| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W poniedziałek informowaliśmy o potężnych długach byłego piłkarza Legii Warszawa, Adama Hlouska. Lewy obrońca jest winny swoim wierzycielom około 4 milionów złotych. W ostatnim czasie pojawiły się także informacje, że złożył wniosek o upadłość i... znikł. Po kilku dniach 34-latek przerwał milczenie i udzielił wywiadu czeskiemu portalowi Isport.blesk.cz.
Swego czasu Hlousek był podstawowym zawodnikiem Legii, która rywalizowała z czołowymi europejskimi klubami w Lidze Mistrzów. Wcześniej reprezentował barwy VfB Stuttgart czy FC Nuernberg. O ile w karierze sportowej szło mu całkiem nieźle, o tyle w zarządzaniu finansami zdecydowanie gorzej. Czeski piłkarz wpadł w ogromne długi. Jego prawnicy zgłosili wniosek o upadłość konsumencką. 34-latek miał bowiem ogromne problemy ze spłatą należności.
Prawdziwą burzę wywołał trener drużyny, w której obecnie gra Hlousek, Pavel Vrba. Na przedmeczowej konferencji Fastavu Zlin zasugerował, że piłkarz... znikł. – Nie wiem, czy jest na plaży, czy w Brazylii. Widziałem go na początku zimowych przygotowań, ale potem zniknął. Ktoś go szuka od tego czasu, ale nie jestem to ja – powiedział szkoleniowiec. Hlousek ma zadłużenia w bankach, urzędzie skarbowym, a przede wszystkim u kolegów, z którymi występował w Legii.
Najwięcej pożyczył mu Kasper Hamalainen. Fin przekazał Hlouskowi ponad milion złotych! Lewy obrońca w ramach pożyczki otrzymał także niespełna 100 tys. złotych od Tomasa Necida. Po słowach trenera Fastavu obawiano się, że 34-latek nie zostanie już odnaleziony i nigdy nie odda należności. Ten po kilku dniach udzielił jednak wywiadu czeskiemu portalowi, w którym wyjaśnił całą sytuację.
– Przyznaję, że dopadły mnie długi. Nie uciekam przed nimi ani nie ukrywam się, jak mogłoby się wydawać – stwierdził Hlousek w rozmowie Isport.blesk.cz. – Nie jestem zły na trenera, ale jego słowa doprowadziły do szaleństwa i przeniosły sprawę na inny poziom. Muszę chronić swoją rodzinę. Bo teraz wygląda na to, że jestem jakimś uciekającym oszustem, którego ktoś ściga. Że się boję i ukrywam, uciekam od odpowiedzialności za swoje problemy, a to wcale nie jest prawda. Stawiłem czoła wszystkiemu – wyjaśnił 34-latek.
– Przebywam w Czechach. Jestem w kontakcie ze wszystkimi i od pewnego czasu staram się rozwiązać ten problem. Zdecydowanie nie uciekam przed nikim i chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli. Że nie jestem oszustem, który narobił kłopotów i teraz się przed nimi ukrywa. Wiem, że dużo o tym pisano – kontynuował były piłkarz Legii. – Normalnie funkcjonuję, leczę kontuzję i pracuję nad swoim problemem. Gdybym był zdrowy, przebywałbym z drużyną, co uniemożliwiłoby spekulacje, że się ukrywam. Smutno mi, iż niektórzy ludzie, którzy zazdrościli mi sukcesu, teraz oczerniają moją rodzinę. Osobiście mi to nie przeszkadza, ale najbardziej cierpią moi bliscy – dodał.
– Skąd wzięły się długi? To temat na inną rozmowę. Powiem tylko, że to wyłącznie moja głupota. Wiem, że mogłem zabezpieczyć się na całe życie i schrzaniłem to. Jestem i będę w kontakcie z osobami dotkniętymi tą sprawą. Wykonałem już kilka telefonów przed ogłoszeniem bankructwa. Chcę, żeby ci ludzie wiedzieli, że stawiam temu czoła. Nie traktuję tego pobieżnie – zakończył Hlousek.