| Czytelnia VIP

"Nie mogę rozmawiać. Siedzę w wannie. Trwa nalot". Los piłkarza – żołnierza. Rok wojny Andrija Bogdanowa

(fot. Andrij Bogdanow/Instagram/archiwum prywatne)
(fot. Andrij Bogdanow/Instagram/archiwum prywatne)
Krystian Juźwiak

W barwach Arki Gdynia zdobył Superpuchar Polski. Rok temu Andrij Bogdanow trafił do Obrony Terytorialnej i uczył się strzelać z kałasznikowa. – Był w Buczy dwa dni po wyjściu stamtąd Rosjan i widział trupy na ulicach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Mistrz świata atakuje MKOl. "Rosyjskie medale będą znaczone krwią, śmiercią i łzami"

Czytaj też

Ołeksandr Usyk (fot. Getty Images)

Mistrz świata atakuje MKOl. "Rosyjskie medale będą znaczone krwią, śmiercią i łzami"

Dane. Swoje przedstawia Ministerstwo Obrony Ukrainy. Co zrozumiałe, inne Rosjanie. Jeszcze inaczej – organizacje pozarządowe. – Udokumentowano bezprawne zabójstwa – w tym doraźne egzekucje ludności cywilnej – w ponad 30 osadach w regionach Kijowa, Czernihowa, Charkowa i Sum dokonane przez rosyjskie siły zbrojne, kiedy kontrolowały te obszary na przełomie lutego i marca – twierdzi Erik Mose przewodniczący komisji ONZ ds. Ukrainy.

ZMINA – kijowska organizacja pozarządowa wylicza: zginęło 16 502 cywili. Odkryto 21 masowych grobów i 54 miejsca tortur. W sierpniu generał Sił Zbrojnych Walerij Załużny mówił o 9 tysiącach ofiar wśród ukraińskiej armii. Według Pentagonu mniej więcej w tym samym czasie Rosja straciła od 70 do 80 tys. żołnierzy.

Wojnę na Ukrainie można sprowadzić do liczby zabitych, zniszczonych czołgów i zestrzelonych samolotów. Te dane, choć przytłaczające, nie dają pełnego obrazu, a takim będzie relacja świadka, Andrija Jehwenowicza Bogdanowa.

Mistrz świata atakuje MKOl. "Rosyjskie medale będą znaczone krwią, śmiercią i łzami"

Czytaj też

Ołeksandr Usyk (fot. Getty Images)

Mistrz świata atakuje MKOl. "Rosyjskie medale będą znaczone krwią, śmiercią i łzami"

Prezydent Zełenski z przesłaniem do włoskich klubów. "Naszym przeznaczeniem jest zwycięstwo"

Czytaj też

Piłkarze AC Milan (fot. Getty)

Prezydent Zełenski z przesłaniem do włoskich klubów. "Naszym przeznaczeniem jest zwycięstwo"

Zwykli ludzie

Andrij zaczynał karierę w Dynamie Kijów. W seniorskim futbolu debiutował już jako piłkarz mniej utytułowanego klubu ze stolicy Ukrainy – Arsenału. Grał też m.in. w Olimpiku Donieck, Wołyniu Łuck i Desnie Czernihów. Z tych miejsc tylko Kijów z Chreszczatykiem, Dnieprem i Majdanem Niezależności pozostał w sercu piłkarza.

Występował również poza granicami Ukrainy: w Mołdawii i Grecji. Trafił wreszcie za Bug. Jakby wędrując z nurtem tej granicznej rzeki, znalazł się nad Bałtykiem. Podpisał umowę z Arką Gdynia. 6 lutego 2013 zadebiutował w reprezentacji Ukrainy. Kilkanaście lat potem musiał bronić kraju dosłownie. Chwycił za karabin.

Bogdanow zawiesza głos, zbiera myśli. – 22 lutego byłem w ośrodku treningowym, jakieś 70 kilometrów od Kijowa. Przygotowywaliśmy się do startu ligi. O ile dobrze pamiętam, to następnego dnia był poranny trening w Buczy, a dzień później mieliśmy jechać do Lwowa na mecz z Ruchem. Obudzili nas rano dwudziestego czwartego mówiąc, że zaczęła się wojna – wspomina piłkarz Kołosa Kowaliwka.

– Od razu wsiadłem do samochodu i wróciłem do siebie, do Kijowa. Nie potrafię ci powiedzieć, jakie miałem myśli. To było przerażające. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje z państwem. Nic nie wiedzieli. Niczego nie byli pewni. To nie jest coś, co można opisać słowami – wyznaje. – Do 2 marca siedziałem w domu.
Bezczynność go dobijała. Zadzwonił więc do Ołeksandra Alijewa, byłego reprezentanta Ukrainy oraz piłkarza Dynama Kijów. – On był członkiem Obrony Terytorialnej Miasta Kijowa. Zapytałem, czy mogę pomóc. Tak poszło. Wykonywałem postawione mi zadania, a pracy było naprawdę dużo – mówi.

Jest dyskretny. – Obrona Terytorialna to nie było wojsko. Zwykli ludzie. Kopaliśmy okopy, ustawialiśmy barykady. Na bieżąco odbudowywaliśmy miasto. To, co się dało. Rozdzielaliśmy też pomoc humanitarną. Trzeba było przyjąć, zmagazynować, rozdysponować. Dużo pracy – streszcza.



Pieprzeni patrioci

Andrij Bogdanow i Ołeksandr Alijew mają łącznie 29 występów w reprezentacji Ukrainy. Więcej ten drugi. Pierwszy tylko raz zagrał z Tryzubem na klatce piersiowej. Zadebiutował przeciwko Norwegii. To było tylko skromne, wręcz symboliczne, pięć minut. W końcówce meczu zastąpił Jewhena Konopljankę.

Tych kilka minut okazało się o wiele więcej warte niż 144 występy Anatolija Tymoszczuka. Po ataku na Ukrainę tamten wybitny reprezentant kraju nawet słowem nie odniósł się do rosyjskiej agresji. Jak gdyby nigdy nic kontynuował pracę w Zenicie Sankt Petersburg. Po czasie jego jedyną reakcją było oświadczenie, w którym napisał, że przez wojnę nie jest w stanie łożyć alimentów na dwie córki.

Ukraińska federacja odebrała Tymoszczukowi wszystkie tytuły, a tych zgromadził sporo podczas bogatej kariery. Chociażby trzy mistrzostwa kraju z Szachtarem Donieck. Cofnięto uprawnienia trenerskie. Wykreślono z rejestru reprezentantów Ukrainy, w którym przewodził z największą liczbą występów. Do tego Wołodymyr Zełenski zabronił mu na mocy dekretu wjazdu na terytorium Ukrainy przez dziesięć lat. Poza tym wszystkie aktywa piłkarza zostały zamrożone.

Witalij Jurczenko, były agent Tymoszczuka, opublikował kontrowersyjne dokumenty. Wynika z nich, że były zawodnik Bayernu Monachium był przez lata rosyjskim szpiegiem. "Ja, Tymoszczuk A.A., potwierdzam zgodę na nawiązanie korzystnej i długoterminowej współpracy oraz wyrażam gotowość przestrzegania Konstytucji i ustaw Federacji Rosyjskiej" – przytacza Jurczenko.



– Nie znajduję słów, żeby opisać, kim jest po tym wszystkim Tymoszczuk. Czuję odrazę do takich. Nie chcę go widzieć i o nim rozmawiać. Powiedzieć, że to zgniły człowiek to za mało – wykrzykuje Bogdanow. – To zwykły śmieć, ch*j. Totalny drań – dodaje. – A malował sobie twarz w kolorach Ukrainy. Biegał z flagą i krzyczał, jakim to jest superpatriotą… – wzdycha podrażniony rozmówca. – To nie jest dowód patriotyzmu. Wyznacznikiem patriotyzmu jest to, że ktoś broni teraz naszego kraju. Nie ukrywa się, a pomaga Ukrainie być jednością – tłumaczył swego czasu na stronie dynamomania.com.

Bogdanow i Alijew nie "zapomnieli" o Iwanie Ordecu, który już po inwazji był piłkarzem Dynama Moskwa. Obrońca milczał na temat agresji. Gdy rodacy ginęli, broniąc lotniska w Hostomelu, on bawił się na klubowej imprezie.

– Tymoszczuk, gdzie zniknąłeś? Co, wsadzili ci język w dupę? Ty jesteś naszym, ukraińskim patriotą? Narysowałeś flagi na policzkach, żeby się pochwalić. Ordeć, a gdzie ty? Jak tam Dynamo Moskwa? Patrioci pieprzeni – wykrzyczał Alijew w jednym z nagrań opublikowanych w trakcie konfliktu. – W sytuacji, gdy kraj jest w tak tragicznej sytuacji, ludzie pokazują swoją prawdziwą twarz – dodaje Bogdanow. – Bóg ich osądzi.



Prezydent Zełenski z przesłaniem do włoskich klubów. "Naszym przeznaczeniem jest zwycięstwo"

Czytaj też

Piłkarze AC Milan (fot. Getty)

Prezydent Zełenski z przesłaniem do włoskich klubów. "Naszym przeznaczeniem jest zwycięstwo"

Mundial 2030 w Ukrainie? Są już konkretne plany

Czytaj też

Wanda Metropolitano w Madrycie to jeden ze stadionów, na którym mogą być rozgrywane mecze mundialu 2030 (fot. Getty Images)

Mundial 2030 w Ukrainie? Są już konkretne plany

"Eksplozje rozświetlają ulice"

– W marcu sytuacja była bardzo napięta. Pamiętasz Buczę, Irpień i Hostomel? Ruscy byli dziesięć kilometrów od miasta. Wdzierali się już do Kijowa. To były ciężkie dni. Odpoczywaliśmy, tylko śpiąc – wyznaje. – Pamiętam dobrze, jak w kwietniu wycofywali się ze stref okupacyjnych, ale to nie znaczyło, że mogliśmy odsapnąć. Analizowaliśmy możliwe scenariusze. Cały czas ćwiczyliśmy, żeby być gotowym na wszystko. Wtedy zaczęły się częstsze patrole. Godzina policyjna. Pilnowanie porządku – tłumaczy rozmówca.

W ubiegłym roku te trzy miasta wymienione przez piłkarza zyskały międzynarodowy rozgłos. Według władz Ukrainy Rosjanie zamordowali w Buczy 410 osób. Tylko w masowym grobie przy cerkwi św. Andrzeja Apostoła miało znajdować się 40 ciał. Na przełomie lutego i marca toczyły się niezwykle krwawe walki o Irpień oraz lotnisko w Hostomelu. Tak wyniszczające, że Hostomel dostał tytuł miasta-bohatera. A te miejscowości dzieli zaledwie kilka kilometrów od Kijowa.

Stolica Ukrainy pozostawała pod ciągłym ostrzałem. – To był moment. W Sylwestra rakieta trafiła w hotel Alfavito. Sto metrów od mojego domu – Andrij snuje opowieść. Zginęła jedna osoba, dwadzieścia było rannych. Jarosław Mutenko stał nieopodal, wpatrując się w witraż szkła "ułożony" na chodniku przez rosyjski pocisk. – Nasi wrogowie mogą zniszczyć nasz spokój, ale nie zniszczą ducha – mówił AFP. – I tak pójdę na imprezę sylwestrową. Chcę spędzić ten czas z przyjaciółmi. To bardzo ważne w takich chwilach.



Bogdanow nie pamięta Sylwestra. – Boże Narodzenie… Wiesz, to są takie chwile, że święta i daty ulegają zatarciu. Dni mijają, ale nie wiesz kiedy – mówi cicho. – Do strachu też idzie przywyknąć. Idziesz przez Kijów. To wielkie miasto. Byłeś tu kiedyś? To teraz wyobraź sobie, że jest kompletnie puste. Gdy po siedemnastej zachodzi słońce i robi się ciemno, to słyszysz tylko wybuchy. Eksplozje rozświetlają nam ulice – opowiada.

– Nie chcę o tym mówić, ale moja rodzina jest bezpieczna. Była w Kijowie do 14 marca. Teraz są w Europie – tłumaczy. Zapytany, gdzie dokładnie, nie zdradza nazwy państwa. Stawia kropkę. Ucina wątek.

– Na początku wojny bardzo dużo ludzi wyjechało z Kijowa. Były długie kolejki. Pamiętam, że sklepy otwierano tylko na kilka godzin, a do środka mogło wejść 3-4 osób – wspomina. On też mógł uciec, ale dołączył do Sił Obrony Terytorialnej. – Jak to wyjechać?! Nawet przez sekundę nie miałem takich myśli. To moja kraina i będę jej bronił. Rodzina musiała to zaakceptować, bo przecież jestem dorosły.

Ruscy lub rasiści

Gdy godził się na tę rozmowę, to zaproponował warunki. Schemat był prosty. Mogę zadawać pytania po rosyjsku, ale on będzie odpowiadał tylko po ukraińsku. A jeszcze przed wywiadem dostałem wiadomość od Wasyla Kryworuczki, rzecznika prasowego klubu Kołosa Kowaliwka. "Jak będziesz się umawiał z Bogdanowem to napisz mu po polsku lub po angielsku. Lepiej nie pisać po rosyjsku;)". Piłkarz, mówiąc o najeźdźcach, używa tylko dwóch słów "Ruscy" lub... "rasiści".

W marcu 2022 dostał karabin oraz złożył przysięgę wojskową. – Nigdy nie byłem w wojsku. Przysięgę złożyłem, dopiero gdy dołączyłem do Obrony Terytorialnej – zdradził portalowi kibiców Dynama Kijów.

– Pierwszego dnia dostałem automat kałasznikowa – opowiada. Miał szczęście. Od początku wojny wielu zapisywało się w patriotycznym uniesieniu do wojska lub tzw. teroborony, ale na broń musieli poczekać. Było więcej chętnych niż oręża. – Jestem z mieszczańskiej rodziny. Nigdy nie strzelałem. Nie miałem broni. Karabin w rękach? Straszno, straszno... – ścisza głos.

Zawiesza opowieść. Ma się wrażenie, że odtwarza sobie tę scenę w pamięci, ale... nie rozwija wątku. – Ruscy byli dziesięć kilometrów od Kijowa. Może nigdy nie miałem broni w rękach, ale byłem gotów strzelać do tych rasistów.

Czy walczył? Czy musiał nacisnąć na spust? – Przeszedł gruntowne przeszkolenie wojskowe, które pozwala na pełnoprawną służbę – mówi osoba z otoczenia piłkarza. – Był o krok od wyjazdu do Doniecka. Nie wiem, czemu nie wyjechał na front – dodaje informator.

Mundial 2030 w Ukrainie? Są już konkretne plany

Czytaj też

Wanda Metropolitano w Madrycie to jeden ze stadionów, na którym mogą być rozgrywane mecze mundialu 2030 (fot. Getty Images)

Mundial 2030 w Ukrainie? Są już konkretne plany

Andrij Bogdanow (fot. Instagram)
Andrij Bogdanow (fot. Instagram)
Rosjanie wykluczeni z IO? Kolejne państwa dołączają do protestu

Czytaj też

Kolejne państwa domagają się wykluczenia Rosjan z igrzysk w Paryżu (fot. Getty Images)

Rosjanie wykluczeni z IO? Kolejne państwa dołączają do protestu

– W maju zrobiło się spokojnie. Sytuacja w mieście powoli się normalizowała. Cały czas towarzyszyło nam pytanie: co dalej? – mówi już spokojniej Andrij. – Jako Obrona Terytorialna pozostawaliśmy w gotowości. Ciągle analizowaliśmy schematy działań, trenowaliśmy. Byliśmy gotowi – tłumaczy.

– Dwieście, a może nawet trzysta osób z mojej "części" Obrony Terytorialnej sformowało oddział i wyjechało walczyć do Bachmutu, w obwodzie donieckim, gdzie toczą się zaciekłe walki – uzupełnia przekaz. – Ja nie pojechałem. Wiesz, nie było rozkazu. Ci odważni udali się tam z własnej woli. Walczyli przez ponad 40 dni.

"Na południe od tej miejscowości Ukraińcy poprawili swoją sytuację nocnymi kontratakami. Odrzucili Rosjan o kolejny kilometr od kluczowej dla zaopatrywania Bachmutu drogi N32. Natomiast na północ od miasta, gdzie sytuacja po zdobyciu przez Rosjan Sołedaru groziła głębokim oskrzydleniem, wprowadzili do walki znajdującą się w odwodzie 17 Brygadę Pancerną" – to jedno z najnowszych doniesień z miasta pułkownika rezerwy Piotra Lewandowskiego na stronie oko.press.

Arka pamięta

Może wielu Ukraińców chciałoby, żeby wspominany tutaj Superpuchar Polski stał się alegorią wojny. Zaczęło się źle. Andrij trafił do własnej bramki, próbując przeciąć podanie. Przed przerwą doprowadził jednak do remisu. Mocnym strzałem pokonał Arkadiusza Malarza. Arka Gdynia wygrała 3:2, a on uniósł zwycięską paterę.

Na Orłowie pamiętają ukraińskiego pomocnika. Gdyby chciał, mógłby tu wrócić w każdej chwili. – W Gdyni są bardzo dobrzy ludzie. Mariusz, Damian i Wołodymyr, Ukrainiec, który od lat mieszka w Polsce, to kibice Arki o wielkim sercu. Bardzo mi pomagali. Przywieźli nam masę pomocy humanitarnej. Wsiadali do samochodów i przyjeżdżali na Ukrainę. Mariusz był nawet w Buczy – zdradza Bogdanow. – Jestem wdzięczny Polakom za pomoc. Zjednoczyliśmy się. Pokazaliśmy, że jesteśmy braćmi.

Te transporty pomocy humanitarnej organizował i koordynował Mariusz Delgas, akcjonariusz Arki Gdynia. Wojna na Ukrainie to nie jest jego pierwsze doświadczenie w tak poważnym konflikcie. Angażował się już w pomoc podczas wydarzeń na Bałkanach w latach 90.XX w.

– Od początku wojny byłem na granicy. Przejście graniczne w Hrebennem stało się pierwszym punktem pomocy dla rzeszy uciekinierów z Ukrainy. Dostawali ubrania, koce, a warto pamiętać, że stali zimą w kolejkach pod dwie, nawet trzy doby – przypomina Delgas. – Woziliśmy pomoc na Ukrainę i wwoziliśmy uchodźców do Polski. Nasz rekord to 21 osób w mercedesie sprinterze.

Rosjanie wykluczeni z IO? Kolejne państwa dołączają do protestu

Czytaj też

Kolejne państwa domagają się wykluczenia Rosjan z igrzysk w Paryżu (fot. Getty Images)

Rosjanie wykluczeni z IO? Kolejne państwa dołączają do protestu

Andrij Bogdanow, Mariusz Delgas i Oleksandr Alijew w Buczy z flagą Arką Gdynia. (fot. Mariusz Delgas – archiwum prywatne)
Andrij Bogdanow, Mariusz Delgas i Oleksandr Alijew w Buczy z flagą Arką Gdynia. (fot. Mariusz Delgas – archiwum prywatne)
Apel MKOl w rocznicę wybuchu wojny: dać szansę pokojowi

Czytaj też

Siedziba MKOL (fot. Getty)

Apel MKOl w rocznicę wybuchu wojny: dać szansę pokojowi

– Skontaktowałem się z Andrijem na początku wojny. Powiedział, że idzie do Teroborony i że niczego nie potrzebuje. Podziękował i prosił, żeby się nie martwić – kontynuuje akcjonariusz Arki. – Poznaliśmy Ukraińców, którzy jechali do Kijowa. Przez nich przekazaliśmy paczki Andrijowi. Głównie jedzenie. Daliśmy adres i numer telefonu. Odebrał przesyłkę cztery dni później.

Bogdanowa wspierali koledzy z szatni Arki. Wymieniał wiadomości m.in. z Rafałem Siemaszko, Michałem Nalepą i... Marcusem da Silvą. – Myślę, że na początku honor mu nie pozwalał o nic prosić. Po pierwszej dostawie, tej niespodziewanej, Andrij się otworzył. Pisał, czego potrzebuje, a my staraliśmy się to dostarczyć do Kijowa – opowiada Delgas.

W Obronie Terytorialnej dostał karabin, ale na początku służył w zwykłej, dresowej bluzie. Bojówki w kolorze khaki zastępowały wojskowy uniform. – Najbardziej potrzebne były plecaki, kamizelki kuloodporne, okulary przeciwodłamkowe, mundury i rękawice taktyczne. Także pieluchy. Dla dorosłych. Wie pan, dla snajperów – wspomina Delgas. – Właściwie to my umundurowaliśmy jego, Saszę Alijewa i ich sześcioosobową drużynę.



300 bochenków

Społeczność Arki Gdynia zjednoczyła się ze swoim byłym piłkarzem. Przy stadionie był punkt zbiórki darów. – To była akcja, do której cegiełkę dołożył każdy kibic, każdy mieszkaniec miasta – mówi udziałowiec Arki. – Bardzo zaangażowali się nawet piłkarze np. Marcus. Sami zorganizowali zrzutkę pieniędzy w szatni – dodaje Delgas.

W kwietniu piłkarzem miesiąca Fortuna 1. Ligi został pomocnik Hubert Adamczyk. Zdecydował się przeznaczyć nagrodę – 10 tysięcy złotych – na pomoc byłemu piłkarzowi Arki. – Dużo rozmawiamy w szatni o Andriju. Kibicujemy mu wszyscy i cieszę się, że mogę go wesprzeć tymi pieniędzmi – mówił ofiarodawca.

Delgas wsiadł do samochodu i szybko pojechał do oblężonego Kijowa. – Irpień, Borodzianka… To były kosmiczne miejsca. Ludzie stali się tam apatyczni. Jak zombie – zdradza.

– Później pojechaliśmy na front. Do Iziumu i Łymanu dotarliśmy już z wojskową obstawą. Mieliśmy 300 bochenków chleba. To, co tam przeżyłem, kojarzy mi się teraz ze zdjęciem zrobionym po wyzwoleniu obozu w Oświęcimiu. Wyciągnięte dłonie, smutne twarze. "A może pan dać dwa bochenki?". Nie mogłem. Musiało starczyć dla każdego... – przywołuje przygnębiającą scenę.

– Brat Andrija mieszkał w dzielnicy położonej na wzgórzu, do której kacapy pruły z rakiet. Budynki w tym miejscu były naprawdę wielkie. Chyba nawet dwudziestopiętrowe. Proszę sobie wyobrazić: klatka A jest, B też. Potem D, E i F. Klatki C nie było. Została wyrwa w bloku – relacjonuje Delgas. – Andrij często bywał u brata. Pewnego dnia napisał nam: nie mogę rozmawiać. Siedzę w wannie. Trwa nalot.

Mariusz Delgas przywoził dary zebrane przez kibiców Arki. W Kijowie ich bus został nagle wyprzedzony przez osobówkę z policyjnym kogutem, a z auta wysiedli... Bogdanow i Alijew. Działacz i były piłkarz Arki padli sobie w ramiona, a potem Służba Obrony Terytorialnej eskortowała transport pomocy humanitarnej poza rogatki miasta. Aż do Buczy.

– Andrij był tam dwa dni po wyjściu Rosjan z Buczy. Na ulicach leżały trupy. Wstrząsający widok – relacjonuje Delgas. Wysłannik przekazał routery internetowe miejscowej Akademii Sportu. – Wiedziałem, że są im potrzebne, bo sprzęt elektroniczny ukradli orkowie z Rosji. Zabrałem z domu wszystko, co miałem: routery, switche, kable – dodaje. – Szczerze przyznam, że nie poznałem Saszy Alijewa. Dopiero w Buczy okazało się, że Akademia Sportu nosi jego imię – zdradza Delgas.

Apel MKOl w rocznicę wybuchu wojny: dać szansę pokojowi

Czytaj też

Siedziba MKOL (fot. Getty)

Apel MKOl w rocznicę wybuchu wojny: dać szansę pokojowi

Mariusz Delgas w Izium (fot. archiwum prywatne)
Mariusz Delgas w Izium (fot. archiwum prywatne)
Mer Paryża sprzeciwiła się uczestnictwu rosyjskich sportowców na IO

Czytaj też

Mer Paryża Anne Hidalgo i Nicolas Sarkozy (fot. Getty)

Mer Paryża sprzeciwiła się uczestnictwu rosyjskich sportowców na IO

"Dziękuję"

Pamiętam, jak poznałem Bogdanowa. Staliśmy w mix-zonie na stadionie Cracovii. Początkowo nie chciał rozmawiać, ale jakoś złapaliśmy wspólny język. Opowiadał o Enrique Esquedzie, wrzutach z autu i grze z Andrijem Jarmołenko. Rozmawialiśmy także o sytuacji w Donbasie po 2014.

– Dalej jest niespokojnie. My, z drużyną Olimpiku Donieck, mieszkaliśmy w Kijowie. Mecze graliśmy na kijowskim stadionie im. Walerego Łobanowskiego. Przez chwilę też w Sumach. Atmosfera nie jest najlepsza, ale jak zaczęliśmy grać dobrze, to pojawili się kibice – przekonywał wtedy.

Teraz, po tonie głosu poznałem, że nie o wszystkim chce rozmawiać. To, co robi w tzw. Teroboronie najchętniej zamknąłby słowami "bronię Ukrainy". – Andrij łapał dywersantów. To ciężka praca wymagająca krzepy i dlatego jako sportowiec się w tym odnalazł. Do czegoś takiego trzeba być przygotowanym kondycyjnie. Umieć się bić – zdradza ktoś z otoczenia.



– On nigdy nie był człowiekiem, który dużo mówił. Zdradzała go tylko mimika – tłumaczy Delgas. – Andrij się zmienił. Na wojnie jest taki… spokojny. To straszne, ale ze strachem da się żyć. Do niego można się przyzwyczaić – przekonuje. – Andrij zmienił się w prawdziwego żołnierza.

Mija rok... Sytuacja na Ukrainie tylko nieco się polepszyła. Wciąż toczą się jednak zażarte walki. Dalej giną niewinni ludzie. Dzieci, zamiast uczyć się bukw, poznają takie słowa jak "javelin" oraz "schron przeciwbombowy". Dzwonki szkolne nadal zastępują syreny przeciwlotnicze.

Ukraińcy starają się jednak normalizować sytuację. Wróciła Premier Liha, a razem z nią piłkarze Kołosa Kowaliwka. Andrij Bogdanow odkłada kałasznikowa. Strzela znów z rzutów wolnych jak kiedyś w Superpucharze Polski. Są teraz w Turcji, gdzie przygotowują się do rundy wiosennej. Trzeciego marca Kołos zagra z Krywbasem Krzywy Róg... – Wierzę, że wojna się skończy. Przy wsparciu Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że nie będzie już zbyt wielu ofiar – kończy niby zwykłą opowieść Andrij Bogdanow.

– Napisz, proszę jeszcze, że jestem wdzięczny wszystkim Polakom i waszemu prezydentowi. Dziękuję.

Mer Paryża sprzeciwiła się uczestnictwu rosyjskich sportowców na IO

Czytaj też

Mer Paryża Anne Hidalgo i Nicolas Sarkozy (fot. Getty)

Mer Paryża sprzeciwiła się uczestnictwu rosyjskich sportowców na IO

Polecane
Najnowsze
Wielki transfer reprezentanta Polski!? Padła konkretna kwota
Wielki transfer reprezentanta Polski!? Padła konkretna kwota
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Maxi Oyedele zmieni klub po zgrupowaniu reprezentacji Polski (fot: PAP)
"Lewy" niesłusznie krytykowany? Ekspert wini media
(fot. TVP)
"Lewy" niesłusznie krytykowany? Ekspert wini media
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Finowie przestraszyli się Holendrów. Czego mamy się spodziewać we wtorek?
Mecz Finlandia - Holandia (fot. PAP)
Finowie przestraszyli się Holendrów. Czego mamy się spodziewać we wtorek?
fot. Tomasz Markowski
Mateusz Miga
Sportowy wieczór (07.06.2025)
Sportowy wieczór (07.06.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (07.06.2025)
| Sportowy wieczór 
Finlandia – Holandia. Eliminacje mistrzostw świata 2026, Helsinki [MECZ]
Finlandia – Holandia. Eliminacje mistrzostw świata 2026, Helsinki. Transmisja online na żywo w TVP Sport (07.06.2025)
Finlandia – Holandia. Eliminacje mistrzostw świata 2026, Helsinki [MECZ]
| Piłka nożna 
Trwają el. MŚ 2026 w Europie. Sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
El. MŚ 2026. Sprawdź terminarz, wyniki i tabele grup (fot. Getty)
Trwają el. MŚ 2026 w Europie. Sprawdź wyniki, terminarz i tabele grup
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Hiszpańsko-argentyńska para wygrała French Open
Granollers i Zeballos (fot. Getty Images)
Hiszpańsko-argentyńska para wygrała French Open
| Tenis / Wielki Szlem 
Do góry