| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To było szalone spotkanie w Białymstoku. Po meczu pełnym zwrotów akcji Jagiellonia zremisowała z Zagłębiem Lubin 2:2 (0:1). Zaczęło się jak u Hitchcocka, bo od trafienia dla Miedziowych w... 30. sekundzie spotkania.
PRZED MECZEM:
W Białymstoku spotkały się drużyny, które w tym sezonie bronią się przed spadkiem. Jagiellonia jest jednym z największych rozczarowań sezonu. W poprzedniej kolejce ledwo wygrała z Górnikiem Zabrze (2:1). Zwycięstwo chwilowo uratowało stołek trenerski Macieja Stolarczyka, który wciąż pozostaje gorący. Nieco lepiej spisuje się Zagłębie Lubin, które odżyło za sprawą Waldemara Fornalika. Miedziowi pod jego wodzą zanotowali nawet serię trzech zwycięstw z rzędu, jednak w poprzedniej kolejce przerwała ją Pogoń Szczecin (0:1) po bramce Marcela Wędrychowskiego w doliczonym czasie gry.
JAK PADŁY GOLE?
0:1 (1') – Imponujący początek Miedziowych. Pierwszy strzał i od razu gol. Stracił piłkę przed polem karnym Michał Pazdan, przejął ją Mateusz Grzybek, który dograł do Sasy Żiwca, a Słoweniec mocnym uderzeniem otworzył wynik spotkania.
1:1 (54') – Sokratis Dioudis obronił strzał Jesusa Imaza, ale wypluł piłkę. Z dobitką pospieszył Marc Gual, który wyrównał stan rywalizacji.
2:1 (72') – Zamieszanie po centrze Bartłomieja Wdowika w pole karne Zagłębia wykorzystał Michał Pazdan, który z bliska trafił do siatki.
2:2 (75') – Zagłębie szybko podnosi się po drugim ciosie. Tornike Gaprindaszwili wpadł w pole karne, zagrał wzdłuż niego do Kacpra Chodyny, który zdobył wyrównującą bramkę.
PRZEBIEG SPOTKANIA:
Zaczęło się jak u Hitchcocka, czyli od niezłego trzęsienia ziemi. Już w 30. sekundzie Zagłębie otworzyło wynik spotkania. Piłkę przed własnym polem karnym stracił Michał Pazdan na rzecz Mateusza Grzybka, który zagrał do Sasy Żiwca, a ten mocnym uderzeniem zapewnił Miedziowym prowadzenie. Gospodarze próbowali jak najszybciej pozbierać się po stracie bramki, ale brakowało precyzji, jak w przypadku strzału Jakuba Lewickiego z 20. minuty, który minimalnie przestrzelił. Serca kibiców Jagiellonii zadrżały po raz kolejny w ostatniej minucie pierwszej połowy. Bartosz Frankowski wskazał na rzut karny dla Zagłębia, ale jak się później okazało, arbiter bardzo się pomylił. To Tomasz Pieńko wpadł w Zlatana Alomerovicia, a nie odwrotnie. Po analizie VAR sędzia słusznie odwołał jedenastkę.
Druga połowa również rozpoczęła się od mocnego uderzenia, i to dosłownie. W 50. minucie Luis Mata poczęstował z łokcia w polu karnym Tarasa Romanczuka. Sędzia Frankowski drugi raz wskazał na wapno i tym razem decyzję podtrzymał. Początkowo do jedenastki chciał podejść Marc Gual, ale uprzedził go Jesus Imaz. Intencje Hiszpana doskonale odczytał Sokratis Dioudis. Grecki bramkarz wyszedł przed linię, zanim próbował interweniować i doszło do powtórki. Znowu podszedł do piłki Imaz i znowu jego strzał obronił Dioudis, ale tym razem z dobitką pospieszył Gual, który wyrównał stan rywalizacji.
Dalsza część spotkania to już wesoły, otwarty futbol ze stron obu drużyn. W 72. minucie winy za pierwszego gola odkupił Michał Pazdan, który z bliska trafił do siatki. Wykorzystał błąd Kacpra Chodyny, który zagapił się we własnym polu karnym. Młody piłkarz Zagłębia wziął przykład ze starszego kolegi po fachu i także zrehabilitował się za swoją pomyłkę. Trzy minuty później zdobył wyrównującą bramkę.
CO DALEJ?
Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, choć obie drużyny miały okazję do zdobycia bramki na wagę zwycięstwa. Zagłębie utrzymało 12. pozycję w tabeli (30 pkt.), a Jagiellonia awansowała na 13. lokatę (29 pkt.). W następnym spotkaniu, tuż po przerwie reprezentacyjnej, Zagłębie zagra z Wartą Poznań (31.03, 18:00), a Jaga zmierzy się na wyjeździe ze Stalą Mielec (3.04, 19:00).