Podbeskidzie Bielsko-Biała, Jagiellonia Białystok i Radomiak Radom. Te zespoły przekonały się już o sile trzecioligowej Lechii Zielona Góra. Ćwierćfinałowym rywalem zespołu z województwa lubuskiego będzie Legia Warszawa. – Nastawienie mentalne i pomysł pokazały, że można w jednym meczu walczyć z przeciwnikiem, który na co dzień gra trzy ligi wyżej – powiedział nam Andrzej Sawicki, szkoleniowiec największej rewelacji Fortuna Pucharu Polski.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Wtorkowy mecz z Legią Warszawa będzie najważniejszym piłkarskim wydarzeniem w historii Zielonej Góry?
Andrzej Sawicki, trener Lechii Zielona Góra: – Nie chciałbym pompować balonika, ale jest to historyczne wydarzenie. Zapowiada się niesamowita atmosfera. Pamiętam, kiedy miałem bodajże 12 lat, to byłem na pucharowym meczu Lechii z ŁKS-em. To miało miejsce jakieś 35 lat temu. Stadion był wtedy pełny. Mam nadzieję, że kibice będą wspominać nasz mecz z Legią, jak ja pamiętam tamto spotkanie. Teraz poniekąd wezmę udział czynnie w tym wydarzeniu. To jest piękne. Jest to bardzo ważny mecz, jednak nasze podejście do Pucharu Polski nie może się zmienić. Myślę tu o radości z samego wydarzenia. Mam nadzieję, że zawodnicy będą skoncentrowani na graniu i nie przytłoczy nas cała otoczka meczu i klasa przeciwnika. Marzy mi się to, żebyśmy zagrali z taką mentalnością, jak w jesiennych starciach z Jagiellonią i Radomiakiem. Tego bym sobie życzył.
– Kiedy kilka ładnych lat temu przejmował pan czwartoligowy klub, mógł trener kiedykolwiek pomyśleć, że coś takiego będzie mieć miejsce?
– Nie przypisywałbym sobie wszystkich zasług. Myślę, że jest to praca wszystkich ludzi w klubie. Były różne sytuacje w tym długim czasie. Cieszę się, że udało się nam ruszyć trochę klub i piłkę nożną w naszym mieście. To fakt, że przeżywamy teraz piękny czas. Mam nadzieję, że bez względu na rezultat pucharowy, dalej będziemy szli do przodu organizacyjnie i sportowo. Dużo rzeczy jest jeszcze do zrobienia, żebyśmy mogli poszczycić się tym, że znajdujemy się w czołówce naszej ligi. Tak jeszcze nie jest mimo ogromu pracy, jaka została wykonana. Chciałbym, aby piękna przygoda w pucharze była zalążkiem czegoś, co się zrodzi.
– Przed tym spotkaniem otrzymał pan wiele próśb od znajomych z prośbą o pomoc w załatwieniu biletów?
– Zainteresowanie tym meczem jest ogromne. Pierwszy raz doświadczyłem takiej sytuacji. Moi znajomi, którzy w ogóle nie interesują się piłką, chcieli być na tym spotkaniu. Wiemy, że bilety sprzedały się błyskawicznie. Dostałem mnóstwo zapytań i próśb. To pokazało mi, jak popularną dyscypliną jest piłka nożna. Chcielibyśmy też podziękować włodarzom miasta, którzy mocno pomogli nam w organizacji tej imprezy masowej. Atmosfera będzie wspaniała. Mam przeświadczenie, że gdybyśmy mieli normalny obiekt, to ludzi byłoby jeszcze znacznie więcej. Piłka nożna jest najpiękniejszą dyscypliną sportową!
– W czwartek drużyna spotkała się na kolacji integracyjnej. Wspólne wyjście ma sprawić, żeby zespół mentalnie był jeszcze lepiej przygotowany na wtorkowe wyzwanie?
– Tak. W środę zakończyliśmy serię gier kontrolnych. Podsumujemy sobie to w luźniejszej atmosferze. Poza treningami nie mamy zbyt wielu takich okazji. Łączymy pracę zawodową z trenowaniem. Mamy też uczniów i trochę brakuje czasu na tego typu spotkania. Mam nadzieję, że uda się nam przekonać do tego piłkarzy. Taka atmosfera nie powinna cię paraliżować jako zawodnika, a jedynie budować. Możesz mieć lekki stres przed pierwszym gwizdkiem. Natomiast w momencie rozpoczęcia meczu atmosfera powinna ponieść. Liczę, że tak będzie. Nie jesteśmy już takimi nowicjuszami, bo mamy pewne doświadczenie z jesiennych spotkań. Oczywiście to nie było przy takiej publiczności, ale rywale też byli z Ekstraklasy. To będzie procentować.
– Czym najbardziej się pan martwi przed meczem z Legią?
– Moje podejście do pucharu się nie zmienia. Żałuję, że nie będziemy mogli wystąpić w optymalnym składzie. Tego nie mogę odżałować. Dwóch zawodników będzie pauzować za kartki i tego nie przeskoczymy. Musimy cieszyć się tym meczem. Chcemy zaprezentować się godnie na tle takiego przeciwnika. Mam nadzieję, że pokażemy swoje argumenty, które niewątpliwie mamy.
– Do Zielonej Góry nie przyjedzie Josue. Nieobecność największej gwiazdy Legii jest dla was dobrą wiadomością, czy niekoniecznie? Wiemy, że Portugalczyka można dość łatwo wyprowadzić z równowagi.
– Josue, jest on centralną postacią drużyny. W wielu fragmentach bierze ciężar gry na siebie. Reguluje tempo gry, zwalnia, powoduje to, że Legia długo utrzymuje się przy piłce dzięki jego umiejętnościom i pewności siebie. Ma kapitalny stały fragment gry i niesamowicie ułożoną lewą nogę. Jest nerwuskiem, ale jego nie będzie i nie ma tematu. Ciężko przewidzieć, czy Legia powierzy komuś innemu jego rolę. Moim zdaniem chyba bardziej pasuje nam, że Josue nie zagra w tym spotkaniu.
– Kiedy gra się z jednym z najlepszych klubów w Polsce, to można gdzieś doszukać się jego słabszych stron?
– Ciężko szukać słabych stron Legii. Wiemy, kto broni lepiej, kto słabiej, znamy tego typu rzeczy i analizujemy, ale jeszcze raz powtórzę, że zagramy z jednym z najlepszych polskich zespołów. Musimy to bardzo szanować. Takie dywagacje nie mają większego sensu.
– Oglądał pan zeszłoroczny mecz Legii ze Świtem Skolwin Szczecin? On może być wyznacznikiem, w jaki sposób powinien zagrać trenera zespół?
– Dobrze znam historię tego meczu. Niedawno przy okazji naszego sparingu z Chrobrym, rozmawiałem o nim z trenerem Markiem Gołębiewskim. Pamiętajmy, że Legia wtedy była w bardzo dużym kryzysie. Nie porównywałbym tamtej sytuacji do obecnej. Dzisiaj Legia jest mocna mentalnie, choć moim zdaniem momentami zbyt nerwowa. Wiem, że tamto spotkanie było bardzo trudne dla drużyny z Warszawy. Podobnego życzyłbym sobie w Zielonej Górze, choć z innym wynikiem.
– Jesienią nie baliście się grać w piłkę przeciwko Jagiellonii i Radomiakowi. Widzieliśmy ofensywnie grający zespół, który nie ograniczał się jedynie do obrony. Teraz będzie podobnie?
– Nie chciałbym do końca wszystkiego zdradzać. Nasz sposób grania doprowadził zespół do ćwierćfinału Pucharu Polski. Utwierdził nas w przekonaniu, że warto w życiu być odważnym. Musieliśmy jednak posiadać ku temu argumenty, bo sama odwaga niewiele ci da. Nastawienie mentalne i pomysł pokazały, że można w jednym meczu walczyć z przeciwnikiem, który na co dzień gra trzy ligi wyżej. Przy okazji zaprezentować się atrakcyjnie dla oka i osiągnąć sukces. Poniekąd odpowiedziałem na pytanie, jakie jest nasze nastawienie. Zdajemy sobie sprawę, że w wielu fazach tego spotkania będziemy musieli dobrze bronić, być konsekwentni i dobrze zorganizowani przy stałych fragmentach. To duży atut Legii. My mamy jednak swój cel. Chcemy grać odważnie.
– Dla pana osobiście ten mecz będzie szczególny? Wielokrotnie trener podkreślał, że Legia jest najbliższa pana sercu?
– Jest blisko, kiedyś może i była bliżej. Interesuję się Ekstraklasą i tak naprawdę oglądam wszystkie zespoły. Na dzisiaj sportowo Raków Częstochowa jest bardzo mocną drużyną. Legia zawsze była najbliższa mojemu sercu. To największa marka w Polsce, nie boję się tego powiedzieć. Ogromnie szanuję i doceniam ten klub.