W Wielkopolsce tworzy się kolejna silna drużyna. Grający w klasie okręgowej Szturm Junikowo wzmocnił się w ostatnich tygodniach znanymi zawodnikami – Łukaszem Gikiewiczem i Miłoszem Przybeckim. Czy poznański klub stanie się niebawem nową Wieczystą Kraków? Prezes Robert Rochowiak ma wielkie ambicje, ale chce podążyć inną drogą niż milionerzy z Małopolski.
Poznań jest obecnie stolicą polskiego futbolu. Jako jedyne miasto ma dwa kluby w Ekstraklasie, w tym jeden, który broni tytułu mistrzowskiego i godnie reprezentuje Polskę w europejskich pucharach. Jakie są jednak kolejne, po Lechu i Warcie, skojarzenia z futbolem w Poznaniu? Starsi kibice doskonale pamiętają Olimpię, która przez kilka sezonów grała w Ekstraklasie. Niektórzy kojarzą klub TPS Winogrady za sprawą jego prezesa, Andrzeja Juskowiaka, inni słyszeli o dziennikarsko-filmowym Odlewie.
U dentysty
Szturm Junikowo natomiast nie potrafił się przebić nawet w świadomości poznańskiego kibica. Nic dziwnego, skoro był tylko jednym z wielu klubów na lokalnym poziomie. Szturm jednak już od początku istnienia w pewnym stopniu związał się z wielką piłką. Jednym z założycieli był bowiem znany poznański stomatolog Marek Kałążny. W swoim gabinecie gościł wiele znanych osób, w tym rzecz jasna piłkarzy.
Z jednym z nich – Kazimierzem Sidorczukiem – nawiązał bardzo dobre relacje. W tym kontekście nie dziwi zatem nazwa klubu: gdy w 2001 roku powstawał Szturm Junikowo, były reprezentant Polski był bramkarzem… Sturmu Graz. Wbrew swojej nazwie, Szturm nie podbił jednak błyskawicznie wielkopolskich boisk. Szczytem ambicji stała się gra w klasie okręgowej. Klub był bowiem tworem w pełni amatorskim, a jego roczny budżet należał do najniższych w okolicy.
W 20. rocznicę istnienia Szturmu pasjonat Kałężny przekazał władzę w klubie lokalnemu biznesmenowi, Robertowi Rochowiakowi. – Przejąłem klub, gdy spadł do A-Klasy i groził mu upadek – podkreśla prezes. Do upadku nie doszło, a drużyna z Junikowa stała się lokalnym potentatem. Szturm powrócił do okręgówki, a jesienią ubiegłego roku odniósł największy sukces w swojej historii – zwyciężył w Pucharze Polskim na szczeblu OZPN Poznań.
– Spora część kadry otrzymuje wynagrodzenie, w zależności od umiejętności i doświadczenia. Staramy się pchać to do przodu. Nie zawsze wychodzi, bo wiadomo, jak to jest w interesach. Teraz nie tak łatwo zdobyć sponsora tylko ze względu na fajny projekt. Wspierają nas różne firmy, ale w tym momencie głównym sponsorem jestem ja – tłumaczy Rochowiak, który nie chce porównywać się do Wieczystej Kraków, czyli innego potentata z niższych lig.
– Nie chcemy jak oni wykładać kilka milionów i kupować kogo popadnie, byle tylko wywalczyć awans. Chciałbym – z pomocą ludzi, którymi zaczynam się otaczać – zbudować klub krok po kroku, dojść do trzeciej ligi i szkolić młodzież. Gdy tam dotrzemy to wiadomo, pojawią się ambicje, aby atakować wyższy poziom, ale nie ma tej presji za wszelką cenę. Wolę tam dojść z młodymi chłopakami, uzupełnionymi o takie gwiazdy, jak Gikiewicz, Henriquez czy Przybecki. Ponadto będziemy co roku dokładać młodych zawodników, tak aby średnia wieku naszej drużyny była coraz niższa – wyjaśnia Rochowiak.
Trzecia siła?
Plany i marzenia są ambitne. Prezes Szturmu mówi o akademii i dążeniu do tego, aby jego zespół grał atrakcyjnie, bo dzięki temu można zbudować coś trwałego. Pod tymi względami porównuje się do Polonii Środa Wielkopolska – zespołu, który w ostatnich latach pojawiał się na szczeblu centralnym Pucharu Polski. – Oni mają dużą akademię, natomiast my dopiero będziemy ją budować. Mam jednak nadzieję, że dzięki seniorom będziemy w stanie zaatakować pozycję numer 3 w regionie poznańskim – zaznacza Rochowiak.
Ważne jest zaakcentowanie "regionu poznańskiego". Wprawdzie Szturm to klub z Poznania (Junikowo jest jego dzielnicą, kojarzoną głównie za sprawą wielkiego cmentarza), ale od początku swojego istnienia gra w pobliskich Plewiskach. Obiekt spełnia wymogi trzecioligowe, więc nawet w przypadku kolejnych awansów Szturm ma zapewniony stały dom. Stałym miejscem treningów jest natomiast boisko na poznańskiej Śródce.
Zima w Junikowie była gorąca. Pierwszym głośnym transferem było sprowadzenie Miłosza Przybeckiego. Swego czasu 32-latek wdarł się – nomen omen – szturmem do Ekstraklasy w barwach Polonii Warszawa. Ostatnie miesiące skrzydłowy spędził jednak na Islandii Drugi nabytek to Norbert Czapliński, młody bramkarz z doświadczeniem w juniorach Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław.
Wbrew pozorom, sprowadzenie króla strzelców ligi jordańskiej było… bardzo łatwe. – Wystarczył tak naprawdę jeden telefon. Łukasz przyleciał do nas trzy tygodnie temu i trenuje z zespołem. Jest zaangażowany w ten projekt nie tylko medialnie i sportowo, ale też organizacyjnie. Pomógł mi wyprostować, zmienić pewne rzeczy, odciąć negatywne kwestie – przyznaje Rochowiak, odnosząc się do pewnych komentarzy. – Jeśli ktoś mówi, że przyszedł do nas tylko dla finansów, to go obraża. Owszem, dostaje dobre pieniądze, ale jest bardzo zaangażowany w cały projekt, właściwie przez 24 godziny na dobę – dodaje.