Santos po raz pierwszy na meczu Ekstraklasy. Zobacz! [WIDEO]

Zobacz też
Przed nim setny występ. Może dołączyć do elity
Joshua Kimmich (fot. Getty Images)

Przed nim setny występ. Może dołączyć do elity

| Piłka nożna 
Betclic 2 liga: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
(fot. TVP)

Betclic 2 liga: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]

| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
To już oficjalny komunikat. Kadrowicz ma nowy klub! [WIDEO]
Krzysztof Piątek został nowym piłkarze Al-Duhail (fot. Getty Images)

To już oficjalny komunikat. Kadrowicz ma nowy klub! [WIDEO]

| Piłka nożna 
Gwiazda Realu nie wystąpi w meczach eliminacji MŚ
Thibaut Courtois i Kylian Mbappe (fot. Getty)

Gwiazda Realu nie wystąpi w meczach eliminacji MŚ

| Piłka nożna 
Neymar wyrzucony z boiska za kuriozalne zagranie!
Neymar (fot. Getty Images)

Neymar wyrzucony z boiska za kuriozalne zagranie!

| Piłka nożna 
Kto drugim finalistą Ligi Narodów? Mecz Hiszpania – Francja w TVP!
Hiszpania – Francja, półfinał Ligi Narodów. Transmisja online meczu na żywo w TVP Sport (5.6.2025)
transmisja

Kto drugim finalistą Ligi Narodów? Mecz Hiszpania – Francja w TVP!

| Piłka nożna 
Polak zagra z byłą gwiazdą Manchesteru United!
Patryk Klimala zagra w Korei Południowej (fot. Getty).

Polak zagra z byłą gwiazdą Manchesteru United!

| Piłka nożna 
Kto w finale Ligi Narodów? Oglądaj mecz Niemcy – Portugalia w TVP!
Niemcy – Portugalia, półfinał Ligi Narodów. Transmisja online meczu na żywo w TVP Sport (4.6.2025)
transmisja

Kto w finale Ligi Narodów? Oglądaj mecz Niemcy – Portugalia w TVP!

| Piłka nożna 
Wspaniały gol Bogusza w finale Pucharu Mistrzów! [WIDEO]
Mateusz Bogusz (fot. Getty)

Wspaniały gol Bogusza w finale Pucharu Mistrzów! [WIDEO]

| Piłka nożna 
Francja – Portugalia. Oglądaj finał ME U17 [NA ŻYWO]
Francja – Portugalia, finał mistrzostw Europy U17. Transmisja online meczu na żywo w TVP Sport (1.6.2025)
transmisja

Francja – Portugalia. Oglądaj finał ME U17 [NA ŻYWO]

| Piłka nożna 
Polecane
Najnowsze
Jasna decyzja Probierza w kluczowej sprawie? Hierarchia jest znana!
Jasna decyzja Probierza w kluczowej sprawie? Hierarchia jest znana!
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Reprezentacja Polski Michała Probierza ma przed sobą spotkania z Mołdawią oraz Finlandią (fot: Getty)
Dobry wynik, walka o Euro i rekord. Oto wtorkowe plany kadry
Ewa Pajor (fot. Getty Images)
Dobry wynik, walka o Euro i rekord. Oto wtorkowe plany kadry
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Ostatni występ Polek w Lidze Narodów. Oglądaj mecz z Rumunią w TVP!
Polska – Rumunia [NA ŻYWO]. Transmisja meczu Ligi Narodów kobiet online, live stream (03.06.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Ostatni występ Polek w Lidze Narodów. Oglądaj mecz z Rumunią w TVP!
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Mistrzyni olimpijska zaatakowana. Wszystko przez bukmacherkę!
Gabby Thomas to trzykrotna złota medalistka IO z Paryża (fot. Getty)
Mistrzyni olimpijska zaatakowana. Wszystko przez bukmacherkę!
| Lekkoatletyka 
NBA: starcie gigantów w wielkim finale
Thunder – Pacers (fot. Getty Images)
NBA: starcie gigantów w wielkim finale
| Koszykówka / NBA 
Jasna deklaracja kadrowicza. "Nie możemy patrzeć w ten sposób..."
Mateusz Skrzypczak przed meczem reprezentacji Polski (fot. Getty).
tylko u nas
Jasna deklaracja kadrowicza. "Nie możemy patrzeć w ten sposób..."
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Wicelider na kilkadziesiąt minut? Nieważne. Informacja poszła: Polak wraca
Konrad Bukowiecki popisał się w Pradze pchnięciem na ponad 21 metrów (fot. PAP)
polecamy
Wicelider na kilkadziesiąt minut? Nieważne. Informacja poszła: Polak wraca
foto1
Michał Chmielewski
Do góry