To nie był udany dzień dla Michała Haratyka. Polski kulomiot nie zaliczył żadnej próby w eliminacjach halowych mistrzostw Europy w Stambule i nie wystąpi w piątkowym finale.
Z dwóch ostatnich halowych mistrzostw Europy Haratyk wracał z medalem. W 2019 roku sięgnął po złoto w Glasgow, dwa lata później był drugi w Toruniu. Tym razem nie przeszedł nawet eliminacyjnej rundy.
Polak pchał na niesatysfakcjonującym go poziomie. Po każdej z prób wychodził poza koło, tak by nie była ona mierzona. Stąd trzy spalone podejścia przy nazwisku naszego reprezentanta.
W trwającym sezonie Polak pchał najdalej na odległość 21,09 metra. Taki wynik dałby awans z czwartego miejsca do finału imprezy w Turcji.
Próbą na 21,46 metrów eliminacje wygrał Włoch Zane Weir, drugi z wynikiem 21,20 był Chorwat Filip Mihaljević, a trzeci inny z reprezentantów Italii – Leonardo Fabbri z rezultatem 21,17.
– Choroba zabrała wszystko, co było. Trzy dni leżenia z gorączką odebrały kompletnie siły. Chyba na zgrupowaniu złapałem jakiegoś wirusa albo jak byłem dwa dni w domu. Dzisiaj i tak dobrze wyglądam, bo wczoraj i przedwczoraj była tragedia. Gdybym wiedział, że będzie mnie tak długo trzymać, to nawet bym nie leciał. Choroba zaczęła się jednak dzień przed wylotem, więc nie miałem pola manewru. Ręka mnie boli cały czas i zawsze będzie boleć. To nie to jest problemem. W ostatnich tygodniach forma rosła. Nawet na treningach było dobrze – tłumaczył niepowodzenie dziennikarzowi Polskiej Agencji Prasowej Haratyk.
Nie on jeden mógł być rozczarowany czwartkowymi startami w Stambule. Bieg na 800 metrów już na eliminacjach zakończyły Angelika Sarna (piąte miejsce w piątym wyścigu eliminacyjnym) i Margerita Koczanowa (trzecie miejsce w czwartym biegu eliminacyjnym). Dla zawodniczki urodzonej na terenie Białorusi był to pierwszy start w biało-czerwonych barwach w imprezie mistrzowskiej. Lekkoatletka jest córką Polki i Rosjanina, do naszego kraju przyjechała w 2017 roku. Cztery lata później zrzekła się obywatelstwa białoruskiego i otrzymała polskie. W czwartkowym starcie długo plasowała się na miejscu dającym awans do kolejnej fazy. Na ostatnich metrach dała się jednak wyprzedzić dwóm rywalkom.
Jasnymi punktami polskiej kadry w czwartek byli średniodystansowcy. Michał Rozmys popisał się znakomitym zmysłem taktycznym. Od początku plasował się w czołówce swojego biegu na 1500 metrów. Na nieco ponad dwa okrążenia przed końcem wyszedł na prowadzenie. Chwilę przed metą wyprzedził go co prawda Włoch Arese, ale nie miało to wpływu na awans Polaka do finału.
Prowadzenia do końca nie oddał za to Mateusz Borkowski. Srebrny medalista halowych mistrzostw Europy z Torunia rozpoczynał polskie starty w Stambule. W odpowiednim momencie wyścigu włączył wyższy bieg i pewnie zagwarantował sobie start w sobotnim biegu półfinałowym na 800 metrów.
Na kolejne lekkoatletyczne emocje nie trzeba będzie czekać długo. Piątkowa sesja poranna, podczas której zobaczymy Adriannę Sułek, Ewę Swobodę, Annę Kiełbasińską czy Kajetana Duszyńskiego, rozpocznie się już o godzinie 6:55. Transmisja na antenie TVP Sport i na TVPSPORT.PL.