Reprezentacja Polski w koszykówce wygrała 80:70 (21:27, 14:15, 23:16, 22:12) ze Szwajcarią w rozgrywanym we Fryburgu meczu eliminacji do Eurobasketu 2025. Dzięki temu biało-czerwoni zajęli 1. miejsce w grupie E prekwalifikacji. Był to także ostatni występ Łukasza Koszarka w reprezentacji Polski.
Mecz we Fryburgu był ostatnim w ramach prekwalifikacji do EuroBasketu 2025. Po pięciu występach biało-czerwoni z 10 punktami na koncie zajmowali pierwsze miejsce w grupie, ale tyle samo punktów zgromadzili Chorwaci. Polacy mają zapewniony występ w ME, bo będą jednym ze współgospodarzy turnieju (razem z Cyprem, Finlandią i Łotwą), ale to wcale nie oznacza, że mecz w Szwajcarii potraktowali ulgowo. Do kadry po dłuższej przerwie wrócił Mateusz Ponitka, a z reprezentacją żegnał się Łukasz Koszarek, który zagrał po raz 212. w narodowych barwach.
Mecz od początku był bardzo wyrównany, a Polacy w pierwszej kwarcie nie byli w stanie odskoczyć rywalom na więcej niż 2 punkty. Jak się później okazało, było to ich ostatnie prowadzenie na długi czas. Później do głosu doszli Szwajcarzy, którzy bezlitośnie wykorzystywali błędy Polaków i wygrali pierwszą połowę 42:35. To, co szczególnie kłuło w oczy, to słaba skuteczność z rzutów wolnych – w pierwszej połowie biało-czerwoni z 16 prób wykorzystali tylko 9.
Po przerwie Polacy prezentowali się dużo lepiej. Sygnał do ataku dał duet Mateusz Ponitka - Aleksander Balcerowski, który co chwilę rozbijał szwajcarską obronę. Przede wszystkim jednak koszykarze Igora Milicicia poprawili grę w obronie – wystarczy powiedzieć, że w pierwszej połowie Szwajcarzy stracili piłkę tylko 4 razy, a po trzech minutach drugiej odsłony mieli już 3 straty. I to przełożyło się na wynik, bo biało-czerwoni zniwelowali siedmiopunktową stratę i doprowadzili do remisu 45:45. Taka szarża najwyraźniej kosztowała ich wiele sił, bo po kolejnych trzech minutach trzeciej kwarty rywale odbudowali przewagę punktową (55:48). Na szczęście, kilkadziesiąt sekund później Przemysław Żołnierewicz dwa razy trafił z dystansu i Polacy odzyskali prowadzenie. Ostatecznie, trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 58:58.
Wojnę nerwów lepiej wytrzymali polscy koszykarze – dość szybko osiągnęli pięciopunktową przewagę, którą później stale powiększali. Prawdziwy popis dał Aleksander Balcerowski, któremu wychodziło dosłownie wszystko – łącznie z rzutami za trzy punkty. Na parkiecie zameldował się ponownie Łukasz Koszarek, który podobnie jak w meczu z Austrią, również próbował w końcówce trafić z dystansu. To się nie udało, ale 39-latek i tak został nagrodzony owacją na stojąco. Mecz ze Szwajcarią był dla niego 212. (i ostatnim) występem w biało-czerwonych barwach. Urodzony we Wrześni zawodnik, którego śmiało można nazywać legendą polskiego basketu, zadebiutował w reprezentacji w... 2003 roku. W bogatej karierze aż sześciokrotnie reprezentował Polskę w mistrzostwach Europy (w 2007, 2009, 2011, 2013, 2015 i 2017 roku) i raz w mistrzostwach świata (w 2019 roku).
W meczu ze Szwajcarią Koszarek spędził na parkiecie dokładnie 6 minut i 33 sekundy. Zaliczył dwie zbiórki i asystę, a Polska zwyciężyła ostatecznie 80:70. Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania był Aleksander Balcerowski, który zdobył 31 punktów, zaliczył 9 zbiórek i zanotował asystę.
⚪️�� Świetna ostatnia kwarta, zwycięstwo ze Szwajcarią i pierwsze miejsce w grupie❗️ ✅@EnergaSA @PolskaSuzuki @BankPekaoSA @PKN_ORLEN @kgs_pl #KoszKadra pic.twitter.com/6UgdwVCQbD
— KoszKadra (@KoszKadra) February 26, 2023
Komentarz:
Ryszard Łabędź, Radosław Spiak