Brak medalu polskiej drużyny skoczków w ostatnim akcencie mistrzostw świata w Planicy to scenariusz, którego nie dało się nakreślić przed przyjazdem na skocznię. – Jestem dumny, być częścią takiej drużyny. Rywale byli jednak wybitni – mówi z zeszklonymi oczami Kamil Stoch. Polacy w ciszy poszli do szatni. A Słowenia dzisiaj tańczy i rozlewa alkohol. Zapewne do rana, jak to po złocie przystało.
Korespondencja z Planicy
– Celujemy w złoto, to nasze wielkie marzenie – potwierdzał trener Thomas Thurnbichler. – Myślę, że nie będzie w sobotę małych różnic punktowych – motywował się Kamil Stoch, który w indywidualnych zawodach na dużej skoczni w piątek zajął słodko-gorzkie, ale znakomite czwarte miejsce. Tylko Dawid Kubacki i Piotr Żyła, nasi dwaj indywidualni medaliści z tych MŚ, jakby przygaszeni. Obaj niestety borykali się z problemami zdrowotnymi. Obu w topowej formie zabrakło nam w sobotę, żeby spełnić sen o podium.
Tak naprawdę poza Stochem, który nie krył łez, opuszczając skocznię, wszystkim jego kolegom czegoś tego dnia zabrakło.
Ale scenariusz, w którym to Austriacy i Norwegowie będą się tutaj bić do końca o złote medale, nie napisałby żaden statystyk. Słowenia, która przez osiem prób popisywała się genialnymi lotami, była poza zasięgiem. Oni tutaj trenują cały rok, oni znają każdy kąt profilu rozbiegu. Mogliby tu przyjechać skakać obudzeni w środku nocy, a i tak lądowaliby pewnie przy rozmiarze skoczni. Do tego doszli kibice. Tak jak my mamy swoje Zakopane, tak oni w końcu doczekali się atmosfery godnej tej świątyni skoków narciarskich. Po tym, jak Timi Zajc zdobył złoty medal w piątek, dzień później wreszcie droga do Planicy zaczęła się korkować. A to był jasny sygnał, że Słoweńcy przestali obrażać się za wysokie ceny biletów i zachęceni możliwym sukcesem uznali, że chcą zobaczyć to na żywo z trybun, a nie telewizorów. I przyjechali. I świętowali. Kranjska Gora, do której po wszystkim ruszyły podstawiane tutaj autokary, dzisiaj nie zaśnie. Tu alkohol do rana będzie lał się strumieniami, a wszystko przypieczętuje ceremonia dekoracji – taka, gdzie dwukrotnie w odstępie kilku minut zostanie puszczony hymn narodowy gospodarza tych MŚ.
– Rywale skakali dzisiaj wybitnie. Niczego nie psuli, byli znakomici. Byli lepsi tego dnia. Ja jestem dumny, że jestem częścią takiej drużyny. Walczyliśmy dzisiaj ambitnie, wszyscy chcieliśmy tego krążka i szczęścia. Zabrakło – cedził słowa Stoch.
Kamil kończy te MŚ z szóstym miejscem na K95 i dwoma czwartymi. Pokazał gigantyczną klasę, zachowując emocje w takiej sytuacji. I pokazał ją również, wracając z zaświatów sportowych po tym, jak po Willingen sztab wysłał go na chwilę oddechu. To jest feniks, co powstaje z popiołów. A jednocześnie Ikar, który miał tutaj wielkie marzenia, ale do domu – jako jedyny z naszego biało-czerwonego Big 3 – wróci z pustymi rękami.
W sobotę Stoch był jedynym, który latał na medalowym poziomie. Niestety, medal zaczął odjeżdżać nam już po słabszej pierwszej próbie Piotra Żyły, który dodatkowo dostał bardzo niskie noty. Z tylnym wiatrem nie poradził sobie też Aleksander Zniszczoł. A w finale Thomas Thurnbichler zaryzykował, obniżając belkę Dawidowi Kubackiemu. I niestety to ryzyko się nie opłaciło, bo Kubacki skoczył słabiej. A równocześnie – i to chyba najważniejsze – nasi konkurenci skakali wybitnie. I to ci, którzy po zawodach indywidualnych na obu obiektach wyjeżdżali z Planicy najbardziej rozgoryczeni, czemu wyraz zresztą dawali w publicznych wypowiedziach. Austriacy i Norwegowie przecież nie podnieśli tu indywidualnie niczego. A teraz mogą iść wieczorem na dekorację. Wracając do Polaków – oczywiście, to na siebie trzeba najpierw patrzeć i to siebie oceniać, co z pewnością nasi reprezentanci zrobią. Niemniej, chyba nikt nie spodziewał się, że na tak wiele będzie w sobotę stać takich skoczków jak Kristoffer Sundal, Lovro Kos czy Jan Hoerl. I wielu innych. Poziom zawodów stał na bardzo wysokim poziomie. Niestety, nam akurat zdarzył się ten gorszy dzień.
A może po prostu wyszło już zmęczenie całymi MŚ?
– Wiedzieliśmy, czego tutaj chcemy. Zabrakło dzisiaj po prostu lepszych skoków. Zabrakło nieco zdrowia, nieco szczęścia, pewnie przemyślę też inne kwestie. Ochłońmy. Jestem dumny z chłopaków, że walczyli. I sądzę, że chociaż dzisiaj pozostał wielki niedosyt, to na koniec i tak możemy wracać z tych mistrzostw z podniesionymi głowami. Każdy z tych chłopaków i każdy w sztabie dał dzisiaj z siebie maksimum. Ale to jest sport. Za nami wielki konkurs, pozostaje pogratulować tym, którzy podnieśli w nim medale – skomentował Thurnbichler przed kamerą TVP Sport. Przed podejściem do nas długo rozmawiał na osobności z Kamilem. – Przykro mi, że nie doskoczył tu do podium. Ale ta zima jeszcze się nie kończy. Zrobimy wszystko, żeby przekuć ten dzisiejszy smutek w szczęście w kolejnych konkursach – dodał szkoleniowiec.
131.6
129.8
129.6
129.0
126.5
121.4
121.1
8
117.9
117.7
10
117.6
11
112.2
12
111.6
13
110.6
110.5
15
109.9
108.7
108.3
18
106.7
19
106.2
20
106.0
21
104.1
22
103.9
23
101.7
24
101.0
25
100.5
99.8
27
98.7
28
98.4
95.0
93.3
1
328.8
2
277.4
3
274.4
4
273.3
5
270.1
6
262.8
7
260.2
8
259.3
9
254.0
10
248.6
11
244.8
12
241.0
13
232.0
14
230.6
15
230.0
16
228.6
17
228.0
18
220.5
19
214.3
20
210.8
21
207.5
22
204.1
23
200.2
24
195.0
25
193.5
26
190.6
27
188.5
175.8
29
174.0
30
170.3
1
302.8
2
277.4
3
275.1
4
274.0
5
259.5
6
256.3
7
256.0
8
255.1
9
255.0
10
253.9
11
252.6
12
242.6
13
242.3
14
241.6
15
232.4
16
231.6
17
226.8
18
221.0
19
218.1
20
212.8
207.0
22
206.6
23
205.5
24
203.5
25
201.0
26
196.8
27
196.6
28
191.2
29
186.1
30
173.2
1
154.1
2
140.2
3
136.6
4
133.1
5
132.2
6
132.0
7
131.5
8
131.4
9
130.7
10
130.0
11
128.0
12
120.8
13
119.6
14
119.1
15
117.2
16
115.7
17
114.4
18
113.5
19
110.4
20
107.7
21
107.6
22
106.8
23
103.1
24
102.6
25
101.7
26
100.6
27
100.0
28
99.0
29
98.1
30
97.2
214.5
199.2
191.2
188.5
187.9
182.3
181.4
176.6
169.4
10
167.6
11
166.4
12
162.4
13
158.3
14
157.8
155.7
16
155.6
17
154.7
153.5
19
152.8
147.9
21
147.6
144.6
23
143.9
24
143.5
25
140.0
139.7
27
138.0
28
136.1
29
133.6
132.3