| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
W ostatniej chwili zastąpił klubowego kolegę i... pogodził wszystkich. Jakub Nizioł wygrał konkurs rzutów za trzy punkty, który został rozegrany podczas turnieju finałowego Suzuki Pucharu Polski. – Śmiali się z Łukasza, śmiali się ze mnie, a na końcu to ja wygrałem. Można powiedzieć, że trochę utarłem wszystkim nosa – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – W ostatniej chwili zastąpiłeś w konkursie swojego klubowego kolegę Łukasza Kolendę. Zwycięstwem udowodniłeś, że Śląsk potrafi rzucać za trzy
Jakub Nizioł, reprezentant Polski, koszykarz Śląska Wrocław, zwycięzca konkursu rzutów za trzy punkty: – Śmiali się z Łukasza, śmiali się ze mnie, a na końcu to ja wygrałem. Można powiedzieć, że trochę utarłem wszystkim nosa. Myślę, że to nie jest konkurs na najlepszego rzucającego w lidze, tylko gościa, który najbardziej potrafi poradzić sobie z nerwami. Dzisiaj naprawdę fajnie mi się to udało.
– Emocje w takim konkursie można porównać do meczowych warunków, czy to zupełnie coś innego?
– Absolutnie nie. W meczu nie bierze się piłki z koszyka i nie oddaje się 25 rzutów i nie ma się na to minuty. Formuła konkursu jest nieco zaskakująca. Nigdy wcześniej nie brałem w czymś takim udziału. To bardzo fajne doświadczenie. Jeżeli zostanę zaproszony w przyszłym roku, to postaram się obronić tytuł.
– Najtrudniejszym czynnikiem jest tu uciekający czas?
– Czas też, ale nerwy odgrywają większą rolę. Kiedy wykonywałem pierwszy rzut, to obręcz była naprawdę mała, piłka ciężka, a dłonie śliskie. Cieszę się, że się udało.
– Dlaczego jeden z najlepszych dunkerów w lidze nie wziął udziału w konkursie wsadów?
– Jestem w drużynie, która postawiła sobie wysokie cele w lidze. Zależy mi na tym, żeby być w jak najlepszej formie. Konkurs trójek nie obciąża ciała tak, jak konkurs wsadów. Chciałem sobie tego oszczędzić, bo moje ciało jest bardzo zmęczone po wielu dotychczasowych spotkaniach w EuroCupie i polskiej lidze. Podjąłem decyzję, żeby odpuścić konkurs wsadów.
– Wcześniej otrzymałeś zaproszenie od organizatorów?
– Skontaktowali się ze mną, ale ładnie podziękowałem. Nie było żadnych niesmaków. Zostałem zaproszony do konkursu trójek i to zaproszenie przyjąłem. Przy rzutach nie ma ryzyka kontuzji.
– Odpadliście już w ćwierćfinale Suzuki Pucharu Polski. Czujesz duży niedosyt z tego powodu?
– Jest ogromny niedosyt, bo przyjechaliśmy tu wygrać puchar. Zostaliśmy odprawieni z kwitkiem już w pierwszym dniu przez bardzo dobrze grającą tego dnia drużynę z Sopotu. Obnażyli nasze słabości, z którymi borykamy się od 1,5 miesiąca. Nie możemy trafić za trzy punkty…
– Co jest największą bolączką Śląska Wrocław?
– Jeśli ktoś uważnie przygląda się grze naszej drużyny, to widzi, że wyglądamy dokładnie tak samo od początku sezonu. Natomiast te 40 meczów, które już mamy za pasem, często rozgrywamy w siedmiu zawodników. Potrafimy spędzać na parkiecie po 30-35 minut. To naprawdę daje w kość. W tym sezonie mieliśmy dwa dni przerwy i ciało to odczuwa. Mamy dużo roszad, pojawiają się nowi zawodnicy. Odszedł jeden z naszych liderów, Conor Morgan. To też na pewno nie pomaga. Wiadomo, jaka jest sytuacja w polskich klubach. Koszykarze przychodzą, odchodzą. W Śląsku fajne jest to, że drużyna jest budowana na Polakach. Trzon zespołu możemy trzymać między sobą. Obcokrajowcy mocno pomagają, a Jeremiah Martin wygląda jak MVP ligi. Będziemy dążyć do tego, aby poprawić sytuacje, w jakiej się znajdujemy.
– Kiedy przegrywasz mecz za meczem, do wszystkiego dochodzi frustracja, która na pewno nie pomaga…
– Frustracja jest wręcz naturalna, ponieważ mamy nie słabą, lecz bardzo słabą sytuację. Plusem jest to, że gramy co dwa, trzy dni i nie mamy czasu na rozpatrywanie tego wszystkiego. Musimy znaleźć złoty środek, aby znowu zacząć wygrywać mecze i potwierdzić to, że byliśmy niekwestionowanym liderem tabeli przez większość sezonu.
– Po serii 14:0 poczuliście się zbyt pewni siebie?
– Nic takiego nie było. Na treningach pracowaliśmy ciężko, w trakcie meczów jeszcze mocniej. Nie od dzisiaj wiadomo, że w sporcie zawsze przychodzi kryzys. On dopadł nas 1,5 miesiąca temu i nie możemy się z niego wydostać. Teraz na szczęście mamy chwilę przerwy. Czeka nas zgrupowanie kadry narodowej. Obcokrajowcy mogą pojechać do domu i trochę się zregenerować. Mam nadzieję, że po przerwie wszystko będzie wyglądać zupełnie inaczej.
– W twoim przypadku czasu na odpoczynek nie będzie zbyt wiele. Za moment rozpoczynasz zgrupowanie kadry.
– Tak wygląda życie profesjonalnego sportowca. Nie mogę absolutnie narzekać, że jestem zmęczony, bo jadę na kadrę. Dla mnie reprezentacja Polski jest naprawdę dużym wyróżnieniem. Cieszę się, że się w niej znalazłem i będę mógł pracować z zawodnikami, jacy tam przyjadą. Od małego dziecka oglądało się zawsze NBA i reprezentację Polski. Jedno marzenie udało się spełnić. Drugiego prawdopodobnie się nie uda. Cieszę się z tej kadry.
– Po braku powołania na EuroBasket, teraz czujesz jeszcze większą motywację, aby pokazać się z jak najlepszej strony?
– Zdaję sobie sprawę, że jestem w tej kadrze nowy. Są koszykarze dużo bardziej doświadczeni. Ja cały czas się uczę i poznaję koszykówkę na najwyższym poziomie pod okiem naszego sztabu trenerskiego. Myślę, że będzie to wyglądało coraz lepiej. Od trzech sezonów jest tendencja zwyżkowa w moim graniu. Mam nadzieję, że tak pozostanie.
– Przed kadrą dwa mecze z drużynami, które nie mają szans na awans. Dla ciebie raczej nie będzie to mieć znaczenia, bo chcesz wykorzystać szansę, jaką otrzymałeś od trenera.
– Jasne, że tak. Nigdy się nie kalkuluje. Zawsze chcesz się jak najlepiej pokazać, bo jesteś dobry, jak twój ostatni mecz. Czy to Austria, Szwajcaria, czy Francja, nastawienie jest takie samo. Zależy mi, aby pokazać najlepszą wersję siebie.
– Jesteś bardzo aktywnym użytkownikiem mediów społecznościowych. Możemy niebawem spodziewać się obrazków zza kulis kadry?
– Jestem osobą ekstrawertyczną i lubię wyrażać swoją opinię, a także wchodzić w interakcje z kibicami. Podczas kadry wygląda to trochę inaczej, bo w klubie ma się większą pewność siebie, ale myślę, że będzie można u mnie znaleźć fajne anegdoty i zdjęcia ze zgrupowania.
85 - 67
WKS Śląsk Wrocław
104 - 109
Trefl Sopot
85 - 92
MKS Dąbrowa Górnicza
73 - 70
King Szczecin
84 - 92
Anwil Włocławek
97 - 82
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz
73 - 102
BM Stal Ostrów Wielkopolski
81 - 104
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
84 - 86
Polski Cukier Pszczółka Start Lublin
58 - 62
Anwil Włocławek