Wojciech Nowicki jest w trakcie przygotowań do letniego sezonu. Młociarz ma za sobą kilka obozów przygotowawczych. Wkrótce wraz ze swoją trenerką wyleci do Afryki na kolejne zgrupowanie. Mistrz olimpijski przygotowuje się do lekkoatletycznych mistrzostw świata w Budapeszcie. W rozmowie z TVPSPORT.PL Wojciech Nowicki opowiada o celach na zbliżający się sezon, coraz większej potędze KS Podlasia Białystok i o byciu zawodowym żołnierzem.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Niedawno skończył pan kolejny obóz przygotowawczy. Tym razem na Teneryfie.
Wojciech Nowicki: – Na razie odpukać wszystko jest dobrze. Najważniejsze, że jestem zdrowy, nic mi nie dolega. Z tygodnia na tydzień realizuję plan przygotowany przez moją trenerkę. Wydaje mi się, że mogę powiedzieć, że wszystko przebiega prawidłowo. Niebawem lecimy na kolejny obóz. Tym razem do RPA.
– Na jakim poziomie są dzisiaj pana rzuty? Jesteśmy na półmetku przygotowań.
– Może nie będę zdradzał tego, jak daleko rzucam, ale żeby uchylić rąbka tajemnicy, to wygląda to bardzo obiecująco i tego się trzymajmy!
– Możemy spodziewać się przynajmniej rekordu życiowego w tym sezonie?
– Nie mam pojęcia. Trudno na tym etapie przygotowań coś przesądzać. Póki co jestem skupiony na tym, by dobrze rzucać w sezonie, choć rekord życiowy byłby miłym wydarzeniem. Jednak nie myślę jeszcze o tym, jak będą wyglądały moje rzuty. Najważniejszym zadaniem przede mną jest to, by solidnie przepracować najbliższe dwa cykle przygotowawcze.
– Jakie cele może stawiać sobie sportowiec na półtora roku przed igrzyskami olimpijskimi? Przygotowania do tych zawodów już trwają, czy na razie jest pan skupiony na letnich zawodach?
– W swoim podejściu do przygotowań nic nie zmieniam. Nie napinam się na igrzyska, bo do nich jeszcze dużo czasu. Przez półtora roku może się naprawdę wiele wydarzyć. Stawiam sobie cele z sezonu na sezon. To w moim przypadku się sprawdza.
– Jakie pan postawił przed sobą cele w nadchodzącym sezonie?
– Przygotowuję formę na mistrzostwa świata w Budapeszcie. Poza tym liczy się dla mnie rywalizacja z przeciwnikami. Uwielbiam to uczucie w sporcie. Nie ukrywam, że jest to mój motywator do pracy. Chcę rzucać dobrze technicznie i rzucać daleko. Jaki będzie wynik, to się okaże, ale moim celem jest podium.
– Najwyższe miejsce na podium?
– Po prostu na podium. Nigdy nie mierzę tak wysoko, bo to tylko nakładanie na siebie dodatkowej presji.
– Przejdźmy na lokalne podwórko. KS Podlasie Białystok wyrasta na najlepszy klub lekkoatletyczny w Polsce. Jest pan, jako filar, Damian Czykier, Klaudia Kardasz, Marlena Granaszewska, teraz dołączyła do was mistrzyni Natalia Kaczmarek i młociarka Ewa Różańska.
– Bardzo mnie to cieszy, że mamy takie wzmocnienia w klubie. To jest podążanie w dobrym kierunku, by stać się najlepszym klubem lekkoatletycznym w Polsce. Ja wspieram takie dążenia władz KS Podlasia Białystok. Od początku swojej kariery reprezentuję barwy tej drużyny i nie widzę tego, bym miał zmienić barwy. Jestem białostoczaninem i chcę dalej wspierać nasz lokalny sport.
– Został pan kolejny raz Ambasadorem Białostockiego Sportu. 80 tys. zł wsparcia z budżetu miasta.
– Bardzo się cieszę z tego, że miasto nadal wspiera sportowców, bo uważam, że jest to dobra promocja Białegostoku na całym świecie. Dzięki takiemu wsparciu możemy spokojnie przygotowywać się do zawodów, nie martwiąc się jednocześnie o codzienność i nie zajmować sobie głowy poszukiwaniem dodatkowych sponsorów.
– Jest pan żołnierzem?
– Tak, jestem żołnierzem zawodowym.
– Kilka dni temu obchodziliśmy rocznicę napaści Rosji na Ukrainę. Jak pan wspomina 24 lutego 2022 roku?
– Byłem wtedy za granicą, przygotowywałem się do sezonu i informacja o wybuchu wojny na Ukrainie dotarła do mnie z kilkugodzinnym opóźnieniem. To bardzo przykra sprawa. Każdy taki konflikt jest zły.
– Jak pan godzi bycie wyczynowym sportowcem i zawodowym żołnierzem?
– Jestem żołnierzem i mam swoje obowiązki. Mamy odgórne rozkazy i muszę się do nich dostosowywać. Choć jestem rozliczany też z działań sportowych. Od czasu do czasu miewamy zjazdy w jednostce, głównie są to ćwiczenia… Ale wracając do konfliktu, to mam nadzieję, że już niedługo wojna się skończy. Ukrainie trzeba nadal pomagać. Cierpienie ludzi i zniszczenia zawsze są niepotrzebne. To tylko niesie za sobą złe następstwa.