Rok temu na igrzyskach był szósty i czwarty. Teraz na mistrzostwach świata w Planicy – identycznie, z taką samą stratą do podium na dużej skoczni. Deja vu Kamila Stocha jest nieprawdopodobne. To pewne, że wydarzenia z piątkowego konkursu indywidualnego przełożą się na drużynówkę. Ta kadra jest nabuzowana na sukces. Słowo "złoto" padło zresztą wprost, bez czajenia. Jako cel.