Przejdź do pełnej wersji artykułu

Koszykówka. Piotr "Grabo" Grabowski: kiedyś myślałem sobie, że fajnie byłoby się znaleźć w World Guinness Record

/ Piotr "Grabo" Grabowski ustanowił rekord Guinnessa Piotr "Grabo" Grabowski ustanowił rekord Guinnessa (fot. Instagram).

Jeden z najlepszych dunkerów na świecie po raz kolejny zapisał się na kartach historii. Piotr "Grabo" Grabowski ustanowił rekord Guinnessa. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o tym szczególnym wydarzeniu. – Zrobiłem jeden trening na siłowni, a przez resztę czasu chorowałem. Dlatego tym bardziej bałem się, czy będę w stanie to zrobić. Finalnie wyszło i to jest najważniejsze – przyznał.

Były trener kadry o Koszarku: jest legendą polskiej koszykówki

Czytaj też:

Piotr "Grabo" Grabowski i Marcin Gortat

Koszykówka. Piotr "Grabo" Grabowski: dążę do tego, żeby wygrywać każdy start

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Niedawno pochwaliłeś się ustanowieniem nowego rekordu Guinnessa. Kto wyszedł z pomysłem, abyś stanął przed takim wyzwaniem?
Piotr "Grabo" Grabowski, aktualny mistrz świata w robieniu wsadów FIBA 3X3, rekordzista Guinnessa:
– Z inicjatywą wyszli przedstawiciele World Guinness Record oraz firma Honor. Wpadłem na pomysł, żeby wymyślić najwyższy wsad pod nogą. Tego wcześniej jeszcze nie było. Robiono "360-tki" w ciągu minuty, wsady z trampoliny, dalekiej odległości, ale wsad pod nogą na najwyższy kosz jeszcze się nie pojawił. Ten element jest bliski mojemu sercu. Stwierdziłem, że to ciekawy pomysł i… tak to wyszło.

– Byłeś zaskoczony, może lekko zdziwiony, że Guinness World Records odezwała się do ciebie?
– Nie, ale na samym początku byłem średnio do tego nastawiony. Wiem, że jest masa rekordów. Niektóre z nich są wręcz śmieszne. Po chwili przemyślałem i stwierdziłem, że fajnie byłoby wymyślić wsad pod nogą, który mógłby przecież zostać pobity.

– Doprecyzuję, ty jako pierwszy ustanowiłeś taką konkurencję?
– Tak, została wymyślona przeze mnie i potem ustanowiona. To pierwszy nowy rekord, jeżeli chodzi o taki wsad pod nogą. Jest też rekord na zrobienie najwyższego wsadu. Prawdopodobnie wynosi on 3,60 m. Stwierdziłem, że zrobię coś podobnego, tylko pod nogą. 


Czytaj też:

Jeremy Sochan (fot. Getty)

NBA. Szymon Szewczyk: Jeremy Sochan to diament, który wciąż trzeba szlifować

– Opowiedz, jak od strony organizacyjnej wygląda ustanowienie rekordu Guinnessa.
– Dostałem zaproszenie i całe wydarzenie odbywało się w okolicach Londynu. Po przyjeździe wszystko było przygotowane. Na filmiku widać mnie, kosz i jeszcze jedną osobę, która była takim sędzią/komisarzem. Tak naprawdę w hali było z 25 osób. Ktoś od kamery, mikrofonu, statywów, ustawiania kosza… 

– Miałeś określoną liczbę prób, czy mogłeś wykonać ten wsad dowolną ilość razy?
– Wymyśliłem taki rekord i zasady były zależne ode mnie. Postanowiłem, że najpierw spróbujemy na koszu 3,15. Wykonanie wsadu już wtedy byłoby rekordem. Wcześniej nikt czegoś takiego nie robił. Potem padł pomysł z 3,20. Tak to wyglądało.

– Największą nagrodą jest prestiż, wpisanie do księgi, dyplom, czy może coś innego?
– Jakieś 10-15 lat temu, gdy jeszcze byłem dzieciakiem, od dawna kojarzyłem nazwę i logo World Guinness Record. Kiedyś to widziałem i pomyślałem sobie, że fajnie byłoby się tam znaleźć. Teraz dość przypadkowo się to spełniło, bo rekord nie był moim największym celem i marzeniem. Bardzo się cieszę, bo to coś nietypowego w mojej karierze.

Można to porównać do medalu mistrzostw świata lub wygranego turnieju?
– Jest to zdecydowanie coś innego. Bardzo lubię rywalizację. Moim celem jest branie udziału w konkursach i wygrywanie ich. Obojętnie, gdzie pojadę, zawsze chcę zwyciężać. Innym dunkerom mocniej zależy na wymyślaniu nowych wsadów i stawanie się przez to bardziej popularnym. Ja wolę jeździć, rywalizować i wygrywać. Przy ustanawianiu rekordu byłem sam. Pod względem sportowym jest to fajne osiągnięcie. Jeśli chodzi o wsady, to dwa, trzy centymetry są dużą różnicą. Szczególnie z moim wzrostem i zasięgiem. Gdyby mi ktoś dwa tygodnie wcześniej powiedział, że coś takiego zrobię, nie uwierzyłbym. 

– Jakie cele teraz sobie stawiasz?
– Dużo znajomych dunkerów mnie o to pyta. Oni odpowiadają, że chcą stworzyć nowy wsad, którego nikt wcześniej nie wykonał. Ja chcę jechać na zawody i wygrywać je za wszelką cenę. To mój najważniejszy cel. Po to trenuję.

– Masz wymarzone miejsce na swój pokaz? Może jest nim na przykład NBA i mecz Jeremy’ego Sochana?

– To byłoby chyba najlepszą sprawą z możliwych. Zwiedziłem mnóstwo miejsc na całym świecie, ale niestety jeszcze nigdy nie byłem w Stanach. Sporo planów zatrzymała pandemia. W poprzednim roku zaczęło się sporo dziać, jeżeli chodzi o pokazy. USA nie odwiedziłem, ale mam nadzieję, że w tym roku uda się tam polecieć. To jest mój fajny cel na najbliższy czas.

NBA. Marcin Gortat: udział w meczu gwiazd zbuduje pozycję Jeremy'ego. Nie może jednak spocząć na laurach
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także