| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jagiellonię Białystok czeka mecz z Górnikiem Zabrze. Może być to ostatnie spotkanie, w którym żółto-czerwonych poprowadzi trener Maciej Stolarczyk. – Przy remisie, lub porażce z Górnikiem, nad Jagiellonią pojawi się widmo spadku – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL legenda Jagiellonii Antoni Cylwik.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Za nami szalone dni dla kibiców Jagiellonii Białystok.
Antoni Cylwik: To prawda. Wypływały sprzeczne informacje. Media mówiły, że Stolarczyk prawdopodobnie straci pracę po meczu z Górnikiem Zabrze, z kolei sam trener stwierdził, że nie rozumie tego, dlaczego wokół klubu jest taka atmosfera, oraz poinformował, że nie dostał ultimatum.
– Prezes Pertkiewicz powiedział, że zwycięstwo nie musi gwarantować Stolarczykowi dalszej pracy z drużyną.
– Czyli powiedział wszystko i nic.
– Przekaz taki, by wlać sens w pracę szkoleniowca przed meczem z Górnikiem?
– Ta wypowiedź moim zdaniem miała wpłynąć na zespół, by ten posłuchał trenera… Można było usłyszeć pogłoski na temat zwolnienia Stolarczyka w czasie przerwy na mecze mundialu, choć te pogłoski były nieśmiałe. Nie można się było temu też dziwić, bo gra Jagiellonii Stolarczyka wyglądała i wygląda po prostu źle. Nie przegrywamy niektórych meczów, ale gra, jako gra jest dla mnie nie do przyjęcia. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę piłkarzy, jakich mamy i ich staż w ekstraklasie.
– A może w zespole Jagiellonii jest zbyt wiele tzw. nasyconych kotów, o czym mówił już kilka lat temu Iwajło Petew prowadząc żółto-czerwonych?
– Trener Petew miał rację. Jeśli spojrzymy na kontrakty piłkarzy Jagiellonii, to sporej części tych doświadczonych zawodników umowy dobiegają końca. Dlaczego klub nie informuje o przedłużeniu tych umów? Bo w przypadku wielu zawodników te umowy zwyczajnie przedłużone nie będą. Kontrakty kończą się Puerto, Pazdanowi, Camarze, Prikrylowi, Bidzie, odejdzie też Gual, a Mena i Nguiamba wrócą prawdopodobnie z wypożyczenia. No nie ma innego wyjścia. Musimy żegnać się z tymi zawodnikami, którzy mają po około 30 lat i od kilku sezonów reprezentują barwy Jagiellonii.
– Czy trener Stolarczyk powinien pozostać trenerem Jagiellonii?
– Piłka nożna, to prosta gra. Trener Stolarczyk uparł się w ubiegłym roku na grę trójką stoperów. Ten eksperyment zupełnie nam nie wypalił, a Jaga traciła w drugiej części rundy jesiennej bardzo często punkty w meczach, które powinna wygrywać. Teraz gramy czwórką obrońców. Tylko co z tego, jeśli w tym systemie nie wykorzystujemy skrzydłowych? Jagiellonia w znacznej części spotkań próbuje przebrnąć przez środek boiska. Nasze skrzydła też często schodzą do środka. Ponadto trener często podejmuje niezrozumiałe dla mnie decyzje. Rozumiem, że ma swój plan i widzi piłkarzy na treningach, ale ja też ich czasami widzę, bo przychodzę na zajęcia i oglądam ich. Matysik nie jest prawym obrońcą, Prikryl bywał rozrzucany po całym boisku, jedyna pozycja, na jakiej nie zagrał, to chyba atak, bramka i środek obrony. Dlaczego nie gra Olszewski? No chyba musiał czymś podpaść trenerowi? Ponadto Stolarczyk nie wykorzystuje nowych piłkarzy, poza Stojinoviciem. Nowi zawodnicy mieli być wartością dodaną. Nie szukajmy kwadratowych jaj…
– Jagiellonia Białystok wygląda jak zespół, który nie tyle chce wygrywać mecze, ile nie chce ich przegrać?
– Prezentujemy defensywną grę, zbyt łatwo pozbywamy się piłki, brakuje gry jeden na jeden. U mnie Stolarczyk miał na początku pełne zaufanie. Wydawał się szkoleniowcem z solidnym warsztatem, jest stosunkowo młody. Poprowadził Jagę w kilku meczach. Na konferencjach mówił, że jego zespół równa w górę. Aż tu nagle na konferencji prasowej przed meczem z Górnikiem Zabrze stwierdził, że powinniśmy zmniejszyć oczekiwania w stosunku do tej drużyny. Dodał, że klub nie ma pieniędzy, że nie stać Jagiellonii na włączenie ogrzewania. Większość klubów w Polsce trenuje na sztucznej murawie…
Klub zapewnił dobre warunki do treningów w Turcji. Ponadto dyrektor Masłowski odświeżył nieco tę drużynę. Fakt, kontuzje pokiereszowały plany trenera, ale jeżeli Nguiamba, czyli piłkarz z Serie A debiutuje w Ekstraklasie w spotkaniu z Miedzią Legnica i otrzymuje tylko kilka minut, to proszę mi wybaczyć. Ja pewnych decyzji nie potrafię zrozumieć. Czasami wygląda to na przerost formy nad treścią.
– No to wróćmy jeszcze do czwartkowej konferencji. Trener opowiedział chińską bajkę z morałem, by docenić to, co się ma. Co ma dziś Jagiellonia?
– Powiedział coś jeszcze. Że klub nie ma pieniędzy. Jagiellonia z wypłatami zalegała piłkarzom po około dwa tygodnie, ale władze się z tym uporały. Zaznaczmy, że jest kilka klubów w ekstraklasie, które nie płacą piłkarzom po ponad miesiąc, a mimo to są w tabeli wyżej od nas, lub na tym samym poziomie.
– Czy kibice Jagiellonii powinni obniżyć oczekiwania w stosunku do piłkarzy, którzy grają w Jagiellonii?
– Od gry i formy piłkarzy jest sztab trenerski. Mamy grupę ludzi ogranych w ekstraklasie, z dobrymi umiejętnościami, która powinna być moim zdaniem w górnej ósemce ekstraklasy. Podkreślmy, że Maciej Stolarczyk w ciągu ostatniego roku otrzymał wzmocnioną drużynę. Wartością dodaną są Stojinović, Nguiamba czy Sacek. Do tego latem podpisano kontrakt z Gualem.
– To w czym jest pana zdaniem problem?
– W tym, że nasza gra polega głównie na obronie. Maciej Stolarczyk i Mariusz Jop, to obrońcy, Rafał Grzyb, to defensywny pomocnik. Często nie gramy z przyjęciem kierunkowym, tylko przytrzymujemy piłkę i zagrywamy do tyłu, czasami wszerz boiska. Swoją drogą, gdyby ta defensywna gra jeszcze przynosiła efekty, to byłoby to do zaakceptowania, ale niestety nie przynosi, bo też goli tracimy dużo. Bardzo żałuję ostatniego meczu z Miedzią Legnica, gdy po strzelonym golu nie poszliśmy za ciosem i nie zdobyliśmy drugiej bramki… Nie ma tam chemii. Jestem często na treningach. Hiszpanie rozmawiają ze sobą, Polacy ze sobą, a Marc Gual wymachuje rękoma na zajęciach treningowych podobnie, jak robi to w trakcie meczu. Nie widać, by zespół skoczył w ogień za trenerem Stolarczykiem.
– Trener Adrian Siemieniec może być dobrym następcą Stolarczyka, jeśli dojdzie do zmiany szkoleniowców?
– Osobiście tego nie widzę, może do poprowadzenia zespołu do końca rundy? Nie widzę tego z jednego powodu. Ten trener nie ma kariery piłkarskiej na poziomie. Może być tu problem wzbudzenia szacunku w piłkarzach. Tej klasy zawodnicy mogą mieć problem z zaakceptowaniem takiego szkoleniowca. Rozumiem jednak, że kiedyś pierwszy zespół ekstraklasy trzeba objąć. Adrian Siemieniec kończy właśnie kurs trenera UEFA Pro, to jest pozytyw całej tej sytuacji. Obym się pomylił z tą oceną.
– Teraz Jagę czeka mecz z Górnikiem Zabrze.
– To jest mecz za ponad sześć punktów. Jaga musi ten mecz wygrać. Najbliższe dwa mecze muszą zakończyć się dwoma zwycięstwami. W przeciwnym razie w klubie będzie panika. Na razie mamy jeszcze komfort, bo mamy trzy ciekawe mecze u siebie, czyli spotkania z Górnikiem, Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław.
– Wyobraża sobie pan, by Jagiellonia spadła z ligi?
– Nie. Klub podobną rzecz przeżył wcześniej. W przypadku spadku wycofają się sponsorzy, odejdą zawodnicy, a klub nie ma pieniędzy na zakup innych. To jest bardzo zła wizja. Nie wiadomo, czy klub coś takiego przetrwa. Należy za wszelką cenę się utrzymać, latem przesiać jeszcze skład i pozbyć się trzydziestolatków, którym dobrze mieszka się w tym mieście, którzy nie muszą dawać z siebie wszystkiego, a i tak mają miejsce w meczowej dwudziestce.
– Za wszelką cenę?
– Tak, dlatego nie jestem zwolennikiem zatrudnienia trenera rezerw, a raczej szukałbym szkoleniowca, który ustawi ten zespół ofensywnie. Miałbym dwóch kandydatów. Pierwszy, to Tomasz Kaczmarek, a drugi to Jan Urban. Jeśli klub mógłby to jakoś sfinansować, to należałoby nawet przepłacić im kontrakt, byle tylko wyprowadzili grę zespołu na prostą… W Jagiellonii nie świeci się jeszcze czerwone światło, ale pomarańczowe już się zapaliło.