Chelsea pokonała na swoim stadionie Borussię Dortmund i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Decydującą bramkę strzałem z rzutu karnego zdobył Kai Havertz. Piłkarze BVB nie mogli pogodzić się z decyzją Danny'ego Makkelie. Niemieckie media piszą o skandalu przy powtórzeniu "jedenastki".
Sytuacja miała miejsce w 53. minutę. Chwilę wcześniej Danny Makkelie podyktował rzut karny za nieprzepisowe zagranie piłki ręką przez Mariusa Wolfa. Za pierwszym razem Kai Havertz trafił w słupek. Jednak po wideoweryfikacji VAR okazało się, że piłkarze Borussii Dortmund zbyt szybko wbiegli w pole karne. Holenderski arbiter zarządził powtórkę "jedenastki". Gracze BVB długo nie mogli pogodzić się z decyzją...
Za drugim razem Havertz już się nie pomylił. Jak się później okazało, dzięki jego bramce londyńczycy awansowali do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Niemiecki ekspert, niegdyś były międzynarodowy arbiter przyznał rację Holendrowi. – Ręka była z dala od ciała. W dzisiejszej interpretacji przepisów jest to zagranie karane rzutem karnym. Powtórzenie było jak najbardziej prawidłowe – powiedział Thorsten Kinhoefer dla "Sport Bilda".
Zupełnie inne zdanie mają dziennikarze "Kickera". W niemieckim magazynie sportowym napisano: "Była to kontrowersyjna decyzja. Piłka trafiła Wolfa z bliskiej odległości, piłkarz nie powiększył obrysu ciała, a jego ręka była ułożona naturalnie" – tłumaczą Niemcy.
Zazwyczaj kontrowersyjny w swoich wypowiedziach Matthias Sammer poszedł krok dalej. – To prawdziwy skandal. Powtórzenie rzutu karnego w takiej sytuacji kompletnie nie ma sensu – powiedział jeden z najlepszych piłkarzy w historii BVB.
19:00
Paris Saint-Germain/Aston Villa
19:00
Bayern Monachium/Inter Mediolan
19:00
Arsenal/Real Madrid
19:00
Barcelona/Borussia Dortmund
19:00
Zwycięzca SF 2