W sobotni wieczór na UFC 286 dojdzie do pojedynku, który przykuje uwagę polskich kibiców. Justin Gaethje lub Rafael Fiziev mogą być w niedalekiej przyszłości rywalami Mateusza Gamrota. Amerykanin docenia klasę Polaka, lecz o walce z nim nie myśli. – Po sobocie nie na pewno zmierzę się z kimś, kto jest wyżej ode mnie w rankingu – deklaruje w rozmowie dla TVPSPORT.PL.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Justin, dziękuję za okazję do rozmowy. Oczywiście czekamy na kolejną wojnę z twoim udziałem i wydaje mi się, że niewiele jest stylistycznych zestawień, które mogłyby zapewnić większe fajerwerki, racja?
Justin Gaethje, 3. miejsce w rankingu wagi lekkiej UFC: – Oj tak. Gwarantuję, że to jedna z najbardziej wyczekiwanych walk dla większości fanów UFC.
– Widziałem kilka twoich wywiadów i innych materiałów. Przygotowałem jeden cytat Trevora Whittmana, który stwierdził, że w poprzednich walkach czasami zbyt dobrze się bawiłeś. Czy to zapowiedź bardziej wyrachowanego Justina Gaethje?
– Tak. Możesz spojrzeć na walkę z Tonym Fergusonem, gdy nie było żadnej widowni na trybunach. Dałem prawdziwy popis. Nic poza oktagonem nie miało na mnie wpływu i to ważny czynnik. Muszę pozostawać spokojny, pozbawiony emocji. Pozostawać groźnym i nie popełniać błędów.
– Czy to oznacza, że walcząc przed publiką i słysząc ich reakcje, możesz wznieść się na wyższy poziom, lecz także walczyć bardziej ryzykownie?
– Tak, sądzę, że tak może się dziać. Działo się już w przeszłości. Lecz sądzę też, że są przypadki – jak z Madison Square Garden [z Chandlerem], gdy nie dopuściłem, żeby to na mnie wpłynęło. Przygotowując się do walk musisz wielokrotnie stawiać się podobnych pozycjach i sprawić, by nie był to decydujący czynnik.
– Kilka miesięcy temu – w czerwcu lub lipcu – powiedziałeś, że od walki o pas dzielą cię dwie-trzy wygrane. Czy podtrzymujesz to teraz, widząc jak potoczyły się sprawy w dywizji?
– Sądzę, że wystarczą dwie. Wygrana w sobotę zapewni mi walkę… Sądzę, że Beneil Dariush wygra z Oliveirą, więc sądzę, że będę walczył z Oliveirą albo Dustinem Poirierem. Poirier jest drugi w rankingu, Oliveira pierwszy. Myślę, że oba zestawienia mogłyby zagwarantować mi title shot.
– Patrząc na obie opcje, który z tych rewanżów wolałbyś stoczyć?
– Chyba nie mam preferencji. Chciałbym stoczyć oba. Obaj mnie pokonali, więc każdy z tych rewanżów byłby na swój sposób słodki.
– Rozumiem. Gdy oglądałem UFC: Embedded, Rafael Fiziev powiedział, że nie może cieszyć się Londynem, mając w głowie sobotnią walkę z takim rywalem. A jakie ty masz podejście do Londynu i walki w Europie?
– Praktycznie trzymam się z dala od miasta. Staram się pozostać zrelaksowanym. Przede mną ogromna walka. Każdego wieczoru mamy ciężkie treningi i staramy się utrzymać koncentrację.
– A jednak znalazłeś chwilę, by wyskoczyć na… zakupy?
– To było w niedzielę. Wyskoczyliśmy na małe zwiedzanie. Zobaczyliśmy Big Bena, parlament, siedzibę MI6. Fajnie było zobaczyć architekturę miasta.
– Moje pytanie dotyczy jednak czegoś innego: czy ostatecznie pozwoliłeś Kamaru Usmanowi wybrać twoje ciuchy na konferencję prasową?
– Nie, nie ma mowy! Mamy kompletnie różne style, a poza tym, mam umowę z Hugo Bossem. Mam już więc wybraną stylówkę.
– Kamaru również wystąpi w hitowej walce. Trevor Whittman powiedział, że "wielkie historie nie mówią o upadkach, lecz o tym, jak się podnosimy". To może być motto dla was obu, prawda?
– Zdecydowanie. Robimy to od bardzo dawna. Obaj wywodzimy się z zapasów. Czasami przegrywasz w pierwszej lub drugiej rundzie turnieju i czekają cię repasaże. Musisz zapomnieć o potknięciach i zawalczyć perfekcyjnie. Obaj mamy taki plan.
– Miałeś już takie przypadki. Oprócz walki z Eddiem Alvarezem, po innych porażkach wracałeś w wielkim stylu: nokaut w pierwszej rundzie na Jamesie Vicu po starciu z Poirierem, później kandydat do walki roku po pojedynku z Chabibem. Czerpiesz z tego pewność siebie, że znów to zrobisz?
– Tak, absolutnie. Jak już mówiłem, robimy to od dzieciństwa. Nigdy nie zwątpiłem w siebie i w swoje umiejętności. Czasami po prostu coś nie wychodzi. Chciałbym, żebyśmy byli bezbłędni, lecz to niemożliwe. Czasami przegrywasz – zwłaszcza, jeśli grasz w tak niebezpieczną grę. Jestem przekonany, że mogę wrócić na odpowiednie tory i odnieść sukces.
– Jestem ciekaw, ponieważ walczyłeś już na jednej karcie z Usmanem – to musi być świetne, że ktoś taki towarzyszy ci w trakcie przygotowań, lecz czy nie sprawia to, że Fight Week jest bardziej stresujący? Czy oprócz swojego startu nie masz w głowie także myśli o przyjacielu walczącym o pas?
– Wiesz, chcę, żeby wygrał, ale… Cóż, moim zadaniem jest zainspirowanie go poprzez zadbanie, by u mnie wszystko przebiegło perfekcyjnie – jeśli wygram i dam dobry występ. Gdybym wyszedł do oktagonu, zawalczył słabo i nie dał z siebie wszystkiego, mógłbym wpłynąć na jego dyspozycję. Muszę zadbać o to, by do tego nie doszło.
– A co sądzisz personalnie od Fizievie? Bardzo długo zabiegał o tę walkę, zaczepiał cię w social mediach. Podoba czy się takie podejście?
– Nie przeszkadza mi. Fiziev robi to, co musi, by wypromować swoje nazwisko i dostać duże walki. Nie mam do niego pretensji. Robiłem dokładnie to samo i wiele wygadywałem jakieś 4-5 lat temu.
– Czy hype wokół jego osoby jest adekwatny do umiejętności, czy nieco zbyt duży, zestawiając z nazwiskami, z jakimi walczył?
– Z pewnością miał już swoje trudne momenty. Bobby Green skopał mu tyłek w trzeciej rundzie. Im dłużej trwają walki, tym bardziej "gaśnie". Muszę być perfekcyjny – uniknąć bomb w pierwszej i na początku drugiej rundy oraz wykorzystać swoje umiejętności, by go zranić.
– Czy postrzegasz to jako swoją ostatnią szarżę po pas? To ostatnia szansa by wygrać dwa pojedynki i zawalczyć o mistrzostwo, czy nawet gdybyś przegrał w sobotę, nie porzucisz tego celu?
– Tak długo jak będę czuł, że mam umiejętności, by być najlepszym na świecie, nie zamierzam się poddawać i będę gonił za walkami o pas.
– Czyli nie planujesz w przyszłości rywalizować w wadze półśredniej?
– Nie, zdecydowanie nie.
– A co sądzisz o sytuacji w wadze lekkiej? Byłeś zaskoczony faktem, że Islam Machaczew tak łatwo pokonał Oliveirę w walce o pas?
– To było nieco zaskakujące, ale Machaczew to wielki mistrz, znakomity w parterze. Podobnie jest z Dariushem, który zmierzy się z Oliveirą. Myślę, że gdy powalisz Oliveirę, musisz ruszyć do parteru i jeszcze bardziej go zranić. To był ogromny błąd z mojej strony. Bardziej zaskoczył mnie jednak występ Volkanovskiego z Islamem. To było niespodziewane.
– Myślisz, że w przyszłości jeszcze raz powędruje do wyższej dywizji?
– Tak, tak sądzę. Lecz tym razem będzie musiał zmierzyć się z którymś z nas, zanim dostanie kolejną walkę o pas.
– Skoro mówiliśmy o zawodnikach, którzy robią to, co muszą, jak Fiziev – Mateusz Gamrot przez jakiś czas rzucał ci wyzwania. Teraz dobija się do zawodników z TOP5. Kilka dni temu powiedział, że może zmierzyć się z przegranym tego pojedynku lub starcia Dariusha z Oliverią. Co sądzisz o jego umiejętnościach i możliwości walki z kimś z TOP5?
– Ma za sobą bardzo ciężką walkę z Turnerem. Myślę, że ma świetne umiejętności. Wszyscy ci goście są młodzi i głodni. To niebezpieczne połączenie. Jednak kiedy wygram w sobotę, zdecydowanie nie będę walczył z kimś będącym niżej w rankingu. Teraz to robię, bo muszę. Ale potem zmierzę się z kimś, kto plasuje się przede mną.
– Justin, na zakończenie mam serię, gdzie poproszę o odpowiedź "tak" lub "nie", jeśli nie masz nic przeciwko. Pierwsze: gdybym mógł powtórzyć ten moment, rzuciłbym się na Oliveirę z ground and poundem po pierwszym nokdaunie, zamiast pozwalać mu wrócić na nogi.
– Tak.
– Drugie. "Fakt, że Islam Machaczew ma pas, nieco utrudnia moją sytuację pod kątem stylistycznym".
– Tak.
– "Podejrzewam, że przed końcem kariery zmierzę się z Conorem McGregorem"?
– Nie.
– "Mój styl sprawi, że będę musiał za to w przyszłości zapłacić, lecz nic nie poradzę – lubię oktagonowe wojny"?
– Nie. Nigdy nie byłem znokautowany. Dwa razy przegrałem przez TKO. Jeśli spojrzysz na historię, jest wielu zawodników, którzy byli czysto znokautowani więcej niż raz i wszystko jest z nimi w porządku.
– W porządku. Następne. "Jeśli za 20 lat będę uznawany za najbardziej ekscytującego zawodnika w historii wagi lekkiej, będzie to równie cenne, co pas".
– Wiesz, mam pas w domu, ale… tak.
– "Niezależnie od rankingu i mistrzostwa, będę dążył do rewanżu z Dustinem. Potrzebuję tego"… ale o tym już mówiliśmy, prawda?
– Myślę, że pas jest ważniejszy.
– I dwa ostatnie. "Mój ulubiony nokaut to…"?
– Ten na Edsonie Barbozie.
– "Gdybym miał pokazać nowemu sympatykowi jedną z moich walk, byłaby to…"
– Ta z Michaelem Johnsonem albo Michaelem Chandlerem.