| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Rzut karny dla Legii Warszawa w meczu PKO Ekstraklasy z Radomiakiem to decyzja tak samo kontrowersyjna, jak rzut karny dla Manchesteru City w meczu Ligi Mistrzów z RB Lipsk. Te sytuacje były bardzo podobne i w obu sędziowie podjęli decyzje, które częściowo można tłumaczyć treścią szkoleń, choć były sprzeczne z odczuciami środowiska piłkarskiego i wielu kibiców.
Legia wygrała 2:0, ale pierwszego gola strzeliła właśnie z kontrowersyjnego rzutu karnego. Zupełnie jak Manchester City, który po objęciu prowadzenia z wątpliwego karnego wygrał 7:0 z RB Lipsk.
W 45. minucie meczu w Radomiu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka spadała bardzo blisko słupka. Wyskoczyli do niej bramkarz Radomiaka Gabriel Kobylak, obrońca Mike Cestor i napastnik Legii Tomas Pekhart. Kobylak, któremu interwencję utrudniał fakt, że tuż przed nim był legionista, piąstkował piłkę, ale niecelnie. Zamiast wybić ją z pola karnego czy przynajmniej z pola bramkowego, trafił nią w rękę Cestora, który był bardzo blisko, bo zaledwie około metra dalej. Sędzia Krzysztof Jakubik nie widział tego dokładnie, ale po interwencji sędziego wideo Szymona Marciniaka podyktował rzut karny, który wzbudza wielkie wątpliwości. Dlaczego?
W momencie, w którym piłka trafiła Cestora w rękę, zawodnik Radomiaka opadał na ziemię po wyskoku. Wykonał go jednak w innych okolicznościach – jeszcze wtedy, gdy piłka po rzucie rożnym leciała w kierunku bramki. Będąc w powietrzu nie mógł zmienić miejsca, w którym się znajdował. Wyskoczył w sposób zgodny z koordynacją ruchową, która naturalnie wymaga, aby ręce nie przylegały do ciała, lecz chwilowo unosiły się, aby wyskok był możliwie jak najlepszy i dawał możliwie jak największe szanse na wybicie piłki głową. Był delikatnie pchnięty rękami przez Pekharta i piłki nie sięgnął.
Zgodnie z "Przepisami gry" odgwizdanie tego pozornie drobnego pchnięcia nie byłoby błędem, ponieważ miało lub mogło ono mieć wpływ na jakość wyskoku Cestora i jego skutki. Jednak zważywszy na boiskowe praktyki (podobne sytuacje w wielu innych meczach) uznanie tego "pchnięcia" za zgodne z regułami walki o pozycję czy walki o piłkę również nie jest błędem. To jedna z takich sytuacji, w których sędzia musi podjąć decyzję, kierując się zarówno "Przepisami gry", jak i subiektywnymi odczuciami. Nie sugeruję więc, że sędzia powinien to uznać za faul i podyktować rzut wolny dla Radomiaka, natomiast rozważam to jako ważną okoliczność, którą sędziowie powinni wziąć pod uwagę oceniając kontakt ręki Cestora z piłką.
W efekcie wyskoku i drobnego pchnięcia w plecy, opadając na ziemię Cestor miał rękę odchyloną w bok, co również jest zgodne z koordynacją ruchową w takich sytuacjach. Odchylając rękę zawodnik stara się instynktownie, naturalnie odzyskać lub kontrolować równowagę – aby nie przewrócić się bądź wylądować na ziemi w możliwie najlepszej pozycji do kontynuowania gry.
Do tego dochodzi kilka innych ważnych faktów będących argumentami przeciwko podyktowaniu rzutu karnego. Cestor został trafiony w rękę od tyłu. Nie widział, że bramkarz wyskakuje i próbuje piąstkować. Dostrzegł go (być może dostrzegł) dopiero wtedy, gdy był już w wyskoku, miał rękę w górze i odwracał głowę w kierunku bramki. Nie miał już możliwości "schowania" ręki, czyli ułożenia jej inaczej. To wszystko wskazuje więc na to, że kontakt piłki z ręką nie był przez Cestora planowany ani zamierzony. Jeśli więc nie był celowy, to nie powinien został uznany za przewinienie.
W "Przepisach gry" aktualnych w sezonie 2022/2023 we fragmencie pt. "Nieprzepisowe kontakty ręki z piłką" czytamy (tłumaczenie za PZPN):
"Dochodzi do przewinienia, gdy zawodnik:
• rozmyślnie dotyka piłkę ręką lub ramieniem, np. poprzez ruch ręki/ramienia w kierunku piłki,
• dotyka piłkę ręką lub ramieniem, gdy powiększały one w sposób nienaturalny ciało zawodnika. Zawodnik uważany jest za nienaturalnie powiększającego swoje ciało, gdy ułożenie jego rąk/ramion nie stanowi następstwa ruchu ciała w danej sytuacji lub nie jest tym uzasadnione. Mając rękę/ramię ułożone w takiej pozycji, zawodnik podejmuje ryzyko, że zostaną one trafione przez piłkę, a on zostanie za to ukarany.".
Z powyższego jasno wynika, że samo "nienaturalne powiększenie ciała" może skutkować gwizdkiem i podyktowaniem rzutu wolnego albo karnego wtedy, gdy ułożenie rąk lub ramion "nie stanowi następstwa ruchu ciała w danej sytuacji lub nie jest tym uzasadnione". W tej sytuacji ułożenie ręki Cestora wynikało lub mogło wynikać z wyskoku do piłki i naturalnego w tej sytuacji ułożenia rąk, albo wynikało lub mogło wynikać z pchnięcia w plecy i próby utrzymania lub odzyskania równowagi. Sędziowie powinni uwzględnić jedną z tych okoliczności lub wszystkie i zastosować – bardzo poważnie uzasadnione w tej sytuacji – domniemanie niewinności.
Zgodnie z "Przepisami gry", duchem i sensem gry oraz ideami, których chyba najlepszym odzwierciedleniem było hasło FIFA "For The Good of The Game" ("Dla dobra gry"), rzut karny – zgodnie z jego nazwą – powinien być karą za przewinienie: za faule celowe i przypadkowe, jeśli są istotne dla gry, oraz za kontakty piłki z ręką opisane w "Przepisach gry". Rzut karny powinien być karą, natomiast absolutnie nie powinien być jak los wygrany na loterii "bo piłka trafiła przeciwnika w rękę".
Niestety rzut karny w meczu Radomiak – Legia, podobnie jak rzut karny w meczu Manchester City – RB Lipsk, są jak losy wygrane na loterii. W obu sytuacjach piłka trafiła obrońcę w rękę od tyłu, z bardzo małej odległości, gdy obrońca był w wyskoku i nie miał już możliwości "schowania" ręki. W obu przypadkach kontakt piłki z ręką nie pozbawił drużyny atakującej gola ani nie przerwał akcji bramkowej. W obu sytuacjach jest zdecydowanie więcej ważnych argumentów przeciwko podyktowaniu rzutu karnego niż argumentów za. Taki jest tylko jeden: ręka była odchylona i uniesiona, czym powiększała tak zwany obrys ciała… Można więc zapytać: no i co z tego?
Decyzje sędziów w obu meczach nie są przypadkowe. Są wynikiem szkoleń, w czasie których niestety zbyt mocny akcent został postawiony na kryteria oceny kontaktu piłki z ręką, a za małą wagę przykładano do "Przepisów gry" i potrzeby analizowania przez sędziów całości sytuacji, a nie jedynie pojedynczych jej aspektów, jakby wyrwanych z kontekstu sytuacji.
Jest jednak nadzieja, że szkoleniowe wytyczne dla sędziów zostaną skorygowane, ponieważ zupełnie inaczej niż sędziowie tych meczów postąpił – w Lidze Mistrzów i też w tym tygodniu – arbiter spotkania Real Madryt – FC Liverpool. Felix Zwayer z Niemiec też został wezwany do monitora VAR, bo sędzia wideo dostrzegł kontakt piłki z ręką obrońcy oznaczający potencjalny rzut karny. Po strzale Rodrygo piłka przeleciała blisko pięć metrów, po czym trafiła w udo Kostasa Tsimikasa i po odbiciu od uda trafiła w jego rękę odchyloną wyraźnie w lewo. Tsimikas widział lecącą piłkę, miał trochę więcej czasu do namysłu, interweniował świadomie, ale… kontakt jego ręki z piłką też był przypadkowy, ponieważ piłka odbiła się od uda w taki sposób, którego zawodnik nie mógł przewidzieć. Podobnie jak w Radomiu Cestor i w Manchesterze Benjamin Henrichs nie mogli przewidzieć, że piłka trafi ich z metra od tyłu, gdy byli w wyskoku.