W ostatni weekend wystartował nowy sezon MLS, w którym nie brakuje polskich piłkarzy. O tym, którzy z nich mają największe szanse na grę w kadrze Fernando Santosa, opowiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL Janusz Michallik. Mieszkający w Stanach Zjednoczonych ekspert wskazał zarówno zalety poszczególnych zawodników, jak i elementy wymagające poprawy.
Michał Kruczkowski, TVPSPORT.PL: Zacznijmy od Charlotte FC, gdzie występuje najwięcej Polaków. Klub w zeszłym sezonie debiutował w MLS, kończąc na 9. miejscu w Konferencji Wschodniej. O co mogą grać w tegorocznych rozgrywkach?
– Janusz Michallik: Już w wielu przypadkach widzieliśmy, że nowe kluby potrafią o coś zawalczyć. Zawsze przychodzi do głowy Chicago Fire z Romkiem Koseckim, Piotrkiem Nowakiem i Jurkiem Podbrożnym w składzie, którzy w pierwszym sezonie wygrali nie tylko mistrzostwo, ale także puchar. Los Angeles FC też bardzo szybko osiągnęło sukces. Charlotte to duży klub, na którego mecze przychodzi bardzo dużo kibiców. Mają apetyt na więcej. Zaczęli od porażki, ale sezon MLS jest bardzo długi. Ze względu na typ rozgrywek, który dzieli się na sezon podstawowy i play-offy, bardzo trudno przewidzieć, kto może wygrać. Zespoły triumfujące w sezonie podstawowym bardzo często się gubią, gdy gra się o najważniejsze trofeum. Teraz zmieniono system play-off – będą rozgrywane trzy mecze, a nie jeden, więc zwiększa to nieco szanse drużyn, które grały bardzo dobrze cały rok.
– Wiemy, że w reprezentacji Polski są obecnie problemy w ofensywie – kontuzje, a także np. słabsza forma Krzysztofa Piątka. Czy ze względu na to Świderski będzie brany pod uwagę jako jeden z głównych kandydatów do gry w ataku, mimo że MLS dopiero wystartowała?
– Na sto procent. Rzeczywiście, późny start sezonu może być przeciwko zawodnikom w kwestii powołania, jednak jak pan wspomniał, mamy problemy. Robert Lewandowski nie będzie pauzował aż tak długo, ale wiemy, że wypada Arkadiusz Milik. Świderski po prostu zasłużył sobie na powołanie. Nawet jeśli rozegra jeszcze tylko 2-3 mecze, udowodnił, że jest przydatny, zarówno grając od pierwszych minut, jak i wchodząc z ławki. Oczywiście nie wiemy, co zrobi Fernando Santos. Jest szansa, że będzie szukał w zupełnie innym miejscu. Patrząc realnie, nie jest jednak takim magikiem, żeby po miesiącu pobytu w Polsce znaleźć zawodników, którzy byliby zaskoczeniem. Będzie polegał na wypróbowanych piłkarzach. Świderski na pewno będzie tym graczem ze Stanów Zjednoczonych, który przyleci na zgrupowanie.
– W meczu z New England Revolution, przynajmniej na papierze, był wystawiony w linii pomocy. Jak rzeczywiście wygląda jego rola w Charlotte?
– Występował nieco wyżej, niż było to rozrysowane. To jest duży atut Świderskiego – potrafi grać praktycznie na każdej pozycji z przodu. Santos postawi raczej na czwórkę z tyłu, ale nie wiemy, jak poustawia to wyżej. Według mnie Świderski może nawet występować z boku. Lubi wejść z prawej strony i rozegrać piłkę lub oddać strzał. Trudno określić jego najlepszą pozycję. Prawdopodobnie jest to rola drugiego napastnika za Lewandowskim. Musimy poczekać na koncepcję Santosa, jednak ze względu na wszechstronność Świderski tym bardziej powinien zostać powołany.
– Przejdźmy do Kamila Jóźwiaka, który jeszcze niecałe 2 lata temu był bardzo istotnym elementem reprezentacji. Jak można ocenić jego pierwszy sezon w MLS?
– Nie był to dobry sezon. Wiemy, że w zeszłym roku jego największym problemem były kontuzje i gubienie rytmu. Na pewno chciałby szybko o nim zapomnieć. W niedzielnym spotkaniu naprawdę miał momenty, w których widziałem starego Jóźwiaka. Nie grał doskonale, ale bardzo poprawnie. Widziałem zrozumienie ze Świderskim. Szukali się na boisku, grali z klepki, obiegali się. Może ich współpraca jest naturalna, ale dobrym znakiem dla Jóźwiaka jest to, że im to wychodziło. Prawdopodobnie nie wystarczy to do powołania na pierwsze zgrupowanie, ponieważ jednak mamy opcje na bokach. Jestem przekonany, że ludzie, którzy podpowiadają Santosowi, zwrócą uwagę na Jóźwiaka, pamiętając czasy, gdy był podstawowym graczem kadry. Może jeszcze nie na marzec, ale na pewno nie zostanie zapomniany.
– Szukając komentarzy kibiców Charlotte po ostatnim meczu, natrafiłem na opinie ludzi, którzy byli sfrustrowani postawą Jóźwiaka, twierdząc, że wcześniejszymi występami nie zasłużył na podstawowy skład. Jak jest postrzegany w Stanach?
– Myślę, że patrząc na całe Stany, to nie jest w ogóle odbierany. Nie przyszedł jako zawodnik bardzo znany. Jeśli chodzi o kibiców Charlotte, spodziewali się dużo więcej po Jóźwiaku, bo był jednak graczem z Europy. Zapominając nawet już o kontuzjach, to zawiódł, bo wychodząc na boisko nie robił wielkiej różnicy, zatem rozumiem frustrację. Pamiętajmy jednak, że przyzwyczajenie się do MLS może zajmować nieco dłużej. Oprócz nowego otoczenia dochodzą kwestie podróżowania. Każdy mecz naprawdę jest wyprawą. Następne sześć miesięcy będzie bardzo ważne, będzie szansą dla Jóźwiaka, żeby pokazać swoją prawdziwą wartość.
– W przypadku trzeciego Polaka z Charlotte, Jana Sobocińskiego, nie możemy mówić o kwestiach powołania do reprezentacji. Jakie są dalsze perspektywy na jego rozwój w USA?
– Duży znak zapytania. Pamiętam, że jak przychodził do MLS, rozmawiałem o nim z różnymi drużynami. Nie pograł za dużo. Były okresy, gdy nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych, co możemy uznać za zdziwienie. Charlotte miało carte blanche, tam naprawdę można było się wykazać. Sobociński nie musiał wygryźć jakiegoś dobrego czy bardzo doświadczonego piłkarza. Gdy drużyna dopiero się tworzy, to dobra okazja, aby nowy zawodnik, przyjeżdżający z Europy, wskoczył do składu. Nie zrobił tego. Nie wiem, jak długo będzie można mówić o nim, że jest młodym graczem. Ma 23 lata. Nie wiem, czy jest jeszcze jakaś drużyna w MLS, która się na niego pokusi. Musi po prostu pokazać, że można na niego liczyć. Nie wyobrażam sobie, że przyjeżdżał tu, aby siedzieć na ławce. Środek obrony to newralgiczna pozycja. Jeśli trener wybierze dwóch stoperów, to często tego nie zmienia. Jeżeli jego rola w Charlotte nie ulegnie znacznej zmianie, nie wydaje mi się, aby chciał tak funkcjonować na dłuższą metę.
– Wymienił pan Świderskiego jako pewniaka do powołania. A co w kwestii Mateusza Klicha, który dobrze wystartował w DC United?
– Mamy problemy w środku pola, zawsze je mieliśmy. Do tej pory Klich nie grał w kadrze tak, jak kibice i trenerzy by tego chcieli. Na pewno nie przyjedzie Sebastian Szymański, nie ma jeszcze Jakuba Modera. Nie ma zbytnio w kim wybierać, dlatego nie można zapominać o takim zawodniku. Jest też szansa, że Santos znajdzie inny sposób na wykorzystanie Klicha. Może zmobilizuje go tak, jak potrafił to robić Marcelo Bielsa. Argentyńczyk mówił, że Polak poradziłby sobie w każdej drużynie w Anglii. Nie wiem, czy przesadził, ale widział w nim coś specjalnego. Mam nadzieję, że będzie mógł kadrze pomóc. W debiucie zdobył bramkę, jego drużyna postarała się o bardzo dobre zwycięstwo z Toronto. Jeśli utrzyma poziom w kolejnych spotkaniach, nie będę zdziwiony, jeśli pod koniec marca znajdzie się na zgrupowaniu. Nie wiem, czy kibice chcieliby Klicha, ale nie jesteśmy reprezentacją, która może sobie pozwolić, żeby już skreślić takiego piłkarza.
– Biorąc pod uwagę całą MLS, czy Klich dobrze wybrał, stawiając na DC United? Zeszły sezon skończyli na samym dnie tabeli.
– Wiadomo, że pewnie były lepsze drużyny. Jest to zespół na dorobku, ale jednocześnie to historyczny klub. Na początku ligi nie można było ich pokonać. Czasami potrzeba dwóch czy trzech zawodników, którzy odbudują tę historię. W pierwszym spotkaniu dobrze zaprezentował się też Christian Benteke. To nie jest byle jaki zawodnik. Może właśnie tacy pojedynczy piłkarze pomogą się podnieść i nawet wejść do fazy play-off.
– Piłkarsko jest na czym budować, a czy trener Wayne Rooney jest odpowiednią osobą, aby poprowadzić projekt we właściwym kierunku?
– Myślę, że tak. Obawiam się tylko o to, że jak pojawi się jakaś okazja przejęcia drużyny w Anglii, on zawsze będzie tym zainteresowany. Myślałem, że odejdzie już wcześniej, a jednak został. Zawsze będzie go jednak ciągnęło do Premier League czy Championship. Myślę, że Rooney rozumie Klicha. Chciał go, widział, że sprawdził się na Wyspach Brytyjskich. Prawdopodobnie jest im łatwo współpracować, ponieważ trener będzie chciał wprowadzać systemy angielskie w postaci pressingu, szybkości gry i rozgrywania. Już w debiucie widzieliśmy, że ta przebojowość Klicha była bardzo ważna przy strzelonym golu. Myślę, że Polak nie narzeka na styl myślenia trenera, ponieważ nie jest mu to obce.
– Oczywiście w Stanach występują także Jarosław Niezgoda i Kacper Przybyłko. Rozmawialiśmy nieco o problemach w ataku, ale jak przełomowe sezony musieliby rozegrać ci zawodnicy, aby byli w ogóle brani pod uwagę w kwestii reprezentacji?
– Nie oglądałem w całości wtorkowego meczu Niezgody, rozegrał nieco ponad 60 minut. Zeszłe rozgrywki miał na niezłym poziomie. Wiadomo, jakie miał perypetie po samym przyjeździe do Stanów. Wada sercowa, operacja kolana. Nie potoczyło się to tak, jak powinno. Bardzo dobrze znam jego trenera, Gio Savaresego. Wiem, że był sfrustrowany, ale czekał na Niezgodę. W pewnym sensie napastnik mu się odpłacił, zdobywał bramki. W kwestii kadry nie jestem przekonany. Oczywiście nie mogę odbierać mu tej szansy. Zresztą w przypadku Adama Buksy w Polsce od razu pojawiały się głosy, że wyjeżdżając do Stanów, przekreśla swoje szanse na grę w kadrze. A on się przebił dzięki dobrej grze w MLS. Jest to więc możliwe. Jeśli jednak wszyscy nasi napastnicy będą zdrowi, Niezgoda nie ma dużych szans. Z Przybyłko jest podobnie. Dla nich najważniejsze jest grać bardzo dobrze w swoich drużynach. Kadra jest obecnie dla nich dosyć daleko.
– Był pan zaskoczony, że zakończyła się już przygoda Patryka Klimali z MLS?
– Nie, bo wiem, że bardzo chciał wrócić do Europy. Nie grał źle w Nowym Jorku. Strzelał gole, dosyć często występował (6 goli i 5 asyst w 33 meczach – przyp. red.). Jeśli by został, na pewno byłoby dla niego nadal miejsce. Może nie do końca spełnił wszystkie oczekiwania, ale nie wyglądał też słabo. Można powiedzieć, że w pewnym sensie podobnym przypadkiem był Przemek Frankowski. Nie zawsze dobrze grał, ale wrócił do Europy i świetnie się odnalazł we Francji. Klimala posmakował MLS, miał dobre momenty. Nie był gwiazdą, ale też nie miał nią być. Doszedł do wniosku, że najlepszy będzie powrót do Europy.
– Zakończymy, odchodząc od kwestii stricte piłkarskich. Wiele osób w Polsce wyobraża sobie, jak to jest żyć w USA. Który z naszych piłkarzy ma najlepsze warunki do życia, patrząc na miasta, w których żyją na co dzień?
– Chyba ci z Charlotte. Młode miasto, nie jest aż tak drogie, dobra pogoda przez większość roku. Chociaż pod względem piłkarskim latem jest naprawdę gorąco, co może być odczuwane przez zawodników. Portland też jest fajne, ale jednocześnie bardzo specyficzne, więc nie jestem przekonany, czy wszystkim by pasowało. Lubię Waszyngton, bo jest dużo rzeczy do robienia, ale mimo wszystko stawiam na Charlotte.
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Polska
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan