| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Andrzej Niewulis zimą opuścił Raków i przeniósł się do walczącej o utrzymanie Miedzi Legnica. 33-letni stoper w zespole wicemistrza Polski pełnił funkcję kapitana i nie ukrywa, że trudno było mu zaakceptować decyzję klubu o rozstaniu. – Byłoby mi łatwiej, gdybym po prostu okazał się słabszy w trakcie okresu przygotowawczego. Nie było jednak możliwości, by to sprawdzić – wyznał piłkarz, z którym porozmawialiśmy przed piątkowym meczem z Lechią Gdańsk.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Odszedłeś z zespołu zmierzającego po mistrzostwo Polski i przeniosłeś się do drużyny grającej o utrzymanie. Latem możesz być już piłkarzem pierwszoligowego klubu. Duże ryzyko.
Andrzej Niewulis: – Liczę się z tym, ale zrobię wszystko, żeby utrzymać Miedź. Oczywiście, brałem pod uwagę to, że mogę znaleźć się w pierwszej lidze. Oferta Miedzi zawiera jednak plan B, czyli spadek i szybki powrót na najwyższy poziom rozgrywkowy. Teraz jednak trzeba skupić się na teraźniejszości, bo wciąż można zachować miejsce w Ekstraklasie. Każdy kolejny mecz będzie kluczowy.
– Jak oceniasz to, co do tej pory wydarzyło się w rundzie rewanżowej z udziałem Miedzi?
– Z jednej strony dobrze, go gram i dopisuje mi zdrowie, a tego wcześniej brakowało. To dla mnie najważniejsze. Z drugiej strony, punktów trochę brakuje. Chciałem żebyśmy bardziej zbliżyli się do rywali znajdujących się poza strefą spadkową. Trener Grzegorz Mokry prowadzi to we właściwym kierunku, ale nie oszukujmy się – najważniejsze będą wyniki. Na pewno potrzebujemy większej liczby zwycięstw, nie remisów.
– Widzisz po swoich kolegach, że odczuwają presję związaną z walką o utrzymanie?
– Bez wątpienia, najlepiej widać to po zmarnowanych sytuacjach. Angelo Henriquez na treningu wykorzystałby 9 na 10 takich okazji jak w starciu z Jagiellonią. To ciśnienie jest, ludzie mogą mówić, że piłkarze nie powinni mówić o presji, ale nie wiedzą, jakie to uczucie. Wszyscy jesteśmy tutaj bardzo zmotywowani. Walczymy o przyszłość swoją i klubu.
– Dlaczego wybrałeś akurat Miedź? Informowano, że interesuje się tobą m.in. Jagiellonia Białystok.
– Znałem trenera Grzegorza Mokrego jeszcze z czasów, gdy grałem w Ruchu Radzionków. Trener dzwonił dość często, namawiał do przenosin do Legnicy. Widać było, że Miedź jest mną zainteresowana bardziej, niż chociażby Jagiellonia. Potem wszystko potoczyło się dość szybko. Nie żałuję tej decyzji. Wpływ na to miały też inne ruchy transferowe klubu. Widziałem, że Miedź faktycznie wzmacnia się przed rundą wiosenną i za deklaracjami idą także konkretne czyny.
– Od wiosny ubiegłego roku grałeś niewiele z powodu kłopotów zdrowotnych. Co się działo?
– Znowu odezwało się kolano, z którym problem był już wcześniej. Pojawił kłopot z łąkotką. Ona chroniła chrząstkę, z którą miałem problemy w przeszłości. Po sezonie poddałem się operacji, ale powrót miał trwać znacznie krócej. Niestety, wszystko wyszło inaczej niż zakładałem. Po zakończeniu rundy jesiennej zacząłem przygotowywać się do wiosny. Raków zdecydował jednak, że musimy się pożegnać.
– Z Rakowem przeżyłeś wiele. Występowałeś w Częstochowie od sezonu 2017/2018, przez ten okres walczyłeś z poważnymi kontuzjami, ale świętowałeś też wielkie sukcesy, zostałeś kapitanem… Jak trudne było dla ciebie pożegnanie?
– Bardzo mocno to przeżyłem. Cała sytuacja bardzo mnie "gniotła". Najpierw doszło do szczerej rozmowy z trenerem Markiem Papszunem, później rozmawiałem także z władzami klubu. Najgorsze w tym wszystkim jest dla mnie to, że nie miałem nawet szansy podjąć rywalizacji. Byłoby mi łatwiej, gdybym po prostu okazał się słabszy w trakcie okresu przygotowawczego. Nie było jednak możliwości, by to sprawdzić.
– Dzisiaj czujesz, że zostałeś wypchnięty z Rakowa?
– Trudne pytanie… Nosiłem opaskę kapitana, dużo dałem klubowi, a klub bardzo przyczynił się do mojego rozwoju. To działało w obie strony. Szkoda, że nie było mi dane zostać i powalczyć. Żałuję również tego, że nie miałem możliwości żeby pożegnać się z kibicami. Opublikowałem oświadczenie, ale to nie to samo, co pożegnanie się na murawie.
– Do twojego odejścia mocno przyczyniły się problemy z kontuzjami. Dlaczego było ich aż tyle? Nie obawiałeś się, że liczba urazów wpłynie na postrzeganie ciebie przez inne kluby? Ofert mogło nie być za wiele.
– Nie martwiłem się o to. Każdy też zdaje sobie sprawę, że w Rakowie trenuje się ciężej, niż w jakimkolwiek innym polskim zespole. W Miedzi ta intensywność jest, ale nie aż tak duża jak w Częstochowie.
– Nie przeszło ci przez myśl, by porozmawiać z kimś w Rakowie na temat tego, by w pewnych momentach nieco zejść z obciążeń treningowych?
– Nie jestem człowiekiem, który użala się nad sobą czy prosi o litość. Zdawałem sobie sprawę, jak duża jest walka o skład. Nie byłem łatwym przypadkiem, być może faktycznie trzeba było iść i porozmawiać o nieco mniejszych obciążeniach? Nigdy jednak tego nie zrobiłem, bo obawiałem się, że przełoży się to na mój status w zespole.
– Masz pretensje do Marka Papszuna? Jak będziesz go wspominał?
– Nie mam do niego żalu. Trener sam powiedział mi, że to nie jest dla niego łatwe i było to widać. Nie wiemy też do końca, na ile była to decyzja wyłącznie jego, a na ile klubu. Wiedziałem, że kiedyś opuszczę Raków, ale nie liczyłem, że tak szybko… Wiadomo, że trener ma swoje cele i klub musi iść do przodu. Papszun to znakomity trener. Wiedza, którą wyciągnąłem z tej współpracy, zostanie ze mną na zawsze. Nie wiem jeszcze, czy po karierze zostanę trenerem, ale biorąc pod uwagę postęp, jaki zrobiłem w rozumieniu gry, może tak się stać.
– Z każdym rokiem Raków wchodzi na kolejny poziom, trudno wskazać też jakiś poważny kryzys w ostatnich latach. Jak to tłumaczysz?
– W pierwszej kolejności trzeba wrócić do trenera, który jest bardzo pracowitym człowiekiem. Ma otwartą głowę i nie spoczywa na laurach. Papszun dba o dopływ świeżej krwi, zarówno w sztabie szkoleniowym jak i zespole, co ma według mnie kluczowe znaczenie. Inne kwestie to duża wiedza ludzi pracujących w klubie oraz ciężka i systematyczna praca wszystkich.
– W tym sezonie twój były klub jest faworytem do mistrzostwa Polski. Zagra w grupie europejskich pucharów? W dwóch poprzednich edycjach stracił szanse w ostatniej rundzie eliminacji.
– Sporo zależy od tego, czy uda się utrzymać kluczowych piłkarzy, którzy są w kadrze obecnie. To może być nawet ważniejsze od ewentualnych transferów. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, wiele zależy od losowań w kolejnych etapach, jeśli Raków będzie je pokonywał. Jestem jednak spokojny o to, że drużyna zagra w grupie Ligi Europy lub Ligi Konferencji. Doświadczenia z poprzednich sezonów też okażą się przydatne. Za pierwszym razem, w 2021 roku, rzeczywiście było widać różnicę między nami, a Gent. Ostatnio w meczach ze Slavią to Raków był już lepszy.
– W ostatnich dniach piłkarska Polska wiele mówiła o dwóch innych osobach, które poznałeś w Rakowie – Goncalo Feio i Pawle Tomczyku. Portugalczyk uderzył prezesa Motoru Lublin i ten wylądował w szpitalu. Jak bardzo jesteś zaskoczony tym, że trener mimo wszystko zachował posadę?
– Gdy dowiadywałem się o tym wszystkim, byłem w szoku. Zapamiętałem Goncalo jako bardzo dobrego człowieka. Mocno ekspresyjnego trenera, który lubił nakrzyczeć na zawodników i umiał zmotywować, ale trudno uznać to za minus szkoleniowca. Paweł był inteligentny i spokojny, ale gdy ktoś zalazł mu za skórę, miał kłopoty. Nie chcę oceniać decyzji Motoru, prawdopodobnie jest ona podyktowana tym, że Goncalo to świetny trener już dzisiaj, a będzie jeszcze lepszy. Przykro było jednak czytać o tych wszystkich wydarzeniach.
– Chciałbym jeszcze porozmawiać do na temat nadchodzącego spotkania. Lechia podejdzie do meczu z wami przybita porażką 0:5 z Lechem. To wam pomoże?
– Po takich porażkach są dwa etapy: najpierw opuszczasz głowę i jesteś załamany tym, co się wydarzyło. Później jednak zarówno ty, jak i wszyscy ludzie wokół zespołu chcecie znaleźć sposób na wydostanie się z tego. Myślę, że tak samo było w Lechii. Nasi rywale są w podobnej sytuacji do nas, wyjdą bardzo zmotywowani. Determinacja będzie bardzo widoczna, zwłaszcza w pierwszym okresie gry. Idealnie byłoby strzelić im gola i sprawić, że ten balonik pęknie.
– Z powodu urazów straciłeś wiele miesięcy na boisku. Chcesz to jeszcze nadrobić?
– Nie patrzę na to jako coś, co mam nadrabiać. Uważam, że każdy mój pobyt w danym klubie, każda kontuzja czegoś nauczyła. Z każdej sytuacji wychodziłem silniejszy, poznawałem nowych, fajnych ludzi. Wiele lat temu byłem wypożyczony do Ruchu Radzionków, gdzie poznałem moją obecną żonę, z którą mam dwójkę dzieci. Wszystko dzieje się po coś. Co do kariery, to chciałbym pograć do czterdziestego roku życia. Zobaczymy jednak, czy pozwoli mi na to zdrowie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1024 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.