| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jordan Majchrzak zadebiutował w Serie A, a Igor Strzałek coraz odważniej wchodzi do pierwszego zespołu Legii Warszawa. Akademia stołecznego klubu przechodzi etap przebudowy, a kolejne ruchy mogą być dostrzegalne już wkrótce. O tym wszystkim w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada Marek Śledź, dyrektor szkółki Wojskowych.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Jordan Majchrzak zadebiutował w barwach AS Roma. Niektórzy mogą stwierdzić, że Legia Warszawa znów nie poznała się na swoim juniorze.
Marek Śledź, dyrektor akademii Legii Warszawa: – Jestem w stanie stawiać czoła takim opiniom. Poznaliśmy się na Majchrzaku. Skoro można stworzyć zawodnikowi ścieżkę rozwoju na wysokim poziomie, to czemu tego nie zrobić? Nie grał wcześniej w juniorskich reprezentacjach Polski, ani nie był graczem pierwszej drużyny. Widać w nim było pewien potencjał, a inni także go dostrzegali. Jego wyjazd jest też częścią działań procesu skautingowego włoskiego klubu. Dodatkowo to ekonomiczna oferta dla klubu. Odpłatnie wypożyczyliśmy piłkarza. Rozmawiałem z nim i jego rodzicami przed wyjazdem, złożyli też istotne deklaracje, które wiążą się z wzajemnym zaufaniem.
Rozmawiałem z Majchrzakiem, który opowiadał, że w zespole z Primavery jest po kilku Argentyńczyków, Brazylijczyków i zawodników z Afryki. Każdy z nich daje z siebie maksimum, bo te treningi to dla nich walka o wszystko. Niektórzy muszą czekać trzy-cztery miesiące, by dostać szansę występu przez kwadrans w ligowym meczu. Nie obrażają się, a na szansę w pierwszym zespole trzeba ciężko pracować, uwielbiać grę w piłkę i być gotowym w odpowiednim momencie.
To swego rodzaju mantra, którą powtarzam – zawodnicy muszą uwielbiać grać w piłkę. Zabroniłem w akademii Legii grać na czas. Kiedy widzę, że ktoś udaje kontuzje czy długo idzie po piłkę, to biorę na rozmowę piłkarza i trenera. Takie zachowanie to okradanie się z szansy na jeszcze jedną akcję, dodatkowe podanie czy kolejny strzał. Mogę na to przymknąć oko na poziomie seniorskim, bo wtedy dochodzą pieniądze i kwestia wyniku, ale nie można na to pozwalać wśród młodzieży.
– Co stanie się z Majchrzakiem w przyszłości? Roma wykupi piłkarza?
– Zobaczymy. Włosi muszą się zdecydować do czerwca. W umowie znalazła się ustalona kwota wykupu. Od początku wychodziłem z założenia, że jeśli piłkarz do nas wróci, to z pewnością nie będzie gorszym zawodnikiem. Rodzice Jordana jednocześnie zadeklarowali, że jeśli Roma będzie przeciągała sprawę czy postara się o kolejne wypożyczenie, to wrócą do nas i przedłużą umowę z Legią, której zawdzięczają cały ten ruch. Wierzę w rozmowę, umowy między ludźmi. Myślę o kwestiach, których nie trzeba zawsze zapisywać na papierze. Być może kiedy się już poparzę, to zostanie mi to wyciągnięte i będzie się mówiło, że dyrektor zaufał, bo jest zbytnim idealistą.
– Pieniądze z transferu trafią do akademii?
– Do klubu. Kiedy efektywność naszych ruchów będzie wysoka i będzie dało się dostrzec powtarzalność poprzez transfery, to być może będę miał argument, by rozmawiać z zarządem o zwiększeniu budżetu akademii. Wciąż jednak mowa o kwotach, które w polskich warunkach są wysokie. Niczego nam nie brakuje. Czasem pojawią się wewnętrzne ruchy wynikające z oszczędności, a to może pozwolić na przykład na poszerzenie sztabu szkoleniowego o następnych specjalistów.
– Na czym Legia chce oszczędzać? Swego czasu pojawiła się dyskusja dotycząca tego, że stołeczny klub pobiera od zawodników po 500 złotych za wyżywienie w bursie.
– Mówiło się o zmniejszaniu pensji pracowników, a nie jest to prawda. W niektórych obszarach zostały one zwiększone. Z kolei o zmianach w kwestii wyżywienia rodzice wiedzieli od sierpnia. Motorem wszystkich działań są wartości szkoleniowe. Żywienie na naszej stołówce stoi na wysokim poziomie. Nie jest dobrym kierunkiem, gdy można korzystać z tego jedzenia, a za chwilę idzie do supermarketu. W klubie pracuje też dietetyk, który ma być obecny podczas posiłków i indywidualizować ich w tym zakresie. Posiłki są ważną wartością w rozwoju somatycznym i szkoleniowym. Niezbędna jest nauka odpowiedzialności oraz inwestowania w siebie.
Od 1 września wystartujemy ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego. Będziemy mieli kompletny wpływ na organizację procesu szkolenia. To pozwoli wpływać nam praktycznie na wszelkie aspekty: żywienie, sen, edukację. Chcemy też, by jednym z przedmiotów była dietetyka w formie warsztatowej i praktycznej. Zawodnik powinien być kształtowany w kontekście kompletnej wiedzy. Nie chcemy też doprowadzać do sytuacji, w których gracze nie korzystają z posiłków, a jedzenie się marnuje. Może to staroświeckie, ale dla mnie niedopuszczalne. Gdybym wyrzucił kromkę chleba do śmietnika, to pewnie dostałbym w przeszłości lanie od rodziców. Nie każdy junior akademii zostanie piłkarzem, ale chyba warto, by wszyscy, jako szlachetni ludzie, mieli szacunek do żywienia.
– Co się stanie, jeśli ktoś nie będzie miał funduszy na opłacanie posiłków?
– Rodzice mogą napisać podanie i uargumentować je złą sytuacją życiową. Ktoś może stracić syna lub być matką, która samotnie wychowuje trójkę dzieci. Wówczas obniżamy lub zwalniamy z opłat. To indywidualne i sprawiedliwe traktowanie. Inna sprawa, że rodzice w domu zapewne wydawaliby więcej pieniędzy na jedzenie w domu. Proszę pamiętać, że to i tak tylko część opłaty, około 25-30 procent, którą ponosi klub.
Muszę przyznać, że widzę pewne zmiany w kwestii żywienia. To proces. Wiedziałem, że od stycznia będą zmiany, więc komunikacja była transparentna od sierpnia. Trzeba przygotować zawodników do pewnych kwestii szkoleniowych. Tak samo jest ze zwiększeniem intensywności treningów. Staramy się, by w menu śniadaniowym pojawiły się rzeczy, które przydadzą się najbardziej wtedy, gdy zajęcia są zaplanowane na drugą część dnia. Wydłużamy zajęcia na boisku, by trwały około 120 minut. To musi być powiązane z odpowiednim przygotowaniem zawodnika: żywieniem, odpoczynkiem i właściwą higieną życia.
– Są w planach kolejne ruchy, które mogą być uznane za kontrowersyjne?
– Żadna z naszych decyzji nie powinna mieć takich cech. O zmianach w zakresie żywienia informowaliśmy znacznie wcześniej. Mogę powiedzieć o kwestii umów zawodników. Nie jestem zwolennikiem ekonomicznego rozpasania i deklarowania od początku dużych pieniędzy. Konstrukcja kontraktów nie gwarantuje wynagrodzenia za czas ich trwania, a za liczbę rozegranych meczów na wyższym poziomie rozgrywkowych. Będziesz lepszy od innych? Podniesiemy wynagrodzenie, to nie będzie żaden problem. Warunki powinny być efektem pracy, a nie faktu, że jest się w klubie od trzech lat.
– W niektórych klubach zdarza się, że zawodnicy czy ich agenci gwarantują sobie procent od transferu.
– W Legii nie ma takiego przypadku. Kontrakt nie może być przedmiotem do szantażu i manipulacji. Nie może być też kajdankami. Umowa młodego zawodnika ma być instrumentem przygotowującym jego i rodziców. Trzeba patrzeć na to, na co pożytkowane są pieniądze. Może pojawić się zawodnik, który poprosi rodziców o wykupienie lekcji hiszpańskiego, bo marzy o grze w Realu Madryt. Może kupić prezenty dla rodziny. Inna sprawa, jak po prostu wyskoczy do galerii, by wydać kasę. Najlepsi uwielbiają grać w piłkę i w każdym wieku przeżywają mecze. Nie sądzę, że Cristiano Ronaldo płakał po mundialu pod publiczkę.
– Wiele mówiło się o tym, że pojawienie się Marka Śledzia będzie oznaczało huragan zmian w akademii. Wsród spekulacji królowała kwestia wymiany kadry szkoleniowej.
– Pierwszy rok traktuję niczym audyt. To też wspólna edukacja i trzeba się postarać, by w tym czasie stracić pracę. Można powiedzieć, że każdy trener otrzymał ode mnie wyimaginowany mały plecak, do którego regularnie dokładam ciężarki. Na slajdach w prezentacjach często używamy metafory góry, która jest celem. Pewna weryfikacja nastąpi w maju i czerwcu, ale nie będzie ona dotyczyła jedynie wyników. Mówię to już teraz, by nie było stwierdzeń, że ktoś zdobył mistrzostwo w swoim roczniku. I co z tego? Zdobywanie tytułów w legijnej akademii, w perspektywie najbliższych lat, nie powinno być traktowane jako wielki sukces, lecz niemal jak obowiązek.
– Ilu trenerów nie wytrzymało ciężaru?
– Jeden, ale trzeba na to patrzeć też w kategoriach socjalno-społecznych, bo pewną rolę odgrywają też kwestie życiowe. Jestem otwarty na współpracę ze wszystkimi ośrodkami Legii. Pierwszym podmiotem w kwestii skautingu są ośrodki Legia Soccer School. Czy to projekt komercyjny czy edukacyjny, to wciąż projekt Legii. Mogą być tam wyróżniający się szkoleniowcy i to oni powinni trafiać do akademii w pierwszej kolejności. Takie dwa ruchy zrobiliśmy. Druga sprawa to kluby partnerskie. Warszawski klub powinien skupiać najbardziej uzdolnionych ludzi w poszczególnych zespołach i to samo tyczy się trenerów, którzy przygotowują graczy do wyzwań.
Akademia Legii to nie poszczególne zespoły i roczniki, a jeden zespół. Przesunięcia zawodników nie powinny być żadnym problemem, a po prostu ścieżką rozwoju. Musimy tak prowadzić graczy, by ich rozwój był dokładnie analizowany, a prowadzenie było transparentne, logiczne i konsekwentne.
– Akademia Legii chce skupiać się wokół konkretnego modelu gry?
– Mowa o modelu, do którego trenerzy byli przygotowywani w formule warsztatowej przez pół roku. Kluczowe są zasady, które pozwolą kształtować zawodników gotowych do gry na różnych pozycjach. Schematy nie są najważniejsze, to przykłady. W przeszłości powstał "Narodowy model gry", nie stosowała go żadna kadra, ale to wciąż wartościowy podręcznik. Być może powinien być inaczej zatytułowany. Ważne w modelu są kwestie determinujące, a jedną z nich są warunki środowiskowe: inne rzeczy oczekiwane są w Polsce, a inne w Hiszpanii czy Anglii.
Jose Mourinho mówi jednoznacznie, że jego model jest oparty o zasady. Ja też rozpoczynam podobnie pracę w każdym klubie. Wszystkie działania są indywidualne, ale i grupowej, oparte o specyficzne fundamenty. Te realizowane są w centrym gry oraz w całej przestrzeni boiska. Miło było też spotkać się z Marcelo Bielsą, który odwiedził LTC. Przez trzy godziny opowiadał mi o różnych strategiach. Nie jest łatwy w komunikacji, ale to świetny fachowiec. On też wspominał o tym, jak ważne są zasady i w pełni podpisuję się pod tym stwierdzeniem.
– Jak ważny w rozwoju będzie etap rezerw? Ta współpraca będzie mocniej zacieśniona?
– Część pracy treningowej jest wykonywana między najstarszymi juniorami a rezerwami. Komunikacja z pierwszym zespołem jest wzorowa, co dzieje się też dzięki klasie i jakości Kosty Runjaica. Czas będzie działał na naszą korzyść. Zimą do ekstraklasowej drużyny dołączyli Jan Ziółkowski, Jakub Jędrasik oraz Filip Rejczyk. Mamy na nich pomysł, ale ciągle powtarzam młodzieży, że będą tygodnie, w których będą schodzili do rezerw i muszą udowadniać tam jakość. Konieczne jest też uwielbienie do gry w piłkę.
Wtorki są często dniem dla zindywidualizowanych treningów. Uczestniczy w nich sztab pierwszego zespołu. Są tam gracze z pierwszego zespołu, ale też rezerw i akademii. Trenerzy podglądają ich postawę, zachowania i dostrzegają rezerwy w danych aspektach. Sytuacja może toczyć się różnie. Patrząc jesienią na Igora Strzałka można było mieć różne myśli. Wystarczyło trochę pracy mentalnej i treningowej, a dziś ten chłopiec wygląda świetnie. Trzeba docenić, że jest tak dobrze prowadzony.
– Kluczem jest dla was awans rezerw do drugiej ligi?
– Trzecia liga? To dla nas zbyt mało. Tak, poziom centralny jest naszym celem. Marzeniem jest wręcz doprowadzenie do tego, by Legia II grała na zapleczu Ekstraklasy. To długi proces, ale chcemy awansować do II ligi, by podnieść wymagania szkoleniowe.
Jednocześnie wiąże się to ze zbudowaniem odpowiedniego składu. Idea jest taka, by byli u nas zawodnicy o bogatej przeszłości ekstraklasowej, a może nawet międzynarodowej. To oni mają wspomagać juniorów. Mateusz Możdżeń ma duże doświadczenie sportowe. Potrzebujemy takich zawodników. Z kolei Łukasz Turzyniecki nie jest nośnikiem najwyższej wartości sportowej, ale był już przy Łazienkowskiej i napisał pracę magisterską dotyczącą Legii. To dobre rozwiązanie, w którym może kontynuować tu pracę.
Chcę też, by młodzież korzystała z opieki mentorów. W klubie za trening indywidualny odpowiadają Marcin Mięciel, Dariusz Kubicki, Tomasz Sokołowski II czy Tomasz Jarzębowski, który trafił do nas z dziąłu skautingu. Chciałbym, by tacy ludzie wykazywali się pieczołowitością w prowadzeniu juniorów. Myślę choćby o tym, by poszli na mecz jednego czy drugiego zawodnika, potem udali się wspólnie na obiad i porozmawiali o tym, jak radzi sobie na boisku, ale i w szkole czy bursie. Nie każdy zostanie piłkarzem, więc warto dbać o to, by w przyszłości nasi juniorzy odnajdywali się w życiu.
– Legia planuje czy planowała ściągnąć znane nazwiska?
– Rozmawiałem z Łukaszem Broziem, lecz jest on zaawansowany wiekowo. Spotkałem się także z Michałem Pazdanem, który jest otwarty na przyszłość w akademii. Na razie ma kontrakt z Jagiellonią, ale zobaczymy, co będzie dalej. Na razie jest jakiś pomysł. Mógłby pracować w akademii nie przez rok, nie dwa, lecz znacznie dłużej. Zwłaszcza, jeśli nie będzie miał ciśnienia na prowadzenie drużyny w Ekstraklasie. Poszukuję postaci, które mogą atakować z drugiego miejsca, które talent popierały pracą. Myślę zwłaszcza o zawodnikach, którzy stworzą oś – to środkowi obrońcy i pomocnicy, ale też napastnik.