Grzegorz Krychowiak nie został powołany przez Fernando Santosa na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Przydatność "Krychy" w kadrze od dawna była tematem dyskusji dla kibiców i ekspertów. – Oby nie okazało się, że jego doświadczenia zabraknie w najbliższych spotkaniach – podkreślił w rozmowie z TVPSPORT.PL Jacek Bąk, były kapitan biało-czerwonych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Boniek bez ogródek. "Jego czas już minął"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Brak Grzegorza Krychowiaka i Kamila Glika na liście powołanych oznacza otwarcie nowego etapu? Ten drugi jest kontuzjowany, ale absencja "Krychy" to już decyzja Fernando Santosa.
Jacek Bąk: – Szkoda, że Grześka nie ma. Ma duże doświadczenie, uważam, że w trudnym momencie z Czechami mógłby pomóc nawet wchodząc w ławki rezerwowych. Krychowiak jest trochę niedoceniany, to człowiek od brudnej roboty. Zastapi go zapewne Krystian Bielik i mam nadzieję, że spisze się dobrze. Oby nie okazało się, że Krychowiaka będzie w tych meczach brakowało.
– Myśli pan, że Krychowiak wróci jeszcze do reprezentacji?
– Myślę, że może być jeszcze przydatny. Wiem, że na każdego piłkarza przychodzi czas, ale nie skreślałbym go już teraz. Co do kilku zmian w kadrze – nie dziwi mnie to. Nowy selekcjoner musi wpuścić trochę świeżej krwi.
– Chciałbym porozmawiać też na temat Fernando Santosa. Nie był pan zwolennikiem wyboru zagranicznego selekcjonera.
– Wolałem Polaka, bo tylko rodzimy trener dobrze zna mentalność piłkarzy i doskonale wie, jakie mają możliwości. Obcokrajowiec ma trudniej. Santos to trener z wielkim doświadczeniem i sukcesami. Sam jestem ciekawy jego spojrzenia na futbol. Byłem przeciwnikiem zatrudniania obcokrajowca po tym, co zrobił Paulo Sousa. Santos to jednak inny człowiek. Widać po nim dużą klasę, to także szkoleniowiec o poważnym dorobku. Poprzedni portugalski selekcjoner był raczej trenerskim obieżyświatem, pewnego rodzaju cwaniakiem.
– Pan współpracował z innym zagranicznym selekcjonerem – Leo Beenhakkerem. Widzi pan jakieś podobieństwa?
– Sporo. Obaj to utytułowani trenerzy, którzy pojawili się w Polsce w zaawansowanym wieku. Beenhakker różnił się od polskich selekcjonerów podejściem do zawodników, rozmowami, motywacją. Przyszedł do mnie i powiedział mi, że chciałby odebrać mi opaskę kapitańską. Przekazał, że chciałby w ten sposób "podpompować" przód. W obronie radziliśmy sobie wtedy dobrze, ale trener chciał, by napastnicy zyskali większą pewność siebie. Opaska trafiła do Maćka Żurawskiego.
– W mediach wiele dyskutowało się na temat polskiego asystenta dla Santosa. Jak ważne było to, by Polacy znaleźli się w kadrze Beenhakkera?
– To bardzo istotne i dobrze, że rozwiązano tę kwestię (do sztabu Santosa dołączono Grzegorza Mielcarskiego - przyp.red). W pierwszym okresie jest to szczególnie ważne, bo trener nie ma wielkiej wiedzy na temat naszego futbolu. Wtedy kluczowa była rola Bogusława Kaczmarka, który dla mnie jest skarbem polskiej piłki. Wiedział o zawodnikach wszystko. Skuteczna selekcja dokonywana przez Beenhakkera w dużym stopniu była podparta pracą jego asystenta.
– Jak zestawiłby pan obronę w nadchodzących spotkaniach? Jest trochę kłopotów – Jakub Kiwior gra niewiele po transferze do Arsenalu, a Bartosz Bereszyński ma taki sam problem w Napoli.
– Sytuacja jest trudna, ale nie robiłbym też z tego przesadnego problemu. Zawodnikom nie dokuczały kontuzje, są w rytmie treningowym. W pewien sposób stali się "ofiarami" dobrej gry na mundialu – wypromowali się i zimą przenieśli do drużyn walczących o najwyższe cele. W takiej sytuacji trudno jest wskoczyć do podstawowego składu od razu. Być może Santos na środku obrony postawi na duet Kamil Piątkowski i Jan Bednarek? Oni ostatnio grają regularnie.
– Pozostaje jedno pytanie, które pada przy każdej zmianie selekcjonera. Santos sprawi, że regularnie będziemy oglądać Piotra Zielińskiego grającego tak, jak w Napoli albo podczas mundialowego spotkania z Francją?
– Nie wierzę w to. Oczywiście, bardzo bym tego chciał, ale przestałem już robić sobie takie nadzieje. Wiadomo, że każdy chciałby oglądać Piotrka grającego jak w Napoli. Minęło już jednak wiele lat, a my widzimy w jego wykonaniu tylko przebłyski. To piłkarz bardzo ważny dla reprezentacji, lecz nie sądzę, by nagle zaczął grać to, co w Napoli.
– W bardzo dobrej dyspozycji jest Dawid Kownacki, który nie doczekał się jednak powołania.
– Powinien znaleźć się na liście powołanych. Wobec braku Arkadiusza Milika mamy tam trochę problemów. Przydałby się, ale najwyraźniej Santos miał na ten temat inne zdanie.
– Jakie są pana oczekiwania wobec reprezentacji? Za kadencji Santosa częściej będziemy oglądać kadrę grającą jak na mundialu z Meksykiem czy w taki sposób, jak z Francją?
– Chciałbym zobaczyć, że coś drgnęło i się zmieniło. Nie oczekuję jednak, że nagle po kilku dniach zgrupowania u nowego selekcjonera zobaczę kompletnie odmienioną reprezentację. Mam nadzieję, że po pięciu-sześciu meczach zobaczę już coś nowego. Cel na pierwsze dwa mecze eliminacji jest dla mnie prosty – absolutne minimum to cztery punkty. Mamy jednak mocną drużynę, wyszliśmy z grupy na mundialu, a Czesi nawet nie zagrali w Katarze. Między innymi dlatego w wyjazdowym starciu z Czechami musimy wyjść na boisko z pewnością siebie i wiarą w zwycięstwo.