| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Ireneusz Mamrot wrócił do trenowania. "To był policzek, potraktowano mnie niesprawiedliwie"

Ireneusz Mamrot (fot. PAP)
Ireneusz Mamrot (fot. PAP)
Robert Bońkowski

Czternaście miesięcy – tyle czasu na trenerskiej banicji był Ireneusz Mamrot. Szkoleniowiec po zwolnieniu z Jagiellonii Białystok skupił się na samorozwoju. Teraz pełen energii wrócił do pracy. Od kilku tygodni prowadzi pierwszoligowego Górnika Łęczna. W specjalnej rozmowie z TVPSPORT.PL Mamrot wraca do niespodziewanego zwolnienia z Jagiellonii Białystok, opowiada też o celach postawionych przed swoją nową drużyną.

Piękne gole w Białymstoku. Górnik w strefie spadkowej

Czytaj też

Piłkarze Jagiellonii Białystok (fot. PAP/Artur Reszko)

Piękne gole w Białymstoku. Górnik w strefie spadkowej

Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Jak to jest wrócić z tak długiego trenerskiego bezrobocia?
Ireneusz Mamrot, trener Górnika Łęczna: – Nigdy nie sądziłem, że aż tak stęsknię się za piłką. Czasami wydaje się, że człowiek ma dość, a jednak taka przerwa robi swoje. Bardzo mi brakowało zasiadania na ławce trenerskiej. Dobrze mi z tym, że mogłem się rzucić od razu w wir pracy, bo nasza sytuacja w tabeli nie jest zbyt komfortowa. Zważywszy na to, w ilu klubach byłem, oraz że byłem, na nazwijmy to bezrobociu ponad rok, to presja związana z utrzymaniem Górnika Łęczna działa na mnie bardzo pozytywnie.

Jak się tak długo nie pracuje, to pewne rzeczy się docenia. Dzisiaj jestem jeszcze bardziej doświadczonym trenerem, niż było to kilka lat temu. Będę teraz cenił sobie bardziej drobne rzeczy, których kiedyś na co dzień nie doceniałem.

– Co robił pan przez ostatnie 14 miesięcy?
– Czytałem dużo książek, brałem udział w konferencjach online dla trenerów, ale oglądałem też mecze piłkarskiej pierwszej ligi. Trudno było ze stażami, dlatego nie brałem w żadnych udziału. Żałuję, że nie udało się gdzieś wyjechać. Nie byłem jeszcze na stażach trenerskich w Niemczech. Inna sprawa, że nie zależało mi na takim stażu, na którym stałbym gdzieś z boku boiska i tylko się przyglądał. Bardziej myślałem o stażach, podczas których mógłbym być bliżej zespołów.

Jeśli chodzi o książki, to poszedłem w kierunku psychologii, bo uważałem, że mam w tym temacie trochę do poprawy. Brałem też udział w indywidualnych zajęciach.

– Przed Górnikiem Łęczna był pomysł, by pracował pan w Resovii?
– Jeśli chodzi o Resovię, to ja odmówiłem przejęcia tej drużyny. Przeanalizowałem sytuację i zdecydowałem się odrzucić ofertę. W grudniu mogłem objąć jeszcze inny klub, ale ostatecznie jego władze wybrały innego szkoleniowca.

– Praca w Łęcznej wydaje się być dzisiaj dużym wyzwaniem trenerskim. Jest pan gotowy, na pojawienie się kolejnych siwych włosów na głowie?
– Zdaję sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji w tabeli jest klub, ale wiem też, że ciąży na mnie, jako trenerze duże ryzyko. Prawda jest taka, że jeśli spojrzymy na zmiany trenerów w ekstraklasie, czy w pierwszej lidze, to były one w klubach, które zajmują niskie miejsca w tabeli. Trudno było się spodziewać nie wiadomo jakiej oferty np. z ekstraklasy. Każdy kolejny miesiąc bez pracy oddala od możliwości prowadzenia drużyn z górnych rejonów tabeli. Czasami trzeba dać krok w tył, by zrobić dwa, czy nawet trzy do przodu. Zdaję sobie sprawę, że mam wiele do stracenia, ale też i wiele do zyskania. Mój zespół stać na utrzymanie.

– Górnik Łęczna może okazać się w przyszłości trampoliną do trenerskiego awansu?
– Może tak być, ale dzisiaj moim priorytetem jest utrzymanie w pierwszej lidze, a za rok, po odpowiednich wzmocnieniach, walka o awans do ekstraklasy. Cieszę się, że władze klubu mi zaufały, więc chcę teraz spłacić ten dług wdzięczności.

– Jak zmienił się pana fach trenerski przez ostatnie czternaście miesięcy?
– Mam dużo większe doświadczenie… Chciałbym podkreślić, że w Polsce jest jeden problem. Władze klubów często myślą, że jeśli nie osiągnęło się sukcesu z jakimś zespołem, to później dany trener już się nie nadaje. A osoby te nie biorą pod uwagę tego, że każdy szkoleniowiec analizuje swoje błędy, po czym wychodzi z całej sytuacji bardziej doświadczony, lepszy w swoim fachu. Czuję po sobie, że tak teraz jest, że stałem się lepszym trenerem, niż jeszcze rok temu, bo wiem jakich błędów nie popełniać, a do czego bardziej się przyłożyć

Piękne gole w Białymstoku. Górnik w strefie spadkowej

Czytaj też

Piłkarze Jagiellonii Białystok (fot. PAP/Artur Reszko)

Piękne gole w Białymstoku. Górnik w strefie spadkowej

Tomas Pekhart: zagraliśmy dobrą drugą połowę. Liczą się trzy punkty
(fot. TVP)
Tomas Pekhart: zagraliśmy dobrą drugą połowę. Liczą się trzy punkty

– Jakie to błędy?
– Do przekroczenia żadnych granic nie doszło, ale teraz wiem, że jeśli mam piłkarza i proszę go w rozmowie indywidualnej o coś, a później widzę, że on i tak robi dalej to samo, to muszę wyciągać konsekwencje i zapomnieć, że jest to na przykład lider drużyny. Trener musi mieć autorytet w zespole. Muszę być sprawiedliwy wobec drużyny. Wiem, że jeśli trener nie wyciągnie wniosków, to później on zapłaci swoją posadą, a nie piłkarze, którzy go nie posłuchają. Jeśli trener nie wyciągnie konsekwencji wobec piłkarza, to klub wyciągnie konsekwencje wobec trenera.

– Grudzień 2021, to trudny moment w pana życiu? (Trener Ireneusz Mamrot został wówczas drugi raz zwolniony z Jagiellonii Białystok, choć prezes klubu jeszcze tego samego dnia dała szkoleniowcowi wotum zaufania przyp. red.)
– Bardzo trudny. Przede wszystkim nigdzie nie żaliłem się na zwolnienie w żadnym klubie. Pierwsze zwolnienie z Jagiellonii było zupełnie inne, bo klub i ja doszliśmy do wniosku, że pewna formuła się wyczerpała. Przy drugim zatrudnieniu umówiliśmy się na dłuższą pracę. Za rozwiązanie kontraktu z ŁKS-em musiałem zapłacić z własnych pieniędzy. Wobec łodzian wyszło to z mojej strony nie do końca etycznie, za co kibice mogą mieć do mnie żal i te pretensje są słuszne.

Wracając, umówiliśmy się z władzami Jagiellonii na dłuższą współpracę, po pół roku wiedzieliśmy, gdzie są problemy i mieliśmy gotowy plan na to, jak ten zespół zmieniać. Po porażce z Legią Warszawa zaproponowałem kilka zmian zarządowi, ten plan został zaakceptowany. Wiedziałem, że jeśli nie będzie zmian w kadrze, to ten zespół nie zrobi postępu i jak widać, nie pomyliłem się. Kilka tygodni później zostałem zwolniony. Ok, rozumiem, że nie mieliśmy najlepszych wyników, ale nie byliśmy ani przez chwilę zagrożeni spadkiem z ekstraklasy.

– Był to policzek?
– Nie spodziewałem się tego, ale to kolejna rzecz do mojego doświadczenia trenerskiego. Była to rozmowa przez telefon.

– Został pan zwolniony przez telefon?
– Tak. Było to kilka dni po przegranym meczu z Rakowem, byłem już w rodzinnym domu i przygotowywałem się do świąt. Żadnych konkretów dotyczących zwolnienia nie usłyszałem. Jedyny argument był taki, że zespół jest nisko w tabeli i nie wiadomo czy wiosną się utrzyma. Przypomnę, że po rundzie jesiennej mieliśmy 24 punkty, także ten argument nie wchodził w grę i ja się z nim nie zgadzałem. Ale musiałem to przyjąć z godnością.

– Wszedłby pan po raz trzeci do tej samej rzeki?
– To jest trudne pytanie. Po pierwsze wiele w Jagiellonii w ciągu ostatniego roku się pozmieniało. Ponadto obejmując drużynę Jagiellonii drugi raz, to kierowałem się sentymentem. Z drugiej strony tego sentymentu nie było. Niech to będzie moja odpowiedź.

– Zażartowałem przed naszą rozmową, że miał pan wygrać Puchar Polski z Jagiellonią, a idzie pan po puchar z Górnikiem. Teraz w półfinale bardzo trudny rywal Raków Częstochowa.
– To jest ostatni zespół, na który chcieliśmy w półfinale trafić. Wolałbym grać z Legią, niż z Rakowem, choć uważam, że to obecnie dwa najlepsze kluby w Polsce. Raków Częstochowa, to faworyt do zdobycia pucharu. Jadąc do Siedlec, mieliśmy dużą presję, bo wszyscy uważali, że skoro Pogoń gra w niższej lidze, to musimy ten mecz wygrać. Z kolei w meczu z Rakowem można tylko zyskać.

– Jak się panu pracuje w Łęcznej?
– Widać, że w tym klubie są zżyci z sobą ludzie. Jest też mnie mediów wokół. Jest ciszej, więc dla mnie jest to dobre miejsce do pracy, bo można skupić się w stu procentach na tym, by w tym sezonie utrzymać Górnika w lidze. Jest to cel minimum. Jestem przekonany, że się utrzymamy. Inaczej nie podejmowałbym się tej pracy. Chciałbym ponownie zaistnieć w piłce i popracować jeszcze kilka lat…

Bartosz Mrozek: nie możemy się odblokować
(fot. TVP)
Bartosz Mrozek: nie możemy się odblokować

– Tylko kilka lat?
– Tak, jeszcze kilka, więc dla mnie też jest bardzo ważne, by z Łęczną wykręcić najlepszy wynik, jaki tylko się uda. Koroną byłby awans do ekstraklasy. Po ponad dwóch tygodniach widzę, że moi zawodnicy chcą pracować, mają chęć do gry i wierzę, że w tym sezonie utrzymamy się przed spadkiem.

– Czym przekonał pan władze klubu, że ostatecznie postawiono na pana?
– To władze Górnika się do mnie zgłosiły.

– Ale plan musiał pan przedstawić.
– Przede wszystkim znam dobrze tę ligę. Miałem dużo czasu. Powiem szczerze, że częściej oglądałem i analizowałem mecze pierwszej ligi, niż ekstraklasy. Nie będzie to wielkim zaskoczeniem, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli mam kiedyś dostać ofertę z jakiegoś klubu, to będzie to właśnie klub z drugiego poziomu rozgrywek, a nie z ekstraklasy.

– Jest pan trenerem skrojonym na pierwszą ligę?
– No nie. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w ekstraklasie. Idealnie, gdyby było to z Górnikiem Łęczna. Żebym mógł wrócić do ekstraklasy, to przede wszystkim muszę utrzymać zespół w tym sezonie, a po drugie z tym Górnikiem walczyć, a przynajmniej pokazać na tyle dobrą piłkę, żeby być w czołówce tej ligi. Cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem i doceniam to.

– Czym sugerował się pan, wybierając asystenta?
– Kamila Sochę znam ponad 20 lat. Robiliśmy kurs UEFA A, UEFA Pro, utrzymywaliśmy ze sobą kontakt na niwie prywatnej. Ponadto asystent jest bardzo ważną osobą w sztabie. Kluczowe są jego kompetencje i merytoryka, a druga rzecz, to lojalność. Wszystko jest kwestią zaufania.

– Nie kusiło, by poprosić o pomoc Adriana Siemieńca?
– Zdaję sobie sprawę z tego, że Adrian ma ważny kontrakt w Jagiellonii i ma tam stabilną sytuację. Rezerwy Jagi osiągają dobre wyniki i jest to doceniane w klubie. Poza tym odchodząc z Jagiellonii, rozmawiałem z Adrianem i mówił mi, że chciałby w końcu spróbować pracy pierwszego trenera. Uznał przed rokiem, że to ten czas i ja to doceniam.

– Wróci pan jeszcze do Ekstraklasy?
– Tak.

Prezes rady nadzorczej Rakowa: to, że próbują nam urwać punkty jest normalne
Zorsan Arsenić (fot. PAP)
Prezes rady nadzorczej Rakowa: to, że próbują nam urwać punkty jest normalne

Zobacz też
Kielecka twierdza niezdobyta, Żubry nadal w strefie spadkowej
Korona podzieliła się punktami z Puszczą (fot. PAP/Piotr Polak)

Kielecka twierdza niezdobyta, Żubry nadal w strefie spadkowej

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Świetne wieści dla kibiców Lecha. Gwiazda wraca do składu
Niels Frederiksen (fot. PAP)

Świetne wieści dla kibiców Lecha. Gwiazda wraca do składu

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Starcie z wieloma podtekstami. "Nikt się tego nie wypiera"
Trener Mateusz Stolarski podczas meczu z Legią Warszawa (fot. PAP).

Starcie z wieloma podtekstami. "Nikt się tego nie wypiera"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Obsada sędziowska 24. kolejki. Sprawdź, kto poprowadzi mecze
Szymon Marciniak (fot. Getty Images)

Obsada sędziowska 24. kolejki. Sprawdź, kto poprowadzi mecze

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
PKO BP Ekstraklasa: sprawdź terminarz 24. kolejki. Który mecz w TVP?
Który mecz 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy 2024/25 w TVP? Terminarz meczów 7-10.03.2025

PKO BP Ekstraklasa: sprawdź terminarz 24. kolejki. Który mecz w TVP?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
dzisiaj
03 marca 2025
Piłka nożna
02 marca 2025
01 marca 2025
Terminarz
jutro
09 marca 2025
10 marca 2025
Piłka nożna
14 marca 2025
Piłka nożna
Tabela
PKO BP Ekstraklasa
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
23
25
47
4
23
14
39
5
23
10
39
6
23
9
38
7
23
-5
35
8
23
2
34
9
23
4
33
10
24
-7
32
11
23
2
30
12
23
-11
27
13
23
-7
25
14
23
-7
23
15
23
-16
22
17
23
-16
21
18
23
-17
14
Rozwiń
Najnowsze
HME: szóste miejsce Polki w finale 1500 metrów
HME: szóste miejsce Polki w finale 1500 metrów
| Lekkoatletyka 
Weronika Lizakowska (fot. Getty)
Maksymilian Szwed w finale HME [WIDEO]
Maksymilian Szwed (fot. PAP)
nowe
Maksymilian Szwed w finale HME [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Święty-Ersetic: poczułam ulgę, że znowu mogę cieszyć się tym, co robię [WIDEO]
Justyna Święty-Ersetic (fot.TVP SPORT)
Święty-Ersetic: poczułam ulgę, że znowu mogę cieszyć się tym, co robię [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Dominacja Polaka w półfinale ME!
Maksymilian Szwed (fot. Getty)
pilne
Dominacja Polaka w półfinale ME!
| Lekkoatletyka 
Tego nie było w TV! Niecodzienna sytuacja na HME
Urho Kujanpaa złamał poprzeczkę w rywalizacji skoku o tyczce (fot. Getty/własne)
Tego nie było w TV! Niecodzienna sytuacja na HME
zdj. własne
Jan Pęczak
Polka w finale! [WIDEO]
Justyna Święty-Ersetic (fot.Getty Images)
Polka w finale! [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Oglądaj galę w Londynie
Boks, gala w Londynie, Royal Albert Hall: walka Natasha Jonas – Lauren Price. Transmisja online na żywo w TVP Sport (07.03.2025)
trwa
Oglądaj galę w Londynie
| Boks 
Do góry