Mało który zespół liczył w tak dużym stopniu na zmiany przepisów co McLaren. Utytułowana brytyjska ekipa nie tylko nie była w stanie nawiązać do swoich najlepszych lat, ale w ogólnym rozrachunku uplasowała się najniżej od kilku sezonów. W 2022 roku udało się jednak odnieść ważne zwycięstwo poza torem. Czy zaowocuje ono w przyszłości? Bo nie wygląda na to, by udało się już teraz.
Haas z kolei stawia na doświadczenie
Huczna sześćdziesiątka
McLaren od 60 lat jest synonimem klasy w świecie sportów motorowych. Bolidy marki założonej przez Bruce'a McLarena prowadzili tacy mistrzowie kierownicy jak Lewis Hamilton, Ayrton Senna, Alain Prost, James Hunt, Emerson Fittipaldi czy Fernando Alonso. Po drodze zdarzały się jednak poważne kryzysy. Sezon 2007 z Hamiltonem i Alonso w ekipie przez długi czas zapowiadał się na kompletną dominację. Ujawnienie afery szpiegowskiej zakończyło się wykluczeniem z mistrzostw konstruktorów. Mało tego, reperkusje mogły być jeszcze gorsze. Popsuta atmosfera w zespole sprawiła, że ani Anglik, ani Hiszpan nie byli w stanie zdobyć tytułu w tamtym roku mimo sporej przewagi punktowej na kilka wyścigów przed końcem zmagań.
Przejście w erę hybrydową okazało się największą porażką w historii McLarena. Nic tego na początku nie zapowiadało, tym bardziej że na podium pierwszego wyścigu w sezonie 2014 stanęło dwóch kierowców tego zespołu. Współpraca w kwestii jednostki silnikowej z Hondą nie pozwoliła kierowcom na walkę o podia, a przysporzyła im obaw dotyczących wytrzymałości ich pojazdów. Progres nastąpił po zmianie silników na Renault, a następnie na Mercedesa. McLaren znowu zaczął się liczyć - co prawda fabryczny zespół Mercedesa oraz Red Bull i w niektórych latach Ferrari wciąż dominowały, ale w rywalizacji z pozostałymi stajniami wychodził obronną ręką, co przy problemach faworytów pozwalało na miejsca na podium, a nawet na dublet w Grand Prix Włoch 2021 na torze Monza.
Owszem, był taki zespół z reszty stawki, który potrafił na początku sezonu 2022 osiągnąć najlepsze tempo spośród wszystkich. Nie miał on jednak pomarańczowych barw, a czerwone. Gdy Ferrari triumfowało, w McLarenie odzywały się lęki podobne do tych z czasów umowy silnikowej z Hondą z poprzedniej dekady. Kłopoty trwały już od testów przedsezonowych, gdy problemy z hamulcami przeszkodziły w wykonaniu odpowiednich procedur. We właściwej rywalizacji na torze w Bahrajnie maszyneria ponownie zawodziła. Niezawodni pozostawali za to mechanicy, którzy kolejny raz wykazali się szybkim wykonywaniem pit-stopów na przestrzeni całego sezonu.
Gdy udało się doprowadzić do porządku kwestie techniczne, wciąż pozostawał pewien element w zespole, który nie sprawował się satysfakcjonująco. Daniel Ricciardo dołączył do McLarena w 2021 roku z ambicjami sukcesów porównywalnych do jego występów w Red Bullu, tym bardziej, że w Renault sprawował się ponad możliwości samochodu. Dwa ostatnie sezony zdołały jednak pogrzebać jego karierę w Formule 1 i pozbawić szans na starty w roli podstawowego kierowcy. Problemy Australijczyka z dostosowaniem swego stylu jazdy do bolidu McLarena były zaskakujące. Podobna tajemniczość towarzyszyła jego negocjacjom z innymi zespołami. Kontrakt Ricciardo zakładał, że będzie członkiem zespołu McLarena do 2023 roku. Wobec wcześniejszego zerwania umowy dostanie pełną pensję za ten sezon. W jednym z odcinków serialu "Jazda o życie" można usłyszeć narzekania szefa zespołu Haas, Gunthera Steinera na żądania wysnuwane przez trzydziestotrzylatka. Nie wiemy jednak, skąd Włoch wziął informacje na temat wygórowanych kwot za zatrudnienie doświadczonego kierowcy.
Ricciardo powrócił do Red Bulla, gdzie jest testowym kierowcą. Jego wyniki były rozczarowujące i w dużej mierze przyczyniły się do tego, że McLaren przegrał z Alpine w klasyfikacji konstruktorów, zajmując ostatecznie piąte miejsce. Pod względem poziomu sportowego nie odczuwa się jego braku. Jednak gdy spojrzymy na Formułę 1 pod kątem marketingowym, co w ostatnich latach jest coraz bardziej spotykane, pojawia się spora luka. Charyzma Australijczyka sprawiła, że zyskał powszechną sympatię, również wśród osób nieinteresujących się na co dzień sportami motorowymi. Serial "Jazda o życie" był dla niego trampoliną do skoku popularności. Przejawia się to w szczególności na rynku, gdzie widzów tej produkcji jest nadzwyczaj dużo. Ricciardo promował Grand Prix, które nie miałoby szans na realizację bez serialu Netfliksa, czyli wyścig w Las Vegas. Red Bull podkreśla, że australijski kierowca jest szczególnie ważny dla kibiców z USA i właśnie na tym chce oprzeć obopólną współpracę.
Ciężko wywalczona nowa nadzieja
Najwięcej jednak mówiło się o kimś innym. I zapewne będzie się o nim mówić jeszcze więcej w przeszłości. Oscar Piastri jest uznawany za kierowcę z ogromnym potencjałem. Trudno sądzić inaczej, patrząc na jego występy w Formule Renault Eurocup oraz Formule 2 i 3. Rok po roku kolejne mistrzostwa w stylu niepozostawiającym żadnych wątpliwości co do jego talentu. Błyskawicznie był w stanie przystosować się do nowych samochodów, wyciągając z nich pełnię osiągów. Jak to wiadomo, w sportach motorowych sam talent nie wystarczy, stąd też konieczna była pomoc w innych aspektach kariery Australijczyka. Ricky Flynn, który skłonił jego rodzinę do pozwolenia na wyjazd 15-latka do Europy wspomina, że od pierwszych testów Piastri pokazywał swą klasę.
Odpowiedniego wsparcia udzielił Piastriemu też słynny rodak. Od początku jego startów w Formule 3 zespół menedżerski Autralijczyka składa się z Marka Webbera i żony byłego kierowcy Red Bulla, Ann Neal. Piastri padł jednak ofiarą swych sukcesów osiąganych w gwałtownym tempie. Tytuł w Formule 2 oznaczał, że nie mógł pozostać w tej serii, a jednocześnie nie było dla niego miejsca na sezon 2022 w żadnym z zespołów Formuły 1. Znalazło się ono jednak dla tego, który okazał się gorszy w ogólnym rozrachunku, czyli Chińczyka Guanyu Zhou.
Piastriemu pozostała rola kierowcy testowego w Alpine oraz McLarenie, był bardziej związany z tą pierwszą ekipą. Nie było wcale pewne, że zostałby głównym kierowcą francuskiego zespołu w 2023 lub 2024 roku - decyzje co do dalszego rozwoju kariery Fernando Alonso wciąż pozostawały wielką niewiadomą. Webber poszukiwał zatem szansy dla swego podopiecznego w McLarenie, gdzie miałby zastąpić Ricciardo.
Gdy Alonso ogłosił odejście do Astona Martina, Alpine chciało ubiec wszystkich, ogłaszając angaż Piastriego na sezon 2023. Kilka godzin później w jednym z najbardziej zaskakujących oświadczeń prasowych w historii sportu Australijczyk całkowicie zaprzeczył, by wyraził zgodę na takowe ustalenia. Miesiąc później potwierdził porozumienie z McLarenem. Alpine nie pozostało dłużne, próbując potwierdzić swój wpływ w przygotowanie Australijczyka. Wyższe instancje nie przyznały jednak racji Francuzom.
Młody lider pełen zwątpienia
Wiele o radzeniu sobie z presją zespołowemu koledze mógłby powiedzieć Lando Norris. Do Formuły 1 wchodził w glorii sukcesów odniesionych w wyścigach niższych serii. Porównywano go z Charlesem Leclerkiem i George'm Russellem. Oni mają za sobą pierwsze zwycięstwa w Formule 1. Norris musi na nie jeszcze poczekać (choć gdyby słuchał poleceń zespołu podczas Grand Prix Rosji 2021, niechybnie triumfowałby w Soczi), ale trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do wyżej wymienionej dwójki nigdy nie dysponował bolidem zdolnym do zdobycia najwyższych pozycji.
Brytyjczyk był jedynym kierowcą spoza ekip czołowej trójki, któremu udało się zająć miejsce na podium w zeszłym sezonie. Czuł, że może osiągnąć więcej, ale pozostawał wierny wobec zespołu, podkreślając wysiłek wykonywany przez wszystkich z McLarena. Krążyły pogłoski o jego rozmowach z innymi zespołami, które potwierdził sam zainteresowany i Christian Horner, ale nigdy nie weszły one w fazę poważnych negocjacji. Norris wyraża zadowolenie ze stabilności, jaką zapewnia mu kontrakt z McLarenem, który obowiązuje do końca sezonu 2025. Mówił głośno o ambicjach mistrzowskich, które miałyby się zrealizować w przyszłym roku.
Jeśli patrzeć na wyniki testów, wygląda na to, że wszelkie ambicje rzeczywiście musi odłożyć na sezon 2024. Dziennikarz Will Buxton twierdzi, że frustracja doprowadziła Norrisa do walenia pięścią w ścianę. Takie okazywanie emocji w przeszłości mu się nie zdarzało. Jest to swego rodzaju symbol sytuacji panującej obecnie w zespole i wszechobecnego napięcia. Kierowcy McLarena wykonali łącznie najmniej okrążeń spośród wszystkich ekip w przedsezonowych testach w Bahrajnie.
Szefostwo pełne tłumaczeń i zagadkowa sześćdziesiątka
Zak Brown, który stoi na czele McLarena od lat, przyznał, że nie udało się osiągnąć zakładanych celów. Nie ma zatem obiecywać sobie dużo po pierwszym wyścigu i wygląda na to, że po następnych też nie. Jeszcze przed rozpoczęciem testów podnosiły się głosy o konieczności wdrożenia poprawek we wstępnym etapie sezonu. Słychać narzekania w kwestii aerodynamiki. Budowa specjalnego tunelu i innych budynków opóźniła się ze względu na pandemię koronawirusa, stąd też nie da rady ich wykorzystać w przypadku tegorocznego auta.
Andreę Stellę na początek pracy na nowym stanowisku w McLarenie czeka zatem ciężkie zadanie. Włoski inżynier zastąpił Andreasa Seidla w roli dyrektora wyścigowego pod koniec zeszłego roku. Seidl miał kontrakt obowiązujący do 2025 roku, jednak od stycznia pracuje już w Sauberze. Przekazanie władzy mimo okoliczności odbyło się bezproblemowo, tym bardziej że Stella jest członkiem zespołu od kilku lat. Wie, że kluczem jest zachęcenie kierowców do pozostania w zespole. Pod względem ich kapitału i talentu McLarenowi nie ma czego zarzucić. W innych kwestiach jest wiele do poprawy.
Na pomarańczowym bolidzie wyraźnie wyróżnia się liczba 60. Odwołań do sześćdziesięcioletnich dziejów McLarena w tym sezonie na pewno nie zabraknie, tym bardziej, że tamtejsi marketingowcy zawsze potrafili tworzyć solidne materiały w tej dziedzinie, czego przykładem są odcinki drugiego sezonu animowanego serialu "Tooned" powstałe dziesięć lat temu przy okazji okrągłej rocznicy. Najbliższe wyścigi zapowiadają się jako niezbyt chlubne karty tej historii.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.